
Naszego tzn. Adepta, Solida i Adventurera (był z nami też Romeo, ale znikł on wkrótce ze społeczności).
Ten wyjazd do Sopotu zapamiętam do końca życia… Stał się on drugim, wielkim początkiem zmiany mojego życia.
(pierwszym było poznanie Solida i Adventurera). Lipcowy SOPOT 2005 w pełnym słońcu, wypełniony po brzegi plażowiczkami opalającymi się nad Bałtykiem. I my… czwórka świeżych pasjonatów uwodzenia, nie mających w swoim arsenale zbyt wielu technik, niewiedzących jak wywoływać w kobietach emocje, nieumiejący zdawać kobiecych testów, nie mających zbyt wiele pojęcia o mowie ciała i radzeniu sobie z grupami ludzi.
Za to mających gorączkę w głowach, entuzjazm do poznawania kobiet i wierzących że „jakoś damy radę”.
Wiara oparta bardziej na entuzjaźmie niż kompetencji, ale i tak się liczyło tylko to, że poznajemy kobiety, nieważne jak.

To tutaj na plaży kładłem się bezczelnie pomiędzy leżącymi dziewczynami i flirtowałem z nimi mając
w kąpielówkach wielką dziurę na tyłku, z istnienia której nie zdawałem sobie w ogóle sprawy,
bo byłem ogarnięty amokiem uwodzenia plażowiczek. Takie były początki wielkiej przygody 🙂
Nie znałem wtedy wielu technik, ani niuansów uwodzenia na plaży, ale liczyła się szalona odwaga i euforia związana z tym, że „uwodzę” kobiety. Efekty moich działań nie były może oszałamiające (lekko mówiąc), ale energia i entuzjazm przykrywał wszystko.

To w Sopocie na plaży poznawaliśmy kobiety, które zapraszaliśmy wieczorem do
nieistniejącej już COPACABANY, aby tam je uwodzić. W COPACABNIE i VIVIE
rodziły się pierwsze metody amogowania, tutaj powstawał nasz MEGADIRECT na parkiecie i inne techniki.

Nie było wtedy w Polsce kogoś, kto by nam to pokazał na żywo i przedstawił sprawdzalny, dokładny plan o czym i jak rozmawiać z kobietą. Jak w kompetentny sposób oczarowywać kobiety i jak prowadzić całą rozmowę, aby nie zostać jej przyjacielem.
„Doświadczeni” ówcześni absolwenci kursów NLS (bo wtedy w Polsce tylko takie były), siedzieli z nami przy piwie i omawiali jak niedawno „stransowali” kobietę, ale żaden z nich nie kwapił się, żeby podejść do nieznajomej kobiety i zrobić to na żywo.
Byliśmy my, nasz szalony entuzjazm, garść podstawowych, suchych informacji i… chęć do działania.
To musiało wtedy nam wystarczyć 🙂