Ok, ale żeby nie było, że trenerzy uwodzenia są bez winy. Dla równowagi bywają też i konkretne zarzuty wobec szkoleń z uwodzenia i trenerów. Dziś chcę je przytoczyć i postarać się na nie odpowiedzieć. Jeśli czegoś nie wymieniłem, albo o czymś zapomniałem – napisz w komentarzu lub wyślij mi maila. Zrobię wtedy UPDATE artykułu.
Czy moje szkolenia zawsze spełniały wszelkie oczekiwania moich klientów? Na pewno NIE. Na pewno mogli być wśród nich tacy, którym nie pasowały jakieś elementy szkolenia. Może ćwiczenia na sali, może podryw w terenie, może moja twarz, głos i miny. Może powiedziałem coś co uraziło dumę któregoś z kursantów. Mogło tak być. Może kursant oczekiwał, że szkolenie będzie czymś zupełnie innym niż było? Tak, jest taka możliwość. I czasami miałem taki email od kursanta, który był z czegoś tam nie zadowolony. Bo np. nie było butelek z wodą na szkoleniu, bo nie mógł ze mną obgadać jakiejś sprawy. Może czaił się ze swoim pytaniem do końca szkolenia i nie zdążył. Kto wie? Może nie opowiedziałem o moich doświadczeniach z trójkątami, może według niego się przechwalałem na szkoleniu? Może bolał mnie brzuch i się krzywiłem w czasie szkolenia, a kursant pomyślał, że to na niego tak patrzę i go krytykuję? Może szkolenie nie odpowiedziało na jego pytania i potrzeby? Mogło tak być. Mogło komuś coś nie pod pasować. Takie jest życie. Tak jak z kobietami. Nie każdy na tym świecie pasuje dla każdego. Od 2006 r. przeprowadziłem kilkadziesiąt szkoleń trwających od 3 do 5 dni, nie licząc jednodniowych tematycznych i występów na konferencjach. Moje umiejętności w podrywie i w prowadzeniu szkoleń na pewno się zmieniały przez te lata. I umiejętności w roku 2007 czy 2009 są inne niż obecnie.
Nie mogę też odpowiadać za innych trenerów. Bo z tym bywało w Polsce różnie. Przez ostatnie lata przewinęło się pewnie z kilkunastu trenerów – METEORÓW. Którzy pojawiali się w jednym sezonie, a w drugim, trzecim już ich nie było. W sumie na początku rozwoju uwo w Polsce, każdy w internecie mógł być kołczem z uwodzenia. Potrzebna była tylko strona w internecie. Dlatego wtedy był wielki wysyp trenerów w PL. Bywali trenerzy mocno pierdolnięci. Na szczęście można powiedzieć, że byli „gwiazdami jednego sezonu”. Sporo było takich dziwaków w okolicach 2008-2011 roku. Czyli chyba w szczytowych, jeśli chodzi o zainteresowanie uwodzeniem, czasach w Polsce.
Niektórzy nie rozumieją, że szkolenia z uwodzenia są produktem luksusowym czyli nie dla każdego. Przeżyjesz bez szkolenia. Szkolenie to nie jest produkt pierwszej potrzeby. To nie chleb, masło, mięso, warzywa, piwo, wódka czy tiramisu. Szkolenie pomaga w innym obszarze życia. Skraca czas nauki. Jeśli masz bardziej doświadczonego kumpla (PUA), który ma czas i ochotę, aby za darmo pomagać Ci w nauce – plus dla Ciebie. Większość ludzi w społeczności nie ma. I za rozwój płacą swoim czasem, energią lub pieniędzmi. Takie jest życie.
Ok, oto te zarzuty wobec szkoleń z uwodzenia, które przez lata spotkałem internecie:
1. „większość trenerów nie ma najzwyczajniej kompetencji, jak to powiedział mój znajomy – „poszedłem na szkolenie, gdzie się okazało że trener obraca gorszymi laskami ode mnie”.
To ciekawy zarzut. Nie wiem jak inni, odpowiem za siebie. Widziałem wielu trenerów z Polski i za zagranicy. Każdy z nich ma inne kryteria kobiecej urody. Każdemu z nich podobają się inne dziewczyny. Ale zostawiając to, można by założyć, że taka Megan Fox, kiedyś Salma Hayek, dawna J. Lo, Monica Belucci z przełomu XX i XXI wieku itp podobają się wizualnie niemal każdemu. Tylko, że podryw z zimnego podejścia w klubie absolutnie pięknych kobiet (czyli do kompletnie nieznajomej kobiety) jest trudny i nie jest przewidywalny. Trochę to loteria. Nawet dla doświadczonego faceta. Osobiście nie znam nikogo z trenerów uwodzenia i PUA, który by skutecznie i regularnie podrywał TYLKO I WYŁĄCZNIE NAJPIĘKNIEJSZE, TOPOWE kobiety w Polsce czy za granicą. Takie modelki, aktorki z okładek gazet dla mężczyzn. Aha, nie znam też żadnego faceta z poza niszy uwodzenia, który by to robił hurtowo i PRZEWIDYWALNIE. Słyszałem tylko legendy o ultra bogatych, przystojnych lub celebrytach, czy „gangusach”, którzy PODOBNO regularnie spali TYLKO z najpiękniejszymi modelkami. Tylko, że to jest #niepotwierdzone_info.
No, ale wróćmy do tego zarzutu. Czy ten KOLEGA widział wszystkie kobiety danego trenera? Wszystkie sytuacje z podrywu, tak? Nie. Nie widział. Widział tylko to, co mógł zobaczyć na szkoleniu. A w czasie szkolenia na pewno były „pod ręką” w klubie takie super modelki, prawda ? Nie. Często nie. Tu zachodzi błąd generalizowania sytuacji na szkoleniu, które widzi kursant przez kilkadziesiąt minut, porozbijane na kilka części. Plus kiedy ma oczekiwania (wyobrażenia), że trener ma magiczny immunitet na odrzucenie kobiety I w magiczny sposób zdobywa top modelki jednym pierdnięciem. Do dziś mnie bawią moi czytelnicy, którzy się dziwią, gdy na webinarze mówię, że mnie też kobiety olewają i odrzucają. Mówię to, a nie wierzą Bo robią sobie w głowie obraz niezniszczalnego uwo trenera supermena , na którego same bez słowa rzucają się modelki i proponują mu seks. Oczywiście potrafię sobie wyobrazić słabego, niedoświadczonego trenera i wtedy no cóż… zderzenie obrazu w wyobraźni z realem może być traumatyczne Reasumując – widzę tutaj myślenie czarno białe, zero jedynkowe. Nie uwzględniające miliona czynników, które mają wpływ na podryw.
Update Feniks: „Lekarzom umierają pacjenci, ale jak trenera uwo zleje dziewczyna, to juz jest afera…”.
2. „Bo gdzie na jednym końcu kija jest zadowolony klient, tam na drugim jest trzech, którzy zostali oskubani przez biznes maszynę”.
Oczywiście, jak się potem okazało, osoba pisząca to zdanie NIGDY nie była na jakimkolwiek szkoleniu z uwodzenia. Tylko słyszała opinie jakichś ziomków dodając do tego własne przekonania. Na temat złego kapitalizmu niszczącego zdrową socjalistyczną tkankę polskiego narodu 🙂 Tym bardziej nie było tej osoby u 3 różnych trenerów, aby mieć porównanie. Nie ma też zielonego pojęcia jacy ludzie przychodzą na szkolenia z uwodzenia? No i znowu typowo polaczkowy sposób myślenia, ktoś na Tobie zarobił pieniądze – to na pewno Twoim kosztem. Twoją krwawicę Ci ukradł. Co powiesz na temat komórki, którą trzymasz w ręku? Zły Pan Samsung czy Pan Jabłko też Cię oskubał z pieniędzy? W Polsce, mimo ponad 25 lat transformacji, wciąż pokutuje socjalistyczny pogląd: „Dorobił się na frajerach!”, „Ma kasę, bo oszukał biednych!”, „Zarabia bo naciąga ludzi! a to chuj!”. Jeżeli to byłoby prawdziwe, to trzeba by zamknąć wszystkie biznesy w Polsce. Musisz dziecko (autorze) zrozumieć otaczający Cię świat. Trwały biznes (długofalowy) robi się na zaspokajaniu potrzeb innych ludzi. Nie tylko biznes, każda praca na etacie tak samo polega na zaspokajaniu potrzeb innych. Większe potrzeby są u osób początkujących, mniejsze u zaawansowanych w danej dziedzinie. Jeżeli nasz krytykant jest dość zaawansowany w podrywie, to jemu faktycznie szkolenie niewiele pomoże. Pewnie przez większość czasu będzie się nudził. To zrozumiałe. Ta osoba po prostu nie potrafi wejść w perspektywę początkującego, który nie ma tylu doświadczeń z kobietami jak on sam. Z jego punktu widzenia szkolenia to zło, bo nie ma tam nic wartościowego. Bo faktycznie – dla niego nie ma. Za to dla bardzo wielu innych osób – jest od groma wartościowej wiedzy o kobietach, zebranej w pigułce i przefiltrowanej przez życiowe doświadczenia z kobietami. Odsiane już zostało to co nie działa.
Update Feniks:”Ci sami ludzie przepłacają za drinki w klubach z marżą 1000%, ale trenerom zarzucają skubanie klientów. Mają telefony zrobione za 160 zl, a kupione za 3000 zł, ale to trenerzy uwo są pijawkami żerującymi na słabych puaskach… W knajpie ludzie jedzą ziemniaki za 3.50 za 100 gram. Ale jakoś nie rzucają się, że kilogram ziemniaków w hurcie kosztuje 40 groszy”
3. „Koniec końców obecność na szkoleniu robi z nich tak samo uwodzicieli, jak jeżdżenie tramwajem robi z nich motorniczych…”
Sama obecność na szkoleniu NIE ROBI z nikogo uwodziciela. Obecność na szkoleniu robi UCZESTNIKA. Za to uwodziciela robi zmiana myślenia, działanie i korygowanie swojego działania (np. przez trenera). Wysiłek włożony w aktywność na szkoleniu. Tak, szkolenie daje realne umiejętności. Dlatego, że jest to WARSZTAT i SZKOLENIE, a nie tylko wykład z teorii uwodzenia. Uważam, i jest to tylko moje zdanie, że szkolenie z uwodzenia potrafi rozwiązać przeróżne problemy u ludzi, a niektórych nie rozwiąże. Na szkolenie nie przychodzą tylko Ci co chcą podrywać. Przychodzą różni ludzie z różnymi problemami. A barany w sieci mówią jak mantrę, że „uwodzicielem się po szkoleniu nie zostanie”. Pomijając już to, że wielu uczestników nie chce zostać uwodzicielami (widziałem wielu, którzy zostali). Ci którzy chcieli to zostali. Widziałem też takich, którzy chcieli znaleźć sobie dziewczynę i jakiś czas po szkoleniu sobie znaleźli. Ale też widziałem czasem takich, którzy do dziś biegają z jednego szkolenia na drugie, do kogoś innego. I na szkoleniu podlizują się nowym trenerom, a potem im mówią jacy poprzedni trenerzy byli chuje, „bo się mną nie zaopiekowali”. I po kolejnym miesiącu idą do kogoś innego, aby to jemu włazić w dupę i mówić, że jest najlepszy. Itd z kolejnymi trenerami. Po czym widzę po roku tę osobę jak zaczyna pisać swego blogaska jakie to uwodzenie jest złe. Ale tak naprawdę – to uwodzenie jest złe? Czy raczej on i jego podejście do uwodzenia i nauki?
4. „(…) a to czy szkolenie z uwodzenia pomoże kursantowi czy nie – zawsze schodzi na drugi plan.”
Zawsze mnie zastanawia ten sposób myślenia. Analizowanie na ile oferowana usługa wynika z niecnych motywów wykonawcy. Tak. Biznes (prowadzenie firmy) polega na dostarczaniu usług i pobieraniu za to pieniędzy. Jeśli usługa jest nędzna, to biznes będzie się staczał aż do bankructwa. To wnikanie w motywy działalności zarobkowej to pokłosie 45 lat socjalizmu. Gdzie prowadzenie biznesu i zarabianie pieniędzy było czymś wstydliwym i podejrzanym. I sugerowało, że biznesmen zabiera ludziom pracy ich krwawice. A tak nie jest. Ja zakładam, że dostarczenie wartości na szkoleniu idzie w parze z moimi zarobkami ze szkolenia. I to są dwie nierozłączne rzeczy. Zarzut o to, że chodzi tylko o kasę to fajnie brzmiący zarzut. Ale czy nie można by go doczepić do KAŻDEJ niemal działalności zarobkowej? A dlaczego Ty jeden z drugim narzekaczu chcesz pieniędzy za swoją pracę? Może dlatego, że wzniosłymi ideami się nie najesz? Dlaczego nie krytykujesz motywów Pana Samsunga i Apple`a, który zagląda Ci do kieszeni po pieniądze.
Nie przeszkadza Ci, że Pan Samsung przede wszystkim chce zarobić? Ale jak szkolenie z uwo to już podejrzane, tak? Pewnie chodzi im o kasę tak? No tak, tam to Ci trenerzy chcą Ciebie naciągnąć i zabrać pieniądze 😉 A może po prostu jest tak, że dobro klienta i zarabianie musi być wyważone, bo inaczej nie da się prowadzić biznesu (i zarabiać) latami? Nie słyszałem, aby ludzie narzekali na to „czy prawnik Ci pomoże czy nie, to zawsze schodzi na drugi plan, bo on chce zarobić”. Ciekawe jest to, że takie marudzenia widzę tylko na forach wśród ludzi, którzy chcieli by wszystko za darmo. Ale dopóki nie jesteś w raju z Jezusem, to pora dorosnąć i zaakceptować fakt, że za wiele (bardzo wiele) rzeczy w życiu trzeba zapłacić.
5. „90% Społeczeństwa jakoś radzi sobie z dziewczynami”
Tak, jest to prawda. Wg mnie jednak uwodzenie, w tej formie którą znamy, nie powstało, żeby JAKOŚ TAM sobie radzić. Każdy z nas, przed wejściem w uwo, pewnie JAKOŚ TAM sobie radził. Pewnie były kobiety (mało atrakcyjne), które były nami zainteresowane. Można było mieć seks, od czasu do czasu. Tylko czy naprawdę w uwodzeniu chodzi o to, żeby mieć JAKIŚ tam SEKS, czy z JAKIMIŚ tam kobietami? Wg mnie nie. Mówiąc za siebie – ja wchodząc w uwodzenie chciałem mieć seks z kobietami, które NAPRAWDĘ mi się podobały. I chciałem mieć wybór, a nie tylko zdanie się na totalny przypadek. I mi szkolenia z uwo (przeróżne szkolenia) pomogły. Czy sam bym do tego doszedł? Do niektórych spraw może tak. I to powierzchownie. Do większość nie.
6. „czy są przeprowadzane szkolenie z oddychania? Czy są przeprowadzane szkolenia ze spania, sikania, jedzenia? Czy są przeprowadzane szkolenia z „codziennych rozmów”
Nie. Nie ma z tego szkoleń, bo te umiejętności są INSTYNKTOWNE i nieświadome. Uwodzenie nie jest instynktowne. Sukces w seksualnych relacjach z kobietami nie jest instynktowny. Tzn. nowoczesne uwodzenie i podryw w DZISIEJSZYCH CZASACH. No i uwodzenie najpiękniejszych kobiet. Instynktowna jest tylko kopulacja (ale już nie „sztuka kochania”). Instynkt może pchać Cie do działania do kobiety, może powodować że fiut Ci staje. Może Cię motywować do zagadania do niej, ale nie wykona za Ciebie całego procesu. Czytanie tego mojego tekstu też nie jest instynktowne. To umiejętność wyuczona. Tym bardziej, gdy jesteśmy wychowywani tak jak jest teraz. Instynkt działa na zasadzie mechanizmu wystarczająco dobrego do przetrwania, ale nie na zasadzie doskonałego.
Instynktownie ludzie jakoś tam biegają do autobusu, ale nie opanowują umiejętności biegania na poziomie mistrzowskim i nie biją rekordów świata na olimpiadzie (czy choćby na Mistrzostwach Polski, no choćby na poziomie mistrzostw szkoły). Instynktownie możesz grać w piłkę nożną z kumplami na podwórku. Ale do zawodowego piłkarza Ci daleko. Nie mówiąc o Lewandowskim. Mimo, że obaj jecie, śpicie, sikacie, oddychacie i nawet kopiecie piłkę tę samą nogą. Z której też wyrosło instynktownie pięć palców.
7. Na szkoleniach kursanci „podrywają” wynajęte kobiety (credit Wiktor M.)
W pierwszej chwili absurd tego pytania mnie rozbawił. Ale potem pomyślałem „W sumie ludzie faktycznie mogą tak myśleć, hmm…”. Ok, ja nigdy nie „zatrudniałem” kobiet do bycia modelkami do ćwiczeń dla kursantów. Z kilku powodów.
- Nie ma sensu ich wynajmować, ponieważ realnie kursanci wtedy by się nic nie nauczyli. Odbyli by kilka miłych, relaksujących rozmów, które do niczego by nie doprowadziły. Takie coś mógłbym ewentualnie przeprowadzić na sali jako formalne ćwiczenie na ew. wyluzowanie uczestnika i przygotowanie do tego co się dzieje w klubie, wstępne poprawki do mowy ciała i całej komunikacji z dziewczyną.
- W klubie jest 7-10 kursantów, każdy z nich w ciągu wieczoru zagaduje do 5-15 kobiet. Musiałbym bym wynająć z 30-50 kobiet, aby kursanci nie zauważyli, że podchodzą non stop do tej samej kobiety lub do 2-3 tych samych. Każdej musiałbym zapłacić min. 100-200 zl, a może więcej? Podczas szkolenia są 4 wyjścia wieczorem do klubu. Więc koszty tego urosły by w kosmos i dawno przekroczyły opłaty ze szkolenia. Zakładając nawet, że wynajmowałbym tylko 3-4 dziewczyny to i tak wyszło by z 1-3 tysiące zł. UPDATE: Być może takie coś mogłoby przejść na szkoleniu indywidualnym, gdy masz jednego kursanta. Wtedy taki trener mógłby wynająć 2-3 kobiety. Kto wie, może wtedy…
- Wynajmowanie kobiet jest bezsensem. W klubie danego wieczoru przewijają się dziesiątki, albo i setki kobiet (2-3 kluby). Jest do kogo zagadywać. Ludziom z ulicy wydaje się, że uczestnicy szkolenia są non stop spławiani. Nieprawda. Na początku kilka razy tak, potem już mniej. I z praktyką zaczynają być coraz lepsi. Nie muszą mieć podstawionych kobiet, aby odnosić sukcesy. Zwłaszcza jak im pomagamy i instruujemy. Mogą mieć świetne rozmowy, prowadzące do czegoś więcej, w stronę seksualną.
- To jest po prostu głupie i nieetyczne. Osobiście myśl o czymś takim mnie żenuje.
- Na zaufanie i pozycję w branży pracuje się latami. Stracić ją można szybko. Było kilka takich przypadków. Ryzyko utraty twarzy jest zbyt duże, w stosunku do potencjalnych (mizernych) korzyści z wynajmu dziewczyn na szkoleniu. Więc choćby z tego powodu gra jest nie warta świeczki.
Osoby te, które podejrzewają, że kobiety są podstawione, wg mnie mają umysł typowy dla ludzi żyjących w mentalności niedostatku, węszących wszędzie podstęp i chęć oszustwa. Uważam, że bierze się to ogólnie z naszej polskiej mentalności po PRL-owskiej. Z drugiej strony – faktem jest też, że dawno temu (jakoś tak 2009-2010) słyszałem plotkę, że jakiś trener uwodzenia tzw. „meteor jedno sezonowy” podstawiał panny uczestnikowi szkolenia. Różni ludzie w przeszłości stawali się „trenerami uwodzenia”, więc może ta plotka nie była zmyślona. Nie wiem… Wiele osób kiedyś zwietrzyło w niszy uwodzenia łatwe pieniądze. I postanowiło zrobić szybki skok na kasę. Który się nie udał.
Kiedyś podczas różnych propozycji wywiadów do TV niektórzy dziennikarze proponowali mi, aby na szybko skoczyć z kamerą i zainscenizować moje podejścia do dziewczyn na ulicy. Ja mówiłem im „słuchaj to nie jest tak, że każde podejście musi się zakończyć sukcesem, tak nie ma. A nawet jak będzie dobre z mojej perspektywy, to może nie udać się wam tego nagrać w taki sposób, aby dało się to pokazać w TV. Dobrego nagrania nie zrobi się w pół godziny.”. To usłyszałem „My Ci jakieś dziewczyny podstawimy na szybko, nie mamy czasu, aby parę godzin latać za Tobą z kamerami”. Byli wielce zdziwieni, że mam jakieś skrupuły moralne. Dla nich to tylko codzienne nagranie video dla stacji TV. Jedno z setek. Dla mnie ujma na honorze, etyce i ryzyko utraty twarzy w branży.
Update: słyszałem, że jakiś Rosjanin w Bangkoku podstawiał dziewczyny-prostytutki swoim kursantom. Trochę to dziwne, bo w Azji podryw jest łatwiejszy.
8. „wystarczy kochać kobiety, poczytać kilka książek i iść przez życie jak mężczyzna, myśleć o sobie w samych superlatywach, a piękne kobiety same się pojawią. Na co Ci jeszcze szkolenie?”
Hmmm, kiedy mężczyzna jest w takim miejscu, że nie potrafi wyobrazić sobie, że zagaduje (i odnosi sukces) do mijającej go właśnie idealnej kobiety, to idea „kroczenia przez życie jak mężczyzna z podniesionym czołem”, jest ideą z kosmosu. Jeżeli wystarczyłaby sama „uniwersalna miłość do kobiet” to pewnie 99% mężczyzn miałoby szczęśliwe związki ze swoimi idealnymi kobietami. Jeżeli samo myślenie o sobie (met. Sekretu?) w superlatywach i wiara w to, że powszechnie pożądana, piękna kobieta przejdzie przez 7 rzek i mórz, przejdzie przez ogień i krzaki, aby tylko pojawić się przy Tobie – sprawiałaby, że takie kobiety faktycznie by się pojawiały i były w Tobie zakochane. Heh, to co więcej by było potrzebne w życiu? 😉 Ale takie rzeczy nie dzieją się nawet w bajkach. Nie dzieją się nawet w filmach porno.
9. „(…) wg jego relacji – Instruktorzy nawet za bardzo się nimi nie zajmowali (…)”
To jest kontrowersyjna teza. Zapewne autor nigdy nie widział takiego szkolenia. Gwoli wyjaśnienia – to nie było moje szkolenie. Dla potrzeb artykułu załóżmy, że mówię o praktyce w klubie na moim szkoleniu Sopockim. Jeśli ja (czy którykolwiek z instruktorów) rozmawiam z innym kursantem i mu pomagam, to zajmuje się wtedy innym kursantem? Raczej nie. Czy jeśli ja demonstruję rozmowę z dziewczyną, żeby inny kursant zobaczył jakiś aspekt podrywu, to zajmuje się bezpośrednio jeszcze innym kursantem? Nie. Jeśli Ty to widzisz z boku, to ja „zajmuję się Tobą czy nie? odnosisz korzyść widząc mnie w akcji czy nie? A jeśli tego nie widzisz, bo np. sobie poszedłeś po drinka, to jak jest? „nie zajmowałem się Tobą”? Co potem napiszesz w internecie? Że instruktor podrywał pannę (demonstrował innemu kursantowi?), zamiast odgadnąć telepatycznie, że Ty potrzebujesz jego pomocy? Różnie może być na szkoleniu. Pamiętam w 2006 roku, gdy byłem na szkoleniu u Badboya i Corteza, to sam w klubie za nimi biegałem „Badboy, chodź zobacz moje podejście i powiedz mi co robię źle i co robię dobrze” albo „Cortez, chcę tu zagadać do tych dziewczyn, popatrz i daj mi feedback z mojego podejścia”. Nie stałem jak ciele pod ścianą, czekając aż instruktor sobie o mnie przypomni.
Natomiast z biegiem lat zauważyłem taką tendencję na szkoleniach. Kursanci stoją pod barem albo przy mnie i czekają. Chyba na moje pozwolenie na podryw. Stoją biernie i nie wykazują inicjatywy. Tak na oko 1 na 2 uczestników szkoleń w klubie, nie robi NIC z własnej inicjatywy. Co gorsza nawet nie powie mi o tym. Nie zapyta się, nie powie że potrzebuje pomocy. Czeka aż ja mu powiem, do której dziewczyny ma zagadać. Nie podejdzie „Adept, podoba mi się tamta dziewczyna przy bardzie, co mam jej powiedzieć? Jak zacząć rozmowę i co potem?”. Tylko stoi, pije drinka, rozmawia ze mną czy z innym uczestnikiem. Wydaje się, że wszystko jest OK. Na szczęście moje doświadczenie mi podpowiada co się dzieje. Więc często sam reaguję i pytam kursanta. Ale czy uda mi się to zawsze z każdym kursantem? Pewnie nie. Myślę, że gdy instruktor ma mniej doświadczenia i tego nie widzi, to nawet częstsze są te sytuacje, gdy kursant zostaje sam ze swoimi myślami. I potem taki „milczący kursant” postuje w sieci „trenerzy X i Y się mną nie zajmowali! A to świnie!”.
Dlatego ZAWSZE pierwszego dnia szkolenia podkreślam – Jesteśmy na tym szkoleniu dla Ciebie, wykorzystaj ten czas i jeśli czegoś nie wiesz – ZAPYTAJ. Jeśli chcesz pomocy – ZAPYTAJ. Jeśli czujesz się źle, masz coś do powiedzenia, potrzebujesz wsparcia itp. – POWIEDZ MI O TYM. W czasie szkolenia. Nie w tydzień, czy miesiąc po szkoleniu z uwodzenia. Jeśli kursant stoi w rogu klubu, nic nie robi, nie przyjdzie do instruktora i nie powie, że ma problem, tylko się tajemniczo uśmiecha, to po szkoleniu pewnie napisze „oni się mną nie ZAJMOWALI! co za chuje !!”. Jeśli ja go się pytam „czy jest Ok? potrzebujesz pomocy?”, a on ze wstydu mówi „tak tak, jest spoko, przed chwilą zagadałem, teraz idę do WC”, to ja ufam mu i idę do kolejnego kursanta. Ale kto wie, może to właśnie taka osoba, która potem mówi „że instruktor się nim nie zajmował”? Czy jednak mogą być sytuacje, że faktycznie instruktor olewał kursantów i miał ich w dupie? Pewnie tak. W życiu bywa różnie. I jeśli przeszkala się dziesiątki albo setki uczniów, to zawsze się może taki trafić.
10. „to samo możesz zrobić sam! Za mniejsze pieniądze! Po co Ci koleś, który wyrecytuje na szkoleniu pierwszą lepszą książkę dostępną w empiku od blisko 10 lat? Ale płacić gościowi 500zł za recytowanie książki wartej 40zł? Albo 1000zł za 40zł. Albo jeszcze lepiej – 2500zł za 4”.
Zgadzam się. Jeśli masz słuchać TYLKO tego, co jest w jakiejś książce, to byłoby bezsensowne tracić czas i pieniądze. Tylko, że (jak już mówiłem) szkolenie i warsztat uwodzenia to nie jest seminarium czy wykład. Największe korzyści to ćwiczenia na sali, korekta tego co się mówi, korekta mowy ciała, tonu głosu itd, indywidualny feedback od instruktora, analiza obecnej sytuacji kursanta (czyli cała interakcja na linii kursant >< instruktor i transfer „wiedzy”), poprawki kursanta w czasie rzeczywistym (było o tym w poprzednim wpisie o szkoleniach), praktyka z kobietami i natychmiastowe omówienie sytuacji z dziewczyną + wprowadzanie zmian, obserwacja instruktora i wyciąganie wniosków. Także z sytuacji innych kursantów. Krzywa nauczania rośnie potężnie. Na samym wykładzie na sali nie ma takiego postępu. Wykład może dać tylko intelektualne zrozumienie jakiegoś zagadnienia np. kobiecych testów. Prawdziwą zmianę daje działanie na SZKOLENIU.
11. „Nie da się zrobić w 3 dni zera w bohatera. Nie da się zrobić z niego PUA. To bardzo długi proces który wymaga czasu.”
To często jest prawda. Na szkolenie na ogół przyjeżdżający początkujący i słabo radzący sobie z kobietami. Więc trudno oczekiwać, żeby z nieogarniętego życiowo nolajfa po 3 dniach wyszedł Casanova. Albo Don Juan. Ale ziarno zna szkoleniu ostanie zasiane i wykiełkowane. Dalej już trzeba je podlewać wodą i wystawiać na światło. Wtedy zakwitnie. W necie są różne materiały. Jednak szkolenie daje początkującemu kopa do działania, nowe emocje i doświadczenia. Zachodzi przełamanie. Jak ktoś jest psychicznie mega silny i potrafi sam się zmotywować do działania, czy przełamać, to osiągnie dużo i bez szkolenia. Ale to są jednostki i wyjątki, a nie reguły. A skoro to czytasz, to pewnie nim nie jesteś. Szkolenia nie zrobią z nikogo uwodziciela wbrew jego woli, ani bez jego udziału. Skoro ktoś uważa, że dzięki samym materiałom np. z internetu wszystkiego się nauczysz, to po co chodzić do szkoły podstawowej, liceum, czy na studia? Przecież cały materiały masz na necie… Zwłaszcza ten z medycyny np. stomatologia 😉 Czy poszedł byś do dentysty, który uczył się z materiałów w internecie? 😉 Szkolenia to nie tylko wiedza, ale również praktyka. Jeśli masz opory przed zagadaniem do dziewczyny, skoro setki kobiet Cię olewa, a materiał z książki nie wchodzi, to jest tego jakiś powód. I samemu się go nie znajdzie. Szkolenia też są po to, aby nie popełniać błędów jakie do tej pory się popełniało, a się ich w sobie nie widzi.
Uważam że 3, a nawet 5 dni to za mało, żeby stać się W PEŁNI doświadczonym uwodzicielem. Lecz wystarczy na to, żeby zapoczątkować w uczestniku proces stawania się takim mężczyzną. Żeby pokazać mu właściwą drogę do stania się w 100% facetem, który przyciąga do siebie kobiety, potrafi z nimi odpowiednio rozmawiać i wzbudza w nich pożądanie. Przez 3-5 dni nie opanujesz wszystkiego, bo jest to fizycznie niemożliwe. Jednak dowiesz się, co możesz zrobić, by poznać sztukę uwodzenia kobiet, zrobić pierwsze (najtrudniejsze) kroki pod opieką kompetentnych instruktorów, skorygować wady mowy ciała, poznać psychologię kobiecego umysłu, dowiesz się co i jak mówić, aby kobiety były Tobą zainteresowane. Przeżyjesz wiele sytuacji i zdobędziesz masę nowych doświadczeń. A to co jest bezcenne – moim zdaniem – to możliwość korekty przez kompetentnego instruktora. Feedback i rozjaśnienie WIELU aspektów uwodzenia. Większość facetów, którzy tylko czytają poradniki z uwo, ma w pewnym momencie kompletny mętlik w głowie. Sprzeczne teorie, niejasne wskazówki, brak wiedzy co, kiedy i jak stosować. To etap błądzenia we mgle. Wtedy właśnie bezcenna jest pomoc kogoś bardziej doświadczonego.
Kiedyś Richard Bandler, współtwórca NLP powiedział: „Nie ma treningu, po ukończeniu którego będziesz wiedział w 100% wszystko co należy. Najważniejsze abyś szedł w dobrym kierunku i kontynuował rozwój po ukończeniu kursu”. Szkolenie dokonuje w Tobie zmiany, rozpoczyna się proces, na pewno zaczniesz osiągać sukcesy z kobietami, to oczywiste i pewne. Jednocześnie zdaj sobie sprawę, że połowa twojego sukcesu to trener, jego umiejętności, wiedza i doświadczenia, a drugie 50% to Ty. Choć teraz po latach myślę, że raczej 80% sukcesu to Ty. Twój pełen sukces zależy od Ciebie i Twojej determinacji na szkoleniu. I do dalszego rozwoju po szkoleniu. Uczestnicy przed szkoleniem pytają: „Czy to możliwe, że w ciągu 3-5 dni może odmienić się nagle moje życie?” Tak, to pewne. W jakim stopniu? To już zależy od uczestnika i jego podejścia do szkolenia. Największą zmianę osiągają kursanci, którzy stosują się ściśle do instrukcji. Natomiast po szkoleniu czeka ich kolejny etap życia – okres szlifowania i rozwijania swoich umiejętności z kobietami. Bardzo przyjemny etap 🙂
A jak działa typowy facet bez wiedzy o uwo? Jeśli przychodzi do mnie i mówię mu, że ma podejść do kobiety i zagadać, a potem zaprosić ją na spotkanie/randkę, to nie wie co zrobić. Pewnie podejdzie z tekstem – „Hej! Umówisz się ze mną? Chcesz iść na randkę?” albo „Hej! Często tutaj wpadasz do klubu? Nie? a to szkoda, cześć”. Nie zostanie się Robertem Lewandowskim tylko czytając na ten temat. Nie zostanie się nim nawet codziennie grając z kumplami na podwórku przez 5 lat. Możesz przeczytać wszystko jak strzelać karne, ale póki nie poćwiczysz pod okiem fachowego trenera, to nie dajesz sobie szans na olbrzymi postęp i rozwój umiejętności. Do pewnego momentu będziesz się rozwijał, a później staniesz w miejscu. Robiąc coś samemu nawet z najlepszej książki rutynowo ćwiczysz… rutynę. Cała „Gra” to w wielu aspektach subkomunikacja i detale. Ciężko dowiedzieć się (i wprowadzić zmiany w sobie) wszystkiego z tekstu lub filmu. Znam przypadki, kiedy kolesie robili tysiące podejść do kobiet w centrach handlowych BEZ ŻADNYCH SUKCESÓW! I dopiero na szkoleniu dostawali olśnienia, bo dostawali ten jeden mały element układanki. Brakujący puzzle. Bo fachowy trener widzi z boku wszystko czego nie widzisz Ty. Widzi dokładnie wszystkie braki. Ja też w sobie wielu rzeczy nie widzę, dlatego jeżdżę na szkolenia do dziś. Dzięki temu dostrzegam więcej, bo trenowałem latami różnych ludzi.
12. „Szkolenie z uwodzenia to ściema, bo skąd oni (dop. trenerzy) mają pewność, że te ich uwodzenie działa raz za razem?”
No cóż. Uwodzenie nie działa za każdym razem. Nie każda kobieta może zostać poderwana w każdej sytuacji. Choć techniki uwodzenia można powiedzieć, że mają potężną moc, to jednak to nie jest magia voodoo. Ani film w kinie. Mamy tu do czynienia z indywidualnymi kobietami i sytuacjami życiowymi. Niektóre kobiety są szczęśliwymi mężatkami, inne są lesbijkami, a inne w ogóle są niezainteresowane poznaniem kogokolwiek. Albo są po rozstaniu. Mają w sobie dużo bólu i gniewu na mężczyzn. Mogą być opryskliwe i wredne. Samo życie. Nie zobaczysz mnie czy innych instruktorów zdobywających KAŻDĄ kobietę, czy nigdy nie odrzucanych. Ale na pewno częściej odnosimy sukcesy niż zwykli faceci. A widząc niektóre akcje w klubie będziesz zdruzgotany myślał „jak on to do cholery zrobił?”, „co tu się stało??!!”, „eee zaraz, ale jak to???”.
13. „Szkolenie uwodzenia to udawanie kogoś kim nie jesteś, a nie rzetelne metody do prawdziwej transformacji wewnętrznej”
W 25 poradnikach na temat uwodzenia zawarłem bodajże 6000 stron tekstu czcionką 14. Naprawdę baranie (który to napisał) sądzisz, że można napisać 6000 stron (plus pewnie ze 2-4 k na blogu w 600 artykułach) na temat tekstów na podryw i udawania kogoś kim się nie jest? Nie mówiąc o programach typu PPS2 (i PPS3) gdzie zmiana postawy to kurs 60 dniowy na wielu płaszczyznach osobowości i podświadomości? Gdzie obrabiane są stresy, lęki, obawy, przekonania na temat kobiet, seksu itd. Naprawdę internetowy trollu uważasz, że można gadać przez 5 dni (czyli przez 25-30 godzin na sali) na temat samych tekstów na podryw? I spędzić ten czas na uczeniu się gry aktorskiej, aby udawać pewnych siebie i atrakcyjnych facetów?
Ręce mi opadają. A swoja drogą czy ktoś kiedykolwiek widział typowo mainstreamowe szkolenia z „Rzetelnej i Prawdziwej Transformacji Wewnętrznej”? I to oczywiście takie, które w 3-5 dni kończyły się piękną, rzetelną transformacją wewnętrzną kursantów. Z nolajfów, prawiczków w ultymatywnych „samców alfa”, zdobywców i kreatorów życia, sukcesu i biznesu? 🙂 Ja nie znam. Może, jakby zebrać do kupy kilka (5-10) szkoleń z szeroko rozumianego rozwoju osobistego, to może coś by z tego wyszło… ale nie będzie to 5 dni tylko minimum 25.
Uwodzenie w naszym wydaniu to nauka umiejętności towarzyskich, nauka atrakcyjnego wyrażania siebie i skutecznej komunikacji z kobietami. To nauka tego jaką mieć właściwą mowę ciała, mimikę i jak się zachowywać wśród kobiet, aby one były zainteresowane mężczyzną. To zrozumienie kobiecego umysłu i odnajdywania się w rozmowie czy testach kobiet. To nauka bycia atrakcyjnym mężczyzną, który nie przeprasza za to że żyje i bierze od życia to na co zasługuje. Bycie uwodzicielskim mężczyzną to nie jest znajomość kilku sztampowych tekstów na podryw. To bycie mężczyzną dojrzałym, komfortowo czującym się w sytuacjach towarzyskich, przyciągającym uwagę i sprawiającym, że inni ludzie dobrze się z nim czują. Takim, który dużo od siebie daje innym i ludzie potrafią się od niego wiele nauczyć. Nauczenie tego to nie kwestia dnia czy dwóch. 3-5 dni to już jest niezły start nauki uwodzenia. Wielu z uczestników zrobi ogromne postępy.
Tutaj powinna być zabawna i inspirująca puenta tego wpisu, po której ludzie kiwają głową i myślą „Wow, ale ten Adept jest mądry, to było bystre…”, ale niestety nic mi nie przychodzi do głowy 🙂
pozdrawiam
Adept
ps. następny wpis z tej serii: „Różnice w szkoleniach uwo w Polsce i za Granicą – cz. 5″
10 komentarzy
Witam Adepcie mysle ze jest w tym duzo racji co napisales ,w kazdej dziedzinie zycie powinnismy dazyc do perfekcji w pracy albo w sporcie jezeli chodzi o uwodzenie mysle ze tak naprawde wszystko zaczyna sie od naszych mlodych lat jezeli w szkole potrafilismy rozmawiac z dziewczynami i spotykac sie to w zyciu doroslym bedzie nam latwiej poznawac kobiety mowie na swoim przykladzie swiadomosc ze kobiety sa zainteresowane nami juz w mlodym wieku daje duza pewnosc siebie i procentuje w doroslym zyciu, sam podryw i spotkanie z kobieta to jeszcze nie wszystko sztuka jest zeby byc z kobieta na dluzej a moze na cale zycie
Mam pomysł na puentę do artykułu: „Każda zdobyta kobieta jest jak cegiełka. A z paru cegieł domu nie zbudujesz” :p
dobry artykuł. Ja bym w tych przyczynach hejtu dodał jeszcze liczne okupacje i prześladowania w przeszłości oraz wychowanie w duchu XVII-XVIII wiecznego katolicyzmu(wszystko samo z nieba powinno spadać, życie nie jest ware wysiłki itp)
Pozdrawiam
Ja bym tu nie mieszał socjalizmu, zaborów, okupacji i katolicyzmu. Po prostu, jest to nowa wiedza, która nie była potrzebna. Kiedyś ludzie żyli całe życie w jednej wsi, był swat i było wiadomo, że każdemu zostanie wyswatana jakaś tam córka sąsiada. Jeden trafi lepiej, drugi gorzej – jak w życiu, ale traktowano to, jak coś losowego, na co nie ma się wpływu. A teraz nagle można mieć wpływ. I to budzi sprzeczne emocje – bo z jednej strony, skoro mam wybór, chcę wybrać jak najlepiej. Z drugiej strony – skoro mój dziadek nie uczył się uwo, a poznał babkę i spędzili, w sumie szczęśliwie, ponad 50 wspólnych lat, to po co ja mam się uczyć? Ano, poznał, ale w zupełnie innym czasie i warunkach.
Hmmm.. „Tylko, że podryw z zimnego podejścia w klubie absolutnie pięknych kobiet (czyli do kompletnie nieznajomej kobiety) jest trudny i nie jest przewidywalny. Trochę to loteria. Nawet dla doświadczonego faceta. Osobiście nie znam nikogo z trenerów uwodzenia i PUA, który by skutecznie i regularnie podrywał TYLKO I WYŁĄCZNIE NAJPIĘKNIEJSZE, TOPOWE kobiety w Polsce czy za granicą. Takie modelki, aktorki z okładek gazet dla mężczyzn. Aha, nie znam też żadnego faceta z poza niszy uwodzenia, który by to robił hurtowo i PRZEWIDYWALNIE. Słyszałem tylko legendy o ultra bogatych, przystojnych lub celebrytach, czy „gangusach”” – nie wierzę, że nawet tacy goście masowo śpią tylko z takimi laskami, pewniej tez, ale nie cały czas i nie przez całe ich życie, dlaczego, bo sprawa jest bardzo złożona, sam próbowalem spotykać się z fotomodelkami lub tymi piękniejszymi laskami – czy to na przystojniaka, czy na luksusowy samochód czy na inteligenta, czy nawet na status osoby z wolnym zawodem, i muszę przyznac że było ciężko – jeżeli się nie jest dla nich reprezentatywnym gościem, to facet ma problem z założenia apriori.
Aha.. przypadkowo obserwowałem KILKA RAZY jednego trenera z UWO-PUA w klubie w stolicy, jak był prywatnie ze znajomymi, i dla mnie to on naprawdę słabe laski zaczepiał i próbował rozmawiać (dla mnie to jednak było zastanawiające). Ja bym nawet nie chciał ich poznawać, a jednocześnie wyczaiłem nie jedną o wiele lepszą sztukę tego wieczoru. Dlatego jak kiedyś trochę powychodziłem w nocy do klubów, to przeważnie te parę wyhaczonych ultra celów trudno było skutecznie podrywać, i bywało różnie, jak się jest detalistą to w końcu z tego wszystkiego kurwa jego mać nie raz wracałem sam.Jak bym miał iść na taki kurs, to jedynie gdyby można było właśnie poćwiczyć tylko wyrywanie super kobiecych dziewczyn. A nie ma takiej oferty na rynku.
A.
1. Niekoniecznie te kobiety, które Tobie się podobają, podobają się innym. To akurat troche trudny temat. 2. Jest oferta. Trening (szkolenie) indywidualny w miejscu (klubie), które Ty wybierzesz i gdzie są takie kobiety, które Tobie się podobają. 3. A może najpierw zainteresuj się poradnikiem o podrywie modelek i 10-tek https://www.uwodzenie.org/10 ?
„90% Społeczeństwa jakoś radzi sobie z dziewczynami” – jeżeli ten ktoś miał na myśli powiedzenie, że „Każda potwora znajdzie swego amatora” to pewnie ma rację właśnie w 90% bo jakoś ludzie łączą się w pary, zakładają rodziny i … udają przez resztę życia, że wszystko jest OK i żyją razem w cichej desperacji. Można tego uniknąć dając sobie samemu wybór, ale ten wybór kosztuje – pieniądze i wyjście ze strefy komfortu a to już nie każdemu pasuje, szczególnie to drugie.
„wystarczy kochać kobiety, poczytać kilka książek i iść przez życie jak mężczyzna, myśleć o sobie w samych superlatywach, a piękne kobiety same się pojawią. Na co Ci jeszcze szkolenie?” – to pisała pewnie kobieta albo jakiś oderwany od życia marzyciel uwielbiający romansidła z dworcowego kiosku po 2 PLN za sztukę.
„Szkolenie uwodzenia to udawanie kogoś kim nie jesteś, a nie rzetelne metody do prawdziwej transformacji wewnętrznej” – może prościej byłoby gdyby autor tej mądrości uściślił na czym dokładnie miałaby polegać ta „prawdziwa transformacja wewnętrzna”. Bo jeżeli na wielu latach regularnych wizyt u psychoterapeuty po to żeby ostatecznie wpasować się w mainstreamowy wizerunek „rzetelnie przetransformowanego wewnętrznie” człowieka to ja dziękuję ale wolę kilkudniowe szkolenie, na którym jakiś PRAKTYK pokaże mi co i jak mam robić żeby osiągnąć to, czego JA chcę i potrzebuję a nie co KTOŚ INNY uważa, że ja powinienem chcieć.
Panowie jak sobie radzicie z Laskami,które codziennie piszą smski do Was non stop te co tam miłego dnia miłego wieczorku itp a by tylko wciągnąć w rozmowę:)
troche nie na temat tego wpisu
Gratulacje pablo 🙂 Ja sobie radzę np. tak że w tym momencie skupiam się na ruszeniu z pozostałymi aspektami życia, cenię sobie spokój i ciszę, i jest mi ona niezbędna w tym momencie, czas dla koleżanek będzie później 🙂 na dziewczynę również. a jakbym sobie poradził z takimi zapytaniami? o, to już musiałbym to głęboko, prawda, zanalizować 😉