Dziś zamiast mojego artykułu przestawię Ci fragment książki Piotr Pytona „Sex, magia i uwodziciele”. Interesująco w nim ujął Piotr ten kontrowersyjny temat. Zapraszam do lektury.
„Co jest najważniejsze w stałym związku mężczyzny z kobietą ? Uważam , że są to : miłość , pożądanie , urozmaicenie i poszukiwanie wciąż nowych emocji i atrakcji. I pewnie nie tylko „moherowe berety” ostro się temu sprzeciwią , ale jestem przekonany że
WYŁĄCZNOŚĆ SEKSUALNA W ŻADEN SPOSÓB TEMU NIE SŁUŻY
Znam kilka tzw „wiernych” związków. Są to najczęściej kontrakty dwojga ludzi , którzy za punkt honoru postawili sobie unikanie kontaktów z innymi ludźmi płci przeciwnej . Postanowili , że jednoosobowo będą wzajemnie zaspokajać wszystkie swoje potrzeby . Być może istnieją bardzo szczęśliwe pary , rządzące się tą zasadą , jednak ja ich niestety nie znam . Znam raczej ludzi , którzy wieczorem , śmiertelnie znudzeni zasiadają do telewizora , żeby w milczeniu odczekać na porę spania . Znam poważne konflikty , które wybuchły z powodu niedomytej szklanki .Scenariusz jest mniej więcej taki : Ona beznamiętnie stawia przed nim herbatę. On ogląda szklankę pod światło i z oburzeniem mówi
– Ciężka cholera , wszystko dla ciebie poświęciłem , a ty szklanki nie możesz domyć!!!
Są ze sobą i wypełniają swoje obowiązki , bo tak robią porządni ludzie .
Nie muszą się starać .
Mają siebie na własność .
Wiedzą , że nikt , nigdy nie okaże się lepszy i bardziej godny miłości, bo nie ma nikogo innego .
Wszelka konkurencja została wyeliminowana. Nie za pomocą pracy nad jakością własnych uczuć , nie za pomocą starań o to , żeby było wspaniale i wyjątkowo , tylko za pomocą gwarancji wyłączności . Całkowity monopol pod każdym względem . Jestem z tobą i nie mam cię z kim porównać . Ty jesteś w tej samej sytuacji , więc nie ma się czym przejmować . Po co mamy się wysilać , żeby utrzymać coś , co i tak nam się należy .
Nie wiem , czy moja żona jest mi „wierna”. Wiem , że jest wyjątkowa , ponętna i po prawie piętnastu latach związku , wciąż wzbudza we mnie dzikie emocje . Jest namiętna , otwarta na wszystkie nowości i fantazje w seksie , a ja staram się odpłacać tym samym .
Tak długo , dopóki jestem najważniejszym mężczyzną w jej życiu , nie interesuje mnie , czy jedynym .
Nie pytam.
A gdy to uczucie zacznie słabnąć , zastanowię się , dlaczego tak się dzieje i co mogę poprawić. Nie spotkałem się jeszcze z tym , aby wygasające uczucie udało się wzniecić na nowo za pomocą awantur , pretensji i przesłuchań , a jednak ludzie , po odkryciu „zdrady” tak właśnie usiłują naprawiać swój związek .
Nie jesteśmy z natury monogamiczni .
Gdybyśmy byli, to żonaty mężczyzna automatycznie przestałby się podniecać na filmie erotycznym, a poderwać udawałoby się wyłącznie wolne kobiety. Nie będę pisał o sprawach oczywistych, ani przytaczał przykładów z życia pokrewnych nam gatunków. To pewnik.
Słowo „wierność” zwykło się utożsamiać z pojęciem wyłączności seksualnej. A przecież wierność w przyjaźni polega na pewności, że zawsze można liczyć na przyjaciela, a nie na tym, że nigdy nie wypijesz piwa z innym kumplem. Wierność ojczyźnie polega na tym, że będziesz jej bronił przed wszelkim zagrożeniem, a nie na tym, że nigdy nie wyjedziesz z kraju.
Bywając z innymi kobietami, wiem na pewno, kto jest w moim życiu najważniejszy. Wiem to w wyniku porównania, a nie sztucznej monopolizacji. Szczególnie, odkąd, po opanowaniu nowej wiedzy, kontakty z kobietami stały się sprawą prostą i częstą. I myślę, że dopóki w ten sam sposób postrzegam możliwości drugiej strony, jest to w porządku .
Jeśli jesteś męskim szowinistą, który uważa, że pozamałżeński seks jest przywilejem wyłącznie mężczyzny, to różnimy się poglądami o 180 stopni i nie dla ciebie piszę tą książkę. Jeśli jesteś statutowo „wierny”, wymagasz „wierności” od swojej żony, to odłóż tą lekturę natychmiast i izoluj od podobnych publikacji swoją partnerkę. (Istnieją dobre poradniki dla kobiet „ Agnieszka Ornatowska- Alchemia uwodzenia” ) Brak wiedzy o właściwym podejściu do płci przeciwnej jest całkiem niezłym gwarantem „wierności” w tym wydaniu. Zastanów się tylko, czy twoja stała partnerka nie wolałaby być z mężczyzną, dla którego kontakty z innymi kobietami są sprawą naturalną i oczywistą (raczej nigdy ci tego nie przyzna!) niż z kimś, kto rozpaczliwie szuka okazji, ale mu nie wychodzi. Jaki będzie prawdopodobny scenariusz, gdy mu w końcu „wyjdzie” i jakaś kobieta zgodzi się łaskawie zostać jego kochanką? Widywałem to nie raz. Rodzina, która przestaje nagle być jedyną alternatywą, idzie w „odstawkę”, a nasz bohater odchodzi w siną dal ze swą bogdanką i często lwią częścią wspólnego majątku.
To w skrócie moje poglądy . Resztę zostawiam twojemu sumieniu.”
To fragment książki Piotra, a co Ty czytelniku o tym myślisz ?
pozdrawiam
Adept
15 komentarzy
Mysle, ze latwiej powiedziec niz zrobic. Na pewno wymaga to duzo pewnosci siebie i mocno liberalnego spojrzenia na zwiazek. Powiedzenie "niech zdradza jesli tego potrzebuje" nie latwo przechodzi przez gardlo 🙂 Co do reszty trudno sie nie zgodzic. Wspolne szukanie nowych atrakcji i emocji i sprawianie by ani kobieta ani my nie szukali zaspokojenia u kogos innego – to bardziej do mnie przemawia 🙂
"Tak długo , dopóki jestem najważniejszym mężczyzną w jej życiu , nie interesuje mnie , czy jedynym". – Skąd autor o tym wie? Może to tylko jego halun 🙂
W większości zgadzam się z autorem, że gwarancja wyłączności nie gwarantuje udanego związku. Już samo stwierdzenie "posiadanie na wyłączność", uprzedmiotawia drugiego człowieka. Związek moim zdaniem powinien wynikać z wolnej woli dwojga ludzi. Jesteśmy ze sobą bo chcemy, bo tak jest zabawniej, ciekawiej, bo zajebiście jest robić rzeczy razem, a nie dlatego bo musimy, bo ludzie/rodzice/religia/społeczeństwo/psychotest z facebooka każe.
Natomiast fundamentalna sprawa jest taka, żeby nie krzywdzić osoby, z którą jesteśmy. Tutaj szczera rozmowa wydaje się najlepszym rozwiązaniem. Wspólne ustalenie ram związku i jego relacji w nim. Jeżeli panna mówi – nie chcę, żebyś się kochał z innymi laskami a facet mimo wszystko to robi, w moich oczach nie szanuje swojej kobiety i taki związek nie ma sensu. Ona ma w plecy, bo czuje do niego żal i robi sobie historie w jej głowie, że mu nie wystarcza/nie podoba mu się należycie. Cala idea WinToWin traci racje bytu.
Zgadzam sie natomiast, ze rutyna jest zabojcza dla zwiazku i dlatego duza wage powinno sie przyjmowac do pielegnacji zwiazku a wiec pobudzania i realizacji wspolnych pragnien. Tak, by codziennie uwodzwic sie na nowo.
PS. pod koniec książki Piotr pisze następująco:
''Jedyna ważna kobieta w moim życiu poprosiła mnie o to, żebym nie sypiał z innymi… Powiedziała po prostu: Wiesz, poczułam, że zaczęło mi to przeszkadzać. Nie wiem, dlaczego i co się zmieniło. To irracjonalne. Czy dużo kosztowałoby cię, gdybyś to ograniczył lub całkiem zrezygnował?''
Nawiązując do szczerej rozmowy, o której pisałem. Ciekaw jestem, co odpowiedział 😉
Moim komentarzem będzie mój ulubiony fragment, ale zupełnie z innej książki:
"Sztuka miłości jest jak malarstwo: wymaga techniki, cierpliwości, a przede wszystkim eksperymentowania we dwoje. Wymaga odwagi, trzeba posunąć się dalej, poza to, co zwykło się nazywać "uprawianiem miłości"."
Mam nadzieję, że da to Tobie i innym do myślenia…
pozdrawiam, A.
"Bolesne, kiedy kobieta w sypialni jest dla mężczyzny suchą liczbą"
Nie mam zamiaru czytać tego tekstu jeszcze raz, ale prawdopodobnie nie zgodziłbym się z ani jednym argumentem autora. Pewnie, że życie w stałym związku jest trudne, ale stwierdzenie, że seks z wieloma kobietami jest na to receptą to czysta głupota i oszukiwaniem samego siebie. Z chęcią wdałbym się w dyskusję z autorem, bo nie widzę żadnego sensu bycia z kobietą na stałe, jeżeli nie jest dla mnie wystarczająca.
Czy jego żonie naprawdę może być obojętne na to, że w pracy sypia z koleżankami, itp.? A może koleś wali prosto z mostu: "Kochanie, idę ma małą rundkę do sąsiadki z pod czwórki".
Pacząc z drugiej strony, czy facetowi, któremu zależy na swojej pani może być obojętne, czy jego żona właśnie nie robi loda jego najlepszemu kumplowi, albo nie daje szefowi za większą, świąteczną premię?
Nie ma związków idealnych i zawsze trzeba nad nimi pracować, ale takie podejście do sprawy na pewno nie doprowadzi do polepszenia wzajemnych relacji. Może jedynie utoksycznić związek, który będzie opierał się na zazdrość. Zazdrość z kolei tylko pozorne poprawia relacje. Odczuwające go osoba z początku będzie próbowała naprawić to, co się psuje od środka. Jeżeli jednak nie nastąpi zmiana to prędzej czy później dotrze do niej, że przebywanie z tą osobą jest ciężarem, a nie przyjemnością, a w tedy będzie koniec
ehh.. dam Ci radę, przeczytaj jeszcze raz… to co napisałeś i artykuł. A i częściej zaglądaj do słownika j. polskiego.
Piotrze, masz rację w zupełności. Ten, kto tak "zalicza" kobiety najwyraźniej ma jakieś problemy ze sobą. Może leczy kompleksy, może właśnie chce coś sobie udowodnić… W każdym razie jest to bardzo, bardzo płytkie. Związek z jednną kobietą może być na pewno bardzo ekscytujący! Ale to wymaga pracy z obu stron, to jest piękne i jakże głębokie. Ale to są wyższe uczucia. My jako istoty ludzkie powinnyśmy o to dbać, a nie zniżać się do poziomu zwierząt…
dziwne, ale ja czytalem ksiazke Mateusza Grzesiaka, w ktorej sa identyczne zdania…
hmmm, mam od autora rekopis ksiazki z 2007, więc chyab wczesniej niz MG. A byc moze obaj się wzorowali na tym samym źródle…
Cześć:) od od niedawna czytam Twój blog. Moje zdanie co do tego tekstu. Nie jesteśmy monogamiczni, ale podobno też nie poligamiczni, a termin pośredni brzmi monogamista z tendencją do zdrady. Patrząć przez pryzmat tylko mojej seksualności, naturalne jest bycie w związku monogamicznym, potem bycie singlem i znowu związek. Jednak żeby założyć rodzine wchodzimy albo w związek monogamiczny lub jesteśmy parą swingersów (bez względu na częstotliwość i różnorodność aktów). Z tego co czytałem naukowcy potwierdzili, że najbardziej szczęśliwie, czuje się człowiek w monogamicznym związku (mówie o udanym związku), lecz ma obniżone libido. Moim zdaniem, dużo łatwiej utrzymać umiarkowany poziom zadowalenia będąc swingersem. Jednak ja planuje w przyszłości wejść w ziązek monogamiczny i nie tylko ze względu na religie, ale dlatego że wolę mieć obnizone libido, a nie szarpać się z negatywnymi ucziciami takimi jak poczucie winy i zazdrość oraz strach (ponieważ u mnie na pewno wystąpiłyby)
Pozdrawiam
Marek
Do niedawna byłem tym wiernym z kontraktu, aż żona powiedziała – koniec z seksem, będziemy żyć w celibacie. Obudziłem się z ręką w nocniku. Muszę nadrobić stracony czas…
ok, nie bierzesz pod uwagę jednej rzeczy adepcie – wydaje się że to genetyka i przekazanie genów ma największe znaczenie – cele uwo to nie jedynie uwiedzenie kobiety to posiadanie potomstwa, ale w ostateczności kobieta zawsze, zawsze będzie pewne że dziecko jest jej, mężczyzna może wychowywać obce sobie dzieci i tym samym jego własny ród wyginie, nie przekaże swoich cech gen. dalej. Dlatego dla tylu mężczyzn wierność jest absolutnie ważna, po prostu taki typ mężczyzn miał przez wieki więcej potomstwa, mężczyźni którzy wiązali się z kobietami które zdradzały nie są dominującą grupą.
Oczywiście jako faceci potrzebujemy seksu, to jest podstawowa potrzeba, ale nie oszukujmy się,
gdy chcemy się wiązać i mieć dzieci na topie są kobiety wierne (lub przynajmniej sprawiające takie wrażenie), kobiety wiedzą o tej zasadzie lub podświadomie ją wyczuwają i nawet gdy są rozwiązłe starają się by nikt się o tym nie dowiedział – to dlatego reputacja dla kobiety ma takie znaczenie. Wiedzią podświadomie, że to zmniejsza ich szanse wśród mężczyzn i zwykle tak właśnie się dzieje..
dk24: to jest cytat z książki, a nie moje poglądy.
A co Pan myśli o tym fragmencie, Panie Marcinie? Bardzo jestem ciekaw Pana opini.
opinii*