Witajcie, dziś obiecana spisana kolejna konsultacja. W większej części dotycząca związków i problemów z nimi związanych. Zapraszam.
Adept: OK, dobra, to jedziemy.
Chłopak: Przygotowałem sobie listę pytań. Niektóre mogą wydawać się trochę śmieszne, ale zakładając, że nie ma głupich pytań to…
A: Jasne.
Ch: Właściwie odwiedziłem jedną stronę odnośnie[niezrozumiałe] i znalazłem tam kilka rzeczy i być może się Pan też orientuje w tych sprawach. Pierwsze z tych pytań to jest „Jak przywiązać kobietę na stałe do siebie?” tylko wtedy, kiedy zakładam, że jest tą jedyną i spełnia wszystkie kryteria.
A: To jest pytanie na cały dzień rozmowy, jak przywiązać ją do siebie. Masz na myśli hipnotycznie czy ogólnie.
Ch: Tak, żeby bardziej traktowała jako związek długoterminowy, jak przyszła kandydatka na żonę niż na dziewczynę, która ma się we mnie nie zakochać, żeby nie było później rozczarowań.
A: Czyli generalnie myślisz o związku, tak?
Ch: Tak. Jak przywiązać.
A: Generalnie, żeby kobietę przywiązać do siebie w aspekcie związkowym, to potrzebujesz spełniać jej potrzeby a jej potrzeby są tylko na dwóch płaszczyznach – jedna, to jest płaszczyzna seksualna, druga – płaszczyzna emocjonalna. Jest jeszcze aspekt psychicznego głębokiego uzależnienia od siebie kobiety, ale to nie tą konsultację. Seksualna to wiadomo, do tego służą różne techniki seksualne, dominacja w łóżku, odpowiednie traktowanie jej tak, żeby po prostu jej nogi chodziły po seksie, żeby miała wiele orgazmów i tak dalej, i tak dalej. Żebyś po prostu zaspokajał ją seksualnie – to jest jedna strona medalu. Druga to są jej potrzeby emocjonalne. To już zależy od kobiety, różne kobiety na różnych etapach swojego życia mają różne potrzeby emocjonalne. Jedne potrzebują być z facetem, który będzie je adorował, który będzie ich księciem, który będzie się nimi opiekował, troszczył, wzmacniał ją w trudnych chwilach, który będzie bardzo czuły, ciepły, który będzie chciał z nią mieć dzieci i tak dalej. Idąc dalej – nie będzie miał negatywnego stosunku do dzieci, który będzie chciał poznać jej rodzinę i tak dalej, który będzie towarzyski. Oczywiście nie licząc tych wszystkich cech, które normalnie są potrzebne w uwodzeniu. Mówię tutaj o tych takich bardziej związkowych. Wiadomo, że musisz być wesoły, dominujący, być liderem, i tak dalej, i tak dalej i mieć te wszystkie cechy, które przy podrywie są kluczowe, żeby ona była tobą zainteresowana – i tak samo są one potrzebne też później. Później dodatkowo potrzebne jest przekazywanie więcej cech takich „udomawiających”, związkowych.
Ch: I ważne też , żeby rozmawiać z nią o tym, że planuję z nią wspólną przyszłość?
A: Tak, tak. W momencie, gdy już jesteś cie razem, tak, oczywiście.
Ch: Czyli trzema o tym nawet rozmawiać. Mówić jej, że traktuję ją jako kandydatkę na pretendentkę do przyszłej żony.
A: Ale nie, z tym bym nie wyskakiwał od razu – z tą przyszłą żoną. Chyba, że znacie się już rok czy dwa no to wtedy tak albo jak jesteście zaręczeni. Nie w pierwszym tygodniu znajomości. I w czwartym też raczej nie 😉
Ch: Ale trzeci miesiąc na przykład. To też nie?
A: Wiesz co? Myślę, że to może się pomału pojawiać, na pewno. Najlepiej jak ona z tym wychodzi, tylko kobiety z drugiej strony też wstydzą się wychodzić z tym, boją się zapytać bo gdzieś tak przeczytały w Cosmo, że jak powiedzą coś takiego, to facet się wystraszy. Możesz to subtelnie, pomału przesączać do jej głowy, tego typu rzeczy. Generalnie lepiej jest jakbyś subkomunikował całym sobą, swoim zachowaniem, tym co mówisz to, że jesteś gotowy wejść z nią w związek, w relację, że szukasz takiej prawdziwej relacji, monogamicznej w której chciałbyś mieć swoją kobietę, którą mógłbyś traktować jak księżniczkę, z którą mógłbyś spędzać czas, mieć wspólne projekty na przyszłość. Możesz mówić też, że znudziły ci się jakieś tam jednorazowe przygody, że miałeś parę takich sytuacji w życiu i już masz dość, że teraz szukasz czegoś trwałego. Jeżeli faktycznie tego chcesz, to będzie to spójne z tobą.
Ch: I jeśli dziewczyna mówi, że też czegoś takiego szuka, to można wyskoczyć nawet z tą żoną?
A: Nie wiem, nie wiem czy w pierwszej rozmowie z tą żoną, bo wiesz… ale stopniowo tak, myślę, że tak. Widzisz, to jest kwestia wyczucia dziewczyny. Jeżeli ona jest studentką, ma 21 lat i ty zaczniesz wyskakiwać z tematem żony a ona, no gdzieś tam ma na horyzoncie tę żonę, ale teraz jest okres studiów, teraz jest dla niej jeszcze okres zabawy, a ty wyskakujesz z tematem żony, to może to być dla niej zbyt ciężkie na tę chwilę. Ale jeżeli ona ma dwadzieścia kilka lat, jest po studiach, sama często mówi o ustatkowaniu się to czemu nie. Ja bym po prostu to stopniował, tak, żeby wybadać jak ona na to reaguje. Nie robił, że znamy się dwa miesiące i nagle wyskakuję „Słuchaj, musimy poważnie porozmawiać o tym do czego zmierza nasza relacja, planujesz w ogóle być moją żoną czy nie?” – nic takiego poważnego, tylko stopniowo. Najlepiej pokazując swoje stanowisko w tej sprawie a później ją pytając co ona myśli na ten temat. I tak dalej i tak dalej i zagęszczać to, ale nie robić tutaj wielkiego, gwałtownego skoku jakbyś skakał do wodospadu.
Ch: Yhm. Raczej stopniować. Czy jak się dziewczyna zakochuje to raczej na długo i stabilnie czy to zależy od dziewczyny?
A: Wiesz co, to jest kwestia tego jak my zdefiniujemy to zakochanie czy zauroczenie. Zależy też jakie miała wcześniej związki. Jeżeli dziewczyna miała długie związki i widzisz, że nie jest imprezowiczką, która lata i ćpa i chla i imprezuje.
Ch: No właśnie nie jest.
A: No to możesz obstawiać, że raczej długie związki preferuje. Ale to też zależy od faceta, bo ja uważam, że w pewnym sensie to jak kobieta się zachowuje przy mężczyźnie jest w jakimś stopniu odzwierciedleniem tego, co on robi przy niej. Jeżeli on się pokazuje raczej jako romantyczny kochanek, jako szalony koleś, to ona prawdopodobnie będzie go siłą rzeczy wrzucała w taką szufladkę „krótki romans w jej życiu” a niekoniecznie „mężczyzna na resztę życia”.
Ch: Czyli tak, jak będę chciał, tak ona będzie…
A: Tak, w jakimś stopniu tak. Ja bym w pewnym sensie użył takiej metafory, że ona jest taką nieuformowaną… nie rzeźbą, jak by to powiedzieć… Jak z gliny tworzysz jakieś naczynie, to jesteś w procesie tego tworzenia takiego garnka i jak ty ją ulepisz… albo inaczej – jak sobie pościelesz tak się wyśpisz. Tak bym na to patrzył.
Ch: To może kolejne pytanie. Po jakim czasie od związku najlepiej dziewczynie powiedzieć „kocham cię”. Czy to też trzy miesiące…
A: Ja generalnie wychodzę z założenia, że nie ma potrzeby tego mówić, i że najlepiej jak ona pierwsza to powie. Albo mówić to w żartach, a później na poważnie. Ja wychodzę z założenia, że lepiej niech ona to stopniowo mówi. No chyba, że spotykacie się już jakiś czas, może nawet parę miesięcy, jest wam naprawdę dobrze, to może to nie mieć znaczenia. Wiesz, od wszystkiego są wyjątki. Powiem ci jeszcze jedną rzecz. Jeżeli chodzi o te słowa „kocham cię”, tak naprawdę, to jest to takie społeczne uwarunkowanie, że powiedzenie słowa „kocham cię” otwiera jakąś magiczną furtkę. To nie słowo „kocham cię” powoduje, że między wami tworzy się miłość, tylko wasze zachowania, to, jak się czujecie między sobą tworzy to wszystko, a nie powiedzenie„kocham cię”… To tak jak ludzie wierzą w jakieś mity, że jak wezmą ślub to nagle magicznie się wszystko odmieni, załatają się w jakiś magiczny sposób dziury w ich związku. To jest nieprawdą.
Ch: Ale zakładając, że te zachowania są, ale nie ma tego słowa i to słowo na końcu pada i wtedy to faktycznie coś zmienia, wprowadza pewną stabilizację.
A: Tak, lecz… wiesz, bardzo często faceci mówią „kocham” tylko po to, żeby utrzymać dziewczynę przy sobie. Gdy nie jest to poparte obustronnymi, głębokimi uczuciami tylko jest to takim słabym haczykiem na dziewczynę.
Ch: Żeby dziewczyna wiedziała na czym stoi, tak?
A: Po części tak, ale po części jakby… kurwa, jak to powiedzieć… Większość facetów, takich typowych wierzy, że jak powie takie rzeczy dziewczynie to się dziewczyny rozklejają i zauraczają. Traktują to – nie jak rzeczywiste, spójne przekazanie tego, co oni czują tylko jako w pewnym sensie formę manipulacji. Bardzo często laski mówią, że faceci mówią „Kocham cię” w momencie, gdy one od nich odchodzą, jako sposób zatrzymania jej przy sobie – myśląc, że to słowo „klucz-wytrych”, które nagle obudzi w niej uczucia do niego.
Ch: A to tak nie działa.
A: Nie działa. Ja bym to traktował jako wisienka na torcie.
Ch: Gdzieś przeczytałem, że kto pierwszy powie „kocham cię” ten w związku przegrywa, bo traci dominację.
A: Wiesz co, to powiedział David X albo jakiś inny… To jest kolejna z jakiś mega silnych zasad, które się nie sprawdzają w życiu. Dobrze brzmią na papierze, w ustach kolesia, który ma taki a nie inny sposób prezencji, sposób przekazywania, a który tak naprawdę nie wiesz, czy sam stosuje te zasady. To ładnie brzmi w uchu faceta jak to czyta i myśli sobie „O tak, tak powinno być. Będę teraz silny” ale rzeczywistość jest trochę odmienna od takich kozackich deklaracji. Jest w tym trochę prawdy, ale trzymanie się kurczowo wszystkich objawionych zasad uwodzenia niestety może cię doprowadzić do klęski życiowej. Jeżeli będziesz wszystko z uwo interpretował jako niezmienne zasady i żelazne reguły .
Ch: Jak często się kontaktować w związku? Czy ustalać jakieś reguły co do kontaktu, na przykład że codziennie musimy się kontaktować ze sobą.
A: Nie musi być codziennie, ale żeby to było dwa, pięć razy w tygodniu spokojnie. Żeby nie było raz czy dwa na tydzień.
Ch: Raz czy dwa na tydzień to za mało?
A: To za mało, tak. Moim zdaniem to za mało. Wiesz, zależy jak czujecie, ale myślę, że raz na dwa dni to jest takie minimum w związku.
Ch: Raz na dwa dni, ale chodzi o kontakt telefoniczny czy przez gadu-gadu, jakikolwiek? Zakładając, że spotykam się raz, dwa razy w tygodniu tak widząc siebie…
A: Moim zdaniem widząc siebie na żywo, to dwa razy w tygodniu to jest minimum. Chyba, że są jakieś okoliczności, które naprawdę to ciężko utrudniają.
Ch: A co drugi dzień kontaktować się przez gadu?
A: Możesz i codziennie, wyczuj czy potrzebujecie tego, czy ona tego potrzebuje. Pamiętaj też, że są różne sytuacje w jej życiu. Może mieć na przykład sesję egzaminacyjną, może mieć jakieś trudne sytuacje, gdy ciężko jej jest znaleźć czas, a ty będziesz marudził i ją odciągał. Tutaj siła uczuć jest fajna i tak dalej, ale są też inne okoliczności życiowe, na przykład ona musi skończyć jakiś projekt. Wielu facetów w tym momencie robi akcje typu „No tak, ona nie chciała się ze mną spotkać, bo gdyby chciała to by odłożyła tą naukę do sesji”. Wiesz, to jest głupie myślenie, to jest takie myślenie życzeniowe. Jak byśmy byli w idealnym świecie, to może tak, może by się mogła sklonować.
Ch: Czy każde spotkanie powinno być unikalne, żeby związku nie zabiła proza życia?
A: Nie przesadzajmy. Nie może być tak, żeby każde spotkanie było unikalne, no sorry, nie da się, mamy ograniczoną ilość możliwości.
Ch: Tylko przez pierwsze dwa, trzy miesiące czy też nie ma co z tym przesadzać?
A: Nie trzymaj się kurczowo takich reguł. Fajnie jak są wyjątkowe spotkania, ale nie non stop, bo ta wyjątkowość się w pewnym momencie znudzi. Spokojnie, możesz trzy spotkania takie normalne, a jedno naprawdę wyjebiste. Albo jedno na kilka takie wyjebiste, niesamowite, unikalne.
Ch: Czy raz w tygodniu musi być jakaś randka?
A: To też zależy co masz na myśli mówiąc „randka”.
Ch: Chodzi mi o wypad do kina.
A: Dobrze, dobrze, niech będzie. Ja bym ci nie chciał dawać takich żelaznych zasad. Bardzo tu zależy dużo od wyczucia, od tego jaka jest dziewczyna. Są dziewczyny, które lubią spędzać czas w domu, siedzieć i się przytulać, są takie, które lubią gdzieś wyjść. Ważne jest, żeby nie było tak, że ona po dwóch, trzech miesiącach nagle mówi „My nigdzie nie wychodzimy”.
Ch: Aha, czyli od czasu do czasu.
A: Tak. Wiesz, zależy to też od wieku. Bo są kobiety, na przykład pod czterdziestkę, no to często wolą w domu gdzieś posiedzieć, dwudziestki wolą bardziej pobalować – impreza, znajomi, pochwalić się facetem. Trzydziestki myślą o dzieciach, stabilizacji. Czterdziestki myślą bardziej o ciepłych kapciach, ale to też generalizacja, bo przecież są i wyjątki i są sytuacje, gdy nie może być tak, że non stop robicie to samo, bo to się nudzi. Tak samo w łóżku – jak bzykasz się w jednej pozycji przez długi, długi czas, to się nudzi i chcesz zmienić pozycję. Chodzi o to, żeby wyczuwać te momenty, że już pora zrobić coś nowego. Pamiętaj też, że chodzi tu też o ciebie, bo cały czas zadajesz pytania jak zadowolić kobietę, z tego wynikają wszystkie twoje pytania. Pamiętaj, że chodzi o to, żeby ona też coś wkładała do tej relacji. Druga strona medalu jest taka, żebyś ty też ją nakłaniał do kreatywności, do otwartości, żebyś co jakiś czas jej powiedział „OK, słuchaj, ja wymyślałem ostatnie pięć randek, teraz ty zaskocz mnie jakimś fajnym, nowym pomysłem, czymś, czego jeszcze nie robiliśmy na randce”.
Ch: O, to ciekawe. Tak zrobię. Kiedy można uznać, że dziewczyna zbytnio zwleka z rozpoczęciem inicjacji i jak z nią o tym rozmawiać?
A: Co masz na myśli dokładnie?
Ch: Czy jest jakiś termin, powiedzmy dwa, trzy miesiące czy cztery to może jest już długo jak zwleka, czy pół roku. Czy może na niektóre dziewczyny trzeba czekać rok.
A: Ale o czym mówisz? O pierwszym seksie?
Ch: Tak, tak. Mówię o seksie.
A: Zakładając, że jest dziewicą czy nie, czy mówisz o pierwszym seksie w ogóle w waszej znajomości?
Ch: Tak, zakładając, że jest dziewicą.
A: Zakładając, że jest dziewicą. Powiem ci szczerze, że to nie ma znaczenia. Jakiekolwiek terminy, ustalanie terminów, że za miesiąc, że ona musi poczekać trzy miesiące jest tylko logicznym bulshitem w jej głowie. Jakieś trybiki jeszcze nie zaskoczyły u niej, zakładając, że jest dorosła i ma więcej niż 18 lat. Prawdopodobnie trzeba ją znowu podkręcić i logicznie obchodzić to – całować, podniecać i tak dalej. I rozpalać i zabierać najlepiej, żeby ona sama chciała wskoczyć na penisa. Dziewice to nie jest, moim zdaniem, temat na konsultacje, bo nie zmieścimy się z innymi pytaniami.
Ch: Czy stosować negi w czasie trwania związku czy… zakładając, że dziewczyna jest bardzo pewna siebie i bardzo ładna.
A: Powiedz mi, co według ciebie jest negiem? Co to jest neg według ciebie?
Ch: Przy podrywie to jest powiedzenie dziewczynie, że ma coś na przykład we włosach…
A: Dobrze, OK. Co według ciebie komunikuje dziewczynie coś takiego – „Masz coś we włosach”?
Ch: To, że lekko obniżę jej wartość, sprawię, że poczuje się trochę zakłopotana.
A: Tak myślisz? Jak powiesz, że ma jakiś paproch we włosach? A ty byś się czuł gorzej, gdyby dziewczyna ci powiedziała coś takiego? Że masz jakiś tam paproch na łokciu? Powiedz mi. Czy gdybym ja ci powiedział czy jakaś inna dziewczyna „O, masz paproch na łokciu”, to poczułbyś się zakłopotany? Czy poczuł byś większy pociąg do dziewczyny?
Ch: Pewnie trochę być może tak.
A: Nie. Powiem ci, że nie. Generalnie to nie jest dobry i klarowny przykład nega. Negi są generalnie bardzo błędnie rozumiane w społeczności. Co innego miał Mystery na myśli, co innego napisał, co innego ludzie rozumieją czytając to. Idea zrozumienia negów przez czytelników, w porównaniu do tego, co autor miał naprawdę na myśli, jest bardzo często totalnym nieporozumieniem. Generalnie negi mają polegać na tym, że ty pokazujesz swój brak zainteresowania dziewczyną. Nie, że jej obniżasz samoocenę, bo to jest trochę inna kategoria. Czasem to trzeba robić, ale nie nazwałbym tego negiem, to byłby powiedzmy hardcore neg . Nazwijmy to raczej dyskwalifikacja siebie, fałszywe dyskwalifikatory. Zajrzyj do rozdziału o fałszywej dyskwalifikacji w SUSie i tam jest to opisane. W związku nie możesz pokazać braku zainteresowania, no bo jesteście sobą zainteresowani. Nie robisz negów czy fałszywych dyskwalifikatorów, tylko robisz jedynie tak zwane zabrania, zabierasz z niej uwagę. To jest taka forma lekkiej kary dla niej. Zabierasz uwagę, jesteś obojętny dla niej, rozumiesz? Stajesz się neutralny ale nie powodujesz, że zaniżasz jej samoocenę. Możesz to robić, ale jeśli pomylisz kontekst, robisz to niewłaściwie to bardzo często się popierdoli, bo wejdziecie w kłótnię. W związku robisz zabrania uwagi albo pokazujesz neutralność i chłód jako formę kary – to tak generalnie, bo są jeszcze rożne „drobiazgi”, które można robić w związku, ale to też wykracza poza poziom podstawowy.
Ch: Albo to nieinicjowanie ciekawych spotkań to może być właśnie to zabranie uwagi.
A: W pewnym sensie tak, tylko ważne jest w tym, żeby ona potrafiła skojarzyć Twój bodziec ze swoim zachowaniem. Jeżeli ona tego nie skojarzy, to w tym momencie ta „kara” nie ma sensu. Jeżeli ona powie coś głupiego i niemiłego, a ty następnego dnia nie zaprosisz jej na randkę, to skąd ona ma wiedzieć, że to jest właśnie „ukaranie” za wczorajsze zachowanie?
Ch: Czy stawiać dziewczynie w związku wyzwania, że na przykład mogłaby poprawić coś w sobie?
A: Tak, jak najbardziej.
Ch: Czy mogłaby schudnąć to już jest takie bardziej negowanie, czy…?
A: Nie, tu nie chodzi o negowanie. Z tym trzeba postępować subtelnie w związku, ponieważ łatwo wejść tutaj na jakiś słaby punkt kobiety i doprowadzić do kłótni. To trzeba umieć jej zakomunikować odpowiednio, w odpowiedni sposób.
Ch: Jeśli dziewczyna nie chce się spotykać częściej niż raz w tygodniu, bo na przykład studiuje, to nie przejmować się tym, bo takie jest życie, to jest normalne?
A: Tak, dokładnie, nie przejmować się tym i ubarwiać swoje życie tak, żeby ona w pewnym momencie zechciała znowu wejść do twojego życia. No i odkryć, czy tak naprawdę chodzi tutaj o to, że ona FAKTYCZNIE nie może się spotkać czy może traktuje ciebie tylko jak kochanka albo „plan B”, co też jest istotne. Trzeba myśleć kompleksowo – na wielu frontach, w wielu kontekstach i aspektach relacji.
Ch: A jak reagować na pytanie „Co jeśli po przespaniu ze mną ci się nie spodobam, bo stwierdzisz, że nie odpowiadam ci w łóżku?”?
A: „No to cię zostawię” i uśmiech. Albo „Więc musisz się postarać” i uśmiech. I tyle.
Ch: Aha. Nie próbować logicznie wyjaśniać, że…
A: Nie, nie, nie – na humor, nie mów wtedy WIELKIE PRZEMOWY p.t. „Słuchaj, jeżeli dziewczyna mówi coś takiego, to oznacza, że prawdopodobnie ma niskie poczucie własnej wartości i swojej seksualnej atrakcyjności. Powinniśmy o tym porozmawiać…”.
Ch: W związku też coś takiego mówić?
A: Nie, no w związku to nie będziesz miał raczej takiego pytania, „Co będzie, jak po seksie ci się nie spodobam?”. No chyba, że jeszcze nie miałeś seksu. Ja bym to obśmiał i pamiętaj – jak nie wiesz co zrobić, to obśmiej to tak, żebyście się obydwoje z tego śmiali.
Ch: Aha, bo związek to jest przyjaźń plus seks.
A: W pewnym sensie tak, bardzo upraszczając można by tak powiedzieć.
Ch: Czyli nie ma związku bez seksu, tak?
A: No tak, dokładnie, tak bym powiedział. Według mnie, nie. Oczywiście są ludzie, którzy potrafią rok czekać w związku na seks, ale to nie ja.
Ch: W związku dobrze jest się pokłócić od czasu do czasu, żeby się lepiej poznać czy może życie jest za krótkie i lepiej się od razu rozstać, żeby…
A: Ja generalnie wychodzę z założenia, że nie warto się kłócić, więc to nie jest moja dewiza, że „warto się czasem pokłócić”. Powiem inaczej – kobieta potrzebuje napięcia emocjonalnego w relacji, ponieważ jeśli nie zapewnisz jej huśtawki emocji w jakimś stopniu, takiej, którą ty kontrolujesz, to w pewnym momencie ten jej brak, tej huśtawki emocjonalnej, tego napięcia, dramatu, który jest jej potrzebny do życia sprawi, że któregoś dnia ona się potknie o twój but w korytarzu i zacznie na ciebie wrzeszczeć, że ty nigdy nie potrafisz zaprowadzić porządku i zrodzi się wielka kłótnia. A ty nie będziesz wiedział o co chodzi, bo „Kurwa, o co jej chodzi?! Potknęła się o but i zrobiła wielką awanturę ??!” i pomyślisz sobie „Kurwa, kobiety są pojebane”. Naprawdę chodzi o to, że ona jest jak taki bezpiecznik, który normalnie funkcjonuje, ale w pewnym momencie może mieć przepięcie i trzeba po prostu zapobiegać temu.
Ch: I właśnie jak zapobiegać?
A: Dając jej huśtawkę emocji w inny sposób. Choćby drocząc się czasem z nią w związku…
Ch: Ciekawe randki, tak?
A: Tak, tak. Dawaj jej huśtawkę emocji cały czas. Dobry seks, w łóżku też – push and pull. Robiąc jej co jakiś czas niespodzianki, robiąc demonstracje własnej siły, na przykład dominacji męskiej, silnej, żeby ona poczuła przez chwilę zagrożenie fizyczne, na przykład rzucasz ją na ścianę tak jakbyś miał ją zabić przez dwie sekundy a potem puszczasz, przytulasz, całujesz – i ona ma huśtawkę. Push and pull na różnych płaszczyznach, ale to jest push and pull kontrolowany przez ciebie a nie nagły, który wybucha nie wiadomo kiedy. Bo się zbierało w niej coś i nagle eksploduje z jakiegoś głupiego powodu.
Ch: Czyli można też czasem wzbudzić zazdrość w dziewczynie w związku?
A: Tak, drobną zazdrość tak, ale wielką nie.
Ch: Nawet w związku, tak?
A: Tak, w związku.
Ch: Nie bać się, że to doprowadzi do kłótni?
A: Nie, nie bać.
Ch: A jak reagować na to, że dziewczyna nie może się spotkać w danym dniu, bo umówiła się z koleżanką? Od czasu do czasu, załóżmy, że to się zdarza, to też traktować…?
A: Tak, niech sobie jedzie z koleżanką. Możesz zapytać „A z którą?”, „No to fajnie”.
Ch: Czyli dawać dziewczynie w związku przestrzeń, tak?
A: Tak, dokładnie. Wielu facetów gra role takich małych dyktatorów, którzy kurwa nie pozwolą pannie nigdzie wyjść, a potem dziwią się, że panna się przed nimi chowa, ukrywa smsy, że ich zdradza albo że robi jakieś inne chore akcje.
Ch: A jak reagować na tekst dziewczyny po lekkim, załóżmy że negu, że dziewczyna cię wymieni na lepszy model też lekko się drocząc.
A: Wiesz co, to zależy dużo od sytuacji. Potrafię sobie wyobrazić sytuację, w której to spierdoli wszystko i panna wyjdzie trzaskając drzwiami, ale potrafię takie, w której ona cię uderzy zabawnie i może powiedzieć „Ty głupku, bo ja cię wymienię na lepszy model”, wtedy jest to zabawne, ale wiem, że czasami takie sytuacje mogą spierdolić całą wibrację, bo panna to źle odbierze. To zależy od sytuacji, od twojego indywidualnego wyczucia. Trudno mi podać tu jakąś żelazną zasadę albo receptę. Dużo tu zależy od tego, żebyś był uśmiechnięty, żeby cała twoja mimika twarzy, mowa ciała była zabawna, żeby było widać, że ty TYLKO żartujesz. Żeby można było definitywnie odebrać to jako żart, a nie jako dowalenie jej.
Ch: A jak rozmawiać z dziewczyną, kiedy ona mówi, że jej były się do niej odezwał i chciałby się z nią spotkać na kawę?
A: Dla mnie jest to jasne, że jej były odzywa się po to, żeby ją poderwać na nowo. Ja bym porozmawiał z nią o tym – zapytałbym „A w jakiej sprawie? No bo na kawę to się chodzi na podryw z dziewczyną”. czy „Słuchaj, chcesz do niego wrócić? Proszę bardzo. Jeśli będziesz z nim szczęśliwa to idź na tę kawę” ale tu jest potrzebne wyczucie. Albo możesz powiedzieć „OK, słuchaj, to pójdę z tobą na tę kawę i sobie z nim pogadamy. Nie będzie problemu bo przecież on chce się tylko neutralnie z tobą spotkać, nie? ;)”. Dowiedz się o co biega, bo może to faktycznie neutralne spotkanie (choć szanse na to są małe wg mnie)
Ch: A jak to jest z zasadami w związku odnośnie przyjaźni, gdy dziewczyna ma kolegę i chce się z nim spotkać – ja mam koleżankę i chcę się z nią spotkać, czy takie akcje są dozwolone czy raczej tego unikać i po prostu już nie ma raczej spotkań z koleżankami na kawę?
A: Znowu wpadasz w taką zero-jedynkową regułę, że albo to albo to. Ja myślę, że nie ma reguły, że to jest kwestia twojego wyczucia. Ja nie widzę problemu, żeby się spotkała raz na jakiś czas ze swoim kolegą, bo wiem, że dziewczyny mają swoich aseksualnych kolegów, z którymi chętnie spotykają się i gadają. Ponarzeka troszeczkę na ciebie i to też rozładuje napięcie w niej 😉
Ch: No właśnie kwestia czy on jest aseksualny.
A: Wiesz, jeżeli ona się zna z nim od 5 lat i nigdy nie byli razem to… Powiem ci tak, często na samym początku znajomości z dziewczyną, dziewczyny opowiadają o takich sytuacjach i mówią „Wiesz, bo ja z Piotrkiem to się znamy od 5 lat, on tak cały czas myślę, że coś do mnie ma, ale ja mu powiedziałam, że możemy być tylko przyjaciółmi i on to zaakceptował i tak się od 5 lat znamy”. To on jest orbiterem, i może coś próbować z Twoją dziewczyną, ale jeżeli ona mówi ci, że zna się z nim od 5 lat i są naprawdę serdecznymi przyjaciółmi, to pewnie jest to „aseksualny” kumpel. Jeżeli ona mówi, że on co jakiś czas próbuje z nią – „On ma dziewczynę, ale wiesz, co jakiś czas coś tam próbuje” to jest jasne, że jest jej orbiterem i będzie coś kombinował cały czas np. kopał pod Tobą dołki. Wtedy stosuje się różne techniki niszczenia konkurencji, umniejszania jego wartości, subtelnego amogowania i tak dalej, ale to już jest temat trochę na inną bajkę.
Ch: Jak reagować na to, że dziewczyna założyła się z koleżanką, że jeśli przegra, to musi podejść do wybranego przez jej koleżankę faceta i zdobyć jego numer telefonu, zakładając, że jest w związku? Czy po prostu olać to? Czy nie pozwalać na coś takiego?
A: Dla mnie to jest jakaś dziecinna zabawa. Nie za bardzo wiem o co tu biega. W jakim kontekście? Ona ci opowiada coś takiego czy jak?
Ch: Tak, tak.
A: Dziewczyna, która jest z tobą w związku?
Ch: Tak można powiedzieć.
A: Że się z koleżanką założyły, tak? No i co? I jak to dalej poszło?
Ch: Jej koleżanka powiedziała, że jeśli przegra, to musi podejść do faceta i zdobyć jego numer telefonu.
A: Jakiś zakład, tak? No i co? Przegrała czy wygrała?
Ch: Nie doszło do skutku.
A: Do skutku ten zakład, tak?
Ch: Tak.
A: Ja bym to olał albo robił to wszystko dla zabawy, powiedział „Dobra, to będzie próbowała na mnie, zobaczymy czy zdobędzie ode mnie ten numer.
Ch: A mogę powiedzieć coś takiego „OK, to ja się założę z kolegą o to samo i będę podchodził do dziewczyn i telefony zdobywał” – też mogę tak zareagować, tak?
A: Ja bym w to raczej nie wchodził, bo to jest wchodzenie w jakieś dziwne konfrontacje, dziwną wibrację. Ja bym to obśmiał. Pamiętaj – zastanów się w tej sytuacji jak by zareagował facet, który ma duże powodzenie u kobiet, no pomyśl. Czy próbowałby jej coś udowodnić? Powiem ci, że przegrałbyś w tym momencie, bo ona by podeszła do 5 facetów i jeśli jest ładna, wzięłaby od 5 numery, a ty podejdziesz do 5 i ryzykujesz tym, że 4 ci nie dadzą numeru. I co? Ona powinna wiedzieć, żę inna kobiety na Ciebie lecą, ale nie ŻE TY AKTYWNIE podrywasz dziewczyny. Wiec zabawnie możesz się z nią podroczyć, ale nie wchodził bym w takie konfrontacje, bo po pierwsze to jest dziecinne, a po drugie nie udowodnisz niczego nowego, ponad oczywistą desperację wielu facetów.
Ch: Czyli raczej takie drobne gierki po prostu.
A: Tak, dokładnie. Żaden wartościowy i atrakcyjny mężczyzna będący pewnym siebie i mający poczucie tego kim jest i że ma wybór, nie czułby potrzeby wchodzenia w takie gierki.
Ch: Czyli mogę po prostu powiedzieć, że dla mnie to jest dziecinne i skończyć temat?
A: Tak i tyle. I zmienić temat. Mam jeszcze kilka innych pomysłów w głowie, ale zostawmy to. Szkoda czasu.
Ch: Yhm, no to tak właśnie bym zareagował.
Ch: Mam takie pytanie typu jak reagować, gdy dziewczyna chce jechać ze swoimi przyjaciółkami w góry na kilka dni w czasie, kiedy mogła się spotkać ze mną? Ale to raczej takie rzeczy olewać z tego co…
A: Tak. Wiesz, jeżeli ona naprawdę chce… To też zależy od sytuacji, bo jeżeli jesteście już 3 lata w związku, a ona chce wyjechać na kilka dni no to siłą rzeczy ona chce odetchnąć.
Ch: Ma koleżanki, z którymi chce się po prostu wybrać…
A: Tak.
Ch: Mogłaby się spotkać ze mną, ale z koleżankami też rzadko się widuje.
A: Właśnie, to jest kwestia tej elastyczności, zastanowienia się co się kryje za tym co ona mówi. Czy jej intencją jest tak naprawdę spławienie ciebie czy naprawdę chce się z nimi spotkać, bo to różnie bywa.
Ch: Zakładając, że naprawdę chce się z nimi spotkać.
A: Ja bym powiedział „Dobra, spoko, spotkaj się z nimi. Ja polecę sobie w kosmos tego dnia” czy „Ja sobie pojadę nad Zegrze” czy nie wiem, gdzieś indziej. „Nie ma problemu, ja się spotkam z moimi znajomymi”.
Ch: A takie dobre miejsce żeby zabrać dziewczynę na Sylwestra?
A: Weź ją na Księżyc na przykład 😉 Dobre miejsce to jest to, gdzie będzie wam fajnie – tobie i jej. Przestań myśleć o tym jako o próbie niesamowitego wywarcia wrażenia na niej. Niech miejsce będzie tylko dodatkiem do waszej znajomości, a nie czymś, co powali ją na kolana, a ona pomyśl „O kurwa, żaden koleś nie zabrał mnie jeszcze na gokarty”. Bo mam wrażenie , że myślisz kategoriami usilnego zaimponowania dziewczynie, tak aby pomyślała „O, jaki Ty jesteś niesamowity! Zabrałeś mnie do tej opuszczonej klimatycznej fabryki, w nagrodę zrobię Ci loda :)”, a to nie tędy droga. Ludzie często mitologizują miejsca randkowe jako coś, co załatwi za nich sprawę.
Ch: Bo ja czytałem w jednej książce, że trzeba być mistrzem randkowania.
A: Pierdolenie, gówno prawda. Fajnie jest mieć jakiś dobry plan na takie randki, ale super randkowanie nie załatwi ci reszty wibracji między tobą, a dziewczyną. Ja praktycznie na pierwsze spotkanie chodzę tylko do kafejek, czasem w jakieś ciekawe miejsce, rzadko kiedy. Mam jedn, dwa, trzy takie obmyślone, które potrafią dziewczynę rzucić – ale to robię raz. Tak naprawdę nie w miejscu randki leży klucz do uwodzenia dziewczyny. On leży w wibracji i tym co w niej wywołujesz po drodze, a randka jest tylko dopełnieniem tego procesu. Wielu ludzi, nie wiem czy z braku doświadczenia, bo to ładnie brzmi, próbuje przerzucić na miejsce randkowania cały ciężar tego procesu. Fajnie jest jak jest to ciekawy dodatek, ale nie do końca o to w tym chodzi. To jest dodatek, tak jak dobre ubranie. To jest jeden z wielu aspektów wywoływania emocji w kobiecie, ale nie decydujący. Także na wszystko można patrzeć z wielu różnych stron. Istotne jest, co dla ciebie pracuje. Dla mnie pracują zwykłe kafejki i nie ma z tym problemu. Oczywiście są miejsca, gdzie mogę ją zabrać ze zwykłej kafejki, na przykład do kafejki na 40. piętrze w Warszawie, gdzie jest panorama na całe miasto. Równie dobrze może być to basen. To zależy co dla ciebie działa. Dla niektórych facetów dobrze będzie działał basen, bo dobrze wyglądają i to im „plusuje” u dziewczyny. Inni znajdą romantyczne miejsce, bo dziewczyna jest romantyczna i to będzie pasowało, ale znajdziesz dziewczynę, która nie lubi romantyzmu i w tym momencie to miejsce jest spalone dla niej. Ja bym traktował wszystkie rzeczy zewnętrzne jako dodatek do tego jak ty rozmawiasz i jak postępujesz z dziewczyną.
Ch: Jeszcze kwestia kafejki i wydawania pieniędzy w niej tak, żeby dziewczyna nie pomyślała sobie, że chcę ją przekupić.
A: Pierdol to myślenie. To jest stare gówniane myślenie ze społeczności uwodzenia. Jakie przekupywanie? Kawa? 8, czy 15 zł – jakie przekupywanie? Takie myślenie jest dobre, kiedy ktoś chce zabierać dziewczynę na bardzo drogie kolacje za 300-500 zł chcąc jej zaimponować, a nie na spotkanie w kafejce. Więcej można zepsuć takim podejściem tzn. skąpstwem niż to warte.
To tyle na dziś.
pozdrawiam
adept
18 komentarzy
swietna teoria ale do praktyki zwiazkowej droga daleka
zapomniales o trzeciej kwestii poza sfera seksulna i emocjonalna o duchowosci bez niej nie ma normalnego zwiazku
duchowosc to uczucia wyzsze , rozwoj serca i duszy
a i jeszcze o jednym zapomniales wspolne plany , nie moga byc rozstaje drog
i klient niech nie mysli ,ze ktos jest na stale bo jeszcze w to uwierzy…
ktos moze byc stalym partnerem ale na dluzej… niestety wbija sie ludziom ,ze moze byc zwiazek staly – hmm chcialbym poznac taki zwiazek , gdzie nie ma w nim zadnych ani burzliwych ani pozytywnych zmian a jest tylko konstans 🙂
Nie zapomniałem 🙂
Natomiast, nie ma czasu na konsultacji 30 minutowej na wszystko o związkach. Od tego jest cały poradnik Sekrety Związków. No i nie każdy jest gotowy na rozmowy o duchowości w związku.
Hej Marcin!
Szybkie konkretne pytanie o intencje dwóch koleżanek z grupy studenckiej.
Dziewczyny są przyjaciółkami i zaczęły do mnie jakiś czas temu pisać wprost że mają ochotę na trójkąt. Dzisiaj namawiają mnie na szybki seks przed zajęciami jutro rano.
Akcja trwa od 2 miesięcy, wiedza ze jestem w związku i wciąż wypytują o moja dziewczynę i maja satysfakcję gdy ona jest zazdrosna.
Rzecz w tym, że nie wiem czy żartują czy mówią poważnie, nie chcę sie ośmieszyć!
Mamy dobry kontakt, dziewczyny uważają mnie za podrywacza, ostatnio jednej podczas powrotu z zajęć opowiadałem o tantrze i wytryskach i od tego momentu się zaczęło pisanie o trójkątach.
Zawsze piszą gdy są razem, są nieśmiałe w kontakcie bezpośrednim a na fejsie szaleństwo. Jedna jest sama od dłuższego czasu z tego co wiem a druga jest w niesatysfakcjonujacym związku.
W Twoich materiałach nie znalazłem odpowiedzi na taką sytuację, napisz choć krótko swoje zdanie. Mogę rozszerzyć historię.
Pozdrawiam
sa ciekawe wytrysku i tantry ale boja sie ,ze nie dadza rady albo nie beda wiedzialy jak sie zachowac i stad nie chca sie umowic..
musialbys je przekonac ,ze sobie poradza i wprowadzac powoli w swiat nowosci przez zwykly wpierw seks… jesli tam sie uda to wtedy lekko isc dalej , widzisz dziewczyny sa takie ,ze dlugo sie zastanawiaja nad czyms co jest im obce i nieznane i boja sie nawet zrobic to indywidualnie i chca razem
gdyby byla taka mozliwosc ja bym wybral je wpierw pojedynczo i ocenil czy sie nadaja na trojkat dopiero po seksie z kazda z nich , wtedy one czuly by sie komfortowo , gdyz byla by to tajemnica przed druga ,ze cos sie nie udalo… no i nigdy nie rob tego przed zajeciami ,zeby sie nie spieszyc… po ocenie ,ze one sie nadaja zrobilbym spotkanie na zwykly seks i na tym zakonczyl i dal im do myslenia czy sa dobre… a potem jesli ocenisz ze sa dal im nowa domieszke szansy na tantre oczywiscie w wydaniu 10 proc a 90 proc seks zwykly , ktory znaja i potem dalej 20/80
tak by sie spelnialy i czekaly na tantre z cierpliowscia a zarazem z podnieceniem
Hej Marcin!!!
Mam szybkie pytanie co się stało że nie udało się zbudować związku?? Poznałem dziewczynę w kawiarni rozmowa się udała nawet dostałem numer. Wieczorem zadzwoniłem do niej nie chciała się ze mną spotkać. Mówiła ,, Muszę cię lepiej poznać”. Ja odparłem że spotkamy się na kawie i lepiej mnie poznasz. Powiedziała ,, Nie mam czasu muszę się uczyć”. Dałem spokój za 2 dni napisałem do niej. Pisałem do niej miesiąc wyszła z planem randki. Mieliśmy się spotkać pod kawiarnią. Byłem na czas lecz ona nie przyszła. Co zrobiłem źle???
Moim zdaniem moglo pasc slowo RANDKA co wiaze sie ze zobowiazaniem seksualnym w celu tworzenia zwiazku i za malo informacji o tym jak przebiegala rozmowa i o czym.. powodow moze byc tysiace albo i jeden…
ciezko cos tutaj poradzic
Adept ja tylko mialem na mysli duchowosc w wyrazaniu uczuc wyzszych a nie zaraz filozofia OSHO 🙂
milosc dla kazdego jest inaczej odbierana poniewaz to stan psychiczny a kazdy ma inna podobno psychike… i inaczej reaguje na bodzce zmyslow
ale napewno jedno jest pewne milosc to dzielenie sie jednej osoby z druga swoimi uczuciami a nie jak to sie popularnie mowi dawanie uczuc.
Słowo RANDKA padło. Czyli jedno słowo może tak wiele zmienić?????
A: Weź ją na Księżyc na przykład 😉
ja probowalem gonic sie z nia po pierscieniu Saturna ale sie wystraszyla ,ze ja zdubluje:)
Miałem rok temu sytuację że moją dziewczynę zaczepiał typ poprosiła mnie żebym coś z tym zrobił. Dobre słowo nie poskutkowało więc teraz mam zawiasy 2 lata. Czy dobrze zrobiłem?? A najlepsze jest to że dziewczyna ze mną zerwała tłumacząc że nie umiem rozwiązywać problemów. Jak mogłem rozwiązać problem z tym typem???
W inny sposób.
Wg mnie źle zrobiłeś. Na stalkerów też są sposoby. Kilka najprostszych opisałem tu kiedyś na blogu.
Nie mogę znaleźć możesz mi napisać bo chcę radę na przyszłość
jak pozbyć się prześladowcy
Mam zamiar zarywać do jednej dziewczyny tylko mieszkam w małej miejscowości i nie chcę siary zrobić. Z rzeźbą mam nie najlepiej chcę radę czy zrobić rzeźbę czy nie zastanawiać i podejść do niej????
Piszesz: uważam, że w pewnym sensie to jak kobieta się zachowuje przy mężczyźnie jest w jakimś stopniu odzwierciedleniem tego, co on robi przy niej. Jeżeli on się pokazuje raczej jako romantyczny kochanek, jako szalony koleś, to ona prawdopodobnie będzie go siłą rzeczy wrzucała w taką szufladkę „krótki romans w jej życiu” a niekoniecznie „mężczyzna na resztę życia”
A w jaką szufladkę kobieta wrzuciłaby Tulipana? Krótki romans czy mężczyzna na resztę życia?
To zależy jak by się przy niej zachowywał 🙂
Witam Adept!
Mam taką sytuację. U mnie w pracy jest pewna mężatka, na którą mam ochotę i daje mi pewne oznaki zainteresowania, ale zastanawiam się jak rozegrać sprawę, aby po ewentualnym falstarcie, nie było lipy. Rozmawiam z nią często i ostatnio pytałem ją o pożyczenie pewnych materiałów. Kiedy nie przyniosła, to spytałem: kiedy mi dasz?, a ona: obcym nie daję i uśmiech. To ja: ale w żadnym wypadku obcym nie dawaj, to głupota i śmiech. Poza tym, czasem łapę ją bezczelnie za tyłek, a ona niby leci na mnie z rękami, ale się rozgląda czy nikt nie widzi. I niby jest zła. A ja się śmieję i mówię: robię tak, bo lubisz i bezczelny uśmiech. Pytała mnie również, co zrobię w rewanżu za te nieszczęsne materiały. To ja, że ją zaproszę na coś dobrego. Ona mówi, że w porządku, tylko ona mało je to dużo nie stracę. No więc kwestia zasadnicza jest taka, jak poprowadzić dalej sprawę, żeby nie spalić. Z góry dzięki za odpowiedź Adept. Liczę również, że może ktoś inny ma jakiś pomysł.
Cześć. Mam tylko jedno pytanie. Ona mnie rzuciła i kilka tygodni pozniej to ona mnie usunęła z facebooka. Co o tym myśleć? Powiem że nic jej nie wysyłałem, ani do niej nie pisałem no chyba że to ona pierwsza coś wysłała ale też nie od razu odsyłałem. Owszem lajkowalem jej zdjęcia np jak była na wspinaczce górskiej. Wiesz pracujemy razem i ona chciała zostać znajomymi więc nie chciałem wyjść na takiego co się obraził. Ona była zazdrosna chyba bo zacząłem wrzucać posty że jestem na kręglach itp. pytała się z kim byłem na kreglach. Też zacząłem wrzucać fotki że dobrze się bawię, na których też były inne dziewczyny (nic erotycznego) Nie robiłem tego na złość. No więc jak myślisz czemu mnie usunęła z FB?
Dzięki za odpowiedź