Gdziekolwiek nie spojrzę w internet (lub w książki psychologiczne) tam wszędzie widzę facetów szukających pomysłów jak zaimponować kobiecie? Jak stać się „NAJ”, jak zrobić wrażenie na dziewczynie, jak zapunktować u niej itd. Jestem też zalewany masą wiadomości typu: czy lepiej mieć duża klatę? jaki kolor ubrania kobietom podoba się najbardziej? Jak być atrakcyjnym? jak zwrócić jej uwagę na siebie? Adept, a czy lepiej jest mieć brodę drwala czy nie? Powiedz co się kobietom podoba najbardziej? Czy lepiej być wydepilowany czy nie? Czy kolor mojego długopisu w pracy sprawia, że jestem bardziej atrakcyjny dla kobiet? (Ok, to ostatnie pytanie z długopisem zmyśliłem)
Niestety, to jest potężny błąd w tym myśleniu. Z jednej strony fajnie jest być pięknym, młodym i bogatym, ale z drugiej strony takie myślenie prowadzi do pewnej klęski z konkretną dziewczyną. Po pierwsze – ono zakłada, że „Ty sam w sobie nie wystarczysz”, „że nie jesteś wystarczająco fajny/dobry/atrakcyjny dla niej”. To generuje kompleksy i rujnuje Twoją pewność siebie przy dziewczynie.
Musisz zdać sobie sprawę z tego, że każda kobieta ma w swoim umyśle obraz idealnego mężczyzny. Nieważne jak i skąd on się wziął w jej głowie. I nigdy nim się nie staniesz. Ona ciągle będzie cię z nim porównywać. I zgadnij co? Choćbyś stawał na głowie, to nigdy się w niego nie wpasujesz. Między innymi dlatego też słyszysz z jej ust tzw. shit testy. Nawet kiedy jesteś z nią w związku. Bo ona porównuje Ciebie i Twoje zachowanie do idealnego obrazu w swojej głowie. Gdy się tym zaczniesz przejmować i stresować to będzie to pierwszy krok do upadku tej relacji.
Co zatem możesz zrobić?
Przede wszystkim zapomnij o świadomej chęci IMPONOWANIA dziewczynie. Tak, to jest przeciwne intuicji, ale załóż, że pracujesz nad swoją atrakcyjnością i rozwojem dla samego siebie, na spokojnie, bez paniki. Załóż, że chcesz prześcignąć tylko samego siebie, a nie ideał w jej głowie. W rozmowie z dziewczyną co jakiś czas dyskwalifikuj siebie. Nie zachęcaj jej do tego porównania Ciebie z ideałem. Tamten idealny mężczyzna w jej myślach, jest nigdy nie kończącym się zasobem najatrakcyjniejszych męskich cech i kryteriów do spełnienia. Nie masz szans. W końcu ich nie spełnisz. Pociesz się tym, że żaden mężczyzna nie da rady.
Sposobem wygrania z jej „idealnym mężczyzną” jest zniechęcenie jej do porównania np. ona mówi, że podoba jej się jaki jesteś wysoki, Ty mówisz „Dzięki, założyłem podwyższające buty, tak naprawdę jestem karzełkiem”. Ona mówi, że jest pod wrażeniem tego jaki jesteś wygadany, Ty mówisz „Dzięki, ale wiesz, bywają dni, gdy jestem mega nudnym introwertykiem”. Ona twierdzi, że jesteś dżentelmenem, Ty mówisz „Dziękuję to miłe co mówisz, ale wiedz o tym, że bekam przy jedzeniu, a jak pierdnę to zwalę winę w towarzystwie na Ciebie”. Ona mówi ci, że podoba jej się twoja nowa czapka. Ty mówisz, „Dzięki, nie uwierzysz, ale kupiłem ją na kilogramy w lumpeksie.”. Ona mówi „niesamowite, otworzyłeś przede mną drzwi, wielu facetów dziś tak nie robi”, Ty odpowiadasz „Ciesz się, bo jutro pokaże Ci moją mroczną stronę i zrujnuję tę wizję”.
Chodzi oto, abyś zredukował to do realistycznego poziomu. Pokazując, że nie przywiązujesz takiej wielkiej wagi do wywarcia na niej wrażenia – zniechęcasz ją do porównań.
Ona przejeżdża dłonią po twoim umięśnionym bicepsie, a Ty mówisz „tak tak, naciesz się tą chwilą, bo od jutra rzucam ćwiczenia, wpycham pizzę na kilogramy i mam zamiar przytyć z 50 kg, hehe”. Łapiesz? Nie zrozum mnie źle, nie ma nic złego w staraniu się być najbardziej atrakcyjnym jak się da. Pamiętaj tylko, aby nie wpaść w obsesję, otchłań kompleksów i niepewności na swój siebie. No i upewnij się, że tworzysz w głowie dziewczyny realistyczny obraz tego, kim jesteś.
Oto krótka historia jednego z moich czytelników:
„Słyszałeś takie historie pewnie setki razy. Mniej więcej półtora roku temu, poznałem dziewczynę i byliśmy ze sobą przez ten czas. W grudniu jej się oświadczyłem, zgodziła się, ale to zostało między nami(nie mówiliśmy naszym rodzinom). Od samego początku robiłem dla niej wszystko: odprowadzałem ją do pracy i z pracy, po pracy przynosiłem jej jedzenie, obsypywałem kwiatami bez okazji, mówiłem ze jest dla mnie najważniejsza i że ją kocham(ona odpowiadała mi, że mnie też). Chciałem, żeby jej życie było jak z bajki. I wydawało mi się że rzeczywiście że tak jest, była szczęśliwa. Chciałem i robiłem wszystko, żeby była najszczęśliwszą kobietą na świecie. I rzeczywiście tak było, jeszcze niedawno (1 msc temu) pisała mi na naszym zdjęciu: ukochany mąż, na zawsze tyko ty itd.” (…)
„Byłem jej pierwszym poważnym facetem i jej pierwszym kochankiem. Zamiast gdzieś wychodzić ona wolała siedzieć w domu, u mnie albo u niej. Rzadko gdzieś wychodziliśmy, bo ona nie chciała, nie miała ochoty. (…)”
„Z czasem zauważyłem że przestała dziękować nawet za kwiatka, nie zwracałem na to uwagi, bo myślałem że miała ciężki dzień w pracy. Coraz rzadziej zaczęliśmy się kochać, a jeżeli już się kochaliśmy, pieściliśmy to zawsze chciałem, żeby kończyła jako pierwsza. A z czasem jak już doszła, nie zajmowała się już mną.” (…)
I rozstanie:
„Następnego dnia jak się spotkaliśmy ( w poniedziałek po pracy), od samego początku czułem że jest coś nie tak, potem zaczęła płakać i powiedziała że musi oddać mi pierścionek i że nie chce brać teraz ślubu. Mówiła że jest młoda i że się jeszcze nie wyszalała. Jak wyszedłem napisałem jej smsa że dam jej tyle czasu ile potrzebuje, odpisała że przez najbliższe tygodnie miesiące chce być sama i nie jest w stanie mi powiedzieć czy do siebie wrócimy. Marcin, poradź mi co mam zrobić żeby ją odzyskać? Czuję że ona mnie nadal kocha. Wydaje mi się, że ona żałuje tego co zrobiła. Naprawdę chcę, żeby była szczęśliwa i żebyśmy byli razem. Jak ją odzyskać?„
Moja odpowiedź:
Może Ci się wydawać że robiłeś coś dla niej, że zależało Ci na jej szczęściu itp. Bo tak Ci wmówiło otoczenie i wszechobecne media. Ale tak naprawdę robiłeś to wszystko dla niej z czysto egoistycznych pobudek. Poczułeś taki zastrzyk szczęścia poprzez to, że z nią byłeś, że chciałeś za wszelką cenę to utrzymać. Pomyślałeś – jak ZE WSZYSTKICH SIŁ będę dla niej idealny – to ona będzie dla mnie dobra. Co to komunikuje? Niedostatek!! A to jest bardzo nie atrakcyjne. Co ta dziewczyna miała Ci powiedzieć, że nie podoba jej się, to że nosisz jej kanapki? Przecież to miłe. Ja nie narzekałbym, gdyby kobieta przynosiła mi kanapki, woziła samochodem i obsypywała prezentami. To jest miłe, ale nie ma wiele wspólnego z pociągiem seksualnym i prawdziwą męską atrakcyjnością. Kobieta powie „takie zachowanie, taki facet to mi się podoba”, ale to nie oznacza, że czyni Cię to dla niej kimś wyjątkowym, to nie oznacza że podoba jej się to na płaszczyźnie seksualnej (czystych emocji i pociągu) tylko na płaszczyźnie LOGICZNEJ (społecznej, mainstreamowej). Ona została „wyuczona”, że jak faceta o nią dba, to jest to właściwy facet. Ona myśli „jak facet daje mi kwiaty, to mu na mnie zależy” ale to, że „facetowi zależy” NIE JEST RÓWNE z tym, że ona go pragnie i kocha pełną miłością. To tylko dla niej znak, że ona „POWINNA go kochać”, bo tak mówią media i otoczenie. Ale to tak nie działa. Ile to razy słyszałem od kobiet zdania „Wiesz co? No nie wiem co się dzieje, przecież powinnam czuć coś do niego, a nie czuję… on jest taką dobrą partią, dbałby o mnie, no ale ja nie czuję nic do niego! Dlaczego?”.
Musisz wyplenić tego typu zachowania. Te zachowania pochodzą ze złej postawy. Ty gonisz za nią, starasz się, ona ucieka. Zrobisz coś dobrego, ona jest pod wpływem różnych emocji i ona przez chwile za Tobą goni i widzi Twoją wartość. Ale Ty jesteś ślepy i znowu za nią gonisz i kombinujesz. Czas i pora zerwać z Tą desperacją, niedostatkiem i dziecinną postawą.
Adept
ps. tłumaczenie dla maniaków technikaliów uwodzenia – wstaw pomiędzy swoje DHV (demostracje wyższej wartości) co jakiś czas, krótkie stwierdzenia „umniejszające” nieco Twoją wartość. To pokaże jej, że nie jesteś owładnięty manią ZAIMPONOWANIA jej.
ps2. Kluczem do zrozumienia dlaczego nie działają te „kwiatki, kanapki i umilanie jej życia” są słowa klucze: „WZAJEMNOŚĆ + TWOJE OCZEKIWANIA/KRYTERIA”. Nie chodzi o te kwiatki i inne gesty. To jest OK, pod warunkiem, że jest to odwzajemniane i towarzyszy temu taka sama inwestycja kobiety w znajomość z Tobą.
7 komentarzy
Ci co czytają moje komentarze, za pewne wiedza jakim jestem „chujem” ale powiem wam coś innego…. Nigdy nie byłem w stosunku do kobiet jakiś bardzo wylewny… poznałem jakiś czas temu młoda kobietę, postanowiłem być całkowicie inny niż wcześniej…. tak z ciekawości, dla testu…
Laski wrzucały na mnie, jaki to ja nie dobry, jak zniszczyłem im życie, jaki ze mnie egoista podły itp…
Mówię ok, będę dla tej młodej damy takim księciem z bajki, takim rycerzem jakiego ona faktycznie by chciała…
Nasz związek to była bajka, tak jak piszę kolega u góry, laska to płakała ze szcześcia, seks nie do opisania… cuda wianki po prostu… Mijały miesiące, tkwiłem w tym głownie już pół roku i nie bardzo miałem o co się z nią pokłócić.. aż w końcu postanowiłem ze przestane się do niej odzywać…
I to był początek końca… Argumenty leciały z jej strony zajebiste, stwierdziła ze nie możemy być razem, bo jest między nami zbyt duże napięcie seksualne, ze ona chciała mnie mieć całego, a ja, ją stopowałem. Chciała mi po prostu robić gałę, a ja nie chciałem i to był dla niej problem… Usłyszałem od niej tekst : że czegoś jej brakowało w związku…
Ja wiem czego jej brakowało…. Brakowało jej braku szacunku z mojej strony, ostrej kwalifikacji, wymagań… Jak jesteś dla laski jej wymarzonym, to ona sobie w końcu myśli w głowie… coś tu kurwa nie gra ? On jest za idealny, to pewnie ściema i się odkochuje… Czasem byłem lepszy w związkach, czasem gorszy, ale jedno jest pewne, awantury są bardzo dobre…. Kiedyś jedna prostytutka mi powiedziała, ze bez zazdrości, nie ma miłości… Wszystko to kwestia aby umieć to wypośrodkować…
Dlatego ja się nie przejmuje już w ogóle niczym, jak chce wyzwać dziewczynę to po prostu ją wyzywam… Wszystko polega na odpowiednim dobrze słów… To jest klucz do sukcesu… Ale niektóre kobiety lubią być poniewierane… Nawet coś kiedyś Marcin wspominałeś o tym, ze facet bije babę, a ona nie może od niego odejść, jak już zacząłeś ten temat, to mógłbyś napisać właśnie o tym zjawisku coś więcej…
Jest takie powiedzenie : „kłócicie się, jak stare dobre małżeństwo” To tylko potwierdza, ze tak właśnie powinno być…
To emocje sterują kobietami nie logika. Bycie miłym nie jest wynikiem ego lub próbą kupienia jej uczuć.
Faceci po prostu myślą, że tak właśnie powinno wyglądać uwodzenie. Starają się być mili, kupować kwiaty, grać bezpiecznie a gdy kobieta mówi „Nie” to rezygnują, bo nie chcą jej urazić i stracić w jej oczach. Facet powinien wychodzić na przeciw jej logice i skutecznie omijać jej opory, nawet gdy ona zaprzecza.
Kobiety podświadomie szukają emocji, chcą być prowadzone ale tego nie mówią. W związku musi być balans emocjonalny, facet w związku powinien komunikować, że ma szanse u innych kobiet aby czuła zazdrość w przeciwnym razie wyjdzie na nudnego pantofla. Gdy ona się nie angażuje, a tylko facet robi wszystko wokół niej to On traci wartość.
Kłótnie to też emocje i są potrzebne. Gdy jest zbyt idealnie, to czar w końcu pryśnie i laska bzyknie się z innym.
Życie nie jest sielanką, trzeba pokazać gdzie jest jej miejsce kobiety.
To już wie każdy czytelnik tego bloga… że „To emocje sterują kobietami nie logika.” Ale to też działa odwrotnie… Logiczne myślenie potrafi wpływać na emocje kobiet i Ja tak miałem…. Że laski szalały, ich cipki przejmowały kontrole nad ich mózgami, a gdy mnie nie było, to mamuśki wkładały im swoje frazesy do głowy i później leciały takie teksy w stylu, no nie wiem czy to miłość…
Jaki jest Paradoks całej tej mojej nauki uwodzenia ? Im więcej się tego uczy, tym bardziej jestem przekonany ze robiłem kiedyś dobrze…
Mój dziadek robił dzikie awantury babci i są do tej pory, mój ojciec to samo… Byłem nauczony bycia chamem i brania tego co mi się należy, ale wszyscy na mnie posiedli, kiedy uległem, to zaczęły się problemy…
To czego mnie nauczyć ten blog i to całe uwodzenie, ze nikt mnie nigdy nie ugnie… Tak jak powiedział Marcin w jednym swoim poradniku, masz ochotę wziąć ostatnie ciasto ze stołu ? To bierz, bo Ci się należy… Krótka piła, zawsze tak robiłem, to byłem wyzywany od świni i co najgorsze, przez własnego ojca, dzisiaj wiem, że być może, bał się podświadomie utraty władzy…
Być może robiłeś to ZBYT „nachalnie”, a chodzi o to, aby brać swoje nie łamiąc przy tym norm społecznych 🙂
Myślę ze nie… Życie to jest walka i każdy próbuje się dowartościować kosztem tej drugiej osoby… Stałem się zbyt otwarty na sugestię innych i tylko straciłem… Dlatego jestem otwarty tylko na sugestię ludzi, których na prawdę szanuje… Ludzi którzy coś osiągnęli w życiu…
Ostatnio byłem na imprezie i jakiś gówniarz zwrócił mi uwagę ze się źle zachowuje przy stole, nawet nie wiem o co mu chodziło… na prawdę… a później najebany, dłubał w nosie i wycierał kozy o fotel mojego kolegi… Tacy są właśnie ludzie… „źdźbło w oku bliźniego widzisz, a belki w swoim nie dostrzegasz”
Albo inny przykład… Przyjechał do mnie ostatnio jakiś synek, starą rozjebaną alfą, nieogolony w jakiś szmatach oglądać wiertarkę, którą miałem na sprzedaż… wymyślał, cudował… powiedział ze jest mocno zużyta… nacmokał się strasznie…
Na drugi dzień przyjechał facet 100 km ode mnie i kupił od razu, powiedział ze jest bardzo ładnie utrzymana i zadbana… Jeszcze mnie wychwalił…
I myślę ze tak samo jest z kobietami… Jedna będzie miała muchy w nosie, ciągle nie zadowolona itp. a przyjdzie inna co będzie potrafiła docenić… i będzie się spuszczać na stojąco, ze ma takiego faceta… tak po prostu w życiu jest, trzeba sobie zdać z tego sprawę i nie męczyć się na siłę, jak komuś coś nie pasuję to droga wolna… Proste no nie ? Tylko te media tak mieszają ludziom w głowie, ze trzeba być wyrozumiałym, że trzeba się starać i w ogóle… Nie, trzeba być kulturalnym, ale stanowczym i nie bać się powiedzieć nie… Byłem uczony, ze trzeba wchodzić ludziom w dupę, ale to nie prawda, większy szacunek można zyskać asertywnością i stanowczością… I tego właśnie się trzymam…
dobrzy przykład z wiertarką 🙂
Moja wypowiedź, cały czas krąży w okół hasła „Nigdy Nie Wygrasz z Ideałem w Jej Głowie” Ogólnie właśnie chodzi mi o te wyobrażenia…
Jestem osobą, średnio usytuowaną… Mam swój prywatny warsztat, jednak jak to przy własnym interesie bywa… Czasami jest tak, że nie mam nawet 5 zł w portfelu… Ciężko abym powiedział o sobie, że jestem biedny… bo rodzice mają wielki dom, plac pół hektara, Ja mam warsztat i maszyny po kilka tysięcy złotych… Ale wiadomo jak to jest, człowiek inwestujący, cześć środków przeznacza na rozwój… Rozwój „firmy” i własny rozwój…
Nie jestem nauczony inwestowania w kobiety, jest to dla mnie rzecz ulotna, a tym samym nie warta inwestycji finansowej… Wszystkie kobiety z którymi byłem w związkach, była to klasa średnia… Niejednokrotnie próbowałem dać szanse na prawdę biednym dziewczyną, ale nigdy nic z tego nie wychodziło…
Takie kobiety, ze względu na własną sytuacje finansową, one się chyba przewartościowują w swoich głowach… Spotkałem takich kobiet w swoim życiu kilka i miałem wrażenie, że one oczekują księcia na białym koniu, albo same nie wiedzą czego chcą… Chuj wie, o co takim kobietą, tak na prawdę chodzi…
Może to społeczeństwo im wmawia, że jesteś biedna to musisz mieć bogatego faceta… Ja bym miał miliony na koncie a i tak bym tego nie eksponował, ktoś ma być chyba ze mną, a nie z moją kasą prawda ? Robię tak, aby te pieniądze w przyszłosci mieć, ale nawet jak będe je miał, to one będą tylko moje, a nie jakiejś dupy… Mimo ze jestem jeszcze teoretycznie biedny to i tak strasznie na ten temat cięty…
Jakie to są paradoksy, spotykałem się z taka starszą dziewczyną od siebie, biurokratka… mówi ze zarabia 2500 zł, przychodzi na spotkanie w takich szmatach, ze lepsze biorę do wycierania oleju… Niezadbana… co Ci ludzie z tymi pieniędzmi robią ? Ona przy takiej kasie, to powinna wyglądać jak księżniczka, stara krowa 28 lat, mieszka z rodzicami, to na co ona wydaje tą kasę, jeszcze mieszkając w bloku… Ja wbrew pozorom zarabiam mało, wyjdzie mi najniższa krajowa miesięcznie, jeszcze muszę dołożyć się rodzicom i mi gówno zostaje, ale mimo tego zawsze jestem zadbany, wyperfumowany, ząbki jak perełki… koszulki kupuje w lumpeksie albo w necie, ale same oryginały… Nie jakieś sprane, tylko takie, które wyglądają jak nowe, albo co więcej są nowe i wyglądam przy tych wiechciach, jak milion dolarów mimo ze ten wygląd kosztuje mnie grosze… Wyprasowane ubrania, wszystko czyściutkie… Pachnące…
I teraz pytanie, kto tu jest bogaty, a kto biedy… ?
Miałem ostatnio dziewczynę, która miała własny samochód, skuter, najnowsza elektronika itp…Żyjąca na bardzo dobrym poziomie bym powiedział i mówiła mi ze, jestem jej księciem… Wymarzonym… Chciała mi wejść w tyłek bez mydła… Robiła mi gałę na stojąco…
A tutaj spotkasz się z kim, kto nie ma nic, dodatkowo jeszcze oznajmia Ci ze choruje na nieuleczalną chorobę… i taki ktoś robi Ci łaskę ze w ogóle przyszedł na spotkanie… Ma muchy w nosie… Nie wiesz w ogóle o co takiej osobie chodzi… No i co taka kobieta ma w głowie ? Mimo ze nie inwestuje w kobiety, to zawsze staram się być miły i na spotkaniu pytam się dziewczyny, czy nie jest głodna ? Czy nie jest jej zimno, itp… i wynika z tego, ze one wcale nie chcą tego, aby im coś fundować… Więc na prawdę nie wiem, czego chcą… Też nie jestem nauczony okazywania nadmiernego zainteresowania…To jest to o czym mówił np Testoviron, to również inwestycja czasowa… Trzeba licząc się z tym, ze poświęcając dziewczynie czas… Zaniedbujemy po części siebie… bo po prostu moglibyśmy robić coś innego w tym czasie produktywnego, np pieniądze, albo sylwetkę…
Dla mnie to są ludzie zniszczeni psychicznie, teraz to mamy kolorado z tym FB, wszystko można monitorować, sprawdzałem niejednokrotnie te kobiety, to one w większości są po prostu same…
Moja rada jest taka, aby nie tracić czasu na takich ludzi… Oni nie próbują się zmienić, cały czas tkwią w tej samej rzeczywistości, nie warto ryzykować kontaktu z takimi ludźmi, bo to są kotwice, tylko Cię pociągną na dno…
Nie chodzi o to, czy ktoś jest bogaty, czy biedny tylko o jego sposób myślenia… Tylko ze to najczęściej niestety idzie w parze… Może Ja też jestem biedny, bo nie wydaje kasy na drogą elektronikę czy drogie samochody, ale to jest mój wybór… Ale te wszystkie rzeczy które mam, są po prostu zadbane…
A co do wiertarki, nowa kosztuje 2 tys złotach… To nie są majtki które się zużywają, tylko kawałek metalu, który nie zmienia swoich właściwości… Ja zaoferowałem swoją za tysiąc złotych… Kupił Ją facet który ma warsztat… Więc automatycznie ma pieniądze, dzieciak albo chciał wyrwać sprzęt za grosze, albo po prostu był nieświadomy nadarzającej się okazji… Albo nie maił kasy…
Kiedyś usłyszałem bardzo fajny tekst w internecie, jak masz sprzęt to robisz, jak nie masz, to patrzysz jak inni robią… Dlatego jak się coś w życiu chce mieć, to trzeba zainwestować…