Pamiętam historię z Egiptu z przed kilku lat. Byłem tam z Pawłem Danielewskim nakręcić video do PPS2. Siedzieliśmy na plaży hotelowej i podszedł do nas beach boy chcący sprzedać nam wycieczki czy tam jakieś masaże. Namolny jak 15-tu przed nim. Paweł przez co najmniej kwadrans tłumaczył mu, jak może lepiej sprzedawać te wycieczki, jak prezentować swoją ofertę, aby mieć więcej klientów, jak być bardziej skutecznym sprzedawcą wycieczek. Egipcjanin kiwał cały czas głową, jakby w pełni go rozumiał. Po czym, gdy Paweł skończył swój wykład, Egipcjanin z czołem nie skażonym myśleniem zapytał go „Ok mister, OK, ale to jak mister, kupisz moją wycieczkę mister czy nie?”, po czym poszedł dalej, bez grama refleksji nad tym co właśnie usłyszał. A mi przypomniał się cytat z Biblii – „Nie rzucaj pereł przed wieprze”.
(Ten wpis to kontynuacja pierwszej części „Rozwój Osobisty Umarł”)
Z rozwojem osobistym i nauką uwodzenia jest podobnie.
Piszę w artykułach i poradnikach o zmianie przekonań, sposobu myślenia, że tak naprawdę nie chodzi o te teksty na podryw, że one są tylko wisienką na torcie. Są tylko zewnętrznym objawem tego co jest w środku (np. humoru). Że często chodzi o wspólną zabawę, przeżywanie emocji, dawanie od siebie wartości, wymagania, prezentowanie standardów (wkrótce o tym będzie artykuł), omijanie stereotypów seksualnych, itd. Po czym na końcu Zenek pyta „No dobra, ale to dasz mi te Twoje sekretne teksty? To mam zadzwonić do niej o 14 czy o 18? Która godzina będzie lepsza? Smsować czy pisać na Facebooku? To lepsze są perfumy Armani czy Gucci? „. Oczywiście, że mam i dam Zenkowi te teksty zmieniające dziewczynę w kłębek emocji. Tylko nie na początku, bo i tak by nie umiał ich wykorzystać albo by je popsuł np. przez swój brak kontroli emocji. Musi być zachowana właściwa kolejność nauki.
Niestety, tak samo jak w uwodzeniu tak i w rozwoju osobistym ludzie chcą iść na skróty. W uwo pojawia się facet, który mówi „Adept powiedz mi jak mam poderwać sprzedawczynie w mojej osiedlowej Żabce?”. Ja mówię „słuchaj, ale może powinieneś nauczyć się zdobywać kobiety ogólnie, zrozumieć procesy jakie zachodzą podczas podrywu, jak zmieniają się emocje i co za tym idzie, co działa na kobiety, a co nie, a przy okazji nauczysz się jak poderwać dziewczynę z Żabki?„. A on swoje „ale to mogę mieć pannę z żabki? Powiesz mi? Naucz mnie jak poderwać Żabkową laskę, a potem obiecuję, że nauczę się podrywać”. Ale tak to nie działa. Oni chcą dostać rybę a nie wędkę i umiejętność łowienia ryb. Bo są zafiksowania na tym jednym (jednej), a nie widzą, że nie ma innego rozwiązania.
W rozwoju osobistym byłby to facet, który chciałby dostać pożyczkę, zapomogę, zastrzyk pieniędzy, bo myśli że mu to pomoże. Gdyby poszedł na szkolenie z inteligencji finansowej / zaczynania biznesu / to miałby szanse założyć biznes i zarobić dużo więcej, nauczyć się zarabiania. Jak nauczy się zarabiać „miliony”, to będzie miał tyle pieniędzy, że nie będzie potrzebował tej „zapomogi”, „pożyczki”. Oczywiście bardzo to upraszczam, ale po to aby pokazać pewną ideę.
Albo koleś, który przychodzi na basen i mówi do instruktora „stary muszę nauczyć się pływać motylkiem”, „A umiesz w ogóle pływać? utrzymasz się na wodzie?”, „Nie, stary, naucz mnie od razu pływać motylem, wiem że tego chcę, naucz mnie! Nie chcę pływać innymi stylami, ja chcę tylko motylka do cholery!”, „Ale wiesz, może najpierw popływasz strzałką, oswoisz z wodą na basenie, potem popływasz z deską, nauczysz swoje ciało ruchów, które utrzymają Cię na wodzie, nie wpadniesz w panikę gdy stracisz grunt pod nogami i wtedy przejdziemy do nauki pływania motylkiem?” „Nie, nie, ja nie chcę pływać innymi stylami, ja chcę tylko znać styl motylka, nie rozumiesz?? nie chcę być ogólnie dobrym na wodzie, nie chcę umieć pływać żabką, kraulem, czy na plecach, mam je gdzieś, jak chce pływać MOTYLEM, słyszysz MOTYLEM!! nie chcesz mnie nauczyć? To pójdę do innego instruktora ty złamasie! Wiedziałem, że ci instruktorzy pływania to ściemniacze i oszuści! napiszę o tym w internecie!”
Sporo osób mówi w necie „Pieprzony coaching! Oszuści z rozwoju osobistego! Zdelegalizować coaching i rozwój osobisty!”, no ale co w zamian mądralo? 5 letnie studia psychologiczne? W czasie których nauczysz się statystyki i teorii psychologicznych bez praktycznego zastosowania w życiu? (Jeśli się sam nie przyłożysz po zajęciach i nie zgłębisz tematu)
Podam Ci przykład. Czytam sobie komentarze na moim kanale YouTube lub wpisy na forach w internecie i widzę takie:
„Jak mam podrywać, gdy nie jestem przystojny? Co mam zrobić? Znalazłem mema z napisem „Pierwsza zasada podrywu – nie bądź brzydki”. I co mam teraz zrobić/? Nie wiem dlaczego ciągle mi smutno. Wszystkie moje koleżanki mówią, że nienawidzą brzydkich kolesi zagadujących do nich w klubie. To co mam zrobić? Nie mam szans? Wiedziałem!!! Ciągle mi smutno. Wiedziałem że tak naprawdę zawsze chodzi o kasę i wygląd! Ci pieprzeni trenerzy podrywu i rozwoju oszukują! Nienawidzę was!! Na co mi ten cały rozwój? W dupie go mam! To samooszukiwanie siebie! Hłe hłe hłe, przegrywy z uwodzenia hahah… wiedziałem, że mam rację, że nie da się nauczyć podrywu, a te przegrywy podrywacze się tego uczom… gupki”
No cóż. Jako nowicjusz możesz mieć takie dylematy. Tylko, że wiesz co? Kiedy coś takiego czytasz, to musisz brać to na klatę i żyć dalej. Bo jeśli nie rozwój i nauka uwo, to co? Co w zamian do cholery??? Nie masz tego super wypaśnego wyglądu, nie masz kasy, nie masz nawet fajnego Instagrama. To co pozostaje? Lektura książek psychologicznych o miłości i związkach? Książka B. Wojciszke o miłości nie zagada za Ciebie do dziewczyny. Książka Cialdiniego nie podpowie Ci co masz powiedzieć dziewczynie na randce, aby przestała dłubać słomką w kubku kawy, tylko skupiła się na Tobie i zaczęła patrzeć na Ciebie z zachwytem.
Co robią dobrzy trenerzy samorozwoju? Uczą nowego spojrzenia na swoje życie, nowych sposobów myślenia np. o kobietach i seksie. Zarażają nowymi ideami i nastawieniem. Pokazują jak myśleć, aby zbliżać się do sukcesu, jak wyznaczać cele w życiu i do nich dążyć. Pokazują techniki zmiany przekonań, na przykładach demonstrują jak działa nowe myślenie (np. analizując filmy lub podryw), jakie są różnice między starym schematem myślenia, a nowym. Krok po kroku uzupełniają puzzle nowego Ciebie. Czasem wystarczy kilka zdań aby uświadomić sobie swoje możliwości, a czasem trzeba większej pracy. Rozwój osobisty daje Ci szanse, bez których często kręcisz się w miejscu, jak szczur w labiryncie.
Do 32 roku życia (gdy zainteresowałem się uwodzeniem) nie byłem jakimś półgłupkiem. Skończyłem studia informatyczne i prawie skończyłem drugie – budowlane. Ale z kobietami, motywacją, kontrolą emocji, inteligencją emocjonalną, finansową i uwodzeniem byłem w CZARNEJ DUPIE.
Jakoś nie pomogli mi psycholodzy, którzy wieszają psy na coachingu i rozwoju osobistym – nie mając sami nic więcej do zaoferowania. Nawet nie podali mi książek z których mógłbym się nauczyć praktycznej wiedzy o kobietach. Nie podali praktycznych wskazówek JAK ROZMAWIAĆ z KOBIETĄ, aby ją zainteresować, podniecić. Wszystkie ówczesne książki w Empikach w temacie relacji seksualnych z kobietami zaczynały się od gry wstępnej w łóżku prowadzącej do seksu w stałym związku z kobietą. No ale jak doprowadzić do tego związku? Jak w ogóle doprowadzić do randki? Jak w ogóle zagadać i porozmawiać z dziewczyną, aby była ta randka? Tego „magicy” z psychologii już nie umieli mi powiedzieć.
Uczepiłem się tych nieszczęsnych psychologów, a tak naprawdę powinienem mówić o tych wszystkich idiotach komentujących filmy o uwo u mnie , czy u Gargamela czy tego kolesia z „Co jest cięte”. Nie mających pojęcia o podrywie, śmiejących się z fragmentów wyjętych z kontekstów i mądrzących się w komentarzach. Nie umiejących odróżnić żartów i ironii od rozmowy z kobietą. Nie rozumiejących WPŁYWU humoru na rozmowę z NIEZNAJOMĄ kobietą.
Dla nich mój żart w centrum handlowym „Hej modelki, zatrzymajcie się, tu jest ograniczenie prędkości” to ultymatywny tekst na podryw (sam się przeraziłem tym epickim, trudnym słowem). Ręce mi padają. Ich sposób myślenia jest taki „on powiedział ten dziwny test i one nie rzuciły mu się do stóp, nie rzuciły w niego majtkami, nie uklęknęły i nie zrobiły mu loda po tym tekście?? No to widać, że to ściemniacz i oszust!!! Zdradzimy wam całą prawdę! Podrywacze to oszuści, którzy mówią te nieskuteczne „teksty o modelkach i ograniczeniu prędkości”! Mamy ich! Złapaliśmy ich na ściemie!! Oto cała prawda o PUA i podrywaczach!!”.
I wiem, że część osób, które mają pierwszy kontakt z uwodzeniem czy ze mną, może tak myśleć. Bo żyje według starych schematów, wg starej mapy rzeczywistości, w której albo albo. Albo kobieta od razu kocha / zakochuje się w Tobie w ciągu 5 sekund (bo tak jest na filmach). Albo jej się nie spodobałeś i KONIEC. Game over.
I tu jest rola całego rozwoju osobistego w aspekcie uwo i relacji damsko męskich. Zmienia Twój sposób myślenia, aby dać Ci więcej możliwości, otworzyć furtki i pozwolić Ci działać (poznać, poderwać, zauroczyć dziewczynę)
Ok, mówi się negatywnie o pewnych osobach, że to „seminar junkies” czyli fani szkoleń z rozwoju, którzy zaliczają jedno szkolenie po drugim jak ćpuny na głodzie. Idą na szkolenie, kilka dni czują się świetnie, a potem lecą na kolejne szkolenie aby podtrzymać ten stan. To fakt, że nie jest to najlepsza strategia. Są efektywniejsze, kiedy np. wdrażasz najpierw wiedzę ze szkolenia wraz z innymi „rozwojowymi” znajomymi. A idziesz na kolejne szkolenie dopiero, gdy masz SPRECYZOWANE potrzeby i oczekiwania co do tego szkolenia.
No dobrze, jednak nie wszyscy mają ten wewnętrzny rygor, aby po szkoleniu siedzieć i ćwiczyć mozolnie techniki ze szkolenia i rozwijać się samemu bez mentora, guru czy nauczyciela. No to, będą musieli wrócić za kilka miesięcy na szkolenie i uzupełnić wiedzę. I nie ma w tym nic złego.
Co za problem jest w powtórzeniu szkolenia za pół roku czy za rok? Czy to oznacza, że jesteś przegrywem lub że odniosłeś porażkę? Nie. To po prostu oznacza, że jesteś inny i w innym tempie chłoniesz wiedzę. Każdy zaczyna z innego poziomu. Ja sam niektóre szkolenie powtarzałem. Na starym NLS byłem ze 4 razy (2005-2007). Na jednym ze szkoleń na zachodzie byłem 5 razy. Za każdym razem odkrywając coś nowego.
Ktoś kto jest prawiczkiem, z tego samego szkolenia (książki, kursu, video) zauważy, że ważny jest kontakt wzrokowy, dotyk i uśmiech. I ważne są sygnały zainteresowania. Bo to poziom wiedzy podstawowej zrozumiałej dla niego na tym poziomie na jakim jest. Średnio zaawansowany zwróci uwagę na kontekst w jakim się dotyka, zauważy że można pocałować dziewczynę w momencie, gdy trzymasz ją, a ona omiata wzrokiem Twoje usta. Zaawansowany z tego samego fragmentu szkolenia wyciągnie wiedzę, kiedy i w jakiej sytuacji… nie musi całować dziewczyny, a i tak się z nią prześpi.
Nowicjusz, tą scenę w ogóle wyprze pamięci, bo w jego mapie świata nie ma możliwości, aby całować nowo poznaną dziewczynę. Średni będzie rozważał opcje pójścia gdzieś (w inne miejsce) z dziewczyną, aby ją całować z dala od jej znajomych. Zaawansowany zauważy, że wystarczy odwrócić ją plecami tyłem do znajomych na kilka sekund, aby ją dyskretnie pocałować. Mimo obecności znajomych.
Każdy z tego samego materiału może wynieść KOMPLETNIE INNE rzeczy dla siebie. I każdy z nich wyciąga WARTOŚCIOWE rzeczy dla niego samego w DANYM MOMENCIE JEGO ŻYCIA. I nie ma nic dziwnego, że wracasz do tego materiału po roku i zauważasz NOWE elementy, które kiedyś ominąłeś jako (być może) nudne, nierealne, nie dla Ciebie. A czasem za trudne. Ale po roku zwiększa się Twoje doświadczenie, świadomość procesu uwodzenia i jesteś gotowy na więcej… Wtedy przychodzi się na powtórkę szkolenia (czy to z uwodzenia czy z rozwoju osobistego) czy powtórkę kursu, książki, poradnika itd.
Czy teraz widzisz jak głupio brzmią te wszystkie hasła o „przegrywach” chodzących non stop na szkolenia z rozwoju osobistego (uwodzenia, Nlp itd)?
„Przegrywem rozwojowym” jesteś tylko wtedy, gdy chodzisz non stop na szkolenia, powtarzasz je wielokrotnie i stoisz w miejscu, bo… NIE WDRAŻASZ NICZEGO ze szkolenia.
Pozostaje też pytanie: Jeśli pominiemy oczywiste korzyści z usunięcia problemów ze swojego życia (np. pozbycia się stresu w pracy, nabycia umiejętności rozmowy, sprzedaży itd.), to po co i dlaczego się rozwijamy? Po co wchodzimy w rozwój osobisty? Bo to jest po prostu ciekawe. Bo w pewnym momencie życie może stać się nudne i nie widzisz celu. A mam wrażenie, że cała szeroka dziedzina rozwoju osobistego jest po prostu… CIEKAWA 🙂 I jest dobrym pomysłem na nudę, stagnacją, ale też na poznanie osób o podobnym podejściu. A może chcemy się rozwijać, bo chcemy ciągle doświadczać nowych podniet? Wydaje się, że chodzi o to, że rozwijając się uciekasz przed rutynowym i domyślnym stylem życia. Szaroburym życiem od pierwszego do pierwszego. Od jednej gry do drugiej.
Po co słuchać wartościowych rzeczy (z jakiejkolwiek dziedziny)? Bo kiedy słuchasz wartościowych rzeczy, to one nastawiają twoje myślenie na myślenie i częstotliwości osoby odnoszących sukcesy w tej dziedzinie.
W 2005 robiłem wiele, żeby poznać takich ludzi, którzy znali się na uwo lepiej ode mnie. Szukałem ludzi, którzy osiągnęli już więcej niż ja i starałem się robić wszystko, cokolwiek, żeby zbliżyć się do sukcesu. Nawet dziś mam okazje poznawać ludzi lepszych ode mnie w podrywie i uczyć się od nich. Co ciekawe sporadycznie pojawia się mój dawny uczeń lub czytelnik, który zrobił większy postęp ode mnie w jakiejś kwestii. I teraz ja uczę się od niego 🙂 Bo w kwestii rozwoju nie mam delikatnego EGO.
Robię co tylko się da, żeby modelować sukces, uczyć się sukcesu w jakiejś dziedzinie. W tym roku w aspekcie podrywu kobiet z innych kontynentów dużo nauczyłem się od 2 osób podróżujących po świecie (aby poznawać dziewczyny). Czytałem też wiele książek. I zastanawia mnie dlaczego większość ludzi nie czyta książek? Bo to męczące, bo nudne? A może ludzie nie wierzą, że coś się nauczą?
Świat jest pełen osób, które są ode mnie albo od ciebie mądrzejsze. Wchodząc w R.O. na 100% znajdziesz kogoś, kto przed Tobą miał podobny problem i go rozwiązał. Nie ważne czy to kwestia lenistwa, fobii społecznej, stresu przy zagadaniu do dziewczyny, lęku przed wystąpieniem publicznym, pogubieniu się w swoich celach, emocjach, zagubieniu, samotności, itd.
Ponoszenie porażek w życiu jest proste. Każdy to potrafi. Ja też. A niektórzy są w tym ekspertami 🙂 Żeby ponosić porażki wystarczy marudzić i powtarzać sobie, że nie ma się na nic wpływu. Że wszystko zależy od UKŁADU, znajomości, wyglądu, kasy itd. Tak, ja też miałem takie momenty na początku, że tak myślałem. Narzekałem na mój brzuch, głos i wygląd. Tylko, że to nic mi nie dało.
Osiąganie sukcesów w odnoszeniu porażek to prosta sprawa. Odkładanie na potem, marudzenie, hejcenie, siedzenie na tyłku – to umie każdy. Nikt nie potrzebuje poradnika o tytule: „Jak odkładać wszystko na potem i umierając marudzić o przegranym życiu”. I nikt nie zapłaci Ci za porażki. Nikt nie zapłaci Ci więcej za to, że nic nie zmieniasz w sobie i nie uczysz się nowych umiejętności.
Ludzie patrzą na mnie, na mój biznes i myślą tak jak pkt 1, 2 i 3. Ale nie wiedzą, że ja piszę bloga od 2009 r. a od 2006. pisałem newslettery i bezpłatne ebooki o uwodzeniu. Od 2010 r piszę płatne poradniki i tworzę nagrania. Że na blogu jest już blisko 700 wpisów. Na Youtubie mam ponad 100 filmów (powinno być z 500, ale potrzebuję kogoś do montażu). W poradnikach napisałem kilka tysięcy stron o uwodzeniu i relacjach. Jeśli sam nigdy nie pisałeś, to spróbuj napisać 5 stron artykułu w Wordzie. Zobaczysz jak to jest. Myślisz, że te 700 wpisów same się napisały? To nie wzięło się z pracy jednego dnia. To efekt kilkunastoletniej pracy, szkoleń na świecie, zbierania doświadczeń i przekazywani ich innym (w sporej części za darmo). W tym czasie komentatorzy robili coś innego.
Gdyby tak nie było, to ja nie byłbym w 0.7% najlepiej zarabiających w PL.
Ciekawe jest, że jak poznaję kogoś nowego, kto dowiaduje się czym się zajmuję zawodowo, to są na ogól te reakcje:
1. „O jak fajnie, bawisz się, imprezujesz, bzykasz laseczki na całym świecie i jeszcze ludzie Ci za to płacą. Szacun”
2. „To ludzie za to Ci płacą??!! O fuck!!! ja prdl!! No nie wierzę, że ludzie Ci za to płacą! To pewnie jakieś przegrywy?”
3. „Serio!? Ja też bym mógł / mogła to robić!!”
Te reakcje wynikają z niewiedzy. Niewiedzy jak WIELKA jest dziedzina uwo i rozwoju osobistego (mówiłem o tym w poprzednim odcinku tego wpisu). I jak wiele osób może potrzebować jakichś rozwiązań z tak szerokiej dziedziny. Bo np. możesz radzić sobie z kobietami, a chcieć lepiej nakręcać dziewczynę seksualnie za pomocą hipnozy erotycznej. Możesz być kozakiem z dziewczynami, a nagle zacząć mieć problemy z wackiem i kontrolą wytrysku. Możesz radzić sobie z kobietami na imprezach, a chcieć poznać metody dyskretnego poznawania kobiet w pracy i w różnych kontekstach zawodowych. Dla każdego coś się znajdzie.
Są setki, jak nie tysiące aspektów uwo i rozwoju osobistego, w których możesz chcieć polepszyć swoje umiejętności.
4. „Ale Ty to masz szczęście! Podróżujesz sobie po świecie… poznajesz miejsca, fajne laseczki i jeszcze Ci za to płacą”
BZDURA. Nie płacą mi za to, że sobie podróżuję, płacą mi za to że rozwiązuję moim czytelnikom i klientom ich własne problemy z kobietami i nie tylko. I nie chodzi o szczęście, tylko o wytrwały, codzienny, wieloletni wysiłek w budowanie bloga, pozycji na rynku, tworzenie wartościowego materiału.
Myślę, że wiele osób nie odnosi sukcesu w uwo lub rozwoju osobistym, bo nie wierzy że się uda coś zmienić. Marketing R.O. bywa trochę naciągany, dający obietnice, może trochę na wyrost. I to może zniechęcać część osób. Ale myślę, że więcej osób po prostu nie wierzy w rezultaty. Wielu ludzi to wręcz wkurza np. patrzą na mnie i myślą „TEN łysy koleś odnosi takie sukcesy? I te laski niby na niego lecą? To kurwa jakaś ściema! Ale on mnie wkurza! Zaraz mu napiszę jakim on jest dzbanem, bo pewnie o tym nawet nie wie!”. Irytują się, nie dowierzają. „To pewnie podstawiona aktorka, to niemożliwe żeby tak sobie zagadał na ulicy! Jest brzydszy ode mnie i ma dziewczynę/dziewczyny? To na pewno ściema, takiego chuja! to aktorka!”.
Nieprawda. Po prostu ja od 2005 r. wychodziłem na miasto, gdy Ty chlałeś piwo i grałeś w FIFE. Gdy Ty zostawałeś królem Orków w Warcrafcie, to ja starałem się być królem kolejnej randki. Gdy Ty osiągałeś kolejny level czarodzieja, to ja osiągałem kolejny level gry wstępnej z dziewczyną, której np. 3 miesiące wcześniej umarł narzeczony (i „czuła”, że nie może uprawiać seksu z mężczyznami). I z nią napotykałem innego rodzaju przeszkody niż z typową kobietą. A wcześniej wszedłem z jeszcze inną na level czarodzieja jej orgazmów, mimo że była wstydliwa i zblokowana. I udało mi się ją odblokować, bo była to już któraś z kolei, zanim się nauczyłem.
I dlatego, że mam tak wiele RÓŻNYCH doświadczeń z RÓŻNYMI sytuacjami i kobietami (z ostatnich 15 lat), to obecnie mogę udzielać rad i wskazówek innym, którzy teraz napotykają na problem. Bo przeżyłem tak dziwne i nietypowe sytuacje, że musiałem wyciągnąć nowe wnioski i znaleźć nietypowe rozwiązania. Dla nich ten problem jest wyjątkowy i unikalny. Niespotykany na skalę międzygalaktyczną. Ale ja już to kiedyś przechodziłem i wiem co zrobić, dla mnie to norma.
Dygresja: I możesz się śmiać, ale tej dziewczynie od zmarłego narzeczonego powiedziałem coś w stylu, że „czuję, że jej narzeczony patrzy na nią z nieba i chciałby, aby ona się teraz też czuła dobrze.. i on jej wybacza i mówi do niej, że on rozumie jej sytuację, że ona tu na ziemi ma swoje życie i musi iść dalej…”. I natychmiast się w niej coś zmieniło, rozpromieniła się i zaciągnęła mnie do sypialni. Skąd wpadłem na takie słowa? Z doświadczenia. Z nauki płynącej z poprzednich nietypowych sytuacji z kobietami.
To mnie setki razy dziewczyny odrzucały, gdy Ty waliłeś konia do Jenny Jameson. To ze mnie się śmiały po randkach, gdy Ty oglądałeś śmieszne kotki na Youtubie. Gdy ja z drżącym sercem zagadywałem w centrum handlowym do dziewczyny na oczach jej koleżanek w Costa Cofee. To Ty mogłeś być tym kolesiem z boku, który stał w klejce, widział to i pomyślał „haha, ale przegryw, tak się wygłupił przed laskami hahaha”, po czym wróciłeś do domu mijając przepiękną dziewczynę idącą ulicą i myślałeś „Ech, jaka ładna dziewczyna, nigdy takiej nie będę miał, bo ona leci na facetów z kasą i wyglądem :(„. Po czym waliłeś konia wytrwale do dziewczyn podobnych do tej mijanej na ulicy.
Myślę, że jestem dobrym nauczycielem / mentorem uwodzenia, bo nie jestem typowym przystojniakiem. Nie mam głębokiego głosu, od którego dziewczynie drży łechtaczka, nie mam super fryzury, fajnej opalenizny. Nie noszę ROLEXA ani garnituru za 8000 zł. Nie jeżdżę samochodem za 300 tysięcy złotych. Na mój widok kobiety nie sikają po nogach jak na widok tego węgra z Warsaw Shore. Czasem nie wiem w sumie co mam, pewnie niezłe „gadane”, kreatywność, znajomość procesu i umiejętności budzenia w kobiecie ukrytej „bestii” 😉
W necie możesz spotkać teksty „Przestań oglądać filmiki motywacyjne!”, „Nie chodź na szkolenia motywacyjne, bo one dają motywację, ale tylko na chwilę”, „motywacyjny haj szybko mija i jest zjazd”, „Nawet jak obejrzysz 100 filmów, to nie zdobędziesz miliona złotych! Naładujesz się energią na chwilę, a potem wrócisz do szarej rzeczywistości!”
I tak i nie.
Ktoś kto tak pisze ewidentnie nie rozumie co do czego i komu służy. Jeśli nic nie robisz w swoim życiu, to żadne szkolenie motywacyjne Ci nie pomoże. Jesteś nowicjuszem i nie wiesz co robić ze swoim życiem? Pomoże albo nie.
Prowadzisz biznes, wdrażasz różne rzeczy do swojej firmy, jesteś specjalistą w swojej branży, ale nagle jesteś w dołku, w kryzysie twórczym, nie widzisz perspektyw rynkowych, czujesz się związany, zblokowany swoimi emocjami? Szkolenie motywacyjne pomoże ci wyjść na CHWILĘ z tego stanu zblokowanych emocji i WPAŚĆ na rozwiązanie dla siebie. Szkolenie, film, event motywacyjny pomoże Ci przebić się przez chwilową trudność, pomoże Ci wyjść ponad obecne emocje, aby zobaczyć perspektywę, dostrzec ROZWIĄZANIA. Nie rozwiąże za Ciebie problemu, ale może da Ci chwilę jasności umysłu, aby znaleźć pomysł, zobaczyć kierunek, światło w tunelu.
Szkolenie, film, event motywacyjny nie pomoże Ci, gdy potrzebujesz technicznych rozwiązań dla swojego bloga, firmy, swojego hobby. Nie pomoże Ci gdy masz energię, chcesz coś robić, ale ogranicza Cię fizyka. Gdy chcesz stworzyć nową aplikację, portal, stronę www, ale nie wiesz jak to zaprogramować w PHP czy javie czy czymkolwiek (nie znam się już na językach programowania).
Szkolenie motywacyjne nie pomoże Ci z kobietami, gdy masz lęk przed podejściem, gdy panikujesz na myśl o powiedzeniu dziewczynie, że Ci się podoba, że kręcą Cię jej cycki bardziej niż kilogram trawki.
Raczej pomoże Ci, gdy szukasz pomysłu na życie, ubarwienia życia, pomysłu na podryw, gdy czujesz że podryw Cię znudził i chcesz czegoś więcej (np. podrywać azjatki, murzynki, mulatki, latynoski hehe 😉 )
Filmik motywacyjny może Ci dać inspirację do odkrycia czegoś co wzbogaci Twoje życie, ale samo w sobie nie zmieni Ci życia. I tu jest problem, bo krytykanci w internecie mylą to wszystko i do jednego worka wrzucają coaching, szkolenia, mentoring, motywację, terapię. I potem czytasz w necie wypowiedzi debili mylących te terminy.
Nie rodzimy się tacy sami i nie mamy takich samych szans na starcie. Ja nie wygrałem na loterii genetycznej, więc muszę grać na tym co mam. Nie są to znajomości w agencjach modelek, nie znam organizatorów miss polonia 😉 Nie znam Dana Bilzeriana 🙂 Jestem łysy i mam problemy z głosem, wiec czy załamuję ręce i płaczę w kąciku? Ok, płaczę, ale tak, żeby nikt nie widział 😉 Jednak nieważne jak duże lub małe masz możliwości na starcie, to wciąż trzeba grać tym, co się ma. Tak krawiec kraje jak mu materii staje.
I jednocześnie życie dostarcza dowodów, że są ludzie, którzy zmarnują najlepsze szanse. Mogą dostać dżina w butelce i postawić butelkę na strychu wśród staroci. Mogą dostać złotą rybkę spełniającą 3 życzenia i zrobić z niej smażonego fileta. Mogą od Boga dostać wielkiego penisa i wstąpić do zakonu 😉
Dobry start z dziewczyną nie gwarantuje medalowego miejsca w jej łóżku. Dobry start otwiera drzwi i daje szanse. Słaby start nie zamyka miejsca na podium. Łatwo jest myśleć, że „gdybym był przystojny… to bym miał związek z miss polonią” „gdybym był bogaty… to… miałbym harem albo dwa”. No ale tego nie masz, więc zamknij paszczę i skup się na tym co masz. Zrób dokładną analizę swoich słabych punktów. Diagnozę problemów i zacznij zmieniać to krok po kroku. 1 procent po 1 procencie.
Pod koniec dnia liczy się tylko Twój postęp, rozwój (osobisty)
Owszem, można olać rozwój i otaczać się kumplami, którzy zawsze Cię pocieszą, powiedzą że laski to hajso dziwki, poklepią po ramieniu, podeślą Ci nowego pornosa albo mema „odkrywającego prawdę o złych kobietach”. A potem wrócą do swojej niuni, która jest skrzyżowaniem paszteta z ogórkiem.
Koniec cz. 2
Trzecia część tego wpisu jest TUTAJ „Zdelegalizować Coaching i Rozwój Osobisty cz. 3”
Adept
8 komentarzy
Dobry tekst. Wielki szacunek, że dajesz tyle wartościowej wiedzy za darmo.
Ależ złoto – takie wpisy lubie najbardziej :)!
Dolacze sie do wypowiedzi, jak zwykle bardzo wartosciowy wpis. Ciekawi mnie, jaka byla Twoja droga, Adept? Mam na mysli mniej Twoja osobista metamorfoze i ogolnie sytuacje z kobietami, co droge zawodowa? W ktorym momencie zdecydowales, ze chcesz sie zajmowac uwodzeniem profesjonalnie? Co wplynelo na ta decyzje? Jak dlugo jeszcze pracowales jako informatyk, wnioskuje z wpisu, ze juz nie trudnisz „starym” zawodem?
Oczywiscie nie musisz odpowiadac jezeli nie chcesz, zdaje sobie sprawe z tego ze mocno wchodze na teren osobisty, po prostu pytam z czystego zainteresowania 🙂
Dobry artykul w ogole natkniecie sie x lat temu na Twoja dzialalnosc i Twoje materialy przelozyly sie na moje realne relacje z kobietami i wywrocily moj stary sposob postrzegania rzeczywostosci w tych dziedzinach dzis jestem mezem i ojcem ale do dzis lubie zajrzec na bloga i poczytac nowe wpisy chociaz czesc mnie juz nie dotyczy .ps: ciekaw jestem czy planujesz stworzyc druga czesc SUZ co pare lat temu stworzyles z chlopakami Konradem i Rafalem ? Pozdrawiam
Tak, w lutym 2020 szykuję duży poradnik o uwodzeniu w zwiazku
Twój blog jest jedynym wartościowym z zakresu PUA w Polsce.
Wróć proszę też do recenzowania zachowań ludzi na YouTube, to było świetne.
Te 0.7% dowodzi przede wszystkim jak duże jest zapotrzebowanie na pomoc w tym rozwoju… ale z tym penisem w zakonie… może właśnie tam nie odstawią go na strych ani nie zrobią z niego fileta 😉
Jednak nieważne jak duże lub małe masz możliwości na starcie, to wciąż trzeba grać tym, co się ma. Tak krawiec kraje jak mu materii staje.
I jednocześnie życie dostarcza dowodów, że są ludzie, którzy zmarnują najlepsze szanse. Mogą dostać dżina w butelce i postawić butelkę na strychu wśród staroci.
[…]zamknij paszczę i skup się na tym co masz. Zrób dokładną analizę swoich słabych punktów. Diagnozę problemów i zacznij zmieniać to krok po kroku. 1 procent po 1 procencie.