Jeśli poznajesz już od jakiegoś czasu uwodzenie, techniki uwodzenia itp. to zapewne korci Ciebie, żeby „oświecić” nimi swoich kumpli. To normalne, wielu początkujących (i nie tylko) jest zafascynowanych nową mocą, umiejętnościami, a chociażby opowieściami swoich bardziej doświadczonych kolegów PUA. I chce się dzielić swoją nową pasją ze znajomymi.
I tu często pojawia się pewien problem…
Wielu facetów nie jest jeszcze gotowych na poznanie zupełnie nowego sposobu myślenia o kobitach i seksie. Może to być dla Ciebie niezrozumiałe „jak można nie chcieć wiedzieć więcej o kobietach, o tym co na nie działa, jak je sobą zainteresować, co robić inaczej, żeby chciały Cię przelecieć?” Dla Ciebie nowa wiedza może być ekscytująca, ale czy dla wszystkich kolegów też taka będzie? Nie. A przynajmniej takie odniesiesz wrażenie.
Dla większości facetów łatwiej jest zaakceptować fakt, że coś jest NIEMOŻLIWE niż zaakceptować to, że w nich samych jest coś co wymaga poprawy lub ulepszenia.
Każdy z nas ma swój ego i to, jak lubi o sobie myśleć. Nikt nie lubi o sobie myśleć jako o nieudaczniku w jakiejś kwestii.
Przyznanie się, że czegoś nie umiemy jest pierwszym krokiem do zmiany.
Zanim dowiedziałem się o uwodzeniu, zawsze znajdywałem jakąś wymówkę, dlaczego nie udało mi się zdobyć dziewczyny. A to „była nie taka jak chcę”, „nie byłem w jej tpie”, „ona była zbyt głupia, nie dorastała MOJEMU WIELKIEMU POZIOMOWI INTELIGENCJI”, „ona leciała tylko na kasę”, „nie byłem wystarczająco ładny” itp.
Ja sobie to sam wyjaśniałem w głowie, wierzyłem w to, a ona spała z innymi facetami.
Widząc w klubie piękne kobiety w towarzystwie kolesi wmawiałem sobie, że oni się poznali wcześniej, byli bogatsi i bardziej FAJNI.
Byłem nieszczęśliwy w jakimś sensie, ale moje ego było zadowolone, bo miało racjonalną wymówkę, dlaczego to nie ja jestem z tą dziewczyną, która mi się tak podobała.
Wejście w uwodzenie było bolesną (na początku) konfrontacją ze swoimi słabymi stronami.
Ze zrozumieniem czego nie potrafię, co muszę zmienić w sobie, żeby kobiety zaczęły się mną interesować. Ten początek i pierwsze kroki nie były przyjemne.
Tak samo część facetów będzie się broniła przed tym dyskomfortem i usłyszysz:
1. „Eee, to nie działa. To jakieś bzdury…”
2. „To jakaś manipulacja, to jest sztuczne, nie byłbym sobą, to nie dla mnie, jestem ponad takimi niskimi rzeczami”
3. „ok., może to i działa, ale na głupie laski. Ale nie działa na te mądre, którymi ja jestem zainteresowany”
4. To działa tylko na zboczone, patologiczne i dziwkowate laski, a nie na te kulturalne i dobrze wychowane”
Nic bardziej błędnego. I jeśli już masz sukcesy z kobietami to wiesz jak głupie, naiwne i mylne są powyższe przekonania.
I gdy będziesz słyszał je z ust swoich znajomych to nie walcz z tym. Tylko doprowadzisz do kłótni, stracisz dużo energii i nerwów. Oni okopią się na swoich pozycjach i będą bronić siebie (swojej tożsamości i ego) jak powstańcy niepodległości. Nie będą chcieli słuchać kumpla, który jeszcze jakiś czas temu był taki sam jak oni.
Pozwól im samym dojrzeć. Nie wciskaj im na siłę materiałów z dziedziny uwodzenia. Nie przekonuj.
W dłuższej perspektywie otocz się ludźmi, którzy będą Ciebie wspierać w rozwoju, lub przynajmniej nie przeszkadzać.
Zamiast robić im wykłady z uwodzenia, pokaż jak się Twoje życie zmieniło.
Każdy musi dojrzeć do CHĘCI do zmiany w swoim własnym tempie.
Jak łatwo jest o tym zapomnieć, gdy ma się tyle możliwości i narzędzi samemu.
Pozdrawiam
ADEPT
5 komentarzy
Świetny post, ostatnio wspominałem jednemu znajomemu o 'Grze’ to jego reakcja była co Ty za książki czytasz z cyklu since-fiction… często znajomi po prostu wyśmiewają owe metody.
Absolutnie się z Tobą zgadzam.
Dodam w sumie tylko, że przeglądając Twoje materiały (ebooki) postanowiłem udać się na kilkudniowe szkolenie WL w Sopocie które prowadzisz, bo lepsza wiedza i postępowanie z kobietami przenosi się na strefę związku i bliskiej relacji z tą „jedyną” kobietą. Twoje materiały i nagrania bardzo mocno mi otworzyły oczy w pewnych kwestiach.
U mnie podobnie, znajomi się śmieją, są totalnie niedojrzali.
Cóż, przyznam szczerze, że na początku też chciałem zaraz wszystkich oświecać itp, ale potem doszedłem do wniosku, że nie muszę nikomu nic udowadniać, wywyższać się itp. A poza tym, im mniej mamy pua tym lepiej : )
Mi mój znajomy pokazał jakieś trzy lata temu te materialy. I po jakimś czasie przyznal mi ze długo się zastanawial czy to zrobić, bo niby dużo ryzykował, a koncówke rozmowy kwitujac ze się opłacało. ją ze swojej strony muszę przyznać ze na początku zżerała mnie ciekawość, a potem jak już ogarnialem materiał to czułem konsernacje i cieszylem się jak dziecko , a także po głowie chodziły mi po glowie teksty typu „gdzie ją miałem oczy! ”
natomiast ja nie mówie i nie pokazuje tych materiałów. Jak już, ale to zadkosc, mówię ze coś robią źle. Tylko wcześnie staram się wybadac w rozmowie czy to dobrze przyjmie i informacje zachowa dla siebie