Czym jest tak naprawdę Rozwój Osobisty w danym kontekście? Jest uświadamianiem sobie swoich braków, słabości, problemów i ich rozwiązywaniu. Tylko tyle i aż tyle. Usuwaniu swoich słabych punktów, które przeszkadzają nam w życiu. Jeśli boisz się rozmawiać przez z ludźmi, przez telefon z nieznajomą osoba, jesteś zdemotywowany, albo ktoś jest złośliwy wobec Ciebie, a Ty nie umiesz tego rozwiązać – to temu służy szeroko rozumiany rozwój osobisty. Może chcesz być lepszym sprzedawcą, barmanem czy osobą bardziej komunikatywną albo widzisz że nie umiesz nawiązać kontaktu z ludźmi, jesteś nieśmiały, palisz cegiełkę przy obcych ludziach… Czujesz, że chcesz w jakimś obszarze życia coś w sobie zmienić, to wchodzisz w tę dziedzinę. TO jest niesamowite.
(Ten wpis jest moim emocjonalnym wyrzutem na bloga, może być trochę nieskładny, bo jest pisany pod wpływem emocji, wybacz mi to)
A co robią ludzie, którzy się nie rozwijają? Gdy znajda swój slaby punkt to go ukrywają, zachowują się jakby tego nie było, jakby nie było problemu albo nie było na niego rozwiązania. Wypierają to z myśli i maskują. I takim ludziom jak wytkniesz ich słaby punkt (brak atrakcyjności, brak umiejętności podrywu) to będą go brali personalnie, jako atak. Zamiast pomyśleć: „Faktycznie, odkryłem że mam ten slaby punkt… więc CO MOGĘ ZROBIĆ, ABY TO NAPRAWIĆ? JAKIE SA ROZWIĄZANIA TEGO PROBLEMU?”. Zwykli ludzie źle reagują na krytykę. Zresztą ja też, od razu kasuje takich ludzi na blogu. Dlaczego? Bo ludzie w PL na ogół nie umieją dawać informacji zwrotnej w strawnej formie. Może nawet im się wydaje, że chcą pomóc, ale forma w której to piszą jest dopierdalająca. NIE DAJE ROZWIĄZAŃ!
Od jakiegoś czasu zaczął się niesamowity hejt na coachów. Do jednego worka zostali wrzuceni niemal wszyscy, którzy zajmują się pomaganiem innym w ich transformacji. Wylazło też typowe polaczkowate marudzenie. Do jednego worka hejtu wpadł koleś od „Kim jesteś? jesteś zwycięzcą!!!”, Michał Wawrzyniak, Mateusz Grzesiak i inni. Trenerzy uwodzenia już dawno byli hejtowani więc dla mnie, to żadna nowina.
Trzeba by być naprawdę idiotą, aby nie odróżniać Piotra „Jesteś zwycięzcą” Blanforda od coachy dokonujących prawdziwej zmiany osobistej. Od terapeutów, hipnotyzerów, mówców motywacyjnych. Albo wyśmiewać, hejtować cały rozwój osobisty jak leci. Aby nie odróżniać oszołomów z MLM-ów od trenerów, instruktorów, szkoleniowców. Po części to pewnie wina agresywnego marketingu obiecującego cuda na kiju, a po części mentalności niektórych osób chodzących na wszystkie szkolenia licząc, że samo szkolenie zrobi za nich wszystko.
Z innej strony to syndrom socjalistycznego myślenia (ciągle) z pod znaku „urodziłem się, to mi się wszystko od świata należy”. Nie. Nic Ci się od świata nie należy tak po prostu, bo się urodziłeś. Może tylko tlen. Na wszystko musisz sam „zapracować”, na pieniądze, seks, związki, czy nawet szczęście. Brzmi kołczowo trochę, ale to brutalna prawda 🙂
Opowiem Ci dawną historie Konrada „Adventurera”:
Kiedy był nastolatkiem, nieświadomym wielu spraw i relacji miedzy ludzkich, to miał poczucie że jego cele i pragnienia zawsze muszą być na pierwszym miejscu. Gdy czegoś chciał, to wychodził z założenia, że „moje musi być na wierzchu”. Jednak w życiu często mamy do czynienia z ograniczeniami i zasadami. Nie wszystko jest tak jak sobie tego chcemy. Dajemy wartość ludziom i bierzemy wartość od nich. Opowiadał mi, jak kiedyś pojechał do sklepu, który prowadził gość, do którego jeździł na lekcje uczyć się breakdance. Gdy wpadał do niego do sklepu, to rozmawiał z nim i wypytywał go o różne kwestie w breakdance. Obiecywał, że przyjdzie na następną lekcję, ale się nie pojawiał. Któregoś razu ten instruktor go zapytał „czemu nie przychodzisz na lekcje? nie podobają Ci się już zajęcia?”. Konrad był zakłopotany i powiedział, że nie miał kasy. Trener – sprzedawca był miły i nic mu nie powiedział. Konrad pochodził sobie trochę po sklepie, wziął kurtkę, jakieś spodnie i zadowolony podszedł do kasy. Tam zapytał się czy da mu jakąś zniżkę?. Koleś nie wytrzymał i powiedział co myśli o nim m.in. że gada o nauce tańca, że gada że będzie na zajęciach, obiecuje, nie pojawia się. Gada, że nie ma kasy, a kupuje sobie nowe ciuchy do breakdance. Konradowi zrobiło się głupio. Dopiero z czasem zaczęło do niego docierać, że był trochę jak pijawka. Brał od niego wartość (porady), a nie dawał nic od siebie. Ta sytuacja mu unaoczniła coś czego wtedy nie wiedział. Teraz Konrad mówi klientom „jeśli nie stać Cie na moja konsultacje, to zaprzyj się, zarób pieniądze, a ja Ci pomogę. Ale jeśli stać cie, masz pieniądze, a chcesz bym poświęcał Ci swój czas za darmo, gdy Ty sobie wydasz pieniądze na coś innego, to grzecznie Cię proszę – nie pisz do mnie”.
Tako rzecze Konrad. Ja też kiedyś tak postępowałem. Wyciągałem wiedzę informatyczną od ludzi, a nic nie dawałem od siebie. Jak miałem 20-25 lat, to uważałem, że wiedza powinna być za darmo. I ludzie powinni się za darmo dzielić wszystkim. W idealnym świecie pewnie by tak było. Ale w idealnym świecie nie musiałbym płacić rachunków, podatków. Oraz za jedzenie i podróże do Azji. A najpiękniejsze dziewczyny same zaciągały by mnie do łóżka 🙂
Świat oparty jest na wymianie wartości. Jak tego nie zdefiniujesz – czy jest to wymiana energii, wartości, czy wymiana emocji. To nikt nie robi niczego za nic, może poza Twoją mamą dla Ciebie. Ludzie dają Ci pieniądze za wartość, którą wkładasz w ich życie. Za to, że dzięki Twoje pomocy, Twoim radom mogą ULEPSZYĆ swoje życie (w moim przypadku jest to: relacje, pewność siebie, seks itd.)
W Polsce dla wielu ludzi modne jest wyśmiewanie ludzi sukcesu, bogatych lub… mających wiele kobiet. Jakiś czas temu na Bruneta jeden koleś nagrał filmik, w którym się śmieje z niego i jego luksusowych samochodów. Kwestionuje idiota m.in. jego pieniądze i styl życia. Podśmiewa się z jego książki. Próbuje pokazać, że niby Brunet jest lewy. A ja akurat go znam od ponad 10 lat. Wiem ile ma milionów zł na koncie, jakimi samochodami jeździ. Koleś znalazł 1% jego biznesów i to z przed lat (takich których już dawno nie prowadzi, bo znalazł lepsze) i na bazie m.in. tego kwestionuje jego osobę.
Prawda jest taka, że jedni się NABIJAJĄ, a inni maja te pieniądze, samochody i mieszkania itd. Jedni się nabijają, a drudzy zarabiają. Jedni się z uwodzenia nabijają, inni za to mają seks. Jeszcze inni hejtują mnie, a gdy ich dziewczyna od nich odejdzie, to z płaczem odzywają się do mnie, abym im pomógł. Na hejcie nie zbuduje się wartości, taka jest prawda. Jeśli hejtujesz kogoś, przyciągasz do siebie więcej tego samego. Nie zbudujesz na hejcie sukcesu zawodowego, życiowego, czy ogólnie biznesu. To nikomu nie pomaga w życiu. Może trochę zbudujesz popularność na YouTube. Znam trenerów rozwoju, którzy na swoich wewnętrznych szkoleniach objeżdżają wszystkich innych z branży. To ich słaba metoda na budowanie swojej pozycji na szkoleniu.
Czytelnicy podesłali mi kilka artykułów w internecie hejtujących coaching. Kilka wypowiedzi ludzi mentalnie jeszcze połączonych pępowiną z rodzicami. Oto kilka cytatów z komentarzy kolesia jadącego na kołczów „(…) Nie chce zbawiać świata, chce tylko aby Ci wszyscy naciągacze poszli do pracy.(…)”. W komentarzu w domyśle chodzi o mnie i kilku innych.
Co ty człowieku wiesz o życiu? Od 12 lat się uczę uwo, szkolę się, szkolę innych i rozwijam w wielu innych dziedzinach. Non stop doświadczam czegoś nowego. A tu chłopak mający 22 lata pisze mi o naciąganiu ludzi. Bo wg niego wiedza z rozwoju osobistego powinna być za darmo. Przez ostatnie 8 lat napisałem blisko 30 poradników (wliczając w to wersje 2.0). W sumie zapisałem ponad 4000 stron, a może już 6000 stron razem z blogiem, żeby przekazać ludziom moją wiedzę i doświadczenia, a taki wypierdek mówi „żeby naciągacze poszli do pracy”. Sam wszedł sobie na internet, poczytał za darmoszke artykuły z podstaw uwodzenia, materiały innych ludzi i pieprzy o naciągaczach. Ile w tym socjalistycznego bełkotu „bo mu się należy”. NIE, NIC CI SIĘ NIE NALEŻY. Świat Ci nic nie jest winien i to jeszcze za darmo! To, że się urodziłeś i Twoja mama uważa, że jesteś cool, nic nie znaczy dla reszty świata. To, że spalasz tlen nie daje Ci (ani mi) żadnego prawa do życia i szczęścia tak po prostu. To masz zdobyć dla siebie swoja pracą i dawaniem wartości innym. Wszystkie te wartości o równości ludzi, o darmowym internecie, są dobre jak się żyje na utrzymaniu rodziców. Dopiero potem, jak człowiek sam musi być odpowiedzialny za swój los i wiele rzeczy zależy od niego, to zaczyna inaczej patrzeć.
Niestety, część ludzi w Polsce to bezczelne pijawki wartości. Ci którzy oczekują, że rzucisz wszystko i przeczytasz jego maila z historią na 5 ekranów, a potem dasz mu rozwiązanie jego problemu na tacy. Najlepiej w 3 zdaniach. I on będzie Ci „wdzięczny” („jakbyś mi pomógł to byłbym wdzięczny”). A Ty masz godzinę swojego życia w plecy. To są pijawki wartości z paskudną mentalnością. Paskudną, bo gdyby on napisał – „Wiesz Marcin, przyjadę ci liście zagrabię, umyję Ci samochód”. Ale nie. On zajmuje mój czas. Nie da żadnej wartości od siebie, nie da wartości takiej, która by mnie usatysfakcjonowała. A ponieważ moi czytelnicy, czy klienci w większości nie są moimi bliskimi, to jedynie jak mogą wymienić wartość, to są pieniądze. Chyba, że mają ładną siostrę lub koleżanki dla mnie 😉 Takie jest życie. To brutalna prawda. Kiedyś jedna tancerka erotyczna, którą zaprosiłem na szkolenie powiedziała mi po szkoleniu, że chce jakąś kasę, bo przyszła i opowiadała o seksie na szkoleniu. Bardziej dla formalności niż rzeczywistego pokrycia kosztów i czasu. Poświęciła swój własny czas. Powiedziała mi „za dziękuję to się nic nie kupuje”. I miała rację. Brutalne, ale prawdziwe.
Np. poradnik odzyskania byłej kosztuje 150, 200 złotych lub 500 z konsultacją. Załóżmy, że on rezygnuje z konsultacji – kupuje poradnik za 200 złotych. Dwieście złotych nie zarobi? To jak on chce być z kobietą? Jak chce ją odzyskać? Ludzie sobie myślą: będę całe życie chlał, wpierdalał ziemię, będę tylko jarał blanty, będę cool i chcą mieć dziewczynę, chcą mieć kobiety w łóżku. Nie reprezentują sobą żadnej wartości, a chcą mieć kobiety. Ludzie, którzy nie rozumieją wielu aspektów życia. Jeśli kogoś nie stać na te 500 zł za konsultacje, to niech kupi tańszą wersję i niech sobie radzi sam. Niech poświęci to co ma, czyli czas. Świat nie jest na nasze żądanie. Te wszystkie hasełka – „Bądź sobą!”, „Bo liczysz się Ty”, „Zasługujesz na najlepsze”, te górnolotne marketingowe schematy budują zjebany świat w oczach ludzi. To, że świat się kręci wokół nich, że mają prawo żądać wszystkiego… Ni chuja, masz prawo żądać tylko w swoim mieszkaniu i to nie wszystkiego.
To jest kwestia sieci społecznych (znajomości), budowania relacji, wymiany wartości, a ludzie tego nie rozumieją. Życie jest wymianą wartości tak naprawdę. I relacje damsko męskie też. Nie oszukujmy się. To, że niekiedy wartość jest zakamuflowana (bo to np. dobre emocje, które czujesz przy znajomych) niczego nie zmienia. Pięknoduchy myślą, że na świecie kobiety i seks mają być sprawiedliwie i za darmo. I w ogóle wszystko dla nich powinno być za darmo. I wiedza o tym jak to zdobywać. Też za darmo. Nie. Zawsze za coś zapłacisz: albo pieniędzmi (jeśli masz mało czasu na naukę) albo swoim czasem (jeśli masz dużo czasu, a nie masz pieniędzy za wiedzę), albo energią, emocjami (gdy chodzisz na wiele randek i podrywasz, odczuwasz odrzucenia na sobie, okazjonalne zranienia i porażki zanim się nauczysz).
Oto niedawny mój przypadek na forum:
Chłopak narzekał na podryw na Tinderze. Pisał np.
Odpisałem mu: „wrzuć taką przykladową rozmowe albo nawet trzy, do analizy”
Odpisał: „watpie, ze tamta sobie zyczy 😉 poza tym bedzie mnie mozna znalezc po tym ;o”
Ja się złapałem za głowę. Czy ja wymagam od niego screen shotów rozmowy? Można przepisać rozmowy do tekstu i pozmieniać dane. Wystarczy trochę chęci. W pierwszej chwili pomyślałem „Ty głupi bęcwale, ja oferuje Ci pomoc / wartość (akurat miałem chwilę wolnego), a Tobie nie chce się przepisać wiadomości z tindera i je trochę zmienić?? Ty leniu śmierdzący! Kilka chwil, aby zachować anonimowość dziewczyny, po to żeby uzyskać moją pomoc? Znajdujesz głupią wymówkę, żeby tego nie zrobić? W takim razie goń się!„. Czy on NAPRAWDĘ szuka pomocy czy realizuje swoją potrzebę wyrzucenia z siebie emocji do internetu? Między innymi dlatego (jest też kilka innych powodów) ludzie z wiedzą przestają w pewnym momencie dzielić się z nią za darmo. Bo inni ludzie tego nie doceniają. Ja daję część mojej wiedzy za darmo. Tu na blogu i na kanale YouTube. Ale nie wszystko. Reszta jest zarezerwowana dla ludzi, którzy mi płacą za konkretną pomoc.
Gdyby 12 lat temu był w Polsce ktoś taki, kto by oferował, że przejrzy moje rozmowy i je poprawi za darmo, pokaże mi co robię źle, co mogę poprawić – to bym go po rękach całował. A temu kolesiowi nie chce się rozmów pokazać na forum. Wtedy pomyślałem – DLATEGO JA JESTEM W TYM MIEJSCU JAKO TRENER, a nie ON. On jest w czarnej dupie i będzie w niej, bo to ja miałem determinację do rozwoju i zmiany siebie. A ten chłopak jej nie ma. On by chciał wszystko bez GRAMA wysiłku.
Jeśli takie małe lenistwo w „myśleniu” jest w stanie zatrzymać kogoś przed usprawnieniem nawet w 1% swojego działania, to jak on chce zdobywać piękne kobiety? Na pewno łatwiej jest pisać denne komentarze na stronach typu „zdelegalizować coaching” niż wziąć się do roboty nad swoim rozwojem. Z jakiego mentalnego podejścia wychodzi takie lenistwo umysłowe?
Feniks niedawno na swoim FB napisał:
„(…) Ten fenomen zawsze mnie zastanawiał. Zwłaszcza wśród znajomych, którzy myślą, że można za fryty marnować mój czas i wiedzę. Do tej kategorii zaliczą się też znajomi dalsi, którzy koniecznie chcieli ze mną wyjść na imprezę, co kończyło się na „mini szkoleniu” w klubie, bo nagle nie wiedzieli co zrobić. Na samym końcu zaliczam nieznajomych cwaniaków (w innej sytuacji określiłbym ich jako cfeli bez klasy, ale tu nie wypada), którzy chcą ze mną wypić „browara” i skoczyć na imprezkę, która również ma na celu nie tylko wyciągnąć ode mnie wiedzę i „sprawdzić mnie na zasadzie – poderwij tą i tamtą” (nie jestem niczyją małpą i nigdy nie będę, to ja decyduje co robię, z kim i kiedy). Przecież on mi postawi jakiegoś gównianego browara, to ja powinienem być wdzięcznym za to, że mam możliwość poznania kolejnego wampira energetycznego. Do tego dochodzą różnej maści barany, które potrafią pisać, dzwonić i smsować, bo Ty pomagasz, to weź mi powiedz jak mam odzyskać dziewczynę, poderwać dziewczynę. Oczywiście za darmo i to najlepiej po północy w niedzielę. Jak Cię boli gardło to idziesz do przychodni czy rozwierasz paszczę przed lekarzem jak go w Tesco na zakupach złapiesz, baranie?”.
Nic dodać nic ująć. Do tego widzę czasem jak ludzie dający innym różne porady w internecie krępują się napisać, że chcą za swoje usługi pieniądze. Gdybym przystawał na wszelkie propozycje spotkania i wypicia piwa, obiadu z różnymi ludźmi, dawał im rozwiązania na ich problemy za darmo, to byłby to brak szacunku dla moich klientów, którzy cenią moją pracę i za nią zapłacili. A ja bym nie wychodził z pubów i restauracji.
Ok, ale wróćmy na chwilę do hejtu na rozwój osobisty w aspekcie motywacji i rozwoju osobistego. Buszując po internecie mozna znaleźc komentarze, o eventach biznesowych i motywacyjnych. Takim był np. Umysł Milionera, ale jest ich więcej. Wyciągnąłem z tych tekstów kilka kwiatków:
„(…) nie uwierzyłbym, że dam komuś dwa tysiące, on wejdzie na scenę, powie „Hip Hip! HURA!” i moje życie nagle stanie się rekonstrukcją Edenu. A tak to według tych wszystkich oświeconych ludzi powinno mniej więcej wyglądać. Wiecie ilu osobom z obecnych na sali takiej prelekcji, faktycznie poprawia się sytuacja w portfelu? Jednej. Tej, która stoi na scenie i opowiada dyrdymały. Reszta to konsumenci, którzy utopili ciężko zarobione pieniądze, żeby ktoś im po prostu z miłością poopowiadał, jak to wiele mogą osiągnąć.(…)
W hejcie na coaching często przytaczana jest śmieszna bajeczka:
A ja sobie myślę, jak głupim trzeba być, w jakiej czarnej emocjonalnej dupie mentalnej ktoś musi być, aby rozumować tymi kategoriami?! Ok, są słabsze i lepsze eventy. Zarówno motywacyjne, finansowe, jak i ogólnie z rozwoju osobistego. Ale jeśli idziesz na nie z nastawieniem „a to chujki, robią w czasie szkolenia reklamę swoich produktów! A przecież ja moje 300-500 zł ciężko zarobionych złotych wydałem na na nauczenie się czegoś, a nie słuchanie ich reklam!!!”, to chuj się nauczysz z tego szkolenia. Pamiętam jak w 2013 roku poszedłem na event „Umysł Milionera”, byłem po lekturze książki Harva Ekkera. Pomijając poderwanie jednej cudownej dziewczyny, pokazało mi ono kilka aspektów, których nie dostrzegałem w swoich finansach i myśleniu o biznesie. Nie było dla mnie przełomem, ale było ciekawym wydarzeniem. Wartym swojej ceny. Szkolenie trwało 3 dni po około (chyba ) 8-10 godzin z przerwami. W sumie ok 24 godzin wykładów oraz ćwiczeń. Wiele już z tego znałem, ale niektóre ćwiczenia mi się przydały. To było też show w stylu amerykańskim z networkingiem, muzyką i tańcami. To mnie nie bawiło.
Ale nie po to tam byłem. Nie po zabawę i nakręcanie, tylko po inspirację i konkretne wskazówki. No i trochę ich znalazłem. Tymczasem drugiego dnia obok mnie siedział jeden koleś. Zacząłem z nim rozmawiać, a on zaczął jechać na prowadzących. Mówił, że to wynajęci aktorzy do nakręcania publiczności, a nie prawdziwi szkoleniowcy, że oni wciskają nam marketingową gadkę. Pokazywał mi swoje notatki i to, że niby reklam ich dodatkowych seminariów i produktów było co najmniej połowę czasu tego eventu. Słuchałem tego z zainteresowaniem, zaczął mi się udzielać jego stan hejtu na prowadzących i całe seminarium. Po jakiejś godzinie złapałem się na myśli „Marcin, co Ty kurwa robisz?? po co jesteś na tym evencie? Czy jesteś po to, aby się fascynować i nakręcać jakimś negatywami?? W ten sposób nic nie skorzystasz z tego czasu jaki masz na szkoleniu!”. Na przerwie natychmiast przesiadłem się w inne miejsce, daleko od tego kolesia. I skupiłem na notatkach oraz na tym co mogę wyciągnąć z tego szkolenia dla siebie. Ja wróciłem z tego weekendu z głową pełną pomysłów. On wrócił z silnym przeświadczeniem, że został oszukany, bo część szkolenia była reklamą innych szkoleń. Kto z nas miał rację? Obaj. Tylko, że ja wykorzystałem tę wiedzę, która wielokrotnie potem mi się zwróciła. On pewnie nie. Po wszystkim policzyłem ile było marketingu i sprzedaży innych szkoleń. Może ze 2-3 h, nie sądzę, że więcej niż 4. Czyli tak z 10-15% całego czasu szkolenia.
To przypomina mi też rozmowę z Krzyśkiem Królem z „Wyzwanie 90 dni” u niego w domu na Phukecie w Tajlandii. Krzysiek zapytał mnie dlaczego ja nigdy nie wybrałem się na szkolenie Antonego Robbinsa? Ja mu powiedziałem, że nie pojechałem bo mnie Robbins jakoś nie chwyta za serce. No jak ma zachwycać, skoro nie zachwyca? Po prostu. Krzysiek pokiwał głową. Potem rozmawialiśmy o tym jak ludzie hejtują eventy motywacyjne. Tak jak ten chłopaczek 22 letni co napisał wyżej ten tekst. I Krzysiek powiedział mniej więcej coś takiego „Kurcze, ja kiedyś dawno temu byłem na Robbinsie i to wtedy zmieniło moje życie. Ludzie to hejtują, a mnie to wtedy zainspirowało, dało początek do tego miejsca, w którym jestem teraz. Dało mi to impuls do zmiany życia. Dlatego teraz robię to co robię, motywuję ludzi, bo to zmienia ich życie. No ja nie wiem, ludzie psioczą na Robbinsa i marudzą, hejtują, a ja dzięki m.in. niemu osiągnąłem sukces”. Trudno mi się nie zgodzić z Krzyśkiem, bo stoją za nim realne sukcesy.
Więc jak to jest, co? Jedni marudzą i stoją w miejscu. A drudzy osiągają sukcesy życiowe, o których inni tylko mogą pomarzyć. I pohejcić. Tak samo Basia Piasek. W 2013 r. podobno nie miała pomysłu na siebie i była mentalnie w czarnej dupie. Poszła na szkolenie „Umysł milionera” i znalazła inspiracje. Stworzyła eventy startupowe Wolf Summit, See Blogers i inne. Pewnie jest już milionerką, albo wielokrotną 🙂
Więc jak to jest? Da się czy się nie da? Rozwój osobisty to zuo, czy Twoja katapulta do życiowych sukcesów? A może i to i to? Wg mnie zależy to od tego, na czym się skupisz. I czy podejmiesz po szkoleniu realne działanie.
Wywalasz kasę w błoto idąc na szkolenia z rozwoju osobistego czy nie? Hmmm, to zależy 🙂 Pamiętaj, że czym innym jest seminarium, czym innym warsztat, szkolenie, a co innego event motywacyjny. Czym innym jest coaching, terapia, motywacyjna przemowa, konsultacja, mentoring, sesja wsparcia itd. Każdy z tych typów edukacji ma inne zadanie. I pomaga na inne problemy. Przydaje się na różnych poziomach rozwoju. I to Twoja rolą jest wyciągnąć z tego czasu jak NAJWIĘCEJ dla siebie. Jeśli myślisz na szkoleniu „Ci kolesie chcą mnie zrobić w chuja”. To prawdopodobnie nie oni Ciebie robią, to Ty sam siebie mentalnie robisz w członka.
Kolejna wypowiedź: „Trzeba mieć mocno nierówno pod sufitem, skoro myśli się, że wszyscy ze stu osób obecnych na sali, którzy wydali gruby hajs na jakieś młemłanie o pierdołach, po wyjściu zaczną zmieniać swoje życie, ruchać na potęgę i zarabiać tyle, że (…)”
A kto powiedział, że wszyscy dokonają zmiany? Że wszyscy mają równe szanse? To nie jest tak, że wszyscy na sądzie ostatecznym mają obowiązek wejść do raju. Ty jesteś sam odpowiedzialny za swoją TRANSFORMACJĘ, nikt inny. Tak samo jak za swoje życie. Możesz pójść na taki event, „nie zanurzyć” się w nim, pohejcić w myślach, a potem mieć pretensje do całego świata, że „ONI MNIE NIE ZMIENILI, BUUU…”. Takie pretensje do rozwoju osobistego są dokładnie tym samym, co pretensje miłych kolesi beta, że kobiety wolą innych, tych niedobrych badboyów, a oni (beta) przecież są też tacy fajni. No i przecież mama im od dziecka mówiła, że są przystojni…
Pamiętam jak pod filmem hejtującym Bruneta jakiś jego były fan kulturysta napisał „Kiedyś uważałem go za człowieka niewyobrażalnego sukcesu, chciałem być taki jaki on. A teraz po tym filmie wiem jak się myliłem i jaki byłem głupi”. Pomyślałem „chyba nadal jesteś niewyobrażalnie głupi”. Tak jak koleś zrobił sobie w głowie obraz Bruneta jako niemal Boga biznesu, tam samo łatwo sobie zniszczył obraz w głowie filmikiem krytykującym go. Jak słabym trzeba być mentalnie (chorągiewka na wietrze), aby pod wpływem jednego filmiku zmieniać obraz drugiej osoby jak w kalejdoskopie. To nie Brunet robi sobie obraz siebie w Twojej głowie (no ok, po części), to TY SAM sobie to robisz w głowie. Ja zawsze podchodzę do ludzi lepszych w czymś ode mnie w ten sposób „Ok, czego mogę się nauczyć od tej osoby?”. Nie traktuję nikogo wyżej ode mnie, nie staję się fanboyem, biorę to co uważam za wartościowe dla mnie. Nie fascynuję się ludźmi po to, aby po kilku miesiącach z płaczem pisać w necie „on nie jest taki cool jak myślałem! Świat jest złym miejscem!! Ludzie są źli!!”.
Lećmy dalej: „Prym wśród coachów w Polsce wiedzie nijaki Łukasz Jakóbiak. Facet, który zasłynął z tego, że… zrobił sobie niewyraźne selfie z Lady Gagą i ludzie uwierzyli mu, że faktycznie można wszystko. Tak jak gdyby selfie z Lady Gagą było osiągnięciem życia. Ciężko stwierdzić dlaczego, tak antypatyczna osoba, zdobyła takie zasięg i omamiła tylu ludzi. Prawdopodobnie działa to na zasadzie psychologii tłumu.”
Adept: No widzisz – Ty nie wiesz, a ja wiem dlaczego tyle osób lubi /szanuje / ogląda Łukasza Jakóbiaka. Bo Łukasz daje WARTOŚĆ swoim widzom. I odpowiada na ich emocjonalne potrzeby. Może on do Ciebie nie dociera i Ci nie podchodzi. I to jest dobre. Nie każdy jest dla każdego na tym świecie. Nic Ci do osiągnięć Lukasz, to nie Twoja sprawa. Zajmij się sobą. Ja go nie oglądam, ale masa ludzi tak. I to jest ich sprawa, że wybierają oglądanie jego programu, zamiast hejcenia.
„(…) Jakiś czas temu wspomniany kołcz dwoił się i troił byle tylko dostać się do kultowego programu Ellen DeGeneres. Stworzył nawet prowizoryczne studio i zatrudnił sobowtóra, żeby „zwizualizować” sobie sukces. (…)”
A kto mu zabroni? To jego życie. Nie Twoje! Skąd ta potrzeba pisania o innych? A no tak, pewnie z chęci budowania swojego autorytetu w internecie. Na zasadzie – „Wiesz co? Ten koleś X krytykuje jakiś autorytet Y, to pewnie jest co najmniej na jego poziomie!!”.
I dalej autor dzieli się z nami głębią swoich 22 letnich przemyśleń:
„Tak się dzieje, gdy ktoś nie mając nic do zaoferowania światu, mimo to, chce zostać legendą i inspiracją dla milionów innych ludzi. Szkoda, że akurat w tym przypadku został pośmiewiskiem i naznaczył w negatywny sposób kolegów z branży.”
Serio? Został pośmiewiskiem? Jakoś tego nie widzę. Bo kilku ludzi go obśmiało? I co z tego? Kogo to obchodzi? Ci co się z niego śmiali i wyszydzali, po kilku dniach śmiali się już z czegoś innego, a o nim zapomnieli. Nic mu nie ubyło. Co z tego, że chce zostać legendą i inspiracją? Co jest w tym złego? CzyTobie coś ubędzie, gdy on np. będzie legendą? Albo zarobi milion? Nie od Ciebie te pieniądze wyjdą. On podejmuje działanie. Potyka się i idzie dalej. Ale komuś to przeszkadza. Łukasz nic nie ma do zaoferowania? Co za bzdura. Swoim widzom oferuje EMOCJE, które przezywają podczas oglądania jego filmów. I choćby to im wystarczy. Jest grupa osób, które hejtuje mnie albo może lepszy przykład – Bruneta. Ale to on ma sukcesy w biznesie i miliony na koncie (tak, nie zarobione w Polsce, tylko za granicą), a nie jego krytykanci. Niezwykle łatwo jest kogoś skrytykować. To zwalnia z myślenia, że Ty też mógłbyś te sukcesy mieć. Ale nie masz, no bo przecież: szkoleniowcy są źli, rozwój osobisty jest zły, trenerzy są źli, szczęścia nie ma, sprawiedliwości na świecie też nie. Ci mitycznie „oni” też są źli, pierwszy milion trzeba ukraść (nie, nie trzeba), a w ogóle to wina Tuska.
To jest dokładnie takie samo myślenie niedostatku jakie ma większość facetów jeśli chodzi o kobiety. Według nich kobiety są złe, puszczają się, ignorują miłych kolesi, lecą na kasę, a nie na ich „uczucia”. Kobiety zdradzają (wstrętne zdegenerowane seksualnie kreatury, powinny być dziewicami i nie widzieć nigdy innych facetów poza mną, o tak! hehe). To nigdy nie jest wina kolesia, to te kobiety są takie okropne.
Inne złote myśli: „Jednak chyba nikt nie uwierzy, że wystarczy wydrukować sobie kilka milionów papierowych dolarów, żeby za kilka dni zostać milionerem? (…)”
Nie, nikt w to nie wierzy. Kto Ci zrobił taką krzywdę, że myślisz że ktoś w rozwoju zaleca takie działania? Chyba chłopaku nigdy nie byłeś na żadnym evencie.
„(…) Znam ludzi, którzy wieczne latają po szkoleniach. Rzucają mi w twarz cytatami motywacyjnymi, ciągle opowiadają mi o swoich planach i marzeniach, które kiedyś zrealizują. (…)”.
Każdy zna takie osoby. To nic nowego. Miliony osób czytają o ćwiczeniach na siłowni, rozmawiają o dietach i nowych ćwiczeniach. I nic z tym nie robią (hmmm, ja się wziąłem ostatnio za odchudzanie i poszło już 8kg w dół, więc nie pisz „Adept ale Ty masz nadwagę!”). Ale nikt jakoś nie oskarża orbitreka, steppera, hantli czy nawet trenera personalnego, że nie ma efektów. Skoro nic nie robi w tym kierunku. Narzędziem do zmiany jesteś Ty sam, szkolenie, event, doradca ma i tylko w tym pomóc, a nie odwalić za Ciebie brudną robotę. Jeśli tego nie rozumiesz, to może pora przestać oglądać Gumisie i inne bajki w TV. Co to do cholery za zarzut wobec całego RO?
Czasem patrzymy na takie sprawy jak muzułmański terroryzm w Europie, czy konflikty na Bliskim Wschodzie, czystki etniczne w Afryce i dziwimy się „Po co oni to robią? Czemu oni po prostu nie przestaną ze sobą walczyć i się zabijać? Po co ta wojna w Syrii, dlaczego tam brat może zabijać brata?”. A sprawa jest prosta. Ludzie są jak gąbki i chłoną wszystko z otoczenia. Jeśli wokół Ciebie dominuje negatywność i krytyka, to chłoniesz ją jak gąbka i taki się stajesz. Gdybyś się tam teraz przeprowadził, to po pewnym czasie zacząłbyś myśleć tak jak Ci ludzie. W każdym środowisku Ty wpływasz na środowisko, a środowisko wpływa na ciebie. Więc kim się otaczasz? Masz ludzi wokół siebie, którzy krytykują sukces, rozwój osobisty, pieniądze i seks? Zgadnij co się stanie. Spoko, faktycznie z niektórych dziwactw r.o. można się pośmiać. Tylko, że Piotr Blanford ze swoim „jesteś zwycięzcą” to nie jest prawdziwy rozwój osobisty. To jest parodia i wynaturzenie czegoś niesamowitego. Tego co w 2005 roku zaczęło zmieniać moje życie. Nigdy wcześniej nie uczyłem się tak szybko. Nigdy wcześniej nie zmieniałem się tak szybko na plus. No i nigdy wcześniej nie miałem tyle seksu i pięknych kobiet.
Siedzisz na różnych krytykanckich stronach, np. „zdelegalizować coaching” czy innych „smutnych trenerach rozwoju osobistego”? Śmieszkujesz z z całej dziedziny rozwoju osobistego, a sam nic w swoim życiu nie robisz i nie rozwijasz się? Gardzę Tobą. Ja też tam siedziałem przez chwilę, ale potem się złapałem na tym, że to nie wnosi żadnej wartości w moje życie.
Adept
pozdrawia ze słonecznej Tajlandii
ps. druga część tego wpisu tym razem konkretnie o szkoleniach z uwodzenia jest tutaj: „Szkolenie z Uwodzenia Żerowaniem na Krzywdzie Ludzkiej?”
ps2. do hejterów: Od 2005 roku regularnie od różnych osób słyszę takie teksty typu „Mateusz Grzesiak się skończył albo niedługo skończy, ludzie przejrzą na oczy”, „Michał Wawrzyniak się kończy, bankrutuje”, „Kominek się skończył, jego teksty są słabe”, „Robbins się kończy”, „Brunet się skończy, bo ściemnia” itp. bzdury. I jakoś lata mijają, a oni się nie kończą. Wręcz mają coraz lepiej. Ciekawe prawda? Możesz ich lubić lub nie lubić. Mam to gdzieś. Natomiast oni ciągle wkładają wartość w życie ludzi. Nawet jeśli czasem wartość tylko emocjonalną. I dlatego rosną. A Ty krytykancie nie. Bo ta sztuka polega na oferowaniu wartości ludziom, wymianie wartości i dobrych fluidach. Ole.
42 komentarze
KOMENTARZ B.MĄDRY,WRĘCZ PONADCZASOWY (warto sobie wydrukować !! i poczytać od czasu do czasu) ,choć pozornie ! prawie nie na temat podrywu;a jednak tak !; MOŻE POMÓC CHOĆ…OKRĘŻNĄ DROGĄ.
CO DO BRUNETA TO POZNAŁEM GO NA SZKOLENIU W GDAŃSKU 3-4 LATA TEMU;ZROBIŁ NA MNIE POZYTYWNE WRAŻENIE-MIŁY,EMPATYCZNY FACET. PRACUJĘ Z LUDŹMI,MUSZE DOKONYWAĆ SZYBKICH OCEN WIEC 90 % ,ŻE JEST NAPRAWDĘ TAKI.
jeśli można zapytać…jakie feromony warto kupić/stosowałem Magnet Strong, Percept i „Love&Desire”
Hej, co do feromonów to nie potrafię nic doradzić.
Drogi Adepcie, jak pisać z dziewczyną gdy ona mówi ze boli ją ząb itd…ze ma cholernie zły dzień. Co wtedy odpisywać, jak reagować. Głównie w sytuacji gdy nie jest się w związku, a dąży się do tego, lecz sytuacja jest bardzo wrażliwa i nie mogę za bardzo okazywać swoich uczuć, tego ze mi zależny tak ze nie mogę bez nie żyć.
czy to na pewno wlaściwy temat? 😛
Tak wiem ze nie najlepszy, jednak ostatnio cały czas to się zdarza i nie wiem jak reagować. Zmiana tematu i opowiedzenie było dobrym pomysłem, jednak napisała ze nie ma siły się śmiać itp, a rozmowa zbytnio się nie nakręcała. Przeszukałem poradniki, przeczytałem parę pana książek jednak nie znalazłem odpowiedzi na to pytanie. Jak pisać z dziewczyną gdy jest smutna, ma doła, jest wyczerpana, nie ma siły, coś ją boli, ma zły dzień itp. Na żywo pewnie bym ją przytulił i po prostu był, a na fb, czy smsy…zawsze lipa z mojej strony.
POPRAWKA: I Opowiedzenie historii *…..zmieniliśmy temat, porozmawialiśmy trochę o dzieciach (historia się na tym opierała) ona napisała na koniec, „rozpieszczone dzieci są najgorsze” z uśmiechem, ja napisałem coś w stylu ze ona właśnie takim jest, i zmieniłem temat, rozmowa się ciągła jednak brakowało iskry w tym wszystkim, czegoś co bardzo by ją ciągła do rozmowy, tym bardziej ze miała zły dzień, wszystko ją bolało. Nie mogłem jej za bardzo olać gdyż zrobiłem to dzień wcześniej z braku czasu.
Odpowiedz jest w SUS2. na jednym z filmów na YT tez o tym mowie.
Musiałbyś spróbować zmienić jej emocje i budować relacje w oparciu o emocje, które Ty jej fundujesz, a nie ona Tobie (rzecz jasna mowa o proporcjach) . Czyli w reakcji na jej smutki o zębie moglbys opowiedziec historyjke albo coś rzucisz, że dopiero się z nią umowisz jak będzie miała złote zęby i ostrzezesz ja żeby nie przechodziła koło Twojej lodówki bo ja magnesy przyciągną łorewa. Zaskoczenie, rozbawienie, ciekawość, podniecenie, wyzwanie to stany, które możesz spróbować u niej wywoływać – będziesz odbierany jako osoba ciekawa, różnorodna i bardziej atrakcyjna.
TO NIE MÓJ TEKST,ALE MOZESZ GO PRZYTOCZYĆ: „”ZOSIĘ BOLAŁ ZĄB-SZÓSTKA. TURBODYNOMEN WYŚMIAŁ JĄ !!BO JEGO BOLAŁA ÓSEMKA”. JAK WALNIESZ COŚ TAKIEGO TO BEDZIE DRAŻNIENIE SIĘ (Adept zaleca),a PRZY OKAZJI NIE UJAWNISZ JAK BARDZO CI ZALEŻY
Przepełniony dobrą energią Adepta ja Ci doradzę 😉 a w zasadzie odradzę feromony. skup się na tym by zmniejszyć maksymalnie negatywny wpływ na swoje naturalne feromony i je podkręć i tyle 😉 osobiście to przyznaję że w ogóle nie rozumiem tego jak można kupować feromony, no bo skoro człowiek ma swoje własne to nawet jeżeli one, te kupowane, mają prawdziwe odczuwalne działanie to wciąż smarujesz się z pochodną zapachów niedźwiedzia i antylopy.. a jak buteleczka się skończy to co wtedy?
Super artykuł!
Adept, to jest – moim zdaniem – Twój najlepszy tekst. Świadczy o dojrzałości.
Na początek prosta historia. Czemu ludziom nie przychodzi do głowy (a przynajmniej większości z nich), żeby np. mechanika samochodowego, hydraulika, ślusarza czy lakiernika prosić o naprawienie i pomalowanie samochodu, sedesu czy drzwi za darmo, a nie mają problemu z poproszeniem fotografa o darmowe zdjęcia, grafika o darmowe logo czy coacha / trenera uwodzenia o darmową poradę czy szkolenie? No czemu? Wszystkich tych naciągaczy i cwaniaczków, którzy piszą do Ciebie (i innych), żeby „coś im powiedzieli”, „czegoś nauczyli”, „wyszli razem do klubu” za darmo, trzeba od razu ustawiać do pionu, np. mówiąc im, że owszem, tak się zrobi, ale tylko wtedy, gdy najpierw np. dostaną darmową poradę prawną od adwokata w kancelarii lub darmową lekcję chińskiego od nauczyciela tego języka. Wtedy część z nich zrozumie, że proszenie ludzi (nawet znajomych!) o cokolwiek darmowego, to właśnie cwaniactwo. Takich ludzi się nie lubi, takich ludzi się unika. To sprawa pierwsza.
Po drugie, faktem jest, że na rynku coachingowo – uwodzeniowym działa wielu oszustów, hochsztaplerów, osób niezrównoważonych emocjonalnie a nawet chorych psychicznie (lub niekiedy wszystkie te zjawiska zachodzą jednocześnie, np. sam poznałem schizofrenika, który udawał trenera uwodzenia i brał za to całkiem realne pieniądze!). No dobrze, ale co z tego wynika? Na rynku sprzedaży samochodów też są oszuści, a czy ktoś masowo hejtuje branże motoryzacyjną? Ile osób zostało oszukanych przez pośredników finansowych czy wprowadzonych w błąd przez przedstawicieli banków? Jednak dużego hejtu na sektor finansowy nie widać. A ile osób oszukali (pseudo)handlowcy telewizji kablowych? Jednak nie powstają strony „Zdelegalizować sprzedaż usług telewizji cyfrowej”. Ludzie nie rozumieją, że oszuści, często wyjątkowo perfidni i bezczelni naciągacze, są wszędzie! Tak, dosłownie wszędzie, w każdej branży! I tak, co jakiś czas ktoś zostanie oszukany, okradziony, czasem nawet tysiące osób (np. przy aferach gospodarczych typu Amber Gold). Ale co z tego? Po to mamy umysł, zdrowy rozsądek i dostęp do Internetu, znajomych, doświadczonych ludzi, żeby nie dać się oszukać. Hejt na wszystkich jak leci, nie ma sensu.
Po trzecie, nie ma obowiązku korzystać z usług coachy i trenerów uwodzenia. Jeśli kupiłem samochód, to muszę go zarejestrować. Idę do wydziału komunikacji w urzędzie gminy. Prawo nakłada na mnie taki obowiązek, a za jego niedopełnienie przewiduje realne sankcje. Nie mogę wybrać sobie urzędnika, który mnie obsługuje, co najwyżej mogę poskarżyć się na jego pracę, jeśli uważam, że jest niemiły / niekompetentny. Tymczasem, jeśli mam problem ze swoim życiem zawodowym czy kobietami, to nikt mnie nie zmusza, abym zwracał się o pomoc do trenerów rozwoju osobistego czy uwodzenia. Mogę to ogarnąć sam i w praktyce wiele osób tak robi. Jeśli się zdecyduję na zwrócenie się o pomoc, to a) mogę wybrać coacha / trenera, wcześniej czytając o nim opinie i robiąc research, porównując z innymi itp., b) mogę wcześniej ustalić warunki współpracy (np. zdefiniować czego oczekuję, co chcę osiągnąć i ustalić z coachem, czy jest w stanie mi pomóc), c) mogę zakończyć współpracę w każdej chwili, gdy uznam, że nie jest dla mnie zadowalająca. Oczywiste jest jednak, że za usługę zapłacić muszę. Bo coaching czy nauka uwodzenie, to jest zwykła usługa. Jak porada prawna, nauka języka, tańca, karate, księgowości czy czegokolwiek innego.
Po czwarte, dobrze by było, aby wiarygodni i działający od lat coachowie / trenerzy uwodzenia jasno i otwarcie potępiali oszustów i naciągaczy w swojej branży, a przy tym uczciwie informowali, co jest realne a co nie. Jeśli np. trener uwodzenia reklamuje się w taki sposób: „po tygodniowym szkoleniu u mnie będziesz mógł przespać się z każdą kobietą, która ci się podoba” – to jest to nieuczciwe, bo nierealne. Albo „w dwa tygodnie nauczę cię jak za każdym razem gdy wyjdziesz do klubu poderwać i przyprowadzić kobietę do domu na noc” – również nieuczciwe, bo to jest niemożliwe (każde wyjście = seks, tylko nieliczni to potrafią). Itp. itd. Także Panowie coache i trenerzy uwodzenia: potępiajcie złe praktyki sami reklamujcie się uczciwie, nie naciągajcie klientów, nie obiecujcie im gruszek na wierzbie, a hejt na pewno będzie mniejszy.
Po piąte wreszcie, prawie wszystko jest dostępne za darmo. Takie czasy. Instrukcja jak naprawić samochód, porady prawne, wyjaśnienie zasad mechaniki kwantowej czy materiały o rozwoju osobistym i uwodzeniu. Wszystko za darmo można znaleźć w internecie, zwłaszcza jeśli dobrze zna się język angielski. Jak już pisałem wcześniej, wszystkiego można nauczyć się też samemu. Jednak korzystanie z usług coachy i trenerów uwodzenia bywa o wiele lepszym rozwiązaniem, z różnych powodów zresztą. Podobnie jak lepszym rozwiązaniem jest na ogół pójście na kurs języka obcego (i zapłacenie za niego) niż nauka samemu, mimo że wszystkie materiały dostępne są za darmo w sieci. Doświadczenie poucza, że większość ludzi potrzebuje nauczyciela, aby zdobyć jakieś konkretne umiejętności, zdyscyplinować się, zmotywować i poczynić szybsze postępy.
Życzę powodzenia.
Karol
Dobrze powiedziane 🙂
Hej, możesz podać mniej więcej datę premiery PPS3? 🙂
Bardzo wartościowy wpis !!!
Ten wpis bardziej mnie zmotywował do ogarnięcia siebie, porzucenia swoich rozczeń, i sfocusowania się na pozytywach, niż 99% motywacyjnych postów od kołczy z fejsbuka.
Odnośnie delegalizacji kołczingu, poniekąd rozumiem ten sceptycyzm ludzi, trener mentalny, trener biznesu i pokrewne to zawody w żaden sposób nie regulowane prawnie, stąd jest duży odsetek samozwańczych specjalistów , jednak akceptacja i zrozumienie tego faktu to pierwszy krok do tego, by móc wynosić wartość z rozwoju osobistego.
Chociaż myślę że przyznasz sam Marcin, że prawdziwych speców od ludzkiej głowy, którzy wiedzą jak z nią skutecznie i bezpiecznie pracować, jest niewielu. Z woj. Śląskiego znam tylko jednego trenera, który jednocześnie pracuje na trzech poziomach, na poziomie fizycznym, mentalnym i duchowym, operując przy tym hipnozą, nlp i metodami z bioenergoterapii. Myślę że jak by więcej trenerów wykazywało tak dogłębne i holistyczne podejście jednocześnie redukując górnolotną papkę dla tłumu, to ta profesja była by bardziej „poważana”
To fakt, jest niewielu.
Adept 🙂
Genialny WPIS!! czytam cię co jakiś czas :), bo i hmmm tematyka biznesowo podobna do tego czym się zajmuje, ale mniejsza o to…
Sam jestem po szkoleniu Wyzwanie 90 Dni…Obecnie jestem na głębszym rozwoju Siebie (terapia).
Kiedyś sam miałem etap za darmo i wszystko powinno mi się należeć… Na chwilę obecną pracuję nad sobą, ale temat wiedzy i tego, że z czystego szacunku ma Prawo ona kosztować i wiem już co to znaczy, jak znajomi myślą że coś za darmo i po łebkach…
Ja obecnie bardziej skupiam się nad tym, co napisałeś w txt, aby Samemu decydować o swoim nastawieniu i tego co chcesz wyciągnąć dla Siebie z danej książki, szkolenia,spotkań z ludźmi itp. Bo wszystko tak naprawdę zależy od Nas,a tak naprawdę od Pracy, czasu i zapału jaki w to włożymy!!
Kolejny świetny moment w tym artykule to miejsca w których poruszasz kwestię dawania wartości,wiedzy itp… Właśnie czytam książki o tematyce wdzięczności i właśnie dawaniu wartości… będzie wartość dla drugiej osoby będzie to ważne dla niej to pojawi się też miejsce na jakiś biznes etc.
Potwierdzam to co już kilka osób pisało tutaj, wg. Mnie to też jeden z najlepszych twoich wpisów!
Gratuluje tej ODWAGI!!
ps. dobrą robotę robisz 🙂
Napisane słusznie. Tylko, że ta sama nuta hejtu na coachow tutaj poszła na hejterow 🙂
Wszędzie są lepsi i gorsi: prawnicy, fotografowie, coache, trenerzy uwo etc. Najlepsi sie obronia i maja wyjebane na hejt.
Adept olej to co barany wypisują w necie i rób swoje.
Co jest zlego w sprawdzaniu dokonan coachow ktorzy sprzedaja swoja wiedze za grube pieniadze? Nalezy im wierzyc na slowo? Piotr Marszalkowski sprawdzil informacje na temat Bruneta ktore sa publicznie znane. To nie jego wina ze Brunet nie upublicznil nic wiecej. Jak ktos jest osoba publiczna to niech sie liczy z tym ze ktos bedzie mu grzebal w zyciorysie.
Nie ma nic złego w sprawdzaniu. Piotr Marszałkowski zrobił to bardzo tendencyjnie i w wielu momentach filmu nakłamał (świadomie lub nie). Dlatego ma sprawę w sądzie.
Marszałkowski mówił nieprawdę? To poważne oskarżenie. A w jakiej sprawie powiedział nieprawdę?
A to już sprawa między nim a Marszałkowskim.
Nie jestem jakimś wielkim miłośnikiem Bruneta, szczególnie to że bawi się w ten biznesowy coaching, ale to co ten Marszałkowski odjebał woła o pomstę do nieba. Taki klasyczny komentarz typowego ,,obserwatora”(żeby nie używać mocniejszych słów). Po co się naśmiewał z doświadczeń Jacka w uwodzeniu i tantrze? Jak hejter typowy, tu niby ,,ja się na tym nie znam tututu” a z drugiej podśmiechujki typowe
Witam Adept,
Rozumiem w pewien sposób Twoją reakcję i w 100% zgadzam się z tym, że nie można wsadzać wszystkich do jednego worka. Swój rozwój osobisty zacząłem od szkolenia kontroli wytrysku autorstwa Bruneta około 2 lata temu, później przez jego polecenie trafiłem na Twoje szkolenia i przeszedłem dwa z nich, przeczytałem kilka ebooków i kilkanaście artykułów na Twoim blogu, bardzo mnie to wszystko zainspirowało i bardzo jestem wam za to wdzięczny, lecz na tym nie poprzestałem i szkolę się dalej, aktualnie robię wyzwanie 90 dni K,Króla, szkolę się w Akademii Expertów P. Danielewskiego i dziś zaczynam kurs szybkiego czytania, a wy pośrednio przyczyniliście się do tego wszystkiego, dzięki wam staję się lepszym sobą i za to wam dziękuję. Proszę tylko, abyś nie brał przykładu z tego 22letniego chłopaka, który ma zakrzywiony światopogląd i nie wsadzał wszystkich Polaków do jednego worka, gdyż ja jestem bardzo dumny ze swojej narodowości i na początku tego wpisu trochę mnie zabolało to tak zwane „POLACZKOWANIE”, to nie jest problem tylko naszej społeczności lecz, to jest problem całego świata zachodu i całego tego socjalistycznego GÓWNA. Co do reszty zgaszam się z Tobą i życzę Ci, abyś miał wspaniały rok 2018.
Pozdrawiam.
Sporo twoich artykułów ostatnio mnie demotywuje, bo uświadomiłem sobie że sam jestem taką pijawką energetyczną która nie daje od siebie żadnych wartości. Pewnie pisałem różne rzeczy do Ciebie w przeszłości, które trafiły do spamu po przeczytaniu pierwszego jakiegoś głupiego zdania, ale nigdy nie robiłem tego ze świadomością że zabieram na marne twój czas, bo naprawdę szukałem pomocy. Mogę Cię jedynie przeprosić za to 🙁
Jeżeli chodzi o hejt, to wszyscy których znam krytykują techniki uwodzenia, które nauczasz… to że jest się pewnym siebie a czasem trochę arogancki rujnuje im obraz grzecznej niegdyś osoby i to krytykują, mimo to że człowiek staję się atrakcyjniejszym dzięki właśnie coachingom… dlatego już nie mówię ludziom że to dzięki pracy nad sobą, tylko ignoruje uwagi innych ludzi na temat mojej zmiany. A to dzieki twojemu coachigowi moje życie zmienia sie na lepsze i nie tylko w uwodzeniu, ale w ogólnym stylu bycia 🙂 jestem zwycięzcą!
Kim jesteś? 🙂
Witaj Marcinie zgadzam się z Tobą mnóstwo ludzi potrafi krytykować kogoś i niedocenianą pomocy albo wartości jaką dostają nie dając nic w zamian i wykorzystują. Byłem u Ciebie na szkolenu i Jacka na Projekce Sukces bardzo pomoce były dla mnie choć czuje ze usiadłem na laurach. Posiadać wiedzę to nie wszystko trzeba ja umieć wykorzystać w praktyce a chyba z tym u nie gorzej. artykuł daje do myślenia
pozdrawiam serdecznie
Piotr
A ja tam nie będe słodził.
X lat temu jako potrzebowałem, żeby ktokolwiek mi, tak darmo, powiedział – przeczytaj książkę Bruneta,
albo podobną w treści, to takiego nie było mimo iż poświęcałem czas i rozmowa była kontretna i bez pijawkowania.
Teraz gdzie się nie obejrze reklamuje się jakiś kołcz z misją, przerobię cię w 90 dni, z rachunkiem z 000 zerami.
Konsultacją by phone, bo skype nie działa – tak mam na to kasę, by kolo mnie 60 min sondował czy nadaje się na dobrego klienta.
Tak, jedna pani usiłuje mi powiedzieć, że jak będę miał sukces to będę miał super życie
– wystarczą mi dotychczasowe osiągnięcia i sam zdecyduje o opuszczeniu `comfort zone`,
ale najlepiej się się zdecyduje w którym obszarze życia ma mi pomóc – znaczy jakie
przekonania nowoczesnego niewolnika `kupię`.
Rzecz w tym, że o ile książka, kurs i wiedza np. Bruneta, którego widziałem 1raz wirtualnie ma dla mnie wartość,
jakoś wyczuwam to, a `gadanie` pani nie ma – nie czuje tej wartości, choć czasem słucham bardzo uważnie.
Może na mnie akurat nie działa, może wuczuwam, że chce mnie wyssać nie inspirując a narzucając jakieś kraty i schematy.
Najbardziej mnie śmieszy 2x letni kołcz, co założył firemkę doradczą, nagrywa filmiki i twierdzi, że jest bogiem SUKCESU.
Jakkolwiek nie mieć skojarzeń ze słowem bóg i sukces.
Wciąż mam `w głowie` inspirujące co prawda, lecz wartościowo trudne do oceny `szkolenia` Amw*ya czy Herbalife.
I niesamowicie lubię ten styl `amerikan drim` który towarzyszy przemowom wielu kołczy 😉
Bardziej do mnie przemawiają wizje z poradników z ezoteryki o szukaniu anielskiego przewodnika 😀
Emocje nie wiadomo czy potrzebne o hejcie, o czarnych owcach kołczingu, pijawkach.
Trzeba po prostu rozpoznawać fakt.
Marcin, co Cię tak rozemocjonowało? 😉
Witaj Marcinku. (…)
Odezwij sie do mnie na maila. I przeczytaj regulamin 🙂
Hey Adept !
Świetny i pouczający artykuł. Myślę ,że odbiegające od tematyki uwodzenia materiały od czasu do czasu również mogą być cennym źródłem informacji dla czytelników. Ja nie hejtuję ale czasami łapie się na tym że nie doceniam w stu procentach czyjejś pracy a to bardzo ważne. Wszyscy oczekujemy pochwały i zapłaty za nasz wysiłek a nie zawsze sami dajemy coś od siebie. Warto o tym pamiętać.
Dziękuje za lekturę i pozdrawiam !!
Życia byłoby mi szkoda, na uganienie się tyle czasu za d*pami 🙂
dlatego traktuje prozę Marcina jako pamiętniki, za które zapłaciłem.
Ale wychowano mnie inaczej i do wielu z opisywanych kobiet nawet bym
nie podszedł, albo nawet bym nie wkładał jeśli by leżały dostępne i chętne.
Z zasady.
Bawi mnie, że pisze się o 600 randkach, a jak się dobrze wczytam, to
mogę przeczytać, że gdy trener nie jest w formie też zachowuje się
jak pierdoła 🙂
Wniosek, doświadczenie uczy, że nic nie uczy, bo w każdym momencie
sytuacja, ludzie i emocje są inne. Chyba, że się umie rozpoznawać
wzorce, wpływać na nie, modyfikować i kierunkować.
Wszyscy wszystko /tak ja jestem najmądrzejszy :D/ mylicie:
Po pierwsze `za free` według klasycznego podejścia brodacza, hippisa,
koszernego fantasty twórcy GNU ma być dla wszystkich na odpowiednim poziomie.
Czyli jak jesteś zielonym użyszkodnikiem musisz zapłacić i przeczytać
pierd*lony manual. Innej drogi nie ma, albo siedzisz w pętli zwanej czarną dupą.
Po drugie miłość – za free. Tak k! za free, ale to właściwie znaczy
za emocje jakie dajesz drugiej osobie, więc jest to transakcja społeczna.
Po trzecie nie da się ukryć, że po tym globie chodzi wiele k*rew i zjebów
/taki ktoś kto wie, że uczucia emocje drugiej osoby w jego kierunku
są duże, osoba do niego nie pasuje, ale jego musi być na wierzchu/.
Jest demokracja więc można skubać frajerów, choć nieliczni, jak ja,
uważają to za kurestwo. Choć to małostkowość humanoida o innym poziomie rozwoju.
Po czwarte. To jest błąd, Większość guru traktuje audytorów jak kupę gówna.
Jest różnica między wstępem jakie robi Brunet do swych kursów, a mówieniem
zaliczyłem 600 panienek, a ty co? Śmieszy mnie również gościu z brzuszkiem
przechadzający się po tarasie w egzotycznym kraju podając mi 10 przykładów
na biznes – szkoda tylko, że to bańki spekulacyjne. Tak może mnie inspirować
ale wogóle nie przedstawia mi żadnej wartości. I co z tego, że ma kasę
ulokowaną w interesach? Kąpie się w niej? Posiada coś niesamowitego czym
inni też mogą się zachwycać? Wybudował Tadż-Mahal?
Uważam się za skromnego człowieka, taki relikt wychowania w mininej epoce,
jedno co mnie niesamowicie mierzi w 90% przypadków to epatowanie wręcz
sukcesem, bogactwem. Wychodzi jakiś bubek i oczekuje magii, podziwiajcie
mnie – osiagnąłem. Kiedyś każdy kto kupił cośkolwiek w sklepie – osiągnął
i nie miał tego przymusu pokazywania, patrzcie – ja mam.
Po 5. Podoba mi się inspiracja uwo jako taka. Śmieszy mnie, że
wyjście do klubu według opisów nie jest byciem sobą i wyjściem aby się
pobawić tylko wiecznym byciem czujnym jak ważka na gesty i milion pierdół
panieniek co wyszły po kawał `mięsa` na wieczór 😉
Tak, widzę głupi hollywódzki serial, który też mnie inspiruje Californication
z takim aktorem co kiedyś grał głupka, który wszystko robi odwrotnie, a teraz
trochę 😉 dojrzał, ma dziecko, jakaś kobieta go kocha /znaczy ma emocje,
albo jest zadowolona, że jest w jej kolekcji/.
Z odcinka podoba mi się fajny tekst: Kobieta powinna kochać faceta
za to jaki jest, a nie za to jakim może być.
Oczywiście do związku wybiorę taką która mnie wspiera w byciu lepszym
sobą i na poziomie fizycznym do mnie pasuje.
Podsumowując nowoczesny kołczing:
– audytorium to gówno. Mało kto zakłada, że ktoś ma jakąs wiedzę i zasady
– zasoby audytorium to wartość /Buffet siedzi w więzieniu a tysiące ludzkich
emerytur poszły w powietrze/
– wiedza i umiejętności guru mogą być dla ciebie inspiracją
– aby osiągnąć konkretny cel, posiadać urok osobisty itd. MUSISZ przeczytać
pi*rdolony manual, i zrobić kilka albo nawet kilkanaście trudnych kroków
z zaciskaniem zębówniewykluczając sformatowanie swoim przekonań do zera.
– w świadomości społecznej istnieje wiele bajek, których pustkę
poza tęczową powierzchnią /bańki mydlanej/ musisz nauczyć się dostrzegać
– ustal sobie jakieś zasady, co jest naprawdę ważne i się ich trzymaj.
– naucz się rozpoznawać wzorce ludzkich zachowań i zarządzaj swoimi emocjami.
Po osiągnięciu dojrzałości /poznaniu fizyki życia/ przestaniesz się
emocjonować działaniami ludzi na innym poziomie świadomości.
Zoo, porno i kołczing istnieją dla tych co tego potrzebują.
Kasa musi krążyć a czas poza oglądaniem sportu i dup*** też trzeba
jakoś obywatelom wypełnić. Zasoby są 😉 wyczerpywalne, według jednej z teorii.
Polecam wszystkim obejrzenie dobrego polskiego filmu – Złote runo.
PS. 1. dawania konstruktywnej krytyki nikt nie uczy
PS. 2. przyjmowania krytyki nikt nie lubi
może trzeba czasem napisać UWAGA: tryb dupka włączony.
— wymoderuj co uważasz —
Cała prawda 🙂
Tyle, że większość społeczeństwa tego nie widzi. Plus wg tego samego społeczeństwa receptą na bycie szczęśliwym jest taka sama – konsumuj, konsumuj, konsumuj – jak u Carpentera w They Live
pieknie to powiedziałes marcin…. zycie jest brutalne i nic nie ma za darmo….na wszystko trzeba ciężko zapracować jeśli chce się to mieć…..ci co hejtują to zwykli szmaciarze którzy nic nie potrafią zrobić i nic im nie wychodzi np, z uwodzenia….kobiet…i jak im nie wychodzi i nic z tym nie chcą robić….to wyśmiewają tych którzy mają dziewczyny lub tych którzy coś z tym robią pracuja nad sobą i nad technikami uwodzenia….. …….wiem bo znam paru takich……kiedyś sam tak postępowałem…..ale wiem teraz jakie to złe było…..i więcej nie zamierzam sie z kogoś smiac kto odnosi w czyms sukces…..bo wiem ze ciezko na to zapracował
Otóż to…
No nie wiem .. kobiety dostają za darmo miłość mężczyzn .. dostają za darmo ich przywiązanie, wierność, czas jaki im poświęcają .. ale tym gardzą. I jak tu mówić o wymianie wartości? Wartość wartości nie równa …
Podpinam się pod pytanie – Adept prosimy o komentarz.
Przychodzi mi na myśl że co za dużo to świnka nie zje – jak za dużo adoratorów ma laska to jest tym totalnie zmęczona jak co dziennie ktoś się do niej dowala – w końcu przekracza się jakaś masa krytyczna u laski i ona zaczyna gardzić tymi adoratorami którzy wciąż jedno i to samo typu fajna jesteś, podobasz mi się, zapraszam na kawę beeee też bym się zżygał gdyby co dziennie ktoś chciał mnie zabrać np. pojeździć za darmo na gokartach co bardzo lubię no ale codziennie to bym się po czasie zżygał
Odpowiedz jest w poscie „jak sprawic zeby kobieta sie za Toba uganiala” i bedzie takze w nowym poscie
Bardzo mądry i ciekawy wpis Adepcie, ostatnie parę lat pojawił się hejt na temat rozwoju osobistego, że szkolenia za drogie i trenerzy oszuści itd. Ja wychodzę z założenia że wszystko jest dla ludzi ale nie ma co popadać w przesadę i chodzić ze szkolenia na szkolenie nie zmieniając nic w życiu. Jednak dla mnie Twoje szkolenia mają wielką wartość, bo są oparte na doświadczeniu człowieka który zmienił wiele w swoim życiu i podobnie jak my wszyscy zaczynał od zera.
Smutno nam tu bez Ciebie jak balujesz w Tajlandii! Kiedy można się spodziewać PPS3?
Mam jeszcze małe pytanie co do feromonów. Używałem kilku różnych i moim zdaniem działają super, naprawdę dają 3 mocne rzeczy:
1. Poprawiają mowę ciała, staję się bardziej wyluzowany
2. dają efekt pobudzenia, nakręcają na wesoło, a jednocześnie nie tracę koncentracji (bardzo fajne wieczorem po robocie, jak chciałoby się spać, a tu psik-i energia wraca)
3. Kobiety dużo lepiej reagują, w zasadzie jeśli nie zrobić czegoś skrajnie głupiego to reakcje są bardzo dobre.
Jest tylko mały problem. To jest element „odstawienia” się na randkę, imprezę, doklejona pewność siebie. Czuję czasem że bez tego nie byłbym tą ulepszoną wersją. Czy Twoim zdaniem warto ich dalej używać? bo efekty są wyraźne i różnica bez nich też, niestety na minus,
świetny tekst wykraczający daleko poza tematykę uwo 🙂
Świetny tekst! Czytanie tego tekstu pomaga w zrównoważeniu emocji, zanim go przeczytałem, czułem złość, a teraz równowagę. Większą racjonalność. Dzięki za ten wpis