Nauka umiejętności podrywu i zdobywania kobiet to wielopoziomowy proces transformacji wewnętrznej i zewnętrznej. To zmiana siebie w stronę bardziej atrakcyjnego i męskiego. Triki z podrywu, triki słowne to dodatek do siły wewnętrznej, męskości, ogarnięcia życiowego i inteligencji społecznej. To proces stawania się kimś lepszym. I może on trwać miesiącami, czasem latami, a czasem nigdy się nie kończy. Jednak nie wszyscy tak myślą, wielu tego nie rozumie i uważa, że to te magiczne triki to rdzeń uwodzenia. Do społeczności podrywu trafiają różnej maści osoby, podobne do tych którzy trafiają do siłowni i chcą mieć muskulaturę Arnolda na wczoraj. Bez wysiłku. Ale tak się nie da.
Czasem dostaję takie maile, że ręce mi opadają i brak mi słów. Oto kilka przykładów braku zrozumienia:
Zawodnik nr 1. (pogrubienia ode mnie)
„Którą z opcji wspomnianych w temacie poleciłbyś mi jeżeli W ŻADNYM WYPADKU nie mam ochoty przestawiać do góry nogami swojego życia? Mam blisko 28 lat, nie pracuję, niedawno z poślizgiem skończyłem studia. Mieszkam z rodzicami i na przemian z Pornhubem zapylam w RPGi na PC. Na rozwój mam wywalone, bo tak jak napisałem wymagałoby to ode mnie stania się kimś totalnie innym – polubienia kontaktów z ludźmi, wychodzenia z domu i masy działań, które wiązałyby się z ryzykiem i ruszeniem poza bezpieczną strefę komfortu. Sorry, za długo jestem tym kim jestem by to zmieniać. Zapieprzam tylko jak opętany na siłownię licząc, że uda mi się doprowadzić wygląd do takiego stanu, że będzie on moją główną kartą przetargową w relacjach D-M. Jestem stosunkowo wysoki. Niedługo jakaś sesja foto, tinder i można ruszać w tany.
Adept:
Tłumaczę: „dalej chcę być pasożytem, trutniem, szczurem kanałowym, ale więcej bzykać.” Smigol, czy inny Jaskiniowy troll nie chce włożyć pracy w swój rozwój, ale chce mieć efekty. Idealny klient na oszukańcze systemy piramid finansowych – chce mieć dużo pieniędzy, ale bez pracy i dawania od siebie wartości innym ludziom. Taki stan umysłu niebezpiecznie kojarzy mi się ze złodziejem, bandytą, oszustem, scamerem, który najchętniej ukradł by komuś pieniądze i je wydał, byleby samemu nie włożyć wysiłku. Brzydzę się takim podejściem do życia.
Gość który spędza całe dnie przed grami rpg, nie ma kasy i nie lubi ludzi. No po prostu IDEALNY kandydat na chłopaka dla dziewczyny 🙂
„za długo jestem tym kim jestem by to zmieniać” Ech, ja mam 48 lat i od 16 lat ciągle kombinuję jak tu coś ulepszyć, a on jest już za stary, żeby cokolwiek zmieniać/starać się ? 🙂
Nie można być Smigolem z Władcy Pierścieni i odnosić sukcesy z kobietami czy ogólnie – w życiu. Można być introwertykiem, który zdobywa dziewczyny, ale to też wymaga nauki i pewnej przemiany.
.
Lecimy dalej:
„Przykładowo: wystarczy wiedzieć, że gdy dziewczyna się uśmiecha to masz pochylić się nad nią pod kątem 50 stopni, albo w odpowiednim momencie masz pstryknąć przed nią palcami i rzucić świńskim dowcipem i nawet jeżeli jesteś bezrobotnym nygusem, to zyskałeś tajemny czakram który pozwoli Ci ją zdobyć.”
(Adept: o matko! Czy ja to czytam naprawdę??)
No nie, tak to nie działa. Takie fantazje są typowe dla ludzi którzy ciągle jeszcze wierzą w Świętego Mikołaja mają kreskówkowe podejście do życia. Ręce mi opadają, bo mam tak duży dysonans między tym jak wygląda podryw i uwodzenie, a bajkowym światem z mchu i paproci. O ile jeszcze świńskie dowcipy (jak to rozumieć?) mogą sporadycznie w określonej sytuacji rozbawić i przenieść rozmowę w seksualne rejony, to to pstrykanie palcem i czakramy… no i ten bezrobotny nygus. W głowie mam obraz Ala Bundy, który jest śmierdzącym leniem, zamulaczem, żyje w piwnicy u mamy, ale uważa że należy mu się codziennie nowa modelka Playboya w łóżku. Bo tak. Nie różni się to niczym od jakiegoś patusa w domu, chlejącego wódę od rana i narzekającego, że RZĄD nie daje mu 5000+
Nie, tak świat nie funkcjonuje.
i dalej czytamy:
„To byłaby ta „uwodzicielska mowa ciała” o której piszesz. Grunt to wiedzieć co i jak, a Ty – jako Sensei uwodzenia – tego nauczysz. I dzięki tej wiedzy będę umiał tak zaGRAć, że kobieta weźmie mnie na swoje utrzymanie. I pozwoli zaprosić swoją koleżankę do trójkąta 😉 „
Adept:
No tak, niech dziewczyna go weźmie na utrzymanie i sprowadza koleżanki do trójkąta. Plan niezły, ale do realizacji raczej w filmach XXX. On patrzy na mnie trochę jak na mistrza Yodę, który pstryknie palcami i on magicznie stanie się Jedi. Tylko, że Luke Skywalker przyleciał do Yody, aby uczyć się i stać się rycerzem Jedi, to nie przyszedł z oczekiwaniami, że Yoda go zaczaruje „Hej Yoda, ja nie chce się uczyć machać mieczem, ani tych magicznych trików Jedi, tylko ja chcę być lepszy od Vadera i nie męczyć się na treningu. No co? że tak się nie da? to co z ciebie za nauczyciel?! Wiedziałem, że te triki Jedi to jakaś ściema i naciąganie naiwnych hłe hłe hłe”.
A co do uwodzicielskiej mowy ciała – ona jest dodatkiem, podkręcającym Twoją atrakcyjność. Wynika po części z pewności siebie, nastawienia mentalnego, emocji, świadomości swojego ciała i treningu (jak wszystko). To nie magiczny trik, że gdy staniesz w rozkroku, podeprzesz się pod boki, to nagle ze Smigola zmienisz się w Aragorna.
I lecimy dalej z tym emailem:
„A może jestem w totalnym błędzie i tak naprawdę nie mam pojęcia o co chodzi w uwodzeniu? (Adept: no nie masz niestety) Ale dziwne byłoby jeżeli miałbym sobie wypruwać żyły i zmieniać się w bezlitosnego lwa salonowego,(Adept: nie trzeba być lwem salonowym) bo tu nie ma uwodzenia (Adept: jak to nie ma??), a stawanie się kolesiem, który poradzi sobie z kobietą nawet z przeciętnymi umiejętnościami UWO, bo ma cechy uznawane w mainstreamie (RedPill) za atrakcyjne i „upoważniające” do zdobycia kobiety? Ale to zaczyna śmierdzieć zwyczajnym coachingiem, a mi nie o to chodzi. (Adept: ja prdl, jak ktoś mówi coś w stylu „śmierdzieć zwyczajnym coachingiem” to już wiem, że kolega nie ma pojęcia o tym czym naprawdę jest coaching, czym psychoterapia, czym psychoanaliza, czym doradztwo, czym konsulting, czym mentoring, czym motywacyjna przemowa, czym hipno-coaching, itd. Cała jego wiedza pochodzi z filmów typu „Kim jesteś? Jesteś zwycięzcą!!”)
W takim wypadku zapewne to konsultacja byłaby dla mnie pomocna, ale jeżeli miałbym nasłuchać się tych samych bzdet o tuningu siebie, sprawianiu wrażenia że jestem w stanie zdobyć milion to dziękuję bardzo.„
.
Adept: tuning siebie jest jak najbardziej wskazany, chodzi o to tylko aby to zostało zrobione dobrze i skutecznie wg planu. Wskazówki jak to zrobić profesjonalnie daję w kursie Nauka Uwodzenia i Motywacja Od samego słuchania o tuningu siebie, nikt jeszcze niczego nie zmienił. Nie chodzi o sprawianie wrażenia, że „jestem w stanie zdobyć milion”. Coś mam wrażenie, że kolega naoglądał się za dużo „Sekretu”. Oczywiście filozofia „fake it till you make it” czyli udawaj, że coś umiesz zanim to stanie się naprawdę Tobą, ma w sobie pewien pozytywny element i pcha rozwój do przodu.
I dalej ten sam email:
„Może jakiś Twój ebook tłumaczy czym jest to całe uwodzenie i GRA? Budżet mam dość ograniczony dlatego powinienem wybrać jak najcelniej. Teoretycznie mógłbym nawet pójść na szkolenie w Sopocie, ale jeżeli to skończyłoby się tak że 4 noce imprezuję, a potem wracam do swojego szarego życia i mimo tych tajemnych umiejętności nie mogę nikogo wyrwać bo nie pasuję do profilu uwodziciela – nie mam co sobie tym zawracać głowy.”
Adept:
Czyli nawet nie chciało Ci się przeczytać opisu szkolenia w Sopocie? Inaczej wiedziałbyś co znajduje się w programie szkolenia i że nie polega ono na imprezowaniu przez 4 dni. Jak naprawdę wygląda szkolenie uwodzenia w Sopocie opowiadam choćby w tym wpisie tu: [Foto] Jak Naprawdę Wygląda Szkolenie z Uwodzenia
Do tego znowu widzę te dziwne bajkowe schematy w głowie:
„profil uwodziciela”? Nie. Chodzi o stawianie się bardziej atrakcyjnym i umiejącym rozmawiać z kobietami w sposób, który je fascynuje i podnieca. Oraz zrozumienie psychologii działań i wyborów kobiet
„tajemne umiejętności”? Ok, z punktu widzenia kogoś z zewnątrz mogą one wydawać się nieco tajemne 😉
Ogólnie mówiąc nastawienie tego chłopaka do nauki i rozwoju mnie odpycha. Jego bezmyślny i pogardliwy sposób myślenia mnie mierzi. Za dużo w Tobie arogancji i pychy młody padawanie. A za mało pokory do nauki.
Znajomy trener uwodzenia, pragnący zachować anonimowość powiedział mi kiedyś:
„ludzie latami uczą się sprzedawać pralki, telefony i konta bankowe… i nikt nie pierdoli, ze po 1 szkoleniu on musi umieć sprzedać każdemu. A ten zawodnik ma „sprzedać” dziewczynie wizję wspólnego seksu, a może nawet życia i oczekuje, że bez pracy własnej po 1 szkoleniu, przez całe życie, bez utrwalania umiejętności i bycia wartościowym chłopakiem panny będą cały czas na niego lecieć, bo zrobił jakiś kurs czy przeczytał książkę 5 lat temu?”
Już nawet w kwestii seksu – gdzie on by chciał ściągać te dziewczyny? Do piwnicy w domu u mamy? No tak średnio powiedziałbym, tak średnio.
Ok, przejdźmy do zawodnika nr 2.
Pytający nr 2: (pogrubienia ode mnie)
„Czy chcąc namówić zajętą kobietę na spotkanie przez facebooka muszę koniecznie popracować nad swoim profilem? Bo nie cierpię poznawania ludzi przez internet, jestem dość starodawny, buntowniczy i wole poznawanie na żywo. Ale jak jakąś laskę, którą się wcześniej gdzieś widziało można znaleźć tylko przez fejsa albo jak dostaje od jakiejś kontakt na fb, a nie telefon to wiem, że to czasami konieczne, żeby nawiązać z nią kontakt. Pytam o ten profil bo prawie z niego nie korzystam, nic nie wstawiam, nie mam żadnych opisów, służy mi tylko do pisania prywatnych wiadomości. Nie interesuje mnie żadne wstawianie fotek, mam w tym profilu tylko kilkunastu znajomych + 2 zdjęcia z których jedno to zdjęcie jeziora jako to główne, a drugie to moje w ciemnej bluzie sprzed 8 lat. Czy w przypadku gdy nie chce pracować nad swoim profilem na facebooku wystarczy to ładne interesujące pisanie z kobietą żeby wzbudzać w niej to zaufanie i ciekawość?
Adept:
To pytanie mogło by brzmieć też tak: „Adept, no powiedz – czy ubierając się w łachmany, nie myjąc się od miesiąca, śmierdząc i wyglądając jak żul mogę coś ładnie powiedzieć i podrywać najładniejsze dziewczyny? No powiedz Adept”.
Krótka odpowiedź – nie możesz. Dłuższa odpowiedź – też nie możesz.
Nie rozumiem tego myślenia: np. czy mając plecak 30 kg mogę startować (i wygrać) na igrzyskach w sprincie na 100 metrów? Teoretycznie możesz, ale realne szanse masz zerowe. Tu kolega nie cierpi poznawać kobiet przez internet, ale mieć kochankę lub dziewczynę to by chciał. Zawsze ten sam schemat: nie chcę ćwiczyć, ale muskulature bym chciał. Nie chcę pracować ani zakładać biznesu, ryzykować swoimi pieniędzmi, pracować po godzinach, ale bogatym to chcę być. Bo bycie bogatym to wydawaniem pieniędzy w ekskluzywnych miejscach tak jak to pokazują w TV 😉
Proces uczenia się umiejętności zdobywania kobiet i przemiany w atrakcyjnego faceta trwa. To nie jest weekend czy nawet miesiąc. Raczej miesiące albo i lata stopniowego rozwoju krok po kroku. Metody kolejnych przybliżeń do sukcesu. To nie jest film Matrix, gdzie możesz w minutę wgrać program do głowy. TO nie znaczy, że poznasz dziewczynę (dziewczyny) dopiero po miesiącach czy latach, bo na pewno dużo szybciej. Ja pierwsze duże sukcesy z dziewczynami miałem po 2-3 tygodniach od startu, ale i tak kontynuowałem mój rozwój dalej. Eksperymentowałem z moim ubiorem (wpis Niepublikowane Foto „Dziwna” Transformacja) z tym co mówię i jak się zachowuję.
Ludzie uczą się 5 lat, żeby stać się mgr inżynierem np. budownictwa (a to dopiero początek, wiem bo studiowałem budownictwo). A w uwodzeniu chcieliby, żeby dziewczyny ustawiały się do nich w kolejce po lekturze poradnika lub 3 dniowym szkoleniu. Żeby nauczyć się nowego języka od postaw do komunikatywnego poziomu trzeba poświęcić średnio powiedzmy ok. 2 lata (różnie bywa, w zależności języka i od kilku czynników, bywa że mniej, bywa że więcej). A ludzie w chodzący w uwodzenie chcą mieć błysk w oku, rzucać żartem na lewo i prawo, rozpalać kobietę emocjonalnym językiem zaraz po kursie lub przeczytanym ebooku.
Mam wrażenie, że większość ludzi nadal nie wyrosła z wiary w świętego Mikołaja i z bajek o krasnoludkach.
I dalej nasz zawodnik pyta:
„Szczerze czy miałeś tak, że poderwałeś kobietę na facebooku, która była już trochę w szczęśliwym związku a mimo to zdradziła i się z Tobą umówiła na seks, bo ładnie do niej pisałeś? Jeśli naprawdę jest szansa by kobieta poznana na fejsie umówi się ze mną mimo bycia w związku to chciałbym nabyć ten BIR3, ale nabyłbym go tylko za niższą cenę, bo jeśli chodzi o internet to interesuje mnie tylko podryw na facebooku, żadne inne portale randkowe czy instagramy nie wchodzą w grę, tylko facebook się dla mnie liczy dlatego jeśli chodzi o ten poradnik to korzystałbym z wszelkich info dotyczących tylko facebooka + te bonusy które dodajesz do GIR3, czy wobec tego byłbyś wstanie mi wyjątkowo udostępnić ten poradnik za niższa cenę, najlepiej 47 lub 50 zł?”
Adept:
Na start – nie prowadzę polityki dzielenia kursów i sprzedawania jakichś części kursu. Poradnik BIR3 to kompleksowy poradnik, część jest o podrywie na Facebooku, ale to nie znaczy że masz zignorować inne części, bo one
wszystkie się wzajemnie uzupełniają i tworzą system, który działa gdy masz go całego opanowanego.
Dziwi mnie to podejście, bo to tak jakby koleś nie umiejąc pływać, nie potrafiąc w ogóle utrzymać się na wodzie przyszedł do trenera i powiedział, że on chce nauczyć pływania delfinem. Nie chce uczyć się jak funkcjonować na wodzie, jak kontrolować oddech, nie chce oswajać się z wodą, on chce uczyć się pływania delfinem. Bo taką ma zajawkę. Bo to mu się w głowie zamarzyło.Albo „panie trenerze, ja chcę umieć pływać na jeziorze, nie potrzebuję pływać na basenie, w rzece lub na morzu. Ja chcę tylko umieć pływać na jeziorze, więc chcę tylko zapłacić za połowę kursu czyli za naukę pływania na jeziorze”.
Ale to się nie uda. Trener wie, że proces nauki pływania przebiega inaczej. Nie budujesz domu od dachu czy okien, tylko od fundamentów.
Poradnik BIR3 uczy kompleksowo pisania z kobietami, a to czy to Facebook, Instagram czy portal randkowy czy Tinder to jest sprawa już po zrobieniu podstaw, bo istotna jest np. kwestia poprawy zdjęć, opisu, umiejętności pisania, a nie czy to jest FB czy Sympatia czy coś innego. Jeśli nie umiesz ogólnie pisać z kobietami, masz chujowe fotki, to gdziekolwiek spróbujesz, to poniesiesz porażkę. Jeśli nie chcesz się tego nauczyć, to w ogóle odpadasz z „gry” w internecie, całkowicie.
.
Pytający nr 3:
„Miałem ostatnio pecha bo większość kobiet do których zagadywałem okazywała się toksyczna i zimna z charakteru przez co niektóre reagowały wyjątkowo nieuprzejmie i trochę agresywnie co mnie obrażało i godziło w godność – czy miewałeś takie przypadki że niektóre laski po zagadaniu były bardzo niemiłe i obrażalskie albo chciały uciekać?”
Adept:
To się zdarza epizodycznie, bo nigdy nie wiesz na kogo trafisz zagadując do dziewczyny. Nie wiesz w jaki jej nastrój trafisz w danej chwili. Ale jeśli dzieje się to często, to robisz coś ŹLE. BARDZO ŹLE. Albo Twój wygląd odstrasza lub przeraża, albo sposób rozmowy (i mowa ciała) jest agresywny, odpychający lub przerażający. Albo miejsca i czas w których poznajesz dziewczyny są złe (mroczna ulica o północy?). Albo Twój wyraz twarzy, gdy zagadujesz jest dziwny i agresywny (brak uśmiechu?).
i dalej kolega pisze:
„Jak nauczyć się rozpoznawać normalne kobiety chętne do rozmowy od tych toksycznych, niestabilnych psychicznie i niemających w ogóle dystansu do siebie, które od razu myślą że je nękasz i niepokoisz?? Jak je odróżniać przed zagadaniem by móc od razu omijać te „pie*dolniete”?? Jest na to jakiś trik lub nagranie hipnotyczne? (…) Bo trafiając na takie potrafi to skutecznie zniechęcać do uwodzenia (a spotykałem się już z wyzywaniem mnie od świrów itp.) dlatego nie chce z tymi akurat wchodzić w żadne dyskusje tylko skupić się na tych pozytywnie nastawionych do życia, ale jak się stać takim jasnowidzem, który wyczuwa tylko takie?”
Adept:
Serio robisz coś MEGA ŹLE. Mnie ani moich znajomych nigdy ŻADNA kobiet nie zwyzywała od świrów, nękaczy czy innych pojebów. Nie jestem w stanie bez zobaczenia Ciebie w terenie powiedzieć co jest nie tak. Na ten moment popracuj nad uśmiechem, zachowaniem dystansu od dziewczyny do której zagadujesz i być może zagaduj głównie do tych dziewczyn, które odwzajemniły Twój uśmiech. Jak zagadywać do kobiet, aby zminimalizować odrzucenie, jaki tekst powiedzieć na początek, aby się nie spalić i co mówić dalej, aby zainteresować dziewczynę, wziąć od niej kontakt i spotkać się z nią – o tym dowiesz się w kursie Biblia Uwodzenia w Dzień.
.
Pytający nr 4
„Powiedz tak szczerze – czy będąc trochę niezaradnym, na wiecznym utrzymaniu rodziców, nie mając żadnego statusu społecznego, ani żadnych większych pasji czy hobby (jedyne moje hobby poza oglądaniem sportu i filmów to długie spacery) można nadal przyciągać atrakcyjne kobiety bez konieczności zmian mojego trybu życia? Czy tutaj wystarczy tylko pewność siebie i wszelkie kłamstwa do kobiety żeby budować jakąś atrakcyjność? Każdy mówi że kłamstwo ma krótkie nogi ale czy mimo to jest to faktycznie sposób i czy da się oszukiwać kobiety wymyślonym życiorysem by je uwodzić a nawet wchodzić z nimi w związek ??”
Adept:
O Jezu. „Kłamstwa”, aby budować atrakcyjność? Skąd Ty to wziąłeś???? Czy „da się oszukiwać kobiety wymyślonym życiorysem„?? Oczywiście że się da, co pokazują różne afery w internecie np. na amerykańskiego żołnierza, gdzie kobiety płaczą, bo zostały naciągnięte na duże pieniądze i oszukane. Ale czy taka jest Twoja droga życiowa? Tego chcesz? Jeśli tak to ze mną Ci nie będzie po drodze. Mam zupełnie inne podejście do tematu uwodzenia i kobiet.
I dalej w tym mailu:
„zastanawia mnie czy postępując według wskazówek z kursu KA, żeby stać się atrakcyjnym musiałbym zmienić swój tryb życia i styl ubioru? Przykładowo lubię nosić wszelkie ciemne kurtki i bluzy z kapturem przez co wyglądam trochę młodzieżowo od pasa w górę, ale takie bluzy po prostu lubię nosić od nastu lat więc czy będę musiał to zmienić na coś eleganckiego by koniecznie przyciągać kobiety?”
Adept:
Mam takie podejście, że lubię zostawić dawnego siebie w przeszłości. Z otwartą głową podchodzić do życia i eksperymentować. Też jestem przyzwyczajony do dresów w domu, ale nie idę w nich na spotkanie z dziewczyną. Lubię mój sweter z przed lat, chodzić w klapkach, ale gdy wychodzę poznać dziewczynę, to eksperymentuję z różnymi wizerunkami. Ignoruję ten głos w głowie, który mówi „hej, nie jesteś sobą!”. Bo wiem, że to nie jest głos doradcy, który chce dla mnie najlepiej.
Adept
11 komentarzy
O kurwa ten pierwszy rozbawił mnie do łez. Teraz rozumiem z czym się mierzysz. Widzę że silna psycha to podstawa
1. Sam jestem podobny do typka numer 1 ale z tą diametralną różnicą, że zdaję sobie sprawę że takie „życie” jest to stan chorobowy (najprawdopodobniej forma PTSD) I że wychodzenie z niego (w kierunku zdrowia), praca nad relacjami, uwodzenie, poważna praca/biznes czy nawet jakieś „sidehustle”(A nie „krypto” czy Forex itp) nakładają się na siebie.
2. Każdy z tych typków bardzo utożsamia się z tym „kim jest” – takie przekonanie to bełkot ponieważ niemal każdy człowiek był w jakimś stopniu straumatyzowany i jako rezultat wytwarza taką „publiczną maskę” – FAŁSZYWE JA. Im człowiek dojrzalszy i bardziej autentyczny, tym bardziej atrakcyjny – przyciągający do siebie ludzi.
3. W buddyźmie Theravada istnieje koncepcja 10 kroków do Oświecenia.
a) Pierwszym krokiem jest coś co można nazwać „odpuszczenie koncepcji siebie”. To chodzi o to:
– „jestem jaki jestem!”
– „w nas w rodzinie/kraju robi się tak i już!”
– „Urodziłem się taki i taki już umrę! Nic się na to nie poradzi..” – chodzi o TOŻSAMOŚĆ.
Itp
b) Drugim krokiem jest „odpuść rytuały i obrzędy”. Tłumacząc to na język relacji to jest to:
– „jak masz mowę ciała i teksty na podryw to osiągniesz cel!” Taka postawa to funkcjonalny odpowiednik dewotki z podłym charakterem która się modli i chodzi do kościoła i to oznacza że „pójdzie do nieba” bo znalazła „trick” dzięki któremu Bóg ją wpuści. Dla buddystów jest to drugi krok – „odpuść poleganie na obrzędach i rytuałach”.
Nie. Nie masz pojęcia o czym piszesz. Jeśli postrzegasz to tylko tekstami i mowa ciała to jedź na szkoleniu do Sopotu i wróć porozmawiać czy to jest to samo. To nie kumam chcesz mieć kobiety czy żyć tak jak żyje budda.
Jestem lesbijką, od czasu do czasu wpadam poczytać co masz do powiedzenia, żeby zorientować się, czy mogę coś poprawić albo zmienić w moim sposobie uwodzenia. Nigdy w życiu nie byłam tak szczęśliwa że nie pociągają mnie mężczyzni, jak po tym wpisie.
Smigol jest przezabawny 😀 😀
Zawodnik nr 1 jest nie do pobicia. On właściwie o nic nie pyta tylko raczej instruuje jak masz mu włączyć te nadprzyrodzone umiejętności, które sprawią, że – jak to ujął – kobieta weźmie go „na swoje utrzymanie. I pozwoli zaprosić swoją koleżankę do trójkąta”.
Jestem trochę zatroskany o los naszej pięknej ojczyzny i całego świata bo zdaje się, że ewolucja bardzo przyspieszyła w ostatnich latach i oto na naszych oczach wykształcił się jakiś nowy typ samca, który ma tylko oczekiwania ale żadnych chęci do wysiłku.
A jaka konkluzja? Bo wpis się kończy na odniesieniu do czwartego maila, a puenty całości nie widzę.
Puenta: bez pracy nie ma kołaczy 🙂
Hej Marcin,
czy to szersza tendencja w obecnym pokoleniu (z taki podejsciem) czy „rodzynki” ?
bo jak szersza to Bill G nie musi nas depopulować, tylko sami sie zredukujemy niczym myszy w eksperymencie Calhoun’a 😉
Pozdrawiam
Marcin myślałem ze studiowałeś informatykę a tutaj wpis że budownictwo? wtf
Najpierw studiowalem kilka lat budownictwo, ale tego nie skonczylem. W miedzy czasie zaczalem informatyke i ja skonczylem. Na koniec zaczalem studia z psychologii, ale zrezygnowalem przed koncem pierwszego roku.