Dziś już ostatni odcinek o tym jak na początku uwodził Mystery.
„O kurwa”. Momentalnie zauważyłem Mystery’ego, zbliżającego się do dużej grupki kobiet – jedynej grupki kobiet.
Nagle nowa piosenka rozbrzmiała w głośnikach i dziewczyny się rozbiegły, wszystkie dwadzieścia wbiegło na parkiet z krzykiem, a Mystery podążał do opuszczonych stolików pokrytych konfetti, ozdobami i prezentami. DJ właśnie włączył na ich prośbę ich ulubiony utwór.
„Oo, jaka szkoda” zaśmiałem się radośnie. A potem… opadła mi szczena. Niektórzy faceci są odważni, cholera, ja jestem odważny, ale Mystery był wtedy po prostu szalony. Zobaczyłem jak wchodzi na sam środek parkietu, między ogromną liczbę wytwornych i urodziwych kobiet, takich co mają pieniądze, poczucie smaku i wiedzę, którą można mieć tylko po trzech dekadach życia w Los Angeles. Mystery rozłożył ręce jak gdyby miał zawisnąć na niewidzialnym krzyżu, odchylił głowę do tyłu patrząc na błyszczącą kulę wiszącą nad środkiem parkietu i zaczął się powoli obracać, jak gdyby wchłaniał błyszczące światło kryształowej kuli jak światło słoneczne. Nagle myśl, że mógłby grać Jezusa, nie wydawała się już tak niedorzeczna. Muzyka dawała głośno, rozbrzmiewała mi w uszach i w stojących bez ruchu stopach. Mystery powoli opuścił głowę i skupił się na dziewczynach, nadal się obracając – spojrzał każdej jednej z nich w oczy, obracając się o 360 stopni i emanując złośliwą, ale zabawną aurą. Jego oczy zapraszały je, żeby podeszły i się z nim bawiły. Kobiety momentalnie zareagowały i stworzyły wokół niego kółeczko. Spowolniły swój taniec i gibały się w rytm muzyki, gapiąc się na Mystery’ego i czekając na jego ruch.
Nie mogłem uwierzyć w to co widziałem! Wychyliłem się przez mosiężną poręcz żeby lepiej się przyjrzeć temu co widzę. Czułem się jak kompletny frajer. Jak miałem z nim konkurować? Myślałem, że to kompletny świr. Nie dość, że otwierał 20-seta to jeszcze potrafił go oczarować. Może te wszystkie triki były tylko iluzją, ale to co robił z tymi kobietami było prawdziwe, to była magia. To był dokładnie ten typ magii, w poszukiwaniu którego rozpocząłem tę podróż.
Kobiety falowały do rytmu, cierpliwe ale wyczekujące, podczas gdy Mystery swoimi zręcznymi dłońmi wyjął płaski świstek papieru papierowego z broszury Zig-Zag, którą nosił w klapie swojej taniej, przystosowanej do magicznych sztuczek marynarki. Wyciągnął ten świstek tak, żeby kobiety mogły się mu przyjrzeć. Wszystkie dwadzieścia kobiet skupiało na nim uwagę i energię, a było to to, czego on pragnął. W skupieniu czekały na to, co zrobi dalej. Mystery zręcznie zwinął papier swoimi palcami, sięgnął do kieszeni swoich dobrze wyprasowanych niebieskich dżinsów (…), wyciągnął srebrną zapalniczkę Zippo, przejechał po nodze, żeby ją zapalić i podpalił papier papierosowy. W mgnieniu oka, papier spalił się w pojedynczym płomieniu i wypuścił dym, a w jego miejscu w magiczny sposób pojawił się prawdziwy zapalony papieros, którego Mystery trzymał w ustach. Zaciągnął się papierosem, którego koniec rozbłysnął wiśniową czerwienią. Następnie wypuścił dym przez nos, by pokazać, że to wszystko było na serio. Wszystkie kobiety jednogłośnie westchnęły. Potem wykonał wyolbrzymiony ukłon. Dziewczyny oszalały! Mystery był wtedy jak pieprzona gwiazda filmowa, wiele z nich kompletnie oszalało na jego punkcie.
Chwile później podszedł do najpiękniejszej dziewczyny w grupie, pewnie złapał ją za rękę, podczas gdy ona patrzyła na niego urzeczona, a potem zabrał ją z parkietu do stolika na uboczu, żeby mogli być sami. Pozostałe dziewczyny kibicowały jej i z podekscytowaniem gwizdały za nią.
Otrząsnąłem się z kompletnego zdumienia i kopnąłem w krzesło stojące obok mnie. A więc wyzwanie się zaczęło! Nie ma mowy, żeby Mystery pokonał mnie tak łatwo. Ale nie było też mowy o tym, żebym otworzył seta dwudziestu kobiet, więc usiadłem na krześle, które dopiero co tak nieładnie potraktowałem – to było zaskakująco chujowe krzesło jak na tak wytworną miejscówkę – i popiłem trochę drinka, podczas gdy on udzielał się towarzysko w dużym stopniu. Uniosłem drinka by wznieść cichy toast. Nie pozwoliłem, żeby ta sytuacja mną wstrząsnęła. „To wszystko tylko dla jednego numeru telefonu i pocałunku…” pomyślałem sobie. „Ciesz się tym póki trwa”. Klub miał się zaraz otworzyć. Zaraz pojawi się więcej dziewczyn, a wtedy, moja gra się rozkręci. Miałem parę asów w rękawie.
W ciągu nocy z dzikością obracałem seta po secie, większość dziewczyn udawało mi się pocałować w ciągu mniej niż 10 minut, a potem skupiłem swój pęd, by osiągnąć wynik nawet w ciągu 5 minut. W końcu podchodziłem do każdej przypadkowej dziewczyny, która przechodziła, sprawiałem, że mnie całowała a potem agresywnie dążyłem do zamknięcia numerem telefonu. Wyszedłem do palarni i natknąłem się na Mystery’ego, na kolanach którego siedziała dziewczyna, bardzo w jego typie. Była HB11, naturalne DD, długie, opalone nogi, różowe, błyszczące i nadmuchane usta, które pasowały do jej różowych stringów, a poza tym jej mózg prawie na pewno nie radził sobie z dodawaniem jednocyfrowych liczb.
Dziewczyny, które podobały się Mystery’emu, były na pewno przyjemne dla oka, ale ja ich unikałem, bo mózg bolał mnie po pięciu minutach konwersacji z nimi. Nie potrafiły wnieść w interakcję niczego oprócz chichotów i pojedynczych sylab, więc czułem się przy nich jakbym prowadził monolog z pustą głową umieszczoną na dwóch przerośniętych melonach. Mystery rozmawiał na swój ulubiony temat: mówił o sobie a dziewczyny siedziała na jego kolanach i bujały się, podczas gdy on łaskotał je swoimi wielkimi dłońmi.
Wyjąłem aparat, żeby zrobić zdjęcie. To było coś więcej niż tylko dowód na sukces w naszym konkursie. Rozmawialiśmy o tym, że chcemy się polepszać i rozmawialiśmy o naszych wielkich osiągnięciach. Do tej pory byliśmy leniwi, zgadzaliśmy się ,że pewne rzeczy przerosły oczekiwaną rzeczywistość dla przeciętnego mężczyzny. Z tej wysokości słowa wydawały się pustymi przechwałkami, ale zdjęcia wyrażały wszystko, co chcieliśmy powiedzieć.
Mystery działał i pochwycił kowbojski kapelusz z głowy dziewczyny. Mystery zaczął zauważać, że naprawdę piękne dziewczyny zawsze miały na sobie coś wyjątkowego – kowbojski kapelusz, długi szalik albo wielkie okulary (mimo, że była noc). To było prekursorem teorii peacockingu Mystery’ego (peacocking to ubieranie się w bardzo wyróżniający się ubiór i akcesoria, aby przyciągać płeć przeciwną), która pojawiła się w jego grze dopiero później. Pokazałem im, żeby pozowali do zdjęcia. Mystery zareagował instynktownie i w po niedługiej chwili stali już razem przede mną, a Mystery wziął ją przez ramię jak gdyby tańczyli, pokazując przy okazji jej obfity biust.
Odliczyłem do dwóch i cyknąłem fotkę. Mystery, w odpowiedzi na moją kwaśną minę, podbiegł, żeby zobaczyć co było nie tak z cyfrowym zdjęciem.
– Też chcę zobaczyć – zawołała dziewczyna. Jej anielska twarz była wykrzywiona i powykręcana na zdjęciu. Mystery i ja spojrzeliśmy na siebie. Pogrzebaliśmy w menu i powiększyliśmy zdjęcie. Mystery chwycił aparat i pokazał dziewczynie zniekształcony obraz jej samej.
– O Boże – zaczął Mystery – Spójrz na to! Czekaj, czy ty nie masz na brodzie jakiegoś pryszcza? – zrobił większe powiększenie – Co to? O Boże!”
Dziewczyna na widok zdjęcia pisnęła i roześmiała się, zaczęła błagać, żebym zrobił kolejne zdjęcie.
– OK, OK – powiedziałem i zacząłem wydawać polecenia – Teraz pocałuj go, jakbyście byli namiętnymi kochankami i chciałabyś połknąć jego język.
– Bleee, niee – powiedziała.
Mystery wzruszył ramionami i popukał się w policzek. Nachyliła się, żeby dać mu całusa, ale on nagle odwrócił się wprost do niej. Mystery i dziewczyna wymieniali się śliną przez pięć minut, lizali się na moich oczach przez jakiś czas, podczas gdy ja przeglądałem zdjęcia w aparacie i rozmyślałem nad tym ile zła się działo, gdy współpracowaliśmy. Potem przypomniało mi się, że to konkurs. Zamiast radować się z sukcesu Mystery’ego, musiałem poszukiwać własnego. Zaraz po tym podeszła do mnie piękna dziewczyna o imieniu Kasha, mulatka z Nowego Orleanu i do tego idealna dziesiątka.
– Mogę zobaczyć? – zapytała Kasha.
– Jasne – powiedziałem i pozwoliłem jej podejść bliżej, byśmy mogli dzielić naszą przestrzeń osobistą.
Spojrzałem na Mystery’ego i uśmiechnąłem się. Tak narodziła się niesławna rutyna Aparatu. Przez jakiś czas nam obu pasowało marnowanie czasu na te dziewczyny, opóźnialiśmy dalszy ciąg konkursu, może na parę minut, może na dobre.
Mi to nie przeszkadzało, bo Kasha była niezwykle inteligentna. Była przeciwieństwem dziewczyn, które lubił Mystery – była posępna, chuda i błyskotliwa. Dowcipami strzelała jak z bicza, ale głębie myśli wykazywała nawet gdy rozmawiało się z nią o rzeczach trywialnych. Wkrótce byłem kompletnie zauroczony jej błyszczącymi oczami i zalotną gadką.
Szukałem dziewczyny na stałe. W przeciwieństwie do Mystery’ego, byłem gotowy na długoterminowy związek, w którym mógłbym zrobić coś więcej, niż tylko liznąć powierzchnię. Tajemnice kobiet, miriady skomplikowanych aspektów kobiecości: to wszystko było dla mnie wciąż zagadką i chciałem odkryć każdy możliwy skrywany przez nie sekret.
Zrozumiałem, że pomimo tego całego konkursu, Kasha była jedyną, do której miałem ochotę później zadzwonić. Coś między nami zaskoczyło i wydawało mi się, że wreszcie znalazłem kogoś z kim mógłbym się z całego serca zaangażować. Przyszedłem tego dnia martwiąc się ilością, a wyszedłem z wiedzą, że liczyła się tak naprawdę jakość poznanych osób. Wydawało się, że Bóg ma chore poczucie humoru.
Kasha poprosiła mnie, żebym poczekał na patio, podczas gdy ona miała udać się do koleżanek, żeby je grzecznie zbyć, abyśmy mogli spędzić resztę nocy razem. Czułem, że żyję. Ale minęło prawie dziesięć minut i nadal czekałem na patio. I nagle poczułem się jak odszczepieniec. Zegarek tykał. Mystery już wrócił do środka i nie wiedziałem co porabia. Czy konkurs trwał nadal, czy nie? Nagle zacząłem się nim przejmować. Wyobraziłem sobie jak Mystery przechwala się swoją wygraną i doszedłem do wniosku, że mogę przegrać czekając na dziewczynę, która może się tak naprawdę nie pojawić.
Minęło 15 minut. 15 minut samemu w palarni klubu, to było jak wieczność. Ile ona ma tych kumpli? To był duży klub, no ale serio… W ciągu 15 minut to bym przeszedł całą milę. Zanim minęło 20 minut, wróciłem do środka żeby rozejrzeć się za Kasha, ale nigdzie jej nie było. Niespokojny i trochę zawiedziony, postanowiłem sprawdzić co u Mystery’ego.
Gdy go odnalazłem rozmawiał z olśniewającą blondynką, która trzymała go już wtedy za ręce oraz z robiącą wrażenie rudą, która stała z boku i miała na sobie czarną sukienkę i pasujące do niej szpilki. Nazywała się Laura i chociaż była tylko HB8,5, miała głodne oczy. Rozglądała się gorączkowo za kimś, kto uratowałby ją od konieczności przyglądania się jak jej koleżanka obściskuje się z Mysterym. Mystery pomachał mi i zaprosił, żebym się przyłączył. Albo po prostu mi pomachał a ja sam się wprosiłem? Konkurs czy nie, Mystery potrzebował skrzydłowego, a ja wiedziałem, że ruda jest już moja.
Jak w potwornej greckiej tragedii, w którą wplątany był Odyseusz, od początku byłem skazany na porażkę.
Szybko i ordynarnie przebyłem dzielącą nas odległość. Straciłem cenny czas i nie było po co działać delikatnie. Ale jak tylko ruda mnie pocałowała, bezwzględny los sprawił, że akurat w tym momencie odnalazła mnie Kasha. Podeszła prosto do mnie i zaczęła krzyczeć. Wymyślała mi, że czekała w palarni aż wrócę. A potem zaczęła szukać mnie po całym klubie, to w końcu znalazła mnie, akurat jak całowała mnie inna dziewczyna.
Jej oczy mówiły wszystko, widać w nich było zawód i obrzydzenie. Była dziewczyną, której szukałem – głęboką, mającą coś prawdziwego i głębokiego do zaoferowania a ja wbiłem jej nóż w serce dla gry. Starałem się przekonać siebie, że nie zrobiłem nic złego. Jak to możliwe, że pożegnanie się z przyjaciółmi zajęło jej dłużej niż mi doprowadzenie do pocałunku z zupełnie obcą osobą? Czekałem ponad piętnaście minut, a potem zacząłem jej szukać. To ile miałem czekać? Nie oszukałem nikogo, a na pewno nie siebie. Uznałem, że Kasha jest tą, której poświęciłbym lata, a nie byłem gotów poczekać na nią nawet 20 minut. Zabiłem w niej coś, część mnie również wtedy umarła, część, której już nigdy nie odzyskałem.
Kasha odeszła szybkim krokiem, a ja nawet nie próbowałem zdobyć numeru telefonu od Laury. Mystery wziął numer telefonu od bezimiennej blondynki niczym profesjonalista, a ja bez entuzjazmu zrobiłem im zdjęcie. Ale przez to co się stało, klub był już dla nas spalony i niedługo potem spotkaliśmy się na zewnątrz.
– Dupa, eh? – powiedział Mystery – Poza tym była piękna – Mystery próbował mnie pocieszyć na swój własny sposób, ale to nie pomagało.
Jeśli chodzi o liczby, to każdemu z nas udało się poderwać 5 dziewczyn w ciągu 2,5 godziny. Ale dzięki Kashy bym wygrał. Albo dzięki Laurze, co za różnica. Pieprzyć to. Byłem zły z zupełnie innego powodu. Mimo liczb uznałem, że to Mystery wygrał, bo podszedł do 20-seta na początku wieczoru.
– Szczerze – powiedziałem – nie miałbym jaj, żeby to zrobić – Był wyraźnie lepszy od wszystkich tych, których znałem.
Przez resztę weekendu Mystery i ja zdobywaliśmy numery wszędzie tam, gdzie poszliśmy, ale już nigdy nie porównywaliśmy naszych wyników. Od tej pory nie konkurowaliśmy ze sobą. Mieliśmy inne cele, jednak byliśmy tacy sami.
Myślałem, że Mystery jest geniuszem.
Przytaknął mi i myślał o mnie tak samo.
Ja jednak poczułem, że odłączono mnie od źródła mocy, tak jak to było z Neo, kiedy dostrzegł jaka naprawdę jest rzeczywistość. Moje oświecenie nadeszło poprzez zgłębianie umysłu na każdym poziomie, w tym neurologicznym. Jakie są zasady matrixa? Jakie są zasady gry? Jakie są zasady samego życia?”
To już jest koniec 🙂
Mam na dzieje , żę wam się podobało tak jak i mi.
pozdrawiam
Adept
ps. Mystery i SIN byli wingami aż do momentu gdy nie pojawił się Neill Strauss który zastąpił SINa.
6 komentarzy
Bravo Bravo Bravo !
Bardzo fajna lekturka 😉 Szkoda, że nie ma dalszych części. Bardzo mnie zaciekawiła 🙂
Ha, fajne. Dobrze, że też zwraca uwagę na ciemne strony PUA, na to że zdarza się przegapić bardziej wartościową relację kiedy się idzie na ilość.
kawal dobrej roboty, przypomina mi sie 2006r. i ksiazka GRA od ktorej to sie zaczelo i ciagle czytam Twoje artykuly. fajnie sobie przypomniec jak to sie zaczynalo tam za oceanem 😉
Prosiłbym o link do książki (np. z empiku lub innego sklepu) gdzie mogę kupić tą książkę.
Nie ma tej ksiażki w Polsce, to tłumaczenie fragmentu z j. angielskiego za zgodą autora.
Jak sie nazywa ta ksiazka?