Szkolenia z uwodzenia to dla części ludzi sprawa bardziej kontrowersyjna niż aborcja i Trybunał Konstytucyjny razem wzięty. Niesamowite jest jak boli niektórych, że są szkolenia z tej tematyki. Wiele lat prowadziłem szkolenia i zawsze się z tym spotykałem w internecie. Ale nie o tym będzie dzisiaj. Bedzie o tym jak dokładnie wygląda szkolenie z uwodzenia. (A o tym dlaczego nie ma instruktorek uwodzenia na szkoleniach możesz przeczytać TUTAJ)
Ten wpis powinien pojawić się z miesiąc lub dwa temu. Gdy jeszcze były wolne miejsca na szkolenie w Sopocie 2018. Teraz już nie ma miejsc. Więc jeśli chcesz przyjść na szkolenie, to niestety pozostaje Ci poczekać rok. Jak może wiesz, szkolenia z uwodzenia prowadzę tylko raz w roku w Sopocie. Bo nie chce mi się w innych porach roku. Po prostu. Lato nad morzem ma dla mnie wiele uroku, a wspomnienia i sentymenty z przed lat powodują, że tam mi się chce prowadzić szkolenie. (aha, ten wpis jest kontynuacją kontrowersyjnego wpisu: „TOP 10 Dziwaków i Januszy na Szkoleniach Uwo” a ten z kolei innych Pijawki Wartości, Kołcze i Rozwój Osobisty – Polskie Piekiełko i o szkoleniach z uwodzenia i żerowaniu na ludziach oraz o instruktorkach uwodzenia)
No to jedziemy:
„To całe twoje uwodzenie to jakaś bzdura i oszustwo, w ogóle te teksty nie działają” przeczytać można w komentarzach pod każdym artykułem w mediach o uwodzeniu. Jak jest to komentarz u mnie, to pytam wtedy: „A jak i gdzie uczyłeś się uwodzenia?”. I najczęściej słyszę „Przeczytałem książkę z Empiku / bloga i artykuły z tekstami”. No cóż, pamiętam jak latach 90-tych chciałem nauczyć się paralotniarstwa. Kupiłem książkę „Paralotniarstwo w weekend„. Wszystko w niej wydawało się jasne i klarowne. Po czym poszedłem na kurs paralotniarstwa. Przy pierwszym zlocie z górki nawet się nie wzbiłem, tylko wyrżnąłem brzuchem o ziemię na dole zbocza. Kolejne próby wyglądały podobnie. Paralotniarstwo w książce i na żywo to było dwie osobne bajki. Tak już jest z całym procesem nauki nowej umiejętności. Gdy idziesz na siłownię (czy inny sport) i zaczynasz bez instrukcji trenera podnosić ciężary, to szybko coś sobie naderwiesz. A w najlepszym razie nie będziesz miał efektów po treningu.
Gdy próbujesz tylko z samego podręcznika nauczyć się każdej złożonej umiejętności np. karate, gry na instrumencie, tańczenia, czy choćby języka obcego (czy uwodzenia, seksualnej rozmowy z kobietą), to rezultaty na początku mogą być różne. Nie muszą, ale mistrzem danej dziedziny nie zostaniesz tylko po lekturze książki. A w niektórych dziedzinach będzie to niemożliwe (np. nurkowanie, spadochrony itp.) Dopiero praktyka i pomoc kogoś bardziej doświadczonego w tej dziedzinie, pomaga przejść przez trudny początek na wyższy poziom. Książka nie da Ci feedbacku i nie poprawi błędów. Więc droga do sukcesu jest dłuższa. Na poziomie średnio-zaawansowanym pomoc trenera, mentora przydaje się wtedy, gdy masz jakieś wątpliwości albo chcesz upewnić się, że podążasz we właściwym kierunku. Albo gdy chcesz przyspieszyć znacząco rozwój umiejętności. W ezoteryce mówiło się kiedyś o efekcie GURU czyli że nawet samo przebywania z GURU oraz nieświadoma obserwacja i modelowanie, rozwijają ucznia. Po latach nauki wielu dyscyplin w swoim życiu jestem przekonany, że to prawda.
Na przykład naczytałeś się z książki o tzw. negach. Myślisz sobie „O to jest to! wreszcie te panny będą moje! muszę tylko je znegować!”. No to idziesz na spotkanie z sympatyczną dziewczyną z internetu, siadacie przy stoliku, a Ty zasuwasz jej „neg”a za „negiem” – „Hej, gdzie kupiłaś te kolczyki, są teraz bardzo popularne, co druga dziewczyna je nosi”. Jej opada szczęka, Ty myślisz że z zachwytu. Więc jedziesz dalej z pamięci „Hej, masz piękne oczy, zwłaszcza to lewe, bo prawe wygląda jak szklane, hehehe”. Ona robi się czerwona z wkurzenia, Ty myślisz, że z podniecenia. Więc dociskasz pedał do końca „Oj chyba Ci się trochę przytyło, nie przejmuj się, często na zimę kobiety robią się tłuste”. Kobieta wstaje i wychodzi. Ty myślisz, że do WC, ale ona nigdy nie wraca, żegnając Cię wiązką hejtu z facebook messengera. Game over. A według książki miało być tak świetnie…
„Co poszło nie tak?” zastanawia się nasz „czytelnik” podczas wieczornej sesji zabawy z własną ręką?
No cóż bez znajomości dokładnej wiedzy kiedy i jak stosuje się negi (książka może nie wystarczyć), rezultaty powyższe łatwo przewidzieć. Nie wiedząc po jakich sygnałach niewerbalnych trzeba kalibrować reakcje kobiety, czy w których momentach i przy JAKICH zachowaniach kobiety – łatwo można być odebranym za DUPKA. W ogóle myślę, że mało osób w Polsce potrafi skutecznie stosować negi. Ale to temat na osobną dyskusję. Gdybyś powiedział publicznie, że uczyłeś się KARATE z książki, to wszyscy zabiliby Cie śmiechem. Ale jak uczyłeś się (teorii) uwodzenia z poradnika, to jesteś tylko kimś kto PRZECZYTAŁ materiały o uwodzeniu. Nadal jeszcze niewiele umiesz. Masz pewne zrozumienie tematu, które nie zostało prze praktykowane. Dużo jakby logicznie wiesz, a mało jeszcze umiesz na żywo z kobietą. To tak jak ktoś, kto zapisał się na KARATE i ćwiczy miesiąc. Albo trzy. Niby już coś wie, ale nadal ma małe doświadczenie. Poradniki z uwodzenia mogą pomóc tylko do pewnego momentu w rozwoju. Poradnik nie powie Ci co źle powiedziałeś dziewczynie na randce i nie skoryguje Twojej mowy ciała w klubie. Nie powie Ci czy powinieneś się więcej uśmiechać czy odwrotnie. To logiczne – trochę inne zadanie spełnia książka, czy poradnik online, a inne zadania ma szkolenie (jak choćby przyspieszenie procesu nauki).
Wielu moich znajomych, czy to dziewczyny, które spotykam, czy ludzie mediów, pytało mnie „No dobra Adept, ale czego wy tam uczycie na tych szkoleniach z uwodzenia?”. Wbrew pozorom odpowiedź na to pytanie, nie jest taka prosta.
Krótka wersja: Na szkoleniach pomagamy mężczyznom stać się bardziej interesującymi seksualnie osobami (dla kobiet), którzy rozwijają swoją osobowość i dążą do stania się najlepszą wersją siebie. Trening uwodzenia uczy poznawania nieznajomych kobiet (zagadywania), prowadzenia interesującej i seksualnej rozmowy, wpływania na emocje kobiety (w sensie seksualnym). Uczy mówienia o sobie w atrakcyjny sposób, w emocjonalnej rozmowie prowadzącej do łóżka lub związku (zamiast do bycia tylko kolegą). Do tego ćwiczy pewność siebie, nakreśla ramy rozwoju, uczy inteligencji socjalnej w grupach ludzi, uczy rozumieć kobietę i jej seksualność. Uczy rozwiązywać problemy w relacjach z kobietami.
Wiele osób błędnie myśli, że my (trenerzy uwodzenia) uczymy jakiś sztuczek. W jakimś tam stopniu jest to prawda. Uczymy wielu różnych trików w rozmowie, w dotyku kobiety, w sytuacjach podrywu. Ale nie to jest najbardziej istotne. To co jest naprawdę ważne, to kontrola emocji (pewność siebie), umiejętności rozmowy i posiadanie kryteriów „Czy ja chce tą kobietę mieć w swoim życiu? czy ona jest dla mnie wartościową osobą, którą chce poznać, czy ona spełnia moje kryteria osoby z którą chcę spędzać czas?”. Wielu mężczyzn nie zadaje sobie nigdy pytania czego naprawdę oczekuje od kobiety poza seksem?
Dlatego tak ważna jest na szkoleniu zmiana nastawienia do kobiet. Z nastawienia idę coś ugrać, wygrać z kobietą, zmanipulować ją, zbajerzyć, na sprawdzenie czy kobieta jest warta poświęcenia jej czasu. A do tego ona musi być najpierw mną zainteresowana. Więc trzeba też popracować nad umiejętnościami zainteresowania sobą kobiety. Wielu facetów idzie do kobiety po coś, coś wziąć, ugrać, a nie coś dać od siebie (w sensie emocji, wartości). Możemy wybrać tylko z tych kobiet, które wcześniej wybrały nas. I na stworzeniu w kobiecie chęci wybrania nas, bazuje całe szkolenie. Tutaj chodzi o przyciąganie, chemie, seksualne pożądanie. Sprawienie, że to dziewczyna nas pożąda. Wtedy dopiero mamy moc wyboru!
Ok, więc jak naprawdę wygląda szkolenie z uwodzenia?
Nie. Nie wygląda tak jak w programie TVN STYLE „Mistrzowie Podrywu”. W TV był tylko mały wycinek tego co się dzieje na szkoleniu z uwodzenia. Może z 5%.
Długa wersja: Opowiem to moimi słowami jak ja to widzę. Szkolenie Sopockie (najbardziej typowe) trwa 5 dni zajęć na sali (g. 12-17) i 4 wyjścia wieczorne (zazwyczaj 24-3). Prowadzimy je w trójkę – Rafał „Solid”, Konrad „Adventurer” i ja „Adept”. Spotykamy się z kursantami w środę na sali szkoleniowej. Najczęściej to sala na uczelni. Zbieramy się przed uczelnią lub już na sali. Wchodzę na salę i zaczynamy. Najpierw przedstawiam się i omawiam kwestie logistyczne na szkoleniu. Gdzie będą zajęcia, do jakiego klubu pójdziemy wieczorem na podryw. Ustalamy ramy szkolenia itp. podstawowe sprawy. Wspominamy ogólnie jakie tematyki będziemy poruszać przez kolejne dni. Następnie kursanci przedstawiają się po kolei i opowiadają swoją obecną sytuację i doświadczenie z kobietami. Od tego momentu szkolenie się dynamizuje i zazwyczaj każde jest trochę inne. Bo każdy kursant ma inną historię swoich przejść z kobietami. Trafiają się prawiczki. Wiek 18-40, ale czasem trafia się też i 50-latek. W historie kursantów automatycznie wplatane są nasze historie z kobietami i wnioski, które wyciągnęliśmy na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. Zaczynamy już przechodzić do omawiania prawdziwej psychologii kobiet, ich zachowań seksualnych, co na kobiety działa, co nie. Na ogół pierwszy dzień szkolenia z uwodzenia jest takim „dotarciem się” między nami, a kursantami. Wyjaśniamy sprzeczne opinie na temat kobiet, wyjaśniamy błędy jakie kursanci popełniali w przeszłości. Tworzymy fundament pod najbliższe 5 dni. Omawiamy podstawy np. sygnały zainteresowania kobiety. Podstawowe sposoby na rozpoczęcie rozmowy. Celem tego dnia jest dokonanie zmiany sposobu myślenia kursantów na swój temat, na temat kobiet, seksu, związków. Zazwyczaj pierwszy dzień jest najtrudniejszy dla instruktorów. Kursanci nas jeszcze do końca nie znają. Niektóre nasze opowieści brzmią dla nich jak science fiction. Niektórzy nie wiedzą co ich czeka wieczorem.
Tego dnia pytamy się jakie są cele kursantów na to szkolenie? Bo każdy z nich jest inny. Każdy ma inną sytuację w życiu. Jednego zdradziła żona, drugiego zostawiła dziewczyna. Trzeci jest prawiczkiem i jedyne kobiety w jego życiu miały rozszerzenie jpg. Czwarty naczytał się materiałów i chce trójkąty, ale jeśli my nie mamy nic przeciwko to chciałby czworokąt. Albo trójkąt z dwiema striptizerkami. Ewentualnie mogą to być aktorki porno. Na razie jednak jedyne gwiazdy porno chowają się u niego w komputerze. Jest kuleczkowatym kolesiem, który chce trójkąta, ale w rzeczywistości czerwieni się na samą myśl, że miałby zagadać do jednej dziewczyny kupującej gofra na Monciaku. Inny uczestnik ma dziecinną fryzurę rodem ze starego mema o imprezie informatyków. Większość z nich zanim pomyśli o trójkątach czy top modelkach, będzie musiała zacząć od prostszych rzeczy. Zazwyczaj jeden z uczestników wpada w kategorię ofiar losu. Tutaj znajdziesz o nich artykuł TOP 10 Dziwaków i Januszy na Szkoleniach Uwo.
Są tacy, którzy od kilku lat czytają teorię, ale w terenie nie potrafią rozpocząć rozmowy. Tak bywa. Często nie są świadomi swoich słabych punktów i cech. To normalne, mało kto jest świadomy. Naszym celem na początek jest odkrycie, gdzie naprawdę leży problem, uświadomieniu i skorygowaniu. To jest ta korzyść, którą widzą kursanci dopiero na szkoleniu. Zamiast uczyć się na swoich błędach i wymyślać koło na nowo. Są na szkoleniu bo cenią swój czas w życiu.
Wieczorem spotykamy się wszyscy w danym klubie i zaczyna się gra. Kursanci zaczynają z nami zagadywać do kobiet. Czasem ja im wskazuję dziewczynę, do której mają podejść, czasem sam zagadam, czasem oni sami zagadują, a ja obserwuję. Często zbliżam się do kursanta stojącego z dziewczyną i staram się podsłuchać o czym mówi. Jeśli uczestnik błądzi we mgle, mówi rzeczy kompletnie od czapy, nie to co omawialiśmy na szkoleniu, to staram się podpowiedzieć mu coś do ucha. Nakierować go, podrzucić mu jakiś wartościowy wątek do rozmowy. Poprawić jego mowę ciała, zasugerować aby przesunął się z dziewczyną w bardziej wygodne i ciche miejsce. Często zdarza się, że biorę jego rękę kładę jego dłoń np. na ramieniu dziewczyny. Albo poprawiam jego rękę, którą obejmował dziewczynę. Czasem stojąc za jego plecami, przesuwam go subtelnie aby stanął bliżej barierki, bliżej dziewczyny, bliżej fotela. Wszystko po to, aby mu ułatwić. Umówionymi znakami sugeruję mu, aby np. trzymał kontakt wzrokowy zamiast kręcić głową na wszystkie strony. Sugeruję np. żeby objął dziewczynę (widzę, że wysyła mu sygnały zainteresowania, a on w ferworze rozmowy ich nie widzi). Czasem sugeruję mu, aby spróbował pocałować dziewczynę. Sugeruję, aby przesunął się z dziewczyną, aby ona mogła w pełni się skupić na rozmowie z nim zamiast być potrącana co chwila przez barmana lub jakichś ludzi obok przechodzących. To wszystko są dziesiątki małych detali, które zsumowane decydują czy dziewczyna jest zainteresowana czy raczej cała energia rozmowy się rozmywa i zanika.
Poniżej mały przykład: jedna z setek sytuacji wieczorem. Kursant rozmawia z dziewczyną, wszystko idzie w miarę dobrze, ale kursant nie próbuje rozwijać seksualnego dotyku. Gra bezpiecznie. Instruktor (tu na fotce Rafał „Solid”) wykorzystuje sytuację i przesuwa dłoń kursanta w bardziej seksualne miejsce. Obserwuje go z boku i widzi więcej. Widzi, że dziewczyna jest już gotowa na dalsze kroki, a kursant tego nie dostrzega. Nie widzi jej sygnałów otwartości na dalszą eskalację. Dlatego przesuwając jego dłoń na jej pośladki pomaga kursantowi popchnąć „sprawy” na przód i uświadomić co może zrobić. Pomaga mu też przekroczyć jego własne ograniczenia i obawy.
Pierwsza noc w klubie jest bardziej na to, aby kursanci się rozkręcali, a my żebyśmy zobaczyli jak im idzie. Uzbrojeni w minimalne, podstawowe techniki podchodzą do kobiet i „podrywają” trochę „po swojemu”. A ja widzę jak dziewczyny na nich reagują, kogo ignorują, a kim są zainteresowane. Musimy to zobaczyć, aby wiedzieć nad czym będziemy pracować przez kolejne dni i wieczory. Bo każdy jest inny. Inaczej się zachowuje, inne błędy popełnia. Jeden np. stoi jak słup przy dziewczynie, inny za bardzo się pcha z rękami. Inny mówi dziwne teksty, które gdzieś wcześniej wyczytał w internecie. Inny mówi za cicho i nie skupia uwagi kobiety. Inny odwrotnie – za dużo macha rękami, jest zbyt nakręcony. Wydaje się naspidowany. Więc trzeba go uspokoić. Kolejny ucieka wzrokiem lub nogi mu się trzęsą. Albo dłonie. Jeszcze inny zagaduje, a dziewczyny bez słowa go ignorują. Czasami staję obok kursanta i mu podpowiadam na głos absurdalny, zabawny „tekst na podryw” np. „powiedz jej, że śniła Ci się dzisiaj i od rana nie mogłeś przestać o niej myśleć”. W sytuacji, gdy znają się 5 minut jest to celowy żart. Często bywa, że ona to słyszy i się śmieje „hej, a to Twój kolega?” Ja: „Nie, jestem jego tatą. Chciałbym, aby dziś poznał miłość swojego życia :)”. Ona się śmieje. On też. Atmosfera robi się luźniejsza, a podryw kursanta idzie dalej.
Dziesiątki, jak nie setki, detali zachowań kursantów wychodzi na wierzch. Uczestnicy są zaskoczeni, bo tego się nie spodziewali. Jeśli w swoim życiu podeszli zagadać do 5 kobiet, to gdy pierwszego wieczoru zrobią ich np. 15, to będzie szansa zobaczyć, gdzie utykają. W których momentach rozmowy z dziewczyną coś się psuje i dlaczego? I to niezależnie czy uczestnik jest początkujący czy dość zaawansowany. Z boku widać (ok – ja widzę) dużo mini błędów, które zsumowane mogą zepsuć całe dobre wrażenie! Po wieczornym wyjściu uczestnicy rozentuzjazmowani wracają do hotelu. Bo od g.12 następnego dnia przystępujemy do dalszej nauki
2 dzień szkolenia z uwodzenia.
Spotykamy się o g. 12 na sali szkoleniowej. Na gorąco analizujemy to co się działo wczoraj w klubie. Kto co zrobił, a czego nie zrobił. Wyciągamy wnioski i nauczki na przyszłość. To są te trzecie bezcenne momenty na szkoleniu. Indywidualne wskazówki, feedback tego co kursant zrobił wczoraj (pierwsze to historie i indywidualne kwestie pierwszego dnia, drugie to praktyka z instruktorami). Nowe rozwiązania na wczorajsze „porażki”. Trochę to wygląda jak burza mózgów. Tego nie ma w książkach, ebookach czy filmach.
Po omówieniu wieczoru przechodzimy już do nauki. Ten dzień jest poświęcony na naukę tego o czym rozmawiać. Jak opowiadać o sobie, jak budować atmosferę intrygi, jak używać humoru, jak żartować i droczyć z kobietami, jak komplementować. Na każdą z dziedzin robimy ćwiczenia. Tworzymy cold readingi, droczenia, komplementy i to wszystko koryguję na bieżąco. Do tego ton głosu, mimika. To wszystko jest korygowane na bieżąco. Jeden kursant opowiada cold reading jakby usypiał, natychmiast jest budzony i ćwiczy tak, aby to brzmiało dobrze. Inny nie wie, że śmiesznie strzela oczami podczas mówienia komplementu. Nigdy nie zdawał sobie z tego sprawy. Natychmiastowa korekta. Inny skula się, gdy opowiada swoją historię albo dziwnie krzywi ciało. Natychmiast korekta. Do tego czasem dochodzą ćwiczenia na kreatywność w mówieniu. Ćwiczenia na obserwacje unikalnych elementów w ubiorze kobiety (filmy, fotki). Z tego przechodzimy do tworzenia w locie obserwacji, komplementów, cold readingów, żartów.
Wszyscy w internecie tacy chojracy, a gdy przychodzi do prostych ćwiczeń na sali, to jak jeden mąż wszyscy na początku dają ciała. I jestem pewien, że jeśli ktoś nie jest aktorem czy mówcą publicznym, to IDENTYCZNIE na sali by dał ciała po całości. Choćby w internecie wyśmiewał szkolenia z uwodzenia. Tego dnia zazwyczaj starcza czasu już tylko na pokazanie kilku krótkich filmików z podrywu (moich, Rafała „Solida” i naszych dawnych kursantów), z analizą tego co tam się dzieje, analizą mowy ciała itd. A wieczorem idziemy znowu do klubu 🙂
W klubie robimy to samo co co dzień wcześniej. Kursanci jednak już wiedzą więcej. Nie klepią już bzdur. Ok, klepią ich mniej 😉 Instruktorzy czyli ja, Konrad „Adventurer” czy Rafał „Solid” i inni obserwują, dopingują i pomagają zdobywać kobiety. Po zagadaniu kursant wraca i w skrócie na szybko komentujemy co się wydarzyło (większy feedback będzie jutro na sali) i co należy poprawić następnym razem. Robimy tak długo, dopóki kursant nie zrobi zadania poprawnie. Zadania są proste, chodzi głównie o zagadanie do dziewczyny z „naszym” tekstem, porozmawianie z nią kilka minut, utrzymanie kontaktu wzrokowego, skupienie się na dziewczynie, przejście z nią w cichsze miejsce klubu itd. Potem jak się rozmowa rozkręca to podpowiadam co dalej zrobić, aby np. spróbował pocałować się z dziewczyną. Dużo zależy od danej sytuacji i dziewczyny. Chodzi o wykorzystanie tego o czym rozmawialiśmy w dzień na sali. Droczenie, żarty z dziewczyną itd. Także o oswojenie się kursantów z towarzystwem kobiet i z czymś nowym co właśnie robią. Zazwyczaj tego dnia widzą, że idzie im lepiej niż wczoraj. Zaczynają już pomału łapać ideę „wibracji” uwodzenia. Godzina druga lub trzecia i kończymy. To jest czwartek, a czwartkowe noce są w Sopocie najsłabsze pod względem ilości kobiet na imprezach.
3 i 4 dzień szkolenia z uwodzenia wyglądają podobnie
W dzień zajęcia na sali wypełnione są teorią i ćwiczeniami. Na pewność siebie, na umiejętność improwizowania w rozmowie. Na radzenie sobie z dziwnymi sytuacjami i testami kobiet. Każdego dnia na początku jest omawiany poprzedni wieczór. Pracujemy z kursantem, aby mógł osiągnąć swoje cele, bez względu na to, czy chodzi mu o znalezienie „tej jedynej”, kogoś na jedną noc, czy czegokolwiek innego pomiędzy tymi dwoma. Dochodzi do tego opowiadanie atrakcyjnych historii o sobie. Tworzenie ripost. Dochodzą ćwiczenia na sali różnego rodzaju na opanowanie, na nie branie do siebie odrzucenia. Ćwiczenia na tworzenie w rozmowie napięcia seksualnego z dziewczyną. Kursanci się otwierają coraz bardziej. Zaczynają więcej o sobie mówić. Pojawiają się ich historie z kobietami, te które trzymali w sobie i wstydzili opowiedzieć. Dzięki temu możemy wyjaśnić im co zaszło w ich relacji, lub dlaczego nie wyszło. Co teraz mogą zrobić lepiej następnym razem. Kolejne dni to jak wkładanie kolejnych puzzli we właściwe miejsca. Po pierwszym czy drugim dniu szkolenia kursanci często mają totalny chaos w głowach. Stare schematy i przekonania kłócą się z nowymi. Stara wiara w rzeczywistość (o kobietach i związkach) zostaje potrząśnięta. Wzbogacona o nowe elementy i nowe zrozumienie kobiety zaczyna układać się nowy obraz w głowie. To zadanie na 3, 4 i 5-ty dzień szkolenia. Jednocześnie pracuje się nad pewnością siebie, kontrolą emocji, spokojem wewnętrznym przy dziewczynie, (cała kwestia pewności siebie to temat na inny wpis).
Trzeciego i czwartego dnia szkolenia kursanci mają okazję zasmakować Gry Dziennej w nocy. Otóż w Sopocie w lato w weekend Monciakiem przemieszczają się tłumy imprezowiczek z jednego klubu do drugiego, z drugiego klubu na molo lub plażę. To są sytuacje niemalże typowe dla podrywu na ulicy w dzień. Wielbiciele gry dziennej mogą zagadywać spacerujące dziewczyny do woli. Szczególnie, że już o 3 czy 4 nad ranem zaczyna świtać w Sopocie. I „gra dzienna” w nocy zmienia się w „grę dzienną” o poranku 🙂 Czwartego (ostatniego) wieczoru już mniej ciśniemy kursantów, nie wrzucamy ich na dziewczyny, nie naciskamy. Chodzi o to, aby kursanci po powrocie ze szkolenia byli w stanie podrywać sami. Nas już przy nich nie będzie, aby ich „zmusić” do działania. Muszą się usamodzielnić. Już nie ma tak, że stoi kursant za długo pod ścianą, to mu przyprowadzamy dziewczynę. Przechodzi obok dziewczyna to ją zagaduję i szybko „podstawiam pod nos” kursantowi „To mój przyjaciel Tomek, powinnaś go poznać. Wrócił z safari w Afryce, gdzie upolował złego lwa”. Ok, może kursant nie upolował lwa. Ale to zabawny wstęp. A uwodzenie to nie smutny polski sejm. Zawsze mogę powiedzieć „Ok, skłamałem. Nie upolował złego króla lwa, ale gdyby mógł, to na pewno by to zrobił. Poznajcie się :)” I bach, już kursant rozmawia z dziewczyną, a ja znikam lub po cichu mu podpowiadam. Tak się to toczy. 3 i 4 dzień najczęściej obfituje w różne szalone akcje. Bywa, że kursant wychodzi z klubu z dziewczyną do domu i trzeba mu w tym pomóc. Np. zagadać jej koleżankę. Pokierować, podsunąć mu to co ma jej powiedzieć, aby w połowie drogi nie zawrócili do klubu. Czasem dyskretnie utorować mu drogę w tłumie, a czasem nawet włączyć się do rozmowy, rzucić kilka zdań, które podniosą jego wartość w jej oczach. A czasem nawet pożyczyć mu prezerwatywy. I powiedzieć, żeby omijał punkt X lub Y na Monciaku. Podpowiedzieć mu co ma zrobić, gdyby pojawią się jakieś zewnętrzne przeszkody. Ten kursant,który w życiu spał z 3 kobietami, a ma 30 lat, teraz nagle widzi jak ładna dziewczyna jest na niego napalona. To się w jego życiu nie działo. Są wakacje, jest Sopot, a on nie ma doświadczeń, że mógłby mieć szaloną noc z poznaną dziewczyną. Więc może się pogubić. Usiąść z nią na ławce pod klubem i przegadać z nią tę noc (a ona chciała seksu). Naszym zadaniem jest pomóc mu (i jej), aby ten wieczór skończył się jak najlepiej.
5 dzień szkolenia z uwodzenia
No i jesteśmy już w piątym dniu szkolenia. Zazwyczaj robię je już bardziej na luzie. Jest niedziela. Idziemy do Sopockiej restauracji, gdzie przy śniadaniu omawiamy co się działo w sobotni wieczór. Wszyscy po 4 dniach i nocach zmęczeni są jak konie po westernie. 4 dni i wieczory to nie przelewki. Fizycznie może to nie jest wielki wyczyn. Ale na szkoleniu zachodzi potężna transformacja psychiki. A to potrafi zmęczyć fizycznie w zadziwiający sposób. Dlatego ostatni dzień (teoria, nie ma wyjścia wieczornego) poświęcam na indywidualne wskazówki np. co do ubioru, gry i planu rozwoju na czas po szkoleniu. Zajęcia trwają zazwyczaj do 4 godzin. Omawiamy też kwestie randek z kobietami, podrywu w dzień lub innych specyficznych aspektów uwodzenia np. podrywu starszych lub młodszych dziewczyn itp. Tego dnia jest też najwięcej pytań. To ostatni dzień, gdzie trzeba zebrać wszystko do kupy. To teraz jest pora na wyczerpujące odpowiedzi. Właśnie na pytania, na które odpowiedź pierwszego dnia byłaby niekompletna. Bez tego co przeżyli kursanci, bez zbudowania fundamentu, pytania nowicjuszy często nie mają sensu. Teraz dopiero kursanci widzą jak idiotycznym pytaniem jest „Jakie są ciekawe tematy do rozmowy z kobietą?”. Jeszcze 5 dni temu sami by je zadali. Teraz, po 5 dniach szkolenia, widzą nonsensowność tego pytania 🙂 Są już innymi ludźmi niż jeszcze 5 dni temu. Czy zostali Casanovami? Trudno powiedzieć. Jedni są bliżej, inni dalej. Ale zostały w nich zbudowane fundamenty. Ziarno ich potencjału zostało zasiane i wykiełkowało. Teraz czeka ich własna praca z przeistoczeniem się w najlepszą wersję siebie 🙂
Ufff, to się rozpisałem.
Adept
ps. a dla tych, którzy chcą przeżyć taką epicką przygodę. Zapraszam w lipcu i sieprniu do Sopotu na Mega Szkolenie Uwodzenia – SOPOT 2021. Kliknij tutaj, aby zobaczyć pełną informację, daty szkoleń i zapisać się na szkolenie. Tylko raz w roku w wakacje.
ps. Następny wpis z serii „Szkolenia z Uwodzenia” już za kilka dni: „Różnice w szkoleniach w Polsce i za Granicą – Lenie Uwodzenia vs Millenialsi cz. 4″
Pierwszy wpis z tej serii „Kobiety instruktorki uwodzenia – dlaczego ich nie ma na szkoleniach? cz. 1„
Drugi wpis z tej serii: „TOP 10 Dziwaków i Januszy na Szkoleniach Uwo cz.2”
Tu przydatne wpisy uzupełniające:
Czy Uwodzenie Działa i Można się go Nauczyć – Psychologia Uwodzenia cz. 4
Pijawki Wartości, Kołcze i Rozwój Osobisty – Polskie Piekiełko
Szkolenie z Uwodzenia Żerowaniem na Krzywdzie Ludzkiej – Idioci, Który Nie Rozumieją Życia
18 komentarzy
Czytałem z zapartym tchem, aż zrobiłem się purpurowy na twarzy, hehe :p Szkoda, że w tym roku nie udało mi się załapać na szkolenie, ale w przyszłym jadę na bank! Tzn. chciałbym, ale obawiam się, że mój niedosłuch, noszone aparaty słuchowe i konieczność noszenia stoperów w klubach (i generalnie przy głośnej muzyce) może popsuć całe szkolenie. Co o tym myślisz Marcinie?
Ja tez mam maly niedosluch i tez musze miec stopery w klubie. Dlatego wybieramy cichsze kluby, albo takie ktore maja cichsze miejsca w srodku
Zbieram hajs na przyszły rok domyślam się, że przebije wszystkich Januszów i dziwaków.
Ile właściwie kosztuje to szkolenie u Ciebie? Nie szukam żadnej sensacji z tym pytaniem, chciałbym wiedzieć, bo serio jestem ciekawy. Jeśli nie chcesz odpowiadać w tym miejscu, to czy mógłbyś wysłać mi to info drogą mailową? Podałem adres przy wysyłaniu komentarza. Oczywiście pytam czysto abstrakcyjnie, bo doczytałem, że w tym roku wolnych miejsc już nie ma. Pozdrawiam.
Zobacz zakładke szkolenia na blogu 🙂
I co, tacy uczestnicy z kategorii „ofiar losu” tez potem dostają boosta w powodzeniu u kobiet? Daje im to coś?
Głeboko wierze w to, ze kazdy potrafi sie zmienic, to kwestia ile wlozy sie wysilku w rozwoj umiejetnosci i zmiany sposobu myslenia. Szkolenie to nauka umiejętności i zdobywanie doświadczenia. Odpowiadając wprost: TAK, dostają boosta (hehe) w uwodzeniu. A w jakiej wielkosci, to juz zalezy od nich samych i ile dadzą od siebie w rozwoj i aktywnosc na szkoleniu.
Byłeś świadkiem spektakularnych przemian, które Ciebie samego zaskoczyły? Np. od typa, który zabiera kanapki do klubu do faceta kompetentnego z kobietami i ogólnie ogarniętego towarzysko?
A jak obecnie wygląda sytuacja z twoją rozpoznawalnością? Czy jak wchodzisz do lokalu ludzie wokół nie rozpoznają cię, że to Marcin Adept wkroczył z kursantem?
Sporadycznie, ja teraz czesciej jestem poza Polską niż w Polsce. Po za tym nie stoję nad kursantem jak policjant. To nie jest tak rzucające sie w oczy jak sie niektorym ludziom wydaje 🙂
Adept, mógłbyś napisać coś więcej o dyskwalifikacji lub w którym poradniku jest o tym napisane? Chodzi mi o przykłady dyskwalifikacji. Dyskwalifikacji kobiety. i siebie w kontekście, że nie jesteśmy nią zainteresowani.
Sekrety Uwodzenia Słowami – wszystkie trzy czesci.
Posiadam wszystkie 3, ale nie ma tam zbyt dużo przykładów właśnie i według mnie tego właśnie brakuje.
Głównie są w cz. 1, w pozostałych mniej. Wrzuć w wyszukiwarkę tekstu, także hasło neg, dyskwalifikcja itp. Jak nie znajdziesz to napisz do nie maila.
Może jakiś artykuł o podrywie na plaży oraz o podrywie na plaży zagranica np. Bulgaria, Egipt? Śledzę bloga od wielu lat i nie widziałem nic o tym.
to srednio sledzisz 😉 jest o Egipcie duzy wpis na blogu
Pisze calkowicie powaznie i staram sie opisac krotko w imieniu mojego starszego kolegi, na ktorym mi zalezy ktory ma 50 lat i jest na bakier z internetem, a ktory, jak wydaje mi sie, jakby go popchnac to moglby wyniesc pozytek z takiego kursu ale nie wiem czy na pewno jest to miejsce dla niego.
Kolega cale zycie poswiecil subkulturze punkowej i jakby to rzec, jego styl zycia jest bardzo… autentyczny, nie myje sie tygodniami, poziom jego zycia jest minimalnie wyzszy niz osoby bezdomnej, jest nihilista i w prawie niczym nie widzi sensu. Stworzyl pare zwiazkow przez te lata zycia ale jego kobiety rowniez w znacznej nalezaly do tej subkultury, nie trwaly dlugo. 50lat – czlowiek robi sie po prostu stary, chcialbym by mial jakas kobiete ktora sie nim zajmie, namiastke rodziny, ale jego punkowe idealy sa w nim bardzo silne i wiem ze on sie nie zmieni i starego psa nowych sztuczek nie nauczysz. Czy warto wyslac go na taki kurs? Bo mi sie wydaje ze ten kurs dotyczy „normalnych” ludzi, poluje sie na piekne w „normalnym” znaczeniu tego slowa kobiety i jednak to srodowisko jest zbyt specyficzne, niszowe, wymierajace wrecz. Czy przy takim tle, jak jest taki punk Pisze calkowicie powaznie i staram sie opisac krotko w imieniu mojego starszego kolegi, na ktorym mi zalezy ktory ma 50 lat i jest na bakier z internetem, a ktory, jak wydaje mi sie, jakby go popchnac to moglby wyniesc pozytek z takiego kursu ale nie wiem czy na pewno jest to miejsce dla niego.
Kolega cale zycie poswiecil subkulturze punkowej i jakby to rzec, jego styl zycia jest bardzo… autentyczny, nie myje sie tygodniami, poziom jego zycia jest minimalnie wyzszy niz osoby bezdomnej, jest nihilista i w prawie niczym nie widzi sensu. Stworzyl pare zwiazkow przez te lata zycia ale jego kobiety rowniez w znacznej nalezaly do tej subkultury, nie trwaly dlugo. 50lat – czlowiek robi sie po prostu stary, chcialbym by mial jakas kobiete ktora sie nim zajmie, namiastke rodziny, ale jego punkowe idealy sa w nim bardzo silne i wiem ze on sie nie zmieni i starego psa nowych sztuczek nie nauczysz. Czy warto wyslac go na taki kurs? Bo mi sie wydaje ze ten kurs dotyczy „normalnych” ludzi, poluje sie na piekne w „normalnym” znaczeniu tego slowa kobiety i jednak to srodowisko jest zbyt specyficzne, niszowe, wymierajace wrecz. Czy przy takim tle, jak jest taki punk widzisz w ogole sens robienia z tym cokolwiek, skoro on po prostu na starcie brzydzi 90% ludzi i on tego nie zmieni za żadne skarby bo to jest dla niego nadrzedna wartoscia, nawet kosztem porzucenia przez ludzi? Jest sens wchodzic w ta 10% nisze? Czy z jego podejsciem do zycia w ogole warto polowac na panny, skoro on taki jest?
w ogole sens robienia z tym cokolwiek, skoro on po prostu na starcie brzydzi 90% ludzi i on tego nie zmieni za żadne skarby bo to jest dla niego nadrzedna wartoscia, nawet kosztem porzucenia przez ludzi? Jest sens wchodzic w ta 10% nisze? Czy z jego podejsciem do zycia w ogole warto polowac na panny, skoro on taki jest?
Jesli on sam nie chce tego zmienic, nie widzi problemu w swoim zyciu, to nie ma sensu wysylanie go na szkolenie. Mozesz mu ew. unaocznic korzysci plynace z nauki uwodzenia, lecz to on sam mu zdac sobie sprawe z tego, ze czegos mu brakuje w zyciu.