Z kobietami bywa różnie. Z Twoją pewnością siebie też będzie różnie. Raz lepiej, raz gorzej, bo jesteśmy tylko ludźmi.
Nie jestem Robocopem i też mam swoje nastroje (lepsze lub gorsze), które wpływają danego dnia na inner game.
Poszedłem do centrum handlowego w pewnym mieście w Tajlandii na mini zakupy. Przed wejściem zobaczylem młodziutką Tajkę w obcisłych spodniach i szpilkach. Miałem moment zawahania („cholera, ona wygląda bardzo młodo, czy powinienem zagadać? Ubrana jest zbyt seksownie jak na dzień, może to sex workerka?”. Ale nie ma co halucynować w głowie, tylko sprawdzić. Więc na pytanie „Czy powinienem zagadać?” jedyna poprawna odpowiedź brzmi „No jasne, że tak!!”. To też zagadałem, po minucie lub dwóch rozmowy dowiedziałem się, że od miesiąca ma 18 lat (sprawdziłem po wszystkim jej dowód), jest w moim mieście przejazdem na kilka dni i przyszła na małe zakupy. Cholera, czyli jest młodsza ode mnie ponad 30 lat! Chciałem wziąć od niej tylko Instagram, ale po sekundzie zawahania zaproponowałem kawę w Starbucksie. Ewidentnie zrobiłem coś dobrego w poprzednim wcieleniu albo złożył się korzystny układ planet, bo z radością się zgodziła. Tam na kawie, od słowa do słowa zaproponowałem, że pójdziemy do mnie, aby pokazać jej moją pracę Youtubera 😉 U mnie w domu od słowa do słowa rzucilismy się na siebie. Po godzinach upojnego seksu (no dobra, bez przesady z tymi godzinami) moja młoda tajeczka, radosna jak skowronek, mówi że musi lecieć dalej na zakupy, bo koleżanka czeka. Pożęgnaliśmy się czule i znikła. Miałem pewne obawy, że wyskoczy nagle z tematem płacenia za seks po fakcie, bo takie nieprzyjemne sytuacje mogą się zdarzyć w krajach trzeciego świata (najgorzej jest w Ghanie, gdzie nawet straszą Cię alfonsami i problemami, a w Ameryce Południowej też nie za fajnie), ale nic takiego się nie dzieje. Dzień zaczał się pieknie.
Jednak z punktu widzenia INNER GAME mogłem to wszystko popsuć co najmniej w 3 momentach. Pierwszy – gdy zawahałem się przed zagadaniem (bo moje zakupy, bo ona jest za młoda). Drugi – gdy zamiast poprowadzić rozmowę dalej i zaproponować Starbucksa – zadowoliłbym się jej Instagramem i pewnie nigdy byśmy się nie spotkali (bo była tu tylko kilka dni). Trzeci, gdybym na kawie zawahał się i nie zaproponował pójścia teraz do mnie do pokoju (bo za krótko się znamy, bo co jak odmówi itp.).
W każdym z tych trzech momentów tej znajomości mogłem ulec temu gównianemu głosowi w głowie: „nie podchodź do niej, ona jest za młoda! poza tym przecież masz kupić jedzenie!”, „nie idź z nią do Starbucksa, jej numer też jest fajny, potem do niej napiszesz…” i „nie ryzykuj propozycji pójścia do Ciebie, co będzie jak odmówi? poczujesz się gównianie…”.
Ale nie uległem żadnemu z tych podszeptów i skończyło się super spontaniczną przygodą z kobietą 30 lat młodszą. Było epicko. Blackpille płaczą czytając takie historie, gniewnie krzyczą, że to nie możliwe, bo „Adept nie jest Chadem” i nie ma odpowiednich kości w czaszcze ani kaloryfera na brzuchu. Z kolei różnej maści dewotki płaczą i przez łzy piszą komentarze: „co za pedofil! Co za zboczeniec!! Wykorzystał tę biedną, młodą, niewinną istotkę!! Zmanipulował ją ten chuj!! Pewnie zmusił ją albo poleciała na jego kasę! Albo była łatwą szmatą!„. Poniżej jeden z wielu przykładowych tego typu komentarzy na moim kanale YT 🙂
(Dygresja: czasem w necie czytam jakieś komentarze typu „Mam już 27 lat, jestem taki stary, czy jakaś dziewczyna mnie jeszcze zechce?„. Co ja mam mu odpowiedzieć? 🙂 )
Tego dnia na początku nie czułem się „na fali”, „w stanie flow” itd. Nie miałem nieziemskiej pewności siebie tak jak o tym myślą ludzie oglądający maniakalnie Andrew Tate i mający kreskówkowo-dziecinne podejście do pewności siebie i uwodzenia. Miałem za to odpowiednie nawyki i schematy myślenia. Flow pojawił się już w trakcie.
Nie ma czegoś takiego jak zawsze i wszedzie niezachwiana pewność siebie. Chyba, że coś ćpasz. Są nawyki pewności siebie, stany pewności siebie, nastroje, siła woli, czy swego rodzaju „energia” pewności siebie. Oraz fundament, którym są np. przekonania. I nie powinieneś się przejmować tym, że raz czujesz się bardziej pewny siebie, a raz mniej. Bo to jest normalny proces nauki i rozwoju. Powinieneś się przejmować np. gdy zagadujesz i po odrzuceniu masz duży spadek nastroju, doła, zniechęcenie. Albo gdy nie możesz w ogóle zagadać i przełamać się. To oznacza, że jest nad czym konkretnie pracować.
Drugi przypadek kilka miesięcy wcześniej w Polsce. Pisałem z pewną ładną dziewczyną chyba ponad miesiąc (z przerwami) i ciągle coś przeszkadzało jej w spotkaniu. Aż tu jednego popołudnia rozmowy się zagęściły i zaproponowała, abym przyjechał do niej i wypalił trawkę. Nie palę trawki, ale co z tego? Powiedziałem „jasne czemu nie” i pojechałem do niej pod wieczór. Ewidenitnie pojawił się korzystny układ planet 😉 Wszedłem do niej, ale gdy mnie zobaczyła to odczułem, że chyba jednak spodziewała się kogoś innego ze zdjęć, bo nie wyczułem żadnego entuzjazmu z jej strony. Przez pół godziny rozmawialismy o jakichś suchych pierdołach i nie czułem żadnego vibe`u z jej strony. Próbuję się do niej dobierać, ale jest zimna i mrozi mnie tekstem: „nie jestem podniecona, nie mam ochoty na bzykanie, po co przyjechałeś do mnie?”, „Nie podniecasz mnie, nie jesteś w moim typie…”.
Co robię (zgadnij)?
- Przejmuję się, że nie jestem giga chadem i załamany wracam do domu, aby postować w internecie jaki świat jest zły, a kobiety niedobre.
- Łzy ciekną mi na koszulę, rzucam jej smutny, rozżalony komentarz, zamawiam taksi do domu i postanawiam zostać mnichem.
- Odpowiadam jej „ty też mnie nie podniecasz :)”, „spoko, nic nie szkodzi, nie muszę Cię podniecać”, „Nie przejmuj się, też tak czasem mam, na wszystko przyjdzie czas, nic na siłę :)”, „no problem, mam swoje sposoby, aby Cię podniecić, ale nie teraz”
Oczywiście (!), że wybieram opcje nr 3. Mimo, że nie jest zbyt miło, to rozmawiam dalej jak gdyby nic. Niezrażony po chwili zaczynam jej robić masaż ramion, pytam się o jej preferencje seksualne, próbuję ją miziać i ściągnąć majtki. Ale po raz kolejny słyszę „nie jestem podniecona, nie mam ochoty na bzykanie„. Mówię ok, to może chociaż zrobisz lodzika albo handjoba? Okazuje się po chwili, że lodzik nie jest problemem. I od słowa do słowa tego wieczoru kończy się „tylko” na lodziku i pocałunkach. A przecież nie byłem „w jej typie” wg jej słów.
W tej sytuacji mogłem ulec temu gównianemu głosowi w głowie „Nie podobasz jej się Ty paskudny orku! Zmiataj na swoje miejsce brzydalu!”. Mogłem wziąć do siebie jej słowa, uwierzyć w to i zabrać swoje smutne cztery litery do domu. Odnieść porażkę. Zdołować się. Zacząć wątpić w siebie. Poddać się w połowie. Wrócić do domu, w nienawistnym szale wejść na incelskie fora i pisać jakie kobiety są be.
Nie zrobiłem tego.
Przetrzymałem chwilę dyskomfortu po jej słowach, pomyślałem „ok, piłka jest ciągle w grze… co będzie to będzie, robimy swoje…”. Efekt znasz. Po tamtej nocy nasze relacje się zdecydowanie polepszyły mimo średniego początku. A wszystko mogło się zwalić w jednym momencie, gdybym przejął się jej słowami, onieśmielił, podkulił ogon pod siebie i mentalnie skurczył. Zamiast tego nie wziąłem ich do siebie, tylko stworzyłem przestrzeń na dalsze działanie. Nawet jeśli miałem w tym momencie parę chwil dyskomfortu psychicznego. Mógłbym powiedzieć, że pewność siebie to bycie skupionym na swoim celu i działaniu w niepewnych sytuacjach. Bycie pewnym we wkraczaniu w niepewność. Kontrola emocji i myśli to jeden z fundamentów INNER GAME.
Jak sobie poczytasz w internecie to z każdej strony słychać, że musisz mieć super pewność siebie, aby wzbudzić pociąg u dziewczyny. Musisz być Avengersem pewności siebie, bo bez tego to cienki bolek z Ciebie. Albo jeśli nie masz super inner game, to mięczak z Ciebie, manipulant, nieszczery kłamczuch. I w ogóle lepiej żebyś sobie darował całe to uwodzenie. Jak pewność siebie rozumieją Gumisie uwodzenia i wyznawcy istnienia świętego Mikołaja?
– NIGDY nie wątpisz w siebie
– NIE ma w Tobie grama strachu, słabości, stopujących mysli
– Jesteś maszyna do zagadywania kobiet, bez grama lęku czy wahania
– Nic i nikt nie jest w stanie Cię powstrzymać
– absolutnie kontrolujesz swoje emocje
– święcie i nie zachwianie wierzysz w swoją atrakcyjność
– otoczenie nie ma na Ciebie ŻADNEGO wpływu
W sumie brzmi to trochę jak fantazja z bajek o He-manie.
Nie mam non stop absolutnej pewności siebie ZAWSZE i WSZĘDZIE. Nie czuję się jak superbohater w każdej sekundzie mojego życia. Czasem się waham, czasem czuję jakiś stres, czasem nadal nie zagadam do dziewczyny, bo zbyt długo tkwiłem w swojej głowie albo inne rzeczy/wydarzenia/obowiązki zawodowe lub inne zaburzyły moje myśli. Czasem analizuję za dużo (zboczenie zawodowe). Nagłe wydarzenie potrafi poruszyć moje emocje. Czasem emocjonalnie poczuję krytykę i wezmę ją do siebie. Bywa i tak. Czasem potraktuję jakąś dziewczynę w swojej głowie jakby była bardziej cool niż ja. Czasem mimo tylu lat nadal coś spieprzę i z emocji popsuję randkę, zagadanie czy cokolwiek.
Nie jestem ROBOCOPEM. Dążę do perfekcji poprzez stały PROGRES.
Nie staram się mieć na siłę IDEALNEGO, wypolerowanego inner game. Nie staram się jak najszybciej wyeliminować wszystkich moich błędów, potknięć, stać się INNER GAME HERO. Takie napinanie się i kładzenie na sobie zbyt dużej presji wykańcza najlepszych potencjalnych „graczy”.
Część z moich czytelników osiągnęła już jakiś poziom w uwodzeniu i pewności siebie. Część jest w tzw. czyśćcu średniozaawansowanego. Utknęli i nie mogą iść dalej, bo wszystko im się miesza. Dlatego:
Nie narzucaj sobie nierealistycznych celów (bo co się stanie z Twoim mindsetem jak ich nie zrealizujesz?)
Zmianę swojego INNER GAME rób małymi krokami. Nie rzucaj się na wszystko na raz. Bądz dobry dla swojego własnego umysłu i przestań się karać w myślach „jestem do dupy! nic mi nie wychodzi! dziewczyny mnie olewają! znowu spieprzyłeś, co z Ciebie za facet?? Gdzie Twoje jaja?”, bo gdybyś się sklonował i postawił swojego klona obok siebie, to na pewno byś tak do niego nie mówił. A siebie w myślach obrażasz jak największego debila na świecie.
Skończ z hejtowaniem samego siebie.
Pamiętaj, że jesteś tylko człowiekiem. Dowolne otoczenie czy sytuacja w życiu może na ciebie podziałać pozytywnie lub negatywnie i sprawić, że w Twojej głowie najprostsze sprawy z dziewczyną staną się skomplikowane (albo bardzo proste).
Gdy jesteś początkujący – jednego dnia będziesz wypowiadał się jak wyrafinowany dżentelmen z filmów o Bondzie, a innego zagadasz do dziewczyny zmęczony lub nie w sosie i będziesz bełkotał jak idiota. Raz będziesz wyluzowany, słowa będą z Ciebie same płynąć. Będziesz rycerzem wyluzowania, a innego dnia poczujesz, że płyniesz przez Bałtyk pod prąd. Takie jest życie i progres.
Czasami wydaje mi się, że jestem ponad całym procesem. Lecę ponad wyścigiem. Gdy poczuję, że odniosłem jakiś „sukces”, to nagle myślę, że jestem tak zajebisty, że kolejna dziewczyna powinna mnie zaciągnąć do łóżka tylko dlatego, że istnieję. Podchodzę wtedy do jakiejś dziewczyny, ale ona mnie zlewa. Wtedy odchodzę myśląc, jak ja to robiłem przez ostatnie 18 lat, że mi wychodziło? Hahaha 😉 To rzeczywistość pokazuje mi, abym nie wpadał w samozachwyt tylko skupiał się na działaniu i na tym co mogę kontrolować (np. sposób zagadania, mowę ciała, moje myśli). A nie zajmował się rzeczami, których nie mogę w 100% kontrolować jak np. cały rezultat zagadania czy szerzej – znajomości z dziewczyną.
Jak być wyluzowanym i nie brać do siebie negatywnych słów dziewczyny?
Jak zwykle w budowaniu pewności siebie, inner game, są dwie drogi: prosta i szybka – działająca chwilowo (jeśli problem jest płytki, chwilowy i powierzchniowy) oraz dłuższa – wymagająca głębszej, regularnej pracy nad sobą i kompleksowego podejścia – za to dająca efekty długotrwałe.
Taką szybką może być proste ćwiczenie mentalne, w którym wyobrażasz sobie wokół siebie mur z cegieł, albo zbroję na sobie, od której odbijają się negatywne „myślokształty” (czy jak tego nie nazwiemy) płynące od dziewczyny i nie wywierają na Ciebie żadnego wpływu. Zachowujesz swój stan emocji. Albo metafora ducha, w której wyobrażasz sobie, że te jej słowa przepływają przez Ciebie i lecą dalej za Ciebie, nie wywierając żadnego wrażenia na Tobie. Nie na wszystkich podziała to ćwiczenie mentalne, ale warto spróbować, może Tobie akurat pomoże.
Jesli nie – to trzeba wziąć się za regularne budowanie pewności siebie i mindsetu, jak już wspominałem. A konkretnie to szereg ćwiczeń dzień po dniu oczyszczających, zmieniających i programujących Twoją głowę np. kurs PPS2 (www.poteznapewnoscsiebie.pl), a potem PPS3 (www.uwodzenie.org/pps3)
Adept
Dla tych którzy zastanawiają się czym Potężna Pewność Siebie 3.0 (PPS3) różni się od PPS 2:
PPS 3 jest kursem dla średnio zaawansowanych. PPS2 dla początkujących w budowaniu pewności siebie.
Gdybym miał porównać mój kurs do zdrowia człowieka, to PPS2 jest poradnikiem bardziej „leczącym” ciało z choroby, a PPS3 jest bardziej poradnikiem dla sportowca fitness czy kulturysty, który chce rozwinąć swoją muskulaturę (bo już jest w miarę zdrowy). PPS2 jest jak szkoła podstawowa lub liceum pewności siebie, od której zawsze warto zacząć, a PPS 3.0 (czyli Akademia Pewności Siebie) to jak wyższe studia z pewności siebie.
PPS2 koncentrował się na aspektach terapeutycznych, usuwaniu podstawowych blokad emocji i problemów z głowy np. panicznego lęku przez podejściem do dziewczyny, traum i smutku.
PPS3 w większości skupia się na zbudowaniu silnej, męskiej postawy alfa, abyś rozmawiał z dziewczynami w stanie pełnym energii, seksualnej potęgi, nie reagował na ich zbywające zachowanie. PPS 3.0 sprawi, że przestaniesz przejmować się odrzuceniem, będziesz pozytywnie nastawiony i zaczniesz emanować seksualną aurą. Po to, abyś emanował siłą, pewnością siebie, męskością i przyciągał kobiety jak magnes.
PPS3 po ukończeniu to pewność siebie poziom mistrzowski.
To nie tylko hipnoza, nlp, huna i inne techniki terapeutyczne z lat 2000-2012. To najnowsze techniki zmiany przekonań, zmiany nastawienia i myślenia o kobietach. To także techniki wzięte z nowoczesnej psychologii, które przeszły naukową weryfikację (np. technika dwójmyślenia). Wcześniej psychologia stała w miejscu, kilka lat temu mam wrażenie, że ruszyła z miejsca i ma kilka nowych technik do wykorzystania. Problem taki, że w Polsce jeszcze mało kiedy się mówi o co bardziej mocnych technikach 🙂. PPS2 to poradnik dla nowicjusza, który zaczyna przygodę z pewnością siebie. PPS3 to poradnik już dla średnio zaawansowanego.
1 komentarz
Bardzo wartościowy wpis