Dziś o pewności siebie na randce. To kontynuacja dwóch popularnych i dobrze przyjętych wpisów:
Jak Budujesz Szaloną Pewność Siebie – cz.1 ” Impreza”
Jak Buduje się Pewność Siebie – cz. 2 „Dzień”
Oto jak było kiedyś zachowywałem się na randkach, jakie żenujące błędy robiłem i jak jest teraz:
1. Jest rok 2001. Siedzę w samochodzie przed moją pierwszą randką z internetu. Zaraz spotkam się z dziewczyną, którą widziałem tylko na zdjęciu. Wtedy nazywało się to „randką w ciemno”. Stresuję się. Ręce mi drżą, ścisk w żołądku utrudnia oddychanie. Kończę studia informatyczne i z doskoku pracuję jako administrator systemów. To moja pierwsza randka z internetu. Niedawno odkryłem, że jest coś takiego jak portal randkowy. Nie ma jeszcze wtedy Sympatii, a o Tinderze czy Badoo nikomu jeszcze się nie śni. Czaty erotyczne (dotychczas panujące w sieci, pomału ewoluują w portale randkowe typu randki.interia.pl czy randki.o2.pl, do powstania Sympatii.pl jest jeszcze kilka lat.
Umówiłem się właśnie z dziewczyną pracująca w KPMG. Wiem tyle, że to jakaś sławna i prestiżowa korporacja. Pamiętam jej fotki, wygląda obłędnie, jest wysoka i mega zgrabna. W myślach jestem już z nią na randce i przeżywam ją po raz kolejny w głowie. Ale to w ogóle mnie nie uspokaja, wręcz przeciwnie. Idę spotkać się z nią w centrum w kafejce , której nazwy już dziś nie pamiętam. Jak ona będzie wyglądać na żywo? Czy moja fryzura wygląda dobrze? Czy koszula jest uprasowana? Fuck, buty jakieś trochę brudne, chyba wdepnąłem w jakieś błoto idąc na spotkanie. Co robić!!?? Miliony myśli w głowie.
Spotykamy się przed kafejką, sztywne przywitanie się i idziemy do środka, czuję się potwornie niezgrabnie. Nie wiem co robić, jak się zachować? Wszystko co wiem dotychczas jakoś umknęło mi z głowy. Coś dukam pod nosem. Jezu jakie ona ma długie i zgrabne nogi! W końcu siadamy przy stoliku i zaczynamy rozmawiać. Pytam ją o jej pracę, coś opowiadam o swojej. Staram się zaprzyjaźnić, ale pojęcia nie mam jak to zrobić? Jak jej zaimponować? Czy jestem wystarczająco fajny dla takiej laski w obcisłych leginsach? Czy jej nogi pasują do moich bioder? Flanelowa koszula w której przyszedłem już nie wygląda tak cool jak w lustrze w moim domu. Fuck, ona wygląda jak by mi ją mama wybierała. No tak, przecież to mama mi ją kupiła kilka lat temu.
Ta panna jest taka ładna! Patrzę na jej obłędnie długie i seksowne nogi w szpilkach i nie wiem, czy ona w ogóle powinna być tu na spotkaniu ze mną? Przecież gdybym dotknął tych jej boskich nóg (trenowała siatkówkę) to bym chyba z wrażenia dostał zawału! Czy na pewno umyłem zęby przed spotkaniem? O Jeeezu, ona mnie pyta kiedy się rozstałem ze swoją EX!! Skąd mam to wiedzieć, to było chyba z pół roku temu, a może rok? ale w mojej głowie ostatni raz z dziewczyną to rozmawiałem chyba w poprzednim wcieleniu. Poza tym to była jakaś przygodne pocałunki po pijaku w klubie. Więc to liczy się jako randka czy nie? Co mam jej powiedzieć??? Czy moja odpowiedź jest dobra?
Czuję się jak na rozżarzonych węglach. Ona mówi, że trenuje siatkówkę. Faktycznie ciało ma mega zgrabne. Ufff, temat sportu, tu jestem dobry, opowiadam jej o tym jak ćwiczyłem karate i brazylijskie ju jistu. Nie zapominam wspomnieć o tym jak piszczelem łamałem bejsbole w latach 90-tych, taki byłem ostry zawodnik. Ale jakoś nie widzę zachwytu na jej twarzy. Dlaczego? Kumpel mówił, że zapunktuje u dziewczyny!! Co poszło nie tak??
Potem pytam o jej pracę. Ona opowiada o pracy w amerykańskiej korporacji. Nie to co ja skromny informatyk. Ona zarabia więcej ode mnie i jest taka pewna siebie i seksowna. Z czym do gości? Co ja tutaj robię na spotkaniu z taką laską? Co mam jej powiedzieć?
Nagle głucha cisza w rozmowie. Popijamy kawę, a mi serce bije jak dzwon. Cisza. Nikt z nas nic nie mówi. Ze zdenerwowania na twarzy palę cegiełkę. Boże ratuj, bo ja nie wiem co dalej robić! W komiksach i na filmach to jest takie proste!! Czy ja jej się podobam? Och mój Buddo, proszę niech się jej spodobam. Choć raz! Obiecuję w następnym wcieleniu dawać datki na dobroczynność. Tylko niech ona mnie zechce. Proszę. Proszę. Proszę! Mija godzina tego koszmaru. Dłonie ze stresu są lodowato zimne. Gdybym ją dotknął, to pewnie bym jej odmroził palce. Lepiej nie dotykać, bo jeszcze się obrazi i pomyśli że jestem jakimś zbokiem. A tego nie chcemy ani ja, ani mój penis, który nagle obudził się ze snu zimowego.
Och nie! Ona musi już iść do domu, bo jutro ma pracę. Hmmm, dziwne ja też mam pracę, a nie muszę jeszcze iść. Co teraz? Odezwiesz się do mnie Boginio Siatkówki? Tak, oczywiście że się odezwie.
Nie odezwała się.
–
2. Rok 2003.
Jedna z kolejnych randek z internetu. Mam równo 30 lat i ona ma też 30. Czy to przeznaczenie? Na czacie mówi, że jest tak ładna, że ludzie się za nią oglądają na ulicy. Wysyłam jej moje fotki z treningów karate. Wydają się cool. Ona się pyta czy za mną też się dziewczyny oglądają na ulicy? Ja wpadam w lekką zadumę. Jaka odpowiedź jest poprawna? Drapię się w głowę pełną jeszcze włosów. Czy się oglądają za mną dziewczyny na ulicy?? Fuck, chyba nigdy tego nie widziałem. Ok, bądźmy szczerzy. NIGDY się za mną nie oglądały dziewczyny. Wybieram bramkę numer 2 „Fałszywa skromność”. „Wiesz co, nie wiem czy się oglądają za mną dziewczyny, nie zwracam na to uwagi, hehe”. Ok, umawiamy się w Klifie przy McDonaldzie. Tego dnia biegnę jak na skrzydłach, ona po pracy chce skoczyć do Maca. Niech będzie.
Witamy się i wchodzimy do McDonalda. Siadamy gdzieś pod szybą i rozmawiamy. Standardowa zapoznawcza rozmowa – kim jesteś, co robisz, studia, praca, sporty. Jakoś to idzie, ale czuję znowu znajomy stres w ciele. To znak, że ona mi się bardzo podoba. Długie nogi w super obcisłych dżinsach, seksowny top opinający jej prężne i duże piersi. Na sam ich widok czuje pustkę w głowie. Na Boga, jak to się stało, że taka piękna panna jest ze mną na randce?? Łapię się na tym, że czasem coś bełkoczę nieskładnie, a czasem ze zdenerwowania się jąkam lub ucinam głoski z wyrazów. Na pewno moja twarz jest czerwona jak zachodzące słońce nad Bałtykiem.
W pewnym momencie ona zobaczyła kogoś za moimi plecami. Natychmiast odwraca twarz do szyby i szepcze do mnie „hej, odwróć się szybko do szyby, tu są ludzie z mojej pracy, a nie chcę żeby zobaczyli mnie w McDonaldzie!!!„ Bezsens tego co powiedziała dociera do mnie zbyt wolno, ale posłusznie odwracam się do szyby. Ona pyta się mnie czy dziewczyna w zielonej kurtce już przeszła i wyszła z Maca? Mówię, że tak, wychodzi właśnie i idzie na parking. Ona oddycha z ulgą. Nie wiem co się dzieje, czy ona wyszła w godzinach pracy z biura i teraz się tego boi?
Ok, rozmawiamy jeszcze chwilę i ona się zbiera. Ja też. Po powrocie piszę do niej na GG jaka jest seksowna i śliczna. Ona pisze mi, że ja nie. Z gniewem odpisuje mi „W życiu nie spotkałam się z takim brzydkim facetem!! A mówiłeś że oglądają się za Tobą kobiety. Oszukałeś mnie!!! Ta dziewczyna w Macu to była moja koleżanka. Nie chciałam, aby zobaczyła mnie z takim paskudnym facetem na spotkaniu!” Ja zatkany jej słowami, biedny mały miś, nie wiem co powiedzieć. Przepraszam tę boginię seksapilu, że ją uraziło moje „kłamstwo”, bo tata powiedział kiedyś, że pokorne ciele dwie matki ssie. Może i ssie. Ale to podejście średnio działa seksualnie z kobietami.
Staczam się na dno upadku. Mówię, że zrobię dla niej wszystko, jeśli tylko mnie zechce i będzie moją dziewczyną. Mówię też, że nie uprawiałem seksu już od roku. I nie kłamię. Mówię jej, że dla niej kogoś mogę pobić, kogokolwiek kto jej kiedyś zrobił coś złego. Aby zyskać jej względy i się przypodobać. Myślałem, że jestem takim rycerzem, obrońca skrzywdzonych niewiast. No i że ona teraz pomyśli „Mój bohater, mój obrońca”. Co za debil był ze mnie 🙂 Gdy piszę teraz (2019) te słowa to ze wstydu chcę zapaść się pod ziemię.
Rezultat jest taki, że ona mnie wyśmiewa. Mówi, że gdybyśmy byli ostatnimi ludźmi na Ziemi, na bezludnej wyspie, to nigdy ze mną nie będzie. Łzy spływają po mojej twarzy jak nadmiar lubrykantu po penisie. Czy naprawdę jestem taki beznadziejny? Czy powinienem palnąć sobie w łeb skoro taka panna mnie nie chce?
–
3. Rok 2005. Początek gry.
Jestem już kilka miesięcy w grze. Wszelkie materiały pochłaniam koncertowo. Wiele już wiem (w teorii), ale niewiele jeszcze umiem. Hurtem piszę z kobietami na portalach randkowych. Zagaduję w centrach handlowych i czasem dostaję numer. A potem umawiam się na randkę. Na jedną z nich jadę z duszą na ramieniu. W myślach powtarzam ćwiczenie na neutralizację stresu. Gówno, nie skończyłem ćwiczenia, bo ktoś mi zajechał drogę i musiałem gwałtownie hamować! Czy on nie wie, że jadę na ważną randkę? Przyszłość moich wnuków wisi na włosku, a jemu się śpieszy tak, że przejeżdża na żółtym świetle. No trudno, będę się relaksował na randce.
Na randce jestem dość spięty. Gdy JĄ widzę, wszystkie schematy wyparowują mi z głowy. Siadamy naprzeciwko siebie. Dziesiątki myśli i tematów do rozmowy brzmią teraz równie idiotycznie jak wcześniej wydawały się zajebistymi. Gdzie jest moja historia o uratowanym piesku? Jezus Maria! Rozmawiam z nią na typowe tematy. Czuję, że wszystko zepsuję. Wiem! Rutyna z kotwiczeniem emocji na palcach!
„Więc jakie są Twoje 3 najważniejsze cechy, których szukasz u mężczyzny?”. Ona wymienia, a ja pracowicie zaznaczam je na moich palcach i kotwiczę na siebie. No to teraz ona połączy te wszystkie emocje ze mną i będę w jej głowie skojarzony z najlepszymi emocjami. Czuję się przez kilka sekund jak Pan Światła. A potem szybko euforia znika, bo nie widzę jakiegoś zainteresowania z jej strony. Co poszło nie tak? Dlaczego to nie działa? Przecież w książce było, ze ta technika to magia!
Czuję jak tracę grunt pod nogami. Opowiadam jej mój telepatyczny test, potem rutynkę z ilością 9-tek pomiędzy 1 a 100. Kolejna na scenę wchodzi historia o małym piesku biegnącym przez tory i o mnie ratującym go przed pociągiem. Każda kobieta powinna się wzruszyć tą historią. Tak mówi teoria. A tu ZONK.
Dziewczyna ma kamienną twarz, a ja nie wiem co się dzieje. Dlaczego to nie działa?? Aaaaa, już wiem. Nie odzwierciedliłem jej mowy ciała. Ustawiam więc pracowicie swoje ręce i nogi tak samo jak ona Teraz będzie czuła większą bliskość do mnie. Odzyskuję trochę pewności siebie, ale wciąż za mało. Czuję, że znowu się czerwienie. Jak mam ją zainteresować? Ona pyta mnie o to jak często sie umawiam z dziewczynami z internetu, kiedy się rozstałem z ex, dlaczego nie mam żony i dzieci?
Jezu, co jej dopowiedzieć? Która odpowiedź się liczy? Która jest właściwa? Dlaczego nie mam dzieci? No bo używam prezerwatyw kobieto! Po co te pytania? Czuje się jak na przesłuchaniu. Pot spływa mi po plecach. Trzeba to przerwać, zanim padną najbardziej groźne pytania.
Wiem! Powiem jej moje przygotowane wzorce hipnotyczne! Pracowicie pisałem je na kartkach, teraz się przydadzą. No to zaczynamy. Teraz to ja Ci pokaże co to znaczy prawdziwe PUA, hłe hłe!
„Czy zdarzyło Ci się poznać mężczyznę w towarzystwie którego czułaś się tak jakbyście się znali od dawna? Wiesz, to jest tak jak wtedy kiedy rozmawiasz z kimś interesującym i cały świat przestaje istnieć, a Ty…”.
Nabieram tchu do drugiej części wzorca i słyszę chłodne „Nie, nie zdarza mi się tak”. Krotko i konkretnie. A ja zdębiały „Ale jak to?” przecież w skrypcie ona ma się wciągnąć w rozmowę i przeżywać różne stany emocjonalne, słuchać mnie jak wpatrzona, a potem zahipnotyzowana ma uwierzyć że jestem niesamowity jak Spiderman i posłusznie pójść do mnie, na wieczór sesji porno na żywo. A tu ZONK.
Jej słowa wytrącają mnie i gubią moje myśli. Nie wiem, co teraz? W skrypcie nie było wytłumaczenia co robić w czasie przerwania wzorca. Prze kilka sekund dochodzę do siebie. Słyszę „i co mi jeszcze powiesz ciekawego”. Co za głupia laska! przecież to ten wzorzec miał być taki super ciekawy! Przerwała mi w połowie tak samo jak wejście mamy do pokoju, gdy się masturbujesz. Wszystko opada. Mój natchniony wzorzec rozbił się jak samolot przed startem.
A ja mam pustkę w głowie. Co ją może zaciekawić? Co z mojego życia będzie dla niej interesujące? Uciekam oczami po ścianach kafejki, czuję się dziwnie. Szukam inspiracji w kształtach mojego kubka z kawą. Znikąd nie nadciąga pomoc. Coś próbuje dukać pod nosem. Mam wrażenie, że uszło ze mnie całe powietrze jak z dziurawej opony. Rozmowa rwie się. Nie wiem czy jej opowiedzieć inny wzorzec czy może śmieszną rutynę o naszyjniku w kształcie penisa? Jestem stremowany, nie wiem jak zacząć te teksty, które na co dzień opowiadałem swoim znajomym. Gdy chcę zacząć, to wydaje mi się to takie miałkie i nudne.
Wiem. Zabłysnę COLD READINGIEM. Tonący brzytwy się chwyta, w rozpaczliwym geście uratowania randki, wyskakuję i pytam się jej „Powróżyć Ci z dłoni?”. Ona patrzy na mnie jak na idiotę. „Eee, no nie wiem, a co Ty wróżysz? Jesteś jakąś wróżką?”. Coś tam dukam pod nosem i chwytam ją za dłoń. Patrzę na jej linie życia, serca i umysłu. Opowiadam jak one wpływają na nią i co o niej mówią. Mylę linie serca z linią rozumu, ale ona tego nie zauważa. Niemniej nie za bardzo trafiam z moimi domysłami na jej temat.
Dla ratowania sytuacji mam jeszcze asa – grę „SZEŚCIAN”. To popularna gra wyobraźni, z początków 2000 lat. Wykorzystywana przez masy ówczesnych podrywaczy. Przykład jej użycia znajdziesz w książce „GRA”. Pracowicie wizualizujemy sześcian, drabinkę i konika obok sześcianu (i nie tylko). Każda z tych rzeczy ma odpowiadać pewnym cechom jej osobowości. Napracowałem się 15 minut i… co dalej? Miały być oklaski, miał być podziw, miały być sygnały zainteresowania. A tu nic. Wyczerpałem swój arsenał i klops. Panika w głowie, co teraz? Co teraz? Dalej jest już tylko gorzej. Ona po tym spotkaniu nigdy więcej się już nie odzywa.
A ja jestem minimalnie rozczarowany tym całym „podrywem”. Chodzą mi po głowie myśli, czy to nie jakaś ściema? Przecież to miało działać na każdą kobietę!!!
Uciszam w głowie te głupie myśli. Zakładam (prawidłowo), że to wina nie techniki, a jej WYKONANIA. Pora na wyciąganie wniosków i dalszą naukę. Na pocieszenie – dopiero w 2009 na szkoleniu u Rossa Jeffriesa dopiero dowiedziałem się, gdzie wszyscy popełniali błąd stosując „Sześcian” podczas podrywania kobiety. „Sześcian” sam w sobie jest sztuką dla sztuki. Najważniejsze są sugestie hipnotyczne, które osadzasz podczas omawiania kolejnych etapów „Sześcianu”.
4. Rok 2006. Lato w Sopocie.
Jestem ponad rok w grze. W internecie poznaję ultra pewną siebie blondynę mieszkającą w Trójmieście. Piszemy ze sobą w czerwcu, a planujemy spotkać w lipcu. Ona jest taka pewna siebie, wszystko ogłasza na czacie z totalną pewnością siebie. Ja jestem 3 miesiące po szkoleniu BADBOYA, gram twardego, ale w środku mam jeszcze nie ustabilizowane emocje. Dziś powiedziałbym, że udaję kogoś kim nie jestem. Ale wtedy naładowany kozackim podejściem BADBOYA i Davida X („pierdol to co ona myśli”), jestem gotowy na wyzwania. Jestem tak bardzo hop do przodu. Zarozumiałość to moje drugie imię, a trzecie to SAMIEC ALFA.
Umawiam się z nią w Sopocie w Tropikalnej Wyspie (rok lub dwa później ta dyskoteka przy plaży zostanie spalona). Trochę drżę przed tym spotkaniem, bo na fotkach ona jest ultra blond seks bombą ze sztucznym, wielkim biustem. W 2006 r. jeszcze mało która kobieta taki ma. Siadam sobie gdzieś w głębi Tropikalnej i czekam aż ona się pojawi. Przeglądam nerwowo moją nokię 3320 (taka stara z czarno białym mini ekranem) i nagle widzę ją wchodzącą z 2 znajomych do Tropikalnej wyspy. Siadają sobie w restauracji i coś zamawiają. Widać, że ma trochę grosza. Nie to co ja. mały miś informatyk w okularach co siedzi przy butelce coli. Obserwuję ją dyskretnie z kąta sali jak szpieg z krainy deszczowców.
Czuję się trochę jak barbarzyńca , który chyłkiem przekradł się za mury Rzymu i podgląda życie elit bardziej cywilizowanego kraju. Walczę ze sobą, żeby nie uciec z Tropikalnej Wyspy pod byle jakim pretekstem. Z taką seksbombą jeszcze nie byłem na randce. Nerwowo przełykam ślinę i walczę ze ściskiem w klatce piersiowej. Co robić? Co robić? Do spotkania mam jeszcze kwadrans. Piszę jej, że się trochę spóźnię. Przecież nie pójdę się z nią spotkać, gdy ona przyszła ze znajomymi. O co tu chodzi? Miała spotkać się ze mną!
Ona odpisuje, że jest już z przyjaciółmi, ale oni zaraz idą na plażę. Ok, dobra nasza. Kamień z serca mi spada. Jest nadzieja! Znowu gonitwa myśli. Jak się zachować? O czym z nią rozmawiać? Czy ja się jej spodobam? Przecież gołym okiem widać, że że ona jest z „wyższej sfery” i mogłaby przebierać w przypakowanych przystojniakach jak ja w książkach na wyprzedaży.
Życie jest niesprawiedliwe, ja tu się dwoje i troje, pocę aby doskonalić swoje umiejętności rozmowy, a ona zrobi cycki, makijaż, założy seksowną mini, szpilki i już tłum facetów obraca za nią głowę. Jak żyć panie premierze?
OK, biorę się w garść. Ona może i jest z wyższej sfery, ale ja mam bajer, zwierzęcy magnetyzm (który rozwijam) i nie zawaham się go użyć! Jeśli nie teraz to kiedy (spotkam taką seks bombę)? Jeśli nie ja to kto (ją poderwie)? Jeśli nie mój penis to… ? Ok, wolę nie rozwijać tego wątku, wystarczy 🙂
Robię szybko kilka ćwiczeń na zmianę emocji, kilka oddechów, krótka wizualizacja sukcesu i jedziemy!! Podchodzę do jej stolika jak książę (jej znajomych już tam nie ma), biorę za rękę jak James Bond, przybliżam moje usta do jej ust, całujemy się namiętnie, a potem odchodzimy na brzeg morza trzymając się za ręce, aby obserwować jak delfiny skaczą salta na falach.
Upsss, trochę się rozpędziła moja wyobraźnia. Przecież to Bałtyk, a nie morze karaibskie. Początek jest dobry, ale po drodze do jej stolika zahaczam stopą o krzesło i mało nie wywracam się na nią i cały stolik. Przytomnie żartuję „No cóż, zdarza się najlepszym 😉 zaczęliśmy z wielkim hukiem :)”. Siadamy na ogródku plażowym hotelu chińskiego. Z jednej strony fale i piasek, z drugiej restauracja i wydmy. Chwilę rozmawiamy, a ja zaczynam czuć się nieco pewniej. Uspokajam serce, nerwowe ruchy jakby gdzieś znikły. Rozmawiamy o życiu, potem o tym na jakich mężczyzn ona trafiała w życiu. To tematy dobrze mi znane, mogę rozmawiać o nich godzinami. Wplatam trochę sugestii seksualnych. Patrzę na nią twardo jak James Bond i prawdziwy badboy. Chwila i zbaczamy na tematy pracy, ale uciekam z nich szybko, bo gdzieś w głębi czai się lęk „Co ona pomyśli o mnie jako o informatyku”. Wydaje mi się, że mam jakieś szanse, bo ona nie ucieka, a wręcz uśmiecha się zalotnie.
Dziewczyno czy Ty nie widzisz jakim jestem lamusem? Zarabiam średnią krajową. Nie byłem nigdzie poza Polską od kilkunastu lat, a ona widać że światowa kobieta. Mówi o wakacjach w Milano i urlopie w zamku nad Loarą. Podczas, gdy ostatni mój zamek, który zwiedzałem do zamek moich spodni.
Mimo, że z zewnątrz patrzę pewnym siebie wzrokiem, mądrze robię pauzy w rozmowie, „Hmmmmykam” gdy nie mam nic do powiedzenia, to w środku mnie ciągle buzuje ocean emocji. Jak tak seksowna dziewczyna, w ogóle ze mną rozmawia??
Czy takie rzeczy się dzieją? Czy to sen? Co teraz? Widzę jej sygnały zainteresowania. Nie sądziłem, że z nią zajdę tak daleko!
Czy powinienem teraz ją dotykać? Wziąć za dłoń? Kiedy? A może od razu z partyzanta całować? A co jej wielkimi bimbałkami (jak nazywa je mój kuzyn)?
Pytam się jej błyskotliwie „A co z Twoimi wielkimi cyckami? Są naturalne czy powiększone? (jak zestaw w McDonaldzie… ale ze stresu nie kończę mojej zadziwiająco błyskotliwej puenty, może na szczęście, może nie). Ona mówi z dumą „że sobie powiększyła”.
I zaraz potem słyszę „Chcesz sprawdzić jakie są w dotyku?”. Na kilkanaście milisekund zamieram w bezruchu. Czy to się dzieje naprawdę? Czy ona właśnie proponuje mi, żebym obmacywał jej cudowne cycki? Jaka jest właściwa odpowiedź? Czy nie wyjdę na napaleńca, gdy je pomacam? A jeśli nie pomacam, to czy wyjdę na cipeusza?!
Macać cycki czy nie macać, oto jest pytanie!
Zamiast hamletyzować wybieram macanie i przez kilkanaście sekund z kamienną twarzą macam ją po jej wielkich cyckach (ubranych), mimo że w zasięgu wzroku kręcą się kelnerzy. Moja własna pewność siebie mnie zachwyca. „Mogą być, w zasadzie są całkiem niezłe, mimo że nie są naturalne, gratuluję”. Mówię to tonem maksymalnie spokojnym, tak jakby obmacywanie dużych biustów na pierwszych spotkaniach z kobietami było dla mnie czymś codziennym i zwyczajnym. A w duszy ogień. Emocje buzują. Myślę, że nie ze wstydu, ale z podniecenia i męskiej siły, która właśnie teraz mnie ogarnia.
Rozmawiamy jeszcze chwilę… nie pamiętam na jakie tematy, bo w myślach ciągle jestem początkującym adeptem biustologii.
Przyciągam ją władczo do siebie i całuję jej wielkie namiętne usta, godne prawdziwej gwiazdy porno. Powtarzam to jeszcze 3 razy. Co się dzieje? Czy ja to ja? Dziewczyno czy Ty wiesz z kim się całujesz? Z kimś kto rok temu na szkolenie nls przyszedł we flanelowej koszuli i wyglądał jak pół dupy z za krzaka. Z kimś kto ma okularki nerda i 3/4 życia spędził przy komputerze. No dobra, ciągle jeszcze tak wygląda. Wyglądałem wtedy jakoś podobnie do tej fotki poniżej:
Ona na szczęście tego nie wie. Widzi tylko pozory. A te są pewne siebie. Musiałem być dość dobry w udawaniu pewnego siebie. Albo miała to gdzieś. Albo naprawdę już miałem dość dobre gadane. Albo miałem to coś 😉 Jak widać na obrazku wyżej. Lol.
Postanawiamy zmienić lokal i przejść się po Sopocie.
Idziemy jeszcze do WC w tej restauracji. Ona do swojego, ja do swojego. Po wyjściu z mojego czekam na nią. Kiedy wyszła, upewniłem się, że nikt nie widzi, spojrzałem na nią i dominująco przyciągnąłem do siebie jak gwiazdor na filmie. Spojrzałem głęboko w oczy i zaczęliśmy się dziko całować. Miałem już swoje patenty, docisnąłem ją władczo do ściany i całowałem. Gdyby padał deszcz, to wyglądałoby to bardzo „filmowo”. Ale to był środek restauracji, więc wyszło nieco mniej epicko.
Poczułem się jak król uwodzenia.
Wychodzimy z Chińskiego hotelu i idziemy w górę Monciaka. Słońce świeci, droga równa, a ptaszki śpiewają hymn na moją część. W pewnym momencie ona gwałtownie się zatrzymuje „Marcin, a Ty zapłaciłeś rachunek????”. Ja w szoku „O fuck, nie zapłaciłem, zapomniałem!!” Ona wpada w histerię „Jezu, co o mnie pomyśli obsługa? Przecież mnie tam wszyscy znają jestem ich stałym gościem!! Marcin idź zapłacić, co za wpadka!!„. A ja już sam nie wiem, czy zapłaciłem czy nie? Ale wracać 500 metrów mi się nie chce, bo mi się tu randka zawali. Rzucam tylko „Hahah żartuję, zapłaciłem wtedy, gdy poszłaś do wc :)”. Kłamstwo ma krótkie nogi, ale nie dziś. Dziś wyjątkowo mi popłaca. Ok, ona się uspokaja i spacerujemy razem po Sopocie. Trzymamy się za rękę, a mam wrażenie, że każdy facet w Sopocie odwraca głową za moją „wybranką”. Jestem już w siódmym niebie. Wydaje mi się, że zdobyłem taka cudowną dziewczynę i już do końca życia będziemy razem. Co ja powiem mamie? Jak będziemy się widywać? Ona mieszka w Trójmieście, a ja w Warszawie i tu mam pracę. Mało brakuje, abym w myślach nie nadał już imion naszym dzieciom.
Ona proponuje pójść do restauracji włoskiej obok Monciaka. OK, wpadamy tam na 2-kę jej znajomych. Siadamy razem i zamawiamy coś do jedzenia. Ona zamawia jakieś wykwintne warzywa i mięsa o egzotycznie brzmiących nazwach. Podczas gdy moja podstawa żywienia to kebab i kanapki. Czuję się głupio, gdy ona pyta mnie czy lubię rukolę? Co to do cholery jest ta rukola?? Więc znowu się stresuję, czuję że moja seks bomba dziewczyna jest taka światowa, w odróżnieniu ode mnie. Wstyd pali mi policzki. Ale trzymam fason i dość często się całujemy. Przytulam moją przyszła żonę na oczach jej znajomych. Ogólnie przy jej znajomych zachowujemy się jak para. Nie jest źle, ale w sumie czuję się trochę jak na egzaminie. Gdzie drobne potknięcie grozi od nauczycielki dostaniem pały. Tzn. oceny niedostatecznej, zboczuchu.
W restauracji wszystko jest fajnie. Tak mi się wydaje. Ale chyba za bardzo mi zależy, zaczynam się przymilać i z dominującego pewnego siebie mężczyzny, zaczyna wychodzić stara twarz misia kuleczki. Zaczynam być misiem przylepą. Potakiwać jej, zgadzać się z każdym jej słowem. Nie wyczuwam, że ona już wcale tak chętnie się nie przytula i nie odwzajemnia pocałunków. Po ok godzinie jej znajomi (parka) się zawijają. My umawiamy się na wieczór do klubu w Sopocie. Już chcę zapłacić za obiad, gdy okazuje się że nie wziąłem ze sobą karty bankomatowej. A gotówki nie wziąłem dużo ze sobą. W sumie mam niedaleko, ale jest mi głupio. Ona wzdycha i mówi tonem nauczycielki „Jeeezu Marcin, nie wziąłeś pieniędzy? Wiesz, no na spotkania ze mną to musisz pamiętać o wzięciu karty lub gotówki, bo to głupio potem wygląda”. Ja zaczerwieniony, skarcony mały miś pokornie kiwam głową i potakuję jej. Wstydź się, wstydź gołodupcu!
Prawie płaczę, gdy to piszę, ale tak wtedy się czułem i zachowywałem, dziś by było inaczej. Wtedy w mgnieniu oka moja pewność siebie z początku randki prysła jak bańka mydlana.
Wieczorem piszę do niej smsy co do spotkania w klubie. Ona nie odpisuje. Rano dostaję od niej sms w stylu:
„Marcin, jesteśmy z innych bajek. Ja jestem królewną, Ty jesteś jak żebrak. Nie odzywaj się już nigdy do mnie”
Game OVER.
Marcin płacze w kącie, a jego łzy zamieniają się bursztyny. No dobra, już nie przesadzajmy. Przez chwilę tego dnia czułem się jak król uwodzenia i pewności siebie. To miłe. Te wspomnienie motywuje mnie do dalszej pracy. Idę z chłopakami na imprezę poznać kolejną dziewczynę.
Pytanie do Ciebie: co wg Ciebie popsułem na tym spotkaniu? Wiem, że to może nie być łatwe , bo bazujesz tylko na tym co przeczytasz. Mimo wszystko spróbuj w komentarzu napisać co tam zaszło?
–
5. Kilka lat temu
Idę na spotkanie z jedną z najbardziej bliskich ideału (z wyglądu) kobiet w moim życiu. Gdzie jest lęk? Gdzie jest stres? Nie wiem. Zniknął. Jest radosne uczucie tego co tym razem się wydarzy. Umawiamy się w znanej pizzerii. Nie kręcę się dookoła budynku, nie sprawdzam nerwowo telefonu. Zajmuję miejsce w środku i spokojnie chłonę atmosferę miejsca. Nie przejmuję się, że ona spóźnia się z 15 minut. Tak wiele już się wydarzyło w moim życiu, tak wiele randek już przeżyłem, że jestem kompletnie świadomy. Nie oczekuję niczego, za to jestem gotowy na wszystko. Tyle razy dziewczyny się spóźniały, wyskakiwały z najdziwniejszymi sytuacjami, tyle razy się pogubiły, albo przyszły 90 minut po czasie (Afryka, rzadziej Azja), że chyba nic mnie już nie zdziwi.
Wypełniony samoakceptacją i spokojem, nie reaguję nerwowo, gdy ją widzę. Traktuję jako oczywistość fakt, że na spotkanie ze mną przyszła była modelka i tancerka. Witamy się i spokojnie zaczynamy rozmawiać. Tak jakbyśmy się znali od lat. Mówię spokojnie, rzeczowo, z lekkim filuternym uśmiechem. Nie szaleję tekstami rzucanymi jak z rękawa. Nie bawię się w gry typu „Sześcian” (choć może przyjdzie na to czas, jeśli będę chciał podkręcić spotkanie do maksimum). Płynie przez mnie lekkie seksualne napięcie, spokojnie omiatam wzrokiem wszelkie krzywizny jej idealnego biustu. Na jej pytanie „Gdzie się tak gapisz?!”, rozważam aroganckie „Tam gdzie chcę 😉 ” albo zabawne „Na Toma i Jerrego„. Ale dziś nie jestem w nastroju do robienia sobie jaj. Wybieram bramkę nr 3 i nie odpowiadam na jej pytanie. Kwituję je ciszą, lekkim uśmiechem i zmianą tematu.
Wszystko odbywa się spokojnie, ale zdecydowanie. Nie wchodzę w grząskie tematy. Nie usiłuję jej przekonać do siebie lub jej imponować. Zakładam, że skoro jest tutaj, to jest już zainteresowana i moją rolą jest tylko pomóc jej poznać mnie. Zakładam, że Jezus lub Budda ufają mi, a ja ufam ich niewidzialnemu wsparciu. Pozwalam falom relaksu przyjemnie płynąć przez moje ciało i takie emocje (plus niewypowiedziane seksualne napięcie) przepływa ode mnie do niej. I odwrotnie.
Piękna dziewczyna nie byłaby sobą, gdyby w pewnym momencie „nie zaatakowała” testami:
„Dlaczego nie masz jeszcze żony i dzieci? Jak długo jesteś sam? Ilu dziewczynom wciskałeś takie kity? Nie jesteś przystojny / nie jesteś w moim typie / nie jesteś ideałem… Co Ty sobie wyobrażasz?” itp.
Kto by wygrał – Avengersi czy Xmeni? (ok, tego ostatniego nie zapytała, to tylko moja fantazja)
Byłem już o to pytany chyba setki razy. Wiem jaka odpowiedź wywołuje jakie reakcje. Dziś odpowiadam spokojnie, bez jaj i zmieniam temat. Jeszcze kilka lat temu wymyślałbym dziesiątki zabawnych odpowiedzi na testy kobiet. Teraz mój brak wymyślnej, cwanej odpowiedzi jest najlepszą odpowiedzią. Ugruntowaną przez mój wewnętrzny, męski spokój.
Oczywiście pada także to: „Czy ty mnie chcesz tylko przelecieć?”
Patrzę na nią z lekko kpiącym uśmiechem: „hej dziewczyno spójrz na siebie i na mnie. Czy naprawdę uważasz, że muszę Cię przelecieć? Niesamowite jest to, jak każda kobieta, która jest mną zainteresowana, zaraz zakłada, że ja chcę od niej seksu. A to nie tak, ja seks dzielę na ulżenie sobie i prawdziwą satysfakcję. Ulgę mogę mieć z byle jaką kobieta, a nawet z własną ręką, gdybym czuł taką potrzebę. To proste i niewymagające. Ale prawdziwa satysfakcja u mnie jest TYLKO z kobietą, z którą łączy mnie prawdziwa namiętność, zaufanie, szacunek i uczucie głębokiego połączenia. Taką którą mogę szanować za jej wartość, osiągnięcia, energię. A to rzadkie połączenie. Nie odkryłem go jeszcze w Tobie, choć widzę namiastki, ale kto wie co się wydarzy…” (na motywach słów Konrada „Adventurera”)
Ona: Jesteś zbyt pewny siebie, to niedobre
Ja powstrzymuję w głowie dziesiątki różnych błyskotliwych ripost i mówię po prostu spokojnie „Dziękuję, panuję nad tym… a swoją drogą, jaką kobietą Ty jesteś w tym aspekcie?”
Ona „jestem niezależną i wyzwoloną kobietą, nie słucham się nikogo w życiu. Nikt mi nie będzie mówił co mam robić”
Ok, trafiłem na samicę alfa lub taką, która chciałby nią być. Nie ma problemu. Dawny ją wałczyłby z tym, chciałby sprowadzić jej arogancję do poziomu normalności. Ale czy jest taka potrzeba? Jeszcze nie. Doceniam jej pewność siebie z poziomu obecnego i wszystko akceptującego Buddy.
„To świetnie, że jesteś niezależną kobietą. Bardzo to cenię. Te kobiety niezależne, które znam są sfrustrowane tym, że mężczyźni boją się ich niezależności. Są onieśmieleni takimi kobietami i nie potrafią się z nimi porozumieć. Te kobiety tym bardziej pragną prawdziwie silnego mężczyzny lidera, i przed takim potrafią otworzyć siebie, swoją kobiecość i uczucia… a potem wejść na poziomy emocji o których jeszcze nie śniły…”
Ona (testująco, cynicznie) „i co myślisz, że to niby Ty jesteś takim facetem liderem, hehe?”
Takie teksty niejeden raz kiedyś wprowadzały mnie stan niepokoju. Teraz wzruszam ramionami.
Patrząc jej głęboko w oczy (i wzruszając ramionami) mówię „Wiesz co, to wszystko zależy od tego, na ile Ty sama jesteś w pełni kobietą… i to odważną na tyle, aby się o tym przekonać… aby pozwolić sobie na otworzenie się na nowe sytuacje i emocje, zamiast pozostawać w starym schemacie swoich myśli, bo jak sama dobrze wiesz, to do czego jesteś przyzwyczajona to rutyna i komfort codzienny… ale to co daje Ci prawdziwą przyjemności i silne emocje, wychodzi poza to do czego jesteś przyzwyczajona…”. Ona przyznaje mi rację i rozmowa płynie dalej. Poznajemy swoje najlepsze i najgorsze strony. Ona uwielbia robić figurki origami z papieru, ja mówię jej o tym jak będąc dzieckiem chciałem być strażakiem i podpaliłem łąkę wywołując mały pożar, aby go ugasić. Taki był ze mnie badboy, a może raczej badkid 😉
Mijają kolejne minuty, a my jesteśmy coraz bliżej siebie. Wizja naszych ślicznych dzieci rysuje się coraz wyraźniej.
Aż tu nagle: „Marcin a jak się bawiłeś ostatnio na imprezie? poderwałeś jakąś laseczkę? Wpadła Ci w ramiona jak głupiutka koza? Poleciała na te Twoje teksty? hłe hłe hłe…. Jest wpatrzona w Ciebie, napalona i chce się z Tobą całować? A może wykorzystałeś jej naiwność, żeby ją przelecieć i zostawić? Mówiłeś jej przed seksem, że jest miłością twojego życia? hahaha”
Byłem już na tak wielu randkach, że wiem, że rytm randki może się zmienić w sekundę i trzeba być w jakiś stopniu czujnym i niereaktywnym na nagłe spadki lub wzloty rytmu randki. To ewidentny test i oznaka zazdrości. Nie wchodzę w dyskusje na ten temat, tylko wykorzystuję na swoją korzyść:
„Czy naprawdę pytasz mnie, czy kobieta uwielbia to niesamowite uczucie podniecenia, kiedy jest dotykana przeze mnie w tak zmysłowy sposób? Czy pytasz o to czy kobieta czuje ekscytację, kiedy całuję jej usta w podniecający sposób? Czy kobieta może być jednocześnie onieśmielona i spragniona moich pieszczot? Czy to uczucie podniecenia i bycia pożądaną przez mnie sprawia, że chce być porwana i zdominowana przeze mnie? Jak myślisz, jak ona się według Ciebie czuje w mojej obecności?”
Pytanie do moich czytelników – KTO ZGADNIE CO JA TUTAJ ZROBIŁEM?
Ona przez chwilę milczy. Niemal widzę jak w jej głowie przełączają się różne tryby emocji. Nie tak łatwo jest jej znaleźć teraz ripostę. Nie ma automatu, którym „poczęstowała” tak wielu mężczyzn przede mną.
Ona „No wiesz tak mało jest teraz prawdziwych mężczyzn, często spotykałam niedojrzałych Piotrusiów Panów. Zero zobowiązań, tylko przygody, brak zdecydowania, szkoda gadać…”
Nie polemizuję z nią tak jak u mnie na blogu. Nie wchodzę w dyskusje redpill ani MGTOW. To byłoby zabiciem nastroju. To byłoby błędem , który oni popełniają.
Ja: „Tak, to przykre że tak niewielu mężczyzn potrafi być tak dojrzałych, aby obudzić w Tobie prawdziwie kobiecą i seksualną naturę. Jestem przekonany, że taki mężczyzna, któremu byś się poddała sprawia, że czujesz sie kobieco, pięknie i seksownie…”
K: o tak, uwielbiam czuć się kobieco. A gdybyś mnie zabrał w weekend to gdzie by to było?
(ona zmienia temat, nie chcesz na to pozwolić tylko prowadzić od jej słów do tego do czego zmierzasz)
Ty: Ja też uwielbiam, kiedy kobieta odkrywa swoja dziką, kobiecą, seksualną naturę… I chcę brać w tym udział. Gdzie bym Cię zabrał? Do miejsca w którym Twoje pragnienie byłoby jeszcze większe… bo widzę i wyczuwam, że pragniesz poczuć te wszystkie emocje w sobie, czyż nie?
K: Lubisz dzieci?
Ty: Lubię dzieci moich znajomych, ale sam jeszcze nie chcę ich mieć. Jestem taką osobą, która jest w życiu nastawiona na bardzo dużo przyjemności.
K: nie wydaje Ci się to takie niedojrzałe?
Ty: może jestem niefajny, może umrę jako niedojrzała osoba, ale jestem w takim momencie życia, że zastanawiam się ile w naszym życiu jesteśmy w stanie znieść przyjemności. Jestem niewolnikiem uczuć… niewolnikiem miłości… Na dzieci przyjdzie czas, tak jak na wszystko w życiu…”.
Ta randka zakończy się bardzo miło. A jej wynik to efekt lat praktyki, wielu ćwiczeń, analiz, przemyśleń, szkoleń, modelowania zachowań innych osób, lepszych ode mnie. Ok, wystarczy już detali tego spotkania. Po więcej zapraszam do poradnika SUS 3, który wyjdzie pewnie w początkach 2020 r.
6. Mijają miesiące, a może lata od początków w latach dwutysięcznych. Setki randek za pasem. Jedne romantyczne, inne dramatyczne. Udane i nieudane. Wesołe i szalone, oraz spokojne i seksualne. Sam nie wiem, którą wybrać i Ci opisać. Może tą?
Jestem w Bangkoku na drugiej randce ze śliczną Tajką. Bangkok działa na mnie magicznie. Budzi radość, energię i chęć do żartów. To będzie wesoła randka. Pierwsza randa trwała krótko, bo spieszyłem się na samolot. Druga randka po 3 miesiącach znowu w Bangkoku. Siadam z nią w klimatycznej restauracji przy ulicy. I zaczyna się gra. Ona „Nie pamiętałeś o mnie! Nic nie pisałeś przez 3 miesiące”. Kiedyś powiedziałbym „no wiesz, zajęty ze mnie koleżka…” i zaczął bym się tłumaczyć, ale teraz przechodzę od razu do kontrataku „To Ty nie pamiętałaś o mnie, nic pisałaś, nie pytałaś co u mnie? Nie troszczyłaś się o mnie, nie wiem sam czy mogę Ci zaufać po czymś takim?? Masz szczęście że Ci wybaczyłem i przyszedłem na to spotkanie…”
Ona „Nieprawda, jesteś takim kłamczuchem! Pewnie miałeś inną dziewczynę albo kilka! Przyznaj się! miałeś dziewczynę w Europie, tak? Jesteś taki sam jak wszyscy biali!”.
Ty „Nie wierzę w to co słyszę! Nie pamiętasz tego co się stało, bo za dużo pijesz alko? Jesteś niedobrą dziewczyną. Nie pamiętasz? Ciągle mnie biłaś, biłaś nasze dzieci, zerwałem z Tobą, bo mnie wykorzystywałaś tylko do jednego! Traktowałaś tylko do seksu, aby się pochwalić koleżankom z pracy! Jezu, Ty naprawdę nic nie pamiętasz 🙁 a przecież lekarz obiecywał, że wróci Ci pamięć 🙁 „.
Ona (wielkie usta) „O mój Buddo! Co Ty mówisz !! Jesteś taki ting tong (krejzol po tajsku). Hahahahahha”
Widzisz jak jej emocje wariują, uderza Cię po ramieniu (to jej mimowolna reakcja, gdy nie potrafi przetworzyć w jednym momencie tak wielu emocji).
Ty mówisz „Heeej! To jest tzw. sexual harassment 🙂 Dotykasz mnie w moje specjalne, erogenne miejsce na łokciu. Musisz przestać, bo inaczej będę chodził na trzech nogach do końca wieczoru!”
Ona zasłania sobie ręką usta. Zdziwienie, śmiech i zaskoczenie malują się jednocześnie na jej twarzy „Ja wcale CIĘ nie dotykam hahahah, przeeeestań, nie wytrzymam!! hahahahha. Co Ty sobie myślisz hahahah. Jesteś niesamowity hahah”. Znowu uderza Cię ręką, próbując sama wytrącić siebie z tych emocji, próbując odzyskać kontrolę.
Przechodzi obok kelnerka, rzucasz jej „Czy Pani to widziała?? Ona mnie poniża publicznie i bije w miejscu publicznym 🙂 Tracę przez nią twarz. Czy może Pani zadzwonić po policję i być świadkiem bicia biednego małego mężczyzny?
Kelnerka „hahhaa, ale przecież Pan jest duży, ona nie zrobi Panu krzywdy :)”
Ty: „jak to nie? Jestem dla niej tylko obiektem seksualnym, wykorzystuje mnie w nocy, a potem idzie i pisze o tym na blogu 🙁 Powiedziałem jej, że mam dość traktowania jak kawałek mięsa, bo mam swoje uczucia, pasje i marzenia, mam cele i misję życiową wytyczoną przez Tony Robbinsa, a ona zaczęła mnie bić, zamyka, mnie w piwnicy i karmi chlebem z wodą 🙁 Jak mam dalej żyć?”.
Kelnerka się śmieje i odchodzi mówiąc „No o kobietę trzeba dbać :)”. Twoja „dziewczyna” się śmieje i przytula do Ciebie.
Czujesz się jak król drugich randek. Twoja pewność siebie jest na 100%. Entuzjazm i nastrój na 200%. Ona chce żebyś już tak nie mówił, tylko ją przytulał. Buzują w niej emocje, których już od dawna nie czuła. We mnie też, bo dziś jest dzień robienia sobie jaj. Widzisz, że przy stole obok siedzi inna ładna dziewczyna. Na fali absolutnej pewności siebie i posiadania wszystkiego w dupie mówisz do niej:
„Hej, czy możesz mi pomóc? Moja dziewczyna mnie źle traktuje, nie wzięła dziś leków i myśli, że jestem jej niewolnikiem, nie wiem czy nie powinienem z nią zerwać. Co robić? Pomóż mi!”
Zaskoczona dziewczyna nr 2 (D2) mówi „Ale jak to? To twoja dziewczyna? Powinieneś ją dobrze traktować. Dlaczego chcesz z nią zerwać?”. Chyba nie zrozumiała do końca co powiedziałeś.
„Nie nie, ja ją bardzo dobrze traktuję zawsze zabieram ją na ekskluzywne kolacje do Burger Kinga, pozwalam jej nawet zamówić zestaw powiększony 🙂 ale jej i tak mało. Czuje się jak jej seks zabawka, ona w ogóle nie pyta się co u mnie słychać, nie dba o moje potrzeby i uczucia wyższe. Gdy ją zapytałem czy pójdziemy do muzeum malarstwa powiedziała, cytuję „Oszalałeś? Ściągaj majtki!” Mam dość traktowania mnie jak jakąś parówkę ze stopami, chcę żyć i realizować wyższe potrzeby duchowe. Ale ona ukryła gdzieś mój paszport i każe mi przebierać się w damskie ciuszki. Błagam ratuj moją cnotę!”
Uwaga dla debili – ja tutaj celowo przesadzam, celowo robię wszystko dla jaj, dociskam do ekstremum, bo akurat mam taką ochotę. Bo mam doskonały nastrój tego dnia i wszystko mnie bawi. Porównałbym to może do wypicia dużej ilości alkoholu, ale ja nie piję. To nie znaczy, że masz to robić tak jak ja, słowo w słowo. NIE. Tu pokazuję Ci tylko jedną z wielu opcji. Nie znaczy, że ten zabawny hardcore jest potrzebny do zdobycia tej dziewczyny. Akurat tego dnia mam ochotę na odrobinę szaleństwa na randce. Gdy odbyłeś już setki randek to wiesz jak potrafią one być nudne i szukasz sposobu na urozmaicenie i auto-zabawę.
Obie się śmieją. Ja też. Uwielbiam przepełniającą mnie radość, śmiech i entuzjazm. Może to swego rodzaju charyzma? Potem kilkanaście minut rozmawiam na byle jakie ogólne tematy ze swoją randką. Ona opowiada Ci o swojej wycieczce do Birmy. Ja jej opowiadam o moich przeżyciach na Bali. Zgodnie przyznajemy, że podróże są fajne. Znajdujemy coraz więcej spraw i aktywności, które nas łączą. Ona mówi, że uwielbia Twoje oczy, Ty potwierdzasz, że rzeczywiście są magiczne. Ona mówi, że jesteś taki wysoki, że ją to trochę onieśmiela. Ty mówisz, że wszystko poszło we wzrost, bo dla równowagi penis jest bardzo mały, wręcz niewidoczny. No może pod mikroskopem. Ona się śmieje i mówi, że mi nie wierzy. Ja przepraszam ją za bycie notorycznym kłamczuchem 🙂
Gdy rozmowa trochę przygasa, bierzesz jej dłoń i bijesz siebie samego po swoim tyłku jej dłonią. Mówisz do tej drugiej dziewczyny „Hej, widziałaś to? Będziesz świadkiem w sądzie w naszej sprawie, będziesz zeznawać? ona mnie bije publicznie, upokarza, jestem biednym małym farangiem (obcokrajowcem), a ona mnie traktuje jak niewolnika, ona ma dużo pieniędzy i mnie traktuje jak śmiecia, jestem prze nią regularnie bity i poniżany, wystarczy że nie powiem jej 3 komplementów i ona już mnie bije. Tratuje mnie jak bydlo, jak czarnucha w niewoli. Chcę z nią zerwać. Chce mieć nową dziewczynę, która mnie kocha, a nie taką która mnie bije. Ona uważa że miłość to ból i zadawanie bólu. Naoglądała się 50 twarzy Greya. Ona jest „bad girl”, a ja jestem taki słodki nice guy. Chcę po prostu wszechogarniającej miłości ponad poziomy. A ona? Ona jest totalną psychopatką i seks maniaczką 🙂 Czy możesz zadzwonić po policję? mam dość tej kultury gwałtu!”
Wszyscy się śmieją. Rozpiera Cię towarzyska moc. Jesteś na fali. Wstałem w restauracji i głośno powiedziałem „przepraszam, czy ktoś może zadzwonić po policję i mnie obronić przed tą agresywną dziewczyną? Ona chce mnie zgwałcić, wrzuciła mi do drinka 3 pigułki gwałtu, a po wszystkim będzie udawała, że nic się nie stało, że to była jej miłość, że to jej sposób rozprzestrzeniania miłości 😉 jestem jej seksualnym niewolnikiem i chce od niej uciec, NIE CHCĘ BYĆ TRZYMANY W PIWNICY do końca życia ever!!” 🙂
Wszystkie oczy w w restauracji zwracają się na mnie, ludzie kilka sekund patrzą z niedowierzaniem, a potem zaczynają chichotać. Najbardziej śmieją się: moja dziewczyna i jej „nowa przyjaciółka”.
One dwie zaczynają się kumplować, znalazły wspólny front przeciwko mnie i wymieniły się Facebookiem. Gdy ona to robiła to ja do D2 mówię „nie bierz od niej Facebooka! ona jest nienormalna, ona jest zła, ona Cię upodli tak jak mnie, będzie nas biła, powinniśmy ja zamknąć w psychiatryku. Albo ucieknijmy na koniec świata z dala od niej!”
a tymczasem D2 mówi do mojej „hahhaah, kim on jest?? przestań!! Ona nie może cie bić, bo jesteś od niej większy, nie kłam!”
to ja wtedy „może jestem większy, ale jestem umysłowo upośledzony, jestem bardzo slaby psychicznie, jestem taki biedny i nieśmiały… gdyby to był film, to ona by była czarnym charakterem, gdyby to był film Avengers, to ona by była Thanosem i zginęła by pod koniec filmu.”
I wtedy gdy dziewczynie emocje zaczynają już wrzeć, pojawiają się typowe testy. Słyszę od D2 „Czy to jest twój tekst na podryw?? hahaha”.
Klasyka gatunku.
Ja „Pieprzyć podryw, czy ty mnie słuchasz? czy to co mówię serio wygląda na tekst na podryw? really? (ze śmiechem) ty chyba nie wychodzisz zbyt często z domu (ton droczenia) Mówię Ci ona jest złą osobą i chcę z nią zerwać i mówię Ci dlaczego…”
D2: „hahahha, bez jaj!”
Ja „słuchaj, a Ty jesteś singielką? bo ja chce z nią zerwać i nie chce z nią utrzymywać żadnych kontaktów, choć pójdźmy stąd i zostawmy ją tutaj samą.” One obie znowu w śmiech. „Chodźmy na randkę, zostawmy ja, niech ona żyje samotnie do końca życia, ona nie zasługuje na miłość, ty zasługujesz na moją głęboką miłość, bo jesteś słodka jak cukierek”
Dziewczyna nr 2 zszokowana „Ale co? Jak to ? żartujesz tak? Mówisz poważnie?” Mix wielu emocji przepływa teraz przez dziewczynę numer 2. Obie co chwila patrzą na siebie nie dowierzając. D2 pyta „Hej, a ty jesteś pijany tak?”
Ty „Nie, ja nigdy nie piję alkoholu, po prostu nie mogę pić”.
D2 „ja nie mogę! Dlaczego Ty to mówisz wszystko… ja nie wiem co powiedzieć. Wiem Ty się naćpałeś!! Jakie drugi wziąłeś??”.
Ty „Hej, ja nie piję, nie palę ani nie biorę narkotyków. Nigdy. Jestem po prostu naturalnie wesoły. To Ty chyba jesteś naturalnie markotna, skoro dziwi Cię mój super zajebisty nastrój i wesołość 😛 Po prostu żyję pełnią życia i patrzę na jasną stronę. Wydajesz się całkiem fajna, gdybym rozstał się z D1 to obiecuję zadzwonię do Ciebie i się umówimy. Pod warunkiem, że nie zamienisz się w taką jędzę jak D1 :)”.
Wszyscy się śmieją. Czujesz się radośnie. Ty widzisz, że D1 i D2 po 10 minutach są jak stare przyjaciółki. Po pół godzinie wychodzicie razem z knajpki. Trójkąta jeszcze z tego nie będzie. Ta noc skończy się z dziewczyną nr 1. Ale nie szkodzi. Co ma wisieć nie utonie. Nie tylko zauroczyłeś Dziewczynę nr 1, ale też zrobiłeś potężny fundament pod znajomość z Dziewczyną nr 2. Tak, gdyby z D1 Ci kiedyś nie wyszło.
Adept
ps. dla porównania skocz teraz na początek tego wpisu, do opisu pierwszej randki. Przeżyjesz niezły szok.
ps2. Jeśli spodobał Ci się ten wpis – to ten zobacz dwa poprzednie tego typu:
Jak Budujesz Szaloną Pewność Siebie – cz.1 ” Impreza”
Jak Buduje się Pewność Siebie – cz. 2 „Dzień”
Jak Buduje się Pewność Siebie cz. 4 „Dotyk i Pocałunek”
ps. Być może nie wiesz, ale mam dwa kursy na temat budowania pewności siebie. Potężna Pewność Siebie 2 i Potężna Pewność Siebie 3.0.
Otrzymuję mnóstwo pytań czym Potężna Pewność Siebie 3.0 różni się od PPS 2 czyli mojej starszej publikacji na temat pewności siebie w relacjach kobietami.
Gdybym miał porównać mój kurs do zdrowia człowieka, to PPS2 jest poradnikiem bardziej „leczącym” ciało z choroby, a PPS3 jest bardziej poradnikiem dla sportowca fitness czy kulturysty, który chce rozwinąć swoją muskulaturę (bo już jest w miarę zdrowy). PPS2 jest jak szkoła podstawowa lub liceum pewności siebie, od której zawsze warto zacząć, a PPS 3.0 (czyli Akademia Pewności Siebie) to jak wyższe studia z pewności siebie.
PPS 3 jest kursem dla średnio zaawansowanych. PPS2 dla początkujących w budowaniu pewności siebie.
PPS2 koncentrował się na aspektach terapeutycznych, usuwaniu podstawowych blokad emocji i problemów z głowy np. panicznego lęku przez podejściem do dziewczyny, traum i smutku.
PPS3 w większości skupia się na zbudowaniu silnej, męskiej postawy alfa, abyś rozmawiał z dziewczynami w stanie pełnym energii, seksualnej potęgi, nie reagował na ich zbywające zachowanie. PPS 3.0 sprawi, że przestaniesz przejmować się odrzuceniem, będziesz pozytywnie nastawiony i zaczniesz emanować seksualną aurą. Po to, abyś emanował siłą, pewnością siebie, męskością i przyciągał kobiety jak magnes.
PPS3 po ukończeniu to pewność siebie poziom mistrzowski.
To nie tylko hipnoza, nlp, huna i inne techniki terapeutyczne z lat 2000-2012. To najnowsze techniki zmiany przekonań, zmiany nastawienia i myślenia o kobietach. To także techniki wzięte z nowoczesnej psychologii, które przeszły naukową weryfikację (np. technika dwójmyślenia). Wcześniej psychologia stała w miejscu, kilka lat temu mam wrażenie, że ruszyła z miejsca i ma kilka nowych technik do wykorzystania. Problem taki, że w Polsce jeszcze mało kiedy się mówi o co bardziej mocnych technikach. Powstało wiele nowego w tej dziedzinie od 2012 roku 🙂. PPS2 to poradnik dla nowicjusza, który zaczyna przygodę z pewnością siebie. PPS3 to poradnik już dla średnio zaawansowanego.
–
7 komentarzy
Ha Ha, ale miałem zabawę czytając ten artykuł! Dzięki, dawno tak się nie bawiłem. Swoją drogą bardzo pouczające i motywujące – pokazałeś, że mimo, iż początki bywają trudne i to nawet bardzo, to dzięki wytrwałości można naprawdę osiągnąć imponujące i grubo ponadprzeciętne rezultaty. Dzięki za motywację (akurat wykorzystam do mojej branży nie do tu opisanej, bo o podrywie czytam już tylko dla funu – ewentualnie na wypadek gdybym znów został singliem ;p). Pozdrawiam i dawaj więcej takich artykułów. Są świetne i pełne humoru i energii. You make my day man 😉
Czyli przesłanie tego artykułu może być takie: ” Możesz być niemajętnym, niepopularnym, nieprzystojnym, z mizerną grą i pewnością siebie, ale za to z wartością bojową i piekne kobiety bedą szły z Tobą na randkę i z czasem bedziesz mógł nabrać doświadczenia 😉 Niskie, brzydkie, chuderlaki uczcie się i zdobywajcie wpływy bo to dla was jedyna droga do pięknych kobiet.
Te rady nadaja się dla bardzo ograniczonej grupy facetow. Jak piszesz, byłeś informatykiem, miałeś kasę, furę – więc siłą rzeczy startowałeś z dobrej pozycji – jak ktoś jest np. magazynierem w empie to chocby robił salta to o takiej siatkarce może tylko pomarzyć. Można być zahukanym brzydalem – ale bogatym.
Tak, jasne 😉 Zarabiałem wtedy 1600 zl na rękę w Warszawie. To były inne czasy, informatycy zarabiali mało. Na dziś to by było pewnie z 2500, moze 3000 zl. Jak na utrzymanie się w Warszawie to fortuna, nie? Zdobycie jej było w zasięgu moich mozliwości. Kasa nie była problemem. Nie miałem tylko umiejętnosci.
Ciekawy artykuł, szczególnie pierwsza część, ale nie rozumiem tej fascynacji o kobietach wysportowanych czy z sztucznymi cyckami, co to one nie robią, jakiego jezyka nie umieja i gdzie nie były, kobiety z nieco niższej półki też są piękne i o wiele łatwiej je poderwać
Adept dziękuję Ci za wpis! Co do sytuacji nr 5 i Twojej odpowiedzi: „Czy naprawdę pytasz mnie, czy kobieta uwielbia to niesamowite uczucie podniecenia, kiedy jest dotykana przeze mnie w tak zmysłowy sposób?(…)” hm, wg mnie kobieta aby odpowiedzieć na te pytania musiała przejechać swoim mentalnym wagonikiem po wszystkich wypowiedzianych i postawionych przez Ciebie pytaniach (na które w rzeczy samej mogła odpowiadać tylko „tak”) a skoro zgadzała się z wyobrażeniami tych pytań/scen to chyba wprowadziło ją w bardziej erotyczną wibrację?
Hej, świetnie się to czyta. Twoje opisy podrywów dla mnie to chyba coś jak dla kobiet 50 twarzy Greya. Czy w swoich materiałach dajesz nagrane rozmowy z kobietami? Ciekawi mnie jak te niektóre rozmowy wyglądały pod kątem modulowania głosu, robienia pauz itd szczególnie ta z punktu 5 albo coś w tym stylu kiedy kobieta cię testuje, a ty nie odpowiadasz ripostą tylko raczej masz wyjebane, bo wiadomo tekst to jedno, ale jak się to mówi to drugie