Czy mówić dziewczynie, że jesteś rozwodnikiem i/lub masz dzieci z poprzedniego małżeństwa? To pytanie, które co jakiś czas się pojawia wśród moich maili. Prosta odpowiedź brzmi tak: „Nie chwalić się tym, ale jednocześnie nie kłamać, jak ona zapyta”. Jeśli nie chcesz o czymś rozmawiać lub czujesz się z czymś niekomfortowo albo po prostu uważasz, że to zły temat na rozmowę – to sam tego tematu nie zaczynaj. Nie wywołuj wilka z lasu. Lecz będzie tak, że to kobieta zapyta lub ten temat sam wypłynie. Najlepiej wtedy po prostu udziel zdawkowej i krótkiej odpowiedzi. I zmień temat. Dużo też zależy od konkretnej sytuacji i typu relacji z nią. Tzn. czy jest to tylko romans czy potencjalnie trwalszy związek z dziewczyną.
Jeżeli to tylko przygoda, to nie musisz być Panem Ultra Szczerym i Spowiadającym się z Historii Swojego Życia. Ona do orgazmu nie potrzebuje wiedzieć czy masz dzieci lub żonę. Zakładam, że jesteś szczery co do typu relacji z tą dziewczyną.
A co jeśli planujesz dłuższy związek, a jesteś rozwodnikiem i masz dzieci? Gdy kobieta zapyta czy jesteś żonaty, czy miałeś żonę, to masz kilka opcji. Możesz odpowiedzieć zabawnie „Tak, miałem, lecz musiałem się z nią rozstać , bo jej rodzina była przeciwna… zwłaszcza jej mąż”. Ale potem i tak prędzej czy później ten temat wypłynie. Możesz też w normalny sposób odpowiedzieć: „Do niedawna z kimś się spotykałem, ale nie wyszło. A Jak twoje sprawy sercowe?”. I zmieniasz temat. Po prostu. W kwestii dziecka, uważam że powinieneś być szczery. Gdy dla Ciebie nie będzie to problemem, to dla niej zapewne też przestanie. Co innego, gdy sam kręcisz bat na siebie i zadajesz jej pytania „Ale nie przeszkadza Ci to, że mam dzieci? No musisz zrozumieć. Mam nadzieję, że nie przestaniesz mnie lubić, jak Ci powiem, że mam dzieci?” Takie pytanie komunikuje, jej, że jesteś małą służalczą pizdeczką. Która walczy w stresie o jej akceptację. I to jest dopiero słabe. Pamiętaj, że część emocji kobiety pochodzi z Twojego nastawienia w rozmowie. W pewnym sensie zarażasz ją stanem emocji jaki jest w Tobie. Jeżeli Twoim dominującym stanem jest „O mój boże, czy jestem wystarczająco fajny, żeby ta wielka księżniczka mnie polubiła?” albo „Jezus Maria, od tego czy ona zaakceptuje moje dzieci zależy moje szczęście do końca życia! Co to będzie jak ona powie nie ? Czy wszystkie pochwy we wszechświecie od dzis zamkną sie dla mnie przez to, że mam dzieci? O ja biedy! Jakie wielkie szczęście będę miał, gdy ona powie, że moje dzieci jej nie przeszkadzają!! To jak wygrana w totka” – to ona przejmie Twoje emocje i zacznie się też przejmować tą kwestią. Dlatego istotne jest, abyś w czasie tej rozmowy był raczej dumnym ojcem, który pozwala kobiecie zdecydować czy chce w to wejść czy nie. Niż małą zastrachaną parówką czującą się jak mały grzesznik na Sądzie Ostatecznym.
Dlatego nie poruszaj zbytnio tego tematu, możesz czasem napomknąć, ale nie rozwijaj tego, chyba że ona sama zacznie się dopytywać.
Jeżeli zapyta, lepiej być szczerym. Po pierwsze to, że się ma dziecko, nie jest żadną ujmą na honorze. Wielu ludzi ma dzieci, wielu ludzi się rozwodzi. Jeżeli nie ma nic pomiędzy byłą partnerką a Tobą, to z Twojej strony jest wszystko ok. NAJLEPIEJ to powiedzieć, gdy ona już będzie zaangażowana i zainteresowana Tobą (czyli nie na samym początku rozmowy). Jak to powiedzieć, to już jest osobna kwestia. Przykłady w przyszłości 🙂
Jeśli spotykasz się z kobietą, między wami jest wszystko co trzeba – bliskość, seks i dobre relacje. A jedynym problemem, jaki istnieje to, że uważasz, że jesteś facetem z odzysku i masz dziecko z poprzedniego związku to – po pierwsze, to nie Ty powinieneś się wstydzić tego, że masz dziecko. Po pierwsze, tak się Twoje życie potoczyło, koniec i kropka. Powinieneś głęboko czuć, że nie masz zamiaru jej przepraszać za to, że masz dziecko. Powiedzieć jej – „Słuchaj, jest taka sytuacja. Albo ją zaakceptujesz, albo c’est la vie”.
No bo co masz zrobić? Uśmiercić dziecko? Aby jej było wygodniej?
Adept
2 komentarze
Jestem Gieniuś, lat 30, 1 dziecko 5-letnie, rozwód ok. 1,5 roku temu.
Moje doświadczenie w tym temacie:
-raz powiedziałem dziewczynie o tym że mam dziecko z poprzedniego związku jeszcze przed jej oznakami zainteresowania. Póżniej było już tylko gorzej, shit-testy itd…
-następnym razem z inną dziewuchą już się z tym nie wychylałem, bo wiedziałem że ona też ma dziecko, ale też milczała jak grób, poprostu mieliśmy wspólnych znajomych i nic nie mówiłem że mam fejsbuka 🙂 i skończyło się rżnięciem w pokoju po dużej imprezie… z braku mojej inicjatywy nie spotykaliśmy się już później bo mi fizycznie nie pasowała (ale w dniu imprezy, po alkoholu wydawała się ładniejsza)
Wnioski nasuwają się same… ale powodzenia tym, którzy tak jak ja mają dziecko i chcą jeszcze pożyć jak ludzie 😉
Jest tak, jak Adept napisał: jeśli to jednorazowa przygoda, nie warto mówić. Jeśli coś dłuższego, nawet nie tyle związek, co choćby powtarzające się spotkania – to w końcu pojawi się pytanie: Ej, a dlaczego właściwie możemy się spotykać tylko we wtorki, co drugi piątek i czasem w weekend? Co robisz w pozostałe dni? Masz rodzinę, żonę? I wtedy trzeba powiedzieć, jak jest, że jest dziecko, ze małe, że potrzebuje ojca i że po prostu tak to wygląda.
W przypadku, gdy już myślisz o kobiecie jako kandydatce do związku, dobrze jest czasem zaaranżować wspólne spędzanie czasu z nią i z dzieckiem. Bo w takiej sytuacji to już nie wystarcza, że ona zachowa „życzliwą obojętność” (to wystarcza u kobiety od sporadycznych spotkań bez zobowiązań). Jeśli celujesz w związek, to musi być pełna akceptacja i to w obie strony (czyli jesli Twoje dziecko nie akceptuje Twojej potencjalnej partnerki, to niestety, ale… szukasz dalej).