Czy trenerzy uwodzenia żerują na ludzkiej krzywdzie? Czy szkolenia z uwodzenia to zło? Czy trenerzy uwodzenia to naciągacze i oszuści? Inspiracją do tego artykułu była lektura kilku komentarzy. Równo jadących po całej dziedzinie szkoleń z uwodzenia. O rozwoju osobistym pisałem kilka dni temu tutaj: „Pijawki Wartości, Kołcze i Rozwój Osobisty – Polskie Piekiełko”. Teraz pora na drugą część – szkolenia z uwodzenia.
Zaczęło mnie zastanawiać dlaczego Ci sami ludzi hejtują szkolenia z uwodzenia, ale pokornie chodzą na lekcje angielskiego. Chodzą na treningi mma, karate, muzyki, śpiewu. Kiedyś zapewne chodzili na korepetycje z j. polskiego, matematyki. Chodzą na szkolenia z systemów informatycznych, szkolenia z programowania Androida czy wielu innych języków programowania, baz danych? Chodzą na szkolenia z gotowania, szkolenia na sternika jachtowego. Szkolenia specjalistyczne np. dentystyczne, weterynaryjne. Nikt się nie wykłóca czy szkolenia z leczenia psa np. z nosówki (strzelam) są potrzebne. Przecież cała wiedza jest w internecie, czyż nie 🙂 (tak mówią przeciwnicy szkoleń uwo). Znalazłem więc w sieci kilka kwiatków, które wkurwiły. Mam od nich ból dupy, więc je omówię. Lecimy:
„Oni żerują na cudzym nieszczęściu, a przy odrobienie dobrej woli i samozaparcia ludzie sami mogą zmienić swoje życie bez tych naciągaczy!”
Swoimi materiałami, na pewno wkurwiam niektórych ludzi. Nie tylko białych księciuniów, ale też i ludzi ze społeczności uwodzenia. Tych właśnie przeciwników szkoleń z uwodzenia. Bo jeśli robisz zajęcia dla mężczyzn = zdzierasz z nich kasę, jeśli kupujesz sobie lepsze auto = kompensujesz sobie małego fiuta. Ubierasz nowe ciuchy = nie akceptujesz starego siebie. Jeśli idziesz na szkolenie uwodzenia = o stary, lepiej nie mówić 😉
Zawsze komuś coś przeszkadza i go uwiera. Ciekawe, co w zasadzie tak wkurza tych anty szkoleniowców? Na jakie podłoże trafia moja działalność, że ich tak wkurza? Ważna uwaga! Praktycznie nie prowadzę już szkoleń z uwodzenia. Robię tylko jeden wyjątek dla wakacyjnego szkolenia w lipcu Sopocie. Z powodów sentymentalnych i wakacyjnych. Może też dla podtrzymania tradycji? Nie chodzi o pieniądze, bo u mnie ponad 97% rocznego przychodu generuje się ze sprzedaży poradników i z innych źródeł. Po za tym nie chce mi się prowadzić szkoleń, gdy jest zimno lub deszczowo 🙂 Więc w tym co piszę, nie mam już żadnego interesu biznesowego.
Czy szkolenie z uwodzenia to naprawdę żerowanie na czyimś nieszczęściu? Ktoś kto przychodzi na szkolenie chce rozwinąć swoje umiejętności m.in. seksualnej rozmowy z kobietami, stać się bardziej seksualnie atrakcyjnym, pewnym siebie, przełamać swoje ograniczenia itd. Żerowaniem byłoby wykorzystanie jego rozpaczliwej sytuacji dla rzucenia mu gównianej usługi za wielkie pieniądze czyli np. coś takiego jak lichwa. Gdzie pożyczasz pieniądze na wysoki, bandycki procent. Tymczasem stereotypowy klient szkoleń daleki jest od wizerunku bełkoczącego klienta szpitala psychiatrycznego, jak to zapewne sobie wyobrażają anty szkoleniowcy. Na ogół to normalny facet, w miarę ogarnięty życiowo, ani bogaty, ani biedny, ani przystojny, ani brzydal (choć są wyjątki w KAŻDĄ stronę). Tylko facet, który dostrzega potrzebę zmiany w swoim sposobie myślenia i relacjach z kobietami. To nie jakiś degenerat, który jest definicją kompletnego milczka ssącego własny kciuk.
Tak już jest świat zbudowany, że zarabia się na czyichś potrzebach. Jeśli jesteś najedzony, to nie idziesz do sklepu po kolejną bułkę. Nie kupujesz obiadu. Jak masz wszystkie żarówki sprawne w domu, to nie kupujesz kolejnych (chyba, że na zapas awaryjny). Głupio mi, że czasem muszę tak oczywiste rzeczy poruszać na blogu. Nikt nie hejtuje producenta żarówek „Ty draniu!! Żerujesz na mojej krzywdzie!! Bo mi jest ciemno w nocy w domu. I żebym miał jasno, to MUSZĘ kupować żarówki, Ty chuju zbrodniczy!! jak śmiesz żerować na krzywdzie ludzkiej!! Dorobiłeś się na tym majątku co? Tzn. na moim nieszczęściu!”. Przyznasz, że brzmi to zabawnie, prawda? Tak samo, gdy kupujesz bułki od piekarza ze sklepu. Jakoś nikt nie krzyczy na biednego piekarczyka „Ty naciągaczu! Naciągasz mnie na bułkę złodzieju!!”.
Ale w przypadku szkoleń z uwodzenia, taki hejt to norma. To oczywiste, że zarabia się na klientach, którzy czują potrzebę nauczenia się czegoś. Jeśli ktoś jest w szczęśliwym związku, to po co by mu było szkolenie z podrywu? No nie jest mu potrzebne (chyba, że chce podkręcić temperaturę w związku, zacząć lepiej uwodzić swoją kobietę czy żonę. Ale to trochę inny przypadek). W przypadku szkoleń uwo, ich przeciwnik mógłby krzyczeć „Ty naciągaczu, nie wiesz, że bułka powinna być za darmo!? Jeśli bierzesz za nią pieniądze, to naciągasz biednych ludzi, którzy muszą jeść!! Żerujesz na głodzie ludzi ty świnio!”
„(Szkolenia) to zagadnienie pozostaje dla mnie abstrakcją nie z tej planety, bo lepiej wziąć kumpla i iść z nim do klubu, wydając sześć złotych na piwo. Niż iść do guru, wydać dwa tysiące, żeby… iść z nim na piwo do klubu.”
Ludzie o dziecinnym podejściu do życia, uważają że wszystko powinno być na świecie po równo. No może nie po równo, ale sprawiedliwość musi być. Piękna supermodelka powinna się zakochać w naszym typowym walikoniu z przed filmu porno. I pieprzyć się z nim na okrągło. Do tego sprowadzać równie ładne koleżanki modelki do trójkąta. Myślą, że na świecie kobiety i seks powinny być dostępne dla wszystkich po równo. I w ogóle wszystko dla nich powinno być za darmo. Jak w idealnym komunizmie. Ale świat i biologia tak nie działa.
Żeby zdobywać kobietę, związek, czy seks zawsze w jakiejś formie „płacisz”. Możesz płacić pieniędzmi (jeśli masz mało czasu na naukę, nie chce Ci się rozwijać swoich umiejętności uwodzenia, atrakcyjności) wtedy płacisz prostytutce z Odlotów za seks i masz seks. Chuj, że często słaby i bez emocjonalny seks, ale masz. Nie czujesz żadnej satysfakcji, że zdobyłeś kobietę, że ona czuje do Ciebie prawdziwy pociąg, ale masz jakiś tam seks.
Możesz płacić swoim czasem, jeśli masz go dużo, a nie masz pieniędzy na wiedzę, rozwój, szkolenie, konsultacje i ogólnie rozumianą płatną pomoc. Np. jesteś biednym studentem, nie masz kasy nawet na zupki Yum Yum, ale masz inną walutę – SWÓJ CZAS. Więc poświęcasz tygodnie i miesiące na czytanie poradników, dyskutowanie na forach lub grupach. I po jakimś tam czasie zaczynasz zdobywać kobiety. Najpierw niezbyt atrakcyjne, potem trochę bardziej.
Podobnie jak wyżej, płacisz swoją energią i emocjami włożonymi w podrywanie i naukę. Zagadujesz często do dziewczyn, często dostajesz zlewki, po randkach zostajesz kolegą dziewczyny, któremu ona się żali na innego chłopaka, jak to ją tylko pieprzy, a nie chce się w niej zakochać. Nauka idzie wolno, bo nie masz nikogo kompetentnego, kto mógłby Ci pokazać Twoje błędy, podpowiedzieć co poprawić. Jeśli masz szczęście, to znajdujesz dobrego kumpla od podrywu i razem podrywacie, poznajecie kobiety i zbieracie doświadczenia. Jeśli nie masz szczęścia to Twój kumpel (tzw. wing) Cię sabotuje, zamula i demotywuje. I w niczym Ci nie pomaga. Jest gorszy od Ciebie i ściąga Twój nastrój w dół. Chodzisz na wiele randek i podrywasz kobiety. Na własnej skórze wielokrotnie odczuwasz ból odrzucenia. Czasem nawet wracasz do domu niemal z płaczem. Przeżywasz zwątpienia i porażki zanim miną miesiące albo lata, gdy wyjdziesz na prostą. Tak uczyli się prekursorzy uwodzenia. Za swoją naukę i doświadczenia płacisz swoimi (większymi) emocjami i upokorzeniami. Często wynajdujesz od nowa koło. Często nawet nie wiesz GDZIE popełniłeś błędy. Działasz na ślepo. Bo nie masz przy sobie nikogo, kto by Ci pomógł. Dlatego nauka trwa długo. Kosztuje czas i emocje. Wielu facetów się podda w jednej piątek drogi, którą Ty przebyłeś. Jeśli starczy Ci samo zaparcia, to może po roku osiągniesz wysoki poziom. A może po pięciu. A może wcale, bo wpadniesz w tzw. piekło średniego wzrostu i z niego sam nie wyjdziesz [VIDEO] Jak się Uczyć Uwodzenia – Pułapki i Etapy Nauki Uwodzenia]
Ale oczywiście pieniędzy Cię to nie kosztuje. Za to kosztuje inne cenne w życiu rzeczy – CZAS, NERWY i EMOCJE. Tracenia tych zasobów nie widzisz kiedy masz 15-20 lat. Koło 30 tki zaczynasz już się nad tym zastanawiać. Po 40 tce czujesz, że to ostatni dzwonek. Nie wiem jak jest po 50tce, ale za kilka lat Ci pewnie powiem 🙂
„Szkolenia to wyciąganie kasy z frajerów. Nikt nie stanie się podrywaczem po szkoleniu. Naciągacze maja spora kasę z zdesperowanych gości. Poczytać w necie żeby znać podstawy i jak najwięcej interakcji z ludźmi. Nie potrzeba chodzić do żadnych naciągaczy!!”
To wszystko to słowa właśnie takich chłopaków koło 20-tki, którzy mają dużo jednego zasobu – CZASU. Zniknięcie z kieszeni 100 zł odczuwają jako koszmar. To przecież tyle browarów! Podczas gdy minięcie kilku miesięcy z kalendarza ich życia – NIE. Czy wystarczy w internecie poczytać o uwodzeniu? Czy wystarczy potem mieć jak najwięcej rozmów z kobietami? Nie do końca. Nie zawsze. Na pewno to pomoże. Ale czy wystarczy? Wszystko zależy co chcesz osiągnąć? Chcesz usunąć kilka błędów ze swoich zachowań z kobietami? Mieć jakąś tam poprawę, znaleźć dziewczynę, która Cię polubi. Pewnie się da. Ale zapomnij o spaniu z naprawdę pięknymi i wymagającymi kobietami. Takimi, wokół których kręci się kilkunastu facetów. Jest też pewne niebezpieczeństwo. Znam wielu kolesi, który zrobili w swoim życiu po 2-3 K podejść do kobiet i mieli z tego może kilka randek. Podziwiam ich, że nie przytłoczyły ich tysiące ODRZUCEŃ. Ja po 1000 porażek pewnie bym się poddał i wrócił do grania w gry komputerowe.
Jest takie powiedzenie „Praktyka czyni mistrza”. Ale to gówno prawda. Bujda na resorach. Praktyka czyni praktykanta. Wrzuca w rutynę. Tylko MISTRZOWSKA PRAKTYKA CZYNI MISTRZA. Czyli taka praktyka, z której wyciągasz wnioski (albo pomaga Ci w tym Twój wing lub mentor), analizujesz błędy i wdrażasz nowe zachowania, teksty, zmieniasz myślenie itd. [Tutaj coś o tym skrobnąłem: Jak Uczyć Się Uwodzenia Kobiet?]. Praktyka pod okiem „mistrza” albo kogoś dużo bardziej doświadczonego. Jeśli raz za razem, setki razy kobiety Cię odrzucają, to NIE MA SENSU tego robić w tej formie. Niestety sami dla siebie nie jesteśmy najlepszymi coachami 😉 Na ogół nie widzimy swoich błędów, często nie widzimy swojej mowy ciała, mimiki, gestykulacji. A kobiety prawie nigdy po nieudanej randce nie powiedzą Ci Co spieprzyłeś. Zapytasz je wprost, a one Cię oleją. Tak już jest. Pamiętam jak Konrad „Adventurer” w 2006 r. podczas szkolenia z Badboyem miał od nadmiaru emocji tiki stopy. I nie był ich świadomy, dopóki ktoś mu nie zwrócił uwagi. Ja tak samo, miałem nieskoordynowane ruchy ręki ze zdenerwowania. Na randkach tarłem ręce, musiałem coś trzymać w dłoni, bo mi ciągle „chodziła”. Nie było szans, żeby to samemu wychwycić. Gdy my w trójkę z Solidem się uczyliśmy, to nawzajem pokazywaliśmy sobie rozmowy z kobietami, każdy z nas to analizował i mówił co wg niego tu było złe, a co dobre. I co poprawić. Potem kupowałem konsultacje u trenerów LoveSystems, aby mi analizowali moje historie i różne teksty, które opowiadałem kobietom. Też nie byłem świadomy, ile błędów robiłem. Wydawało mi się, że to co piszę jest OK. I ono było OK, takie na ocenę dostateczną. Z niektórymi kobietami to przechodziło. Ale z wieloma nie, zwłaszcza tymi piękniejszymi. I wtedy pomoc kogoś bardziej doświadczonego była nieoceniona. A przecież wtedy siedziałem już 4 czy 5 lat w uwodzeniu! I wydawało mi się, że moja gra jest dość niezła 🙂 To właśnie jest pułapka średniego rozwoju w uwodzeniu. Wydaje Ci się że jest OK, bo masz pewne sukcesy, masz seks. Ale nie wiesz, ile jeszcze nie umiesz, ile robisz NIEŚWIADOMYCH błędów. I o ile mógłbyś być lepszy.
Dlatego jak widzę teksty takich chłopaczków (np. „Poczytać w necie żeby znać podstawy i jak najwięcej interakcji z ludźmi„), to wiem że utknęli w połowie drogi. Wydaje im się, że wiedzą o podrywie niemal wszystko. A to iluzja. Wiem, bo sam byłem tam gdzie oni są teraz. Takie tego typu rady j.w. nie są złe. One są tylko niewystarczające lub połowiczne.
„Nie szkoda wam ludzie wywalać kasy na pseudo trenerów zamiast sami wziąć się za siebie? Taki trener za was roboty nie zrobi tylko was nakieruje jak ją wykonać, a tego można się dowiedzieć bez płacenia jakiemuś ziomkowi”
Nie płacisz jakiemuś „ziomkowi” tylko komuś, kto poświęcił ileś lat swojego życia, aby stać się w danej dziedzinie ekspertem. O zależności między kasą, czasem, emocjami już pisałem, teraz powiem coś innego.
Każdy chyba zna historyjkę z hydraulikiem. Idzie ona mniej więcej tak: Do cieknącej w domu rury przyszedł specjalista hydraulik. Popatrzył na rurę, coś przykręcił, raz uderzył młotkiem, przestała lać się woda. Naprawione. Trwało to 2 minuty. Powiedział, że naprawa kosztuje 200 zł. Oszołomiony właściciel lokalu mówi „Jezus Maria! 2 minuty pracy i pan 200 zł woła?! Proszę mi dać rachunek i wyszczególnić na rachunku za co zapłaciłem”. Ok, hydraulik się zgodził. Przychodzi pocztą rachunek, a na nim: 1 śrubka 2 zł, uderzenie młotkiem 2 zł, WIEDZA GDZIE UDERZYĆ 196 zł.
Teraz ja Ci opowiem moją historię. Kiedyś byłem inżynierem systemowym (2002 r.), adminem serwerów Novella i Microsoftu, coś tam liznąłem też linuxa. Administrowałem serwerami poczty i baz danych. Jeździłem na zlecenia. I trafiło się awaryjne zlecenie do dość sporej firmy. Wysypał im się serwer poczty firmowej. Więc od rana w firmie jest wielka tragedia, bo emaile nie działają. Firma stoi. Wszyscy są w panice. Jadę na wezwanie. Przychodzę do serwerowni, widzę że nie działa serwer poczty MS Exchange. Nie pamiętam co dokładnie się stało, ale powiedzmy że czyszczę bufor, cache, usuwam zapychającego maila. Po 10 minutach wszystko działa idealnie. Daję fakturę za 1500 zł (2002 r. dziś pewnie by to było 3K zł). Pracownik tej firmy, który stoi obok mnie ma oczy w pięć złotych. Mówi „Tyle pieniędzy za 15 minut pracy? Jak tak można?”. Jestem pewny,” że pomyślał „co za naciągacz, co za zdzierstwo!! Jak można tyle zarabiać!!„. A ja wtedy mu odpowiadam „nie ma sprawy, mogę cofnąć system do momentu, w którym przyszedłem, nie ma problemu :)”. Dla tej firmy każda godzina nie działającego emaila w firmie, to były straty minimum kilkudziesięciu tysięcy złotych.
Za co płacili? (w sumie to nie mi, tylko firmie w której pracowałem) Za to, że ktoś (tzn. ja) lata pracował na tych serwerach i wie gdzie zajrzeć do systemu, aby on zaczął działać. Za to, że się uczyłem kilka lat i wiele awarii systemów przeżyłem, za to że parę razy dałem dupy i zawaliłem sprawę. I teraz wiem na co uważać, gdzie coś można szybko naprawić, od czego zacząć. Jakich błędów nie popełniać, przed czym przestrzec. Za to też, że z własnych pieniędzy chodziłem na szkolenia o tych serwerach, i robiłem z nich programy certyfikujące. Ekspert wie o pewnych rzeczach w systemach których nie ma w ogólnie dostępnych dokumentacjach. Bo siedzi latami na różnych forach i tam rozmawia o specjalistycznych rzeczach. I ma narzędzia, których nie dostanie nikt z ulicy. A często też stosuje narzędzia trochę… kontrowersyjne. Takie furtki w murze. Które w teorii nie koniecznie powinny działać, ale przez pewne błędy w systemie – działają. Laik nigdy ich nie pozna, bo tak długo nie siedzi w mechanice systemu serwera. Ok wystarczy o komputerach.
Trzeba poświęcić mnóstwo czasu, energii życiowej, a także często pieniędzy, aby być prawdziwym topowym ekspertem. Każdy by chciał być dobry w uwodzeniu (tak jak mieć super sylwetkę) ale nie każdy ma tyle zapału. Ludziom się tego nie chce robić, chcą zdobyć sobie jakąś tam dziewczynę albo kilka. Bo rozwój ponad pewien poziom idzie już wolno i „kosztuje” zasoby. Jest to trudne i bolesne. Dla tego tak mało ludzi na świecie zostaje milionerami. Komu z moich czytelników chciałoby się poświęcić czas (12 lat), energię i pieniądze (pewnie już ponad 100 K zł), żeby być EKSPERTEM w uwodzeniu, a mimo tego nadal nie wiedzieć wszystkiego? 🙂 Nie człowiekiem, który po prostu wyrywa laski. Tylko jeszcze umie innych tego nauczyć oraz rozwiązać po drodze ich dziesiątki problemów.
Jak to się ma do kobiet? Za co mi (ale też ogólnie dobremu trenerowi uwodzenia) płacili ludzie na indywidualnych konsultacjach lub szkoleniach?
Płacili za swój oszczędzony czas i nerwy, których NIE stracą z kobietami. Płacili za uratowaną sytuację z ich kobietą / żoną. Coś nie do przełożenia na pieniądze. Ponieważ to ja jestem tym saperem, który jakby czyści drogę przez pole minowe. Płacą mi za wiedzę i rozwiązanie ich problemów. Z kobietą, kochanką, lub ogólnie z kobietami, z problemami z jakimś kolesiem podrywającym mu dziewczynę, z naprawieniem jego związku, z odzyskaniem dziewczyny która odeszła itd. Płacą za moje kilkanaście lat doświadczeń z kobietami i przeżycie setek, czasem przedziwnych sytuacji, których doświadczyłem na sobie. Kiedyś ja sam setki razy „umoczyłem” w podobnych sytuacjach do nich i musiałem znaleźć na to rozwiązanie. Teraz oni już nie muszą.
Płacą za to, że ja po 3-5 zdaniach maila wiem (z olbrzymimi prawdopodobieństwem) co zaszło w ich relacji z kobietą. Często nie muszę czytać dalszych 3 stron opisu ich historii. Dla nich ich tragedia w związku to centralny punkt ich życia, coś niesamowicie nietypowego. Coś co według nich jest tak unikalne, że nie spotkało nikogo innego. Dla mnie jest to widoczny kolejny schemat, jeden z kilkudziesięciu z kobietami, który mam za sobą. Brzmi to jak przechwalanie się, ale nie wiem jak to inaczej nazwać. Po prostu mam olbrzymie doświadczenie, nie tylko własne z kobietami, ale też wieloletnie z sytuacjami setek klientów.
Są pewne problemy, które się same nie rozwiążą, których nie rozwiąże podryw idący w setki zagadanych kobiet. Jednak gdy rozwiązujesz swój problem, jaki by on nie był, to nie ma w tym grama wstydu. Jeśli czujesz potrzebę rozwijania swoich umiejętności np. uwodzenia, ale mimo to Twoje ego Cię stopuje i myślisz, że korzystanie z takich usług jak szkolenie z uwodzenia jest podważeniem Twojej męskości. To chce Ci powiedzieć że jest zupełnie na odwrót. Podważeniem Twojej męskości jest to, że nie chcesz stawić czoła problemom tylko zamiatasz je pod dywan i wypierasz. Zamiatasz je pod dywan, bo szukasz akceptacji (Co by o mnie inni pomyśleli gdyby się dowiedzieli, że byłem na szkoleniu z uwodzenia?) Męskość wiąże się ze stawianiem czoła swoim przeciwnościom, a nie uciekaniem przed nimi.
Jedna ważna kwestia: Istnieją ludzie, którym ja nie potrafię pomóc. Np. ludzie z poważnymi psychologicznymi zaburzeniami. Pojedyncze egzemplarze takie przychodziły do nas na szkolenia z podrywu. I nie ma szans im pomóc na szkoleniu. Szkolenie uwodzenia to nie jest terapia! Jeśli ktoś ma nerwice, nietypowe fobie społeczne, zdiagnozowaną depresje, autyzm, czy schizofrenię to nie ma dla niego miejsca na szkoleniu uwodzenia. On potrzebuje specjalistycznej pomocy, jakiej ja nie mogę mu udzielić. Niestety, nie mogę pomóc. Szkolenie nie rozwiąże ich problemów.
„Trenerzy uwodzenia to naciągacze, wielu zrobiło sobie z tego zajebisty biznes mącąc w głowach wielu ludziom. Wyłudzają od ludzi ich kasę”
Niesamowite jest to, jak dużo osób czuje się niedobrze z tym, że ktoś na nich zarabia. A dlaczego to miałoby być złe? To stare socjalistyczne myślenie, rodem z PRL, gdzie nawet do dziś moja mama (po ekonomi politycznej z lat 60-70) mówi „żeby jedni mogli zarobić więcej, to inni muszą stracić”. Tylko, że to jest prawda tylko w układach zamkniętych i gdy nie następuje rozwój gospodarczy. To nie jest gra o sumie zerowej. Myślenie „skoro on zarobił, to ja straciłem” to pochodna socjalizmu w Polsce. A tymczasem bogactwo nie bierze się stąd, że komuś innemu zabrano – bogactwo się tworzy. Tu zacytuje jeden blog, niestety nie pamiętam skąd ten fragment, przysłał mi czytelnik „(…) Prosty przykład: porównaj sobie standard życia ludzi dziś i np. 200 lat temu. Komu zabrano lodówki, pralki, telewizory, komputery, samochody, które dziś praktycznie w zachodnim świecie każdy posiada? No nikomu, bo wtedy ich po prostu nie było. Ktoś to wymyślił, wyprodukował, zasoby ogólnego bogactwa ludzkości dzięki temu wzrosły.”
Więc jeśli ten chłopak pisze o „naciągaczach trenerach” to może jest to problem z jego energią i osobowością trolla? Dorabia sobie do tego wizję, że on chce coś zrobić wielce dobrego dla świata. Uratować ludzi przed złymi trenerami naciągaczami. Może chce być ważny, kochany, podziwiany do granic absurdu? Taki biały rycerz.
Jeśli zatem (autorze tego komentarza) źle się czujesz z tym, że ktoś na Tobie zarabia, to może pora przestać kupować produkty w sklepach i przenieść się w Bieszczady. Żyć ze zbieractwa lub łowiectwa? Ten telefon / komputer na którym czytasz ten post też nie jest produktem altruizmu. Ktoś bezwstydnie na Tobie zarobił 🙂 Ludzie wymieniają wartość w zamian za ich pracę. Jeśli chcesz wartości (tej płatnej) od kogoś za darmo, a nie oferujesz od siebie wartości, to może pora przyznać przed sobą, że jesteś złodziejem wartości? Ufff, mocno 🙂 Za mocno? To pomyśl o sobie po prostu że jesteś egoistą, który ciągnie tylko do siebie „moje, moje moje !! ja, ja ja !!”, kosztem ludzi którzy włożyli wysiłek.
„Śmieszy mnie jak idzie taki przegryw do kołcza, wydaje nawet 10.000zł! A za to by sobie poszedł do dobrego fryzjera, kupił modne ciuchy, wykupił karnet na siłownie i jużby stał sie spokojnie 7/10 i pewność siebie by wzrosła. Z resztą w obecnych czasach wszystko znajdziesz w necie.”
Autor komentarzy interesuje się uwodzeniem, pewnie chciałby mieć ładne dziewczyny w łóżku, lub wiele ładnych dziewczyn w łóżku. Prawdopodobnie jest jeszcze bardzo młody. I nie rozumie jak świat funkcjonuje. Zmiana mentalna z przejścia na własne utrzymanie na pewno pomoże mu zrozumieć tę prostą rzecz:
Skoro niektórzy potrzebują indywidualnego podejścia i mają na to pieniądze, to jest ich sprawa komu i ile płacą. Nic Ci do tego baranie. Może chcą dyskrecji, a może są leniwi. Nie ma sprawy, jeśli masz pieniądze to możesz być leniwy (w aspekcie uwodzenia), bo wymieniasz wartość. Ja daję produkt albo usługę, która kosztuje. Skoro ktoś nie ma czasu, albo chce iść we własnym tempie, lub potrzebuje pomocy od kogoś doświadczonego z boku, to po prostu płaci za mentoring. Tyle. Jak nie masz pieniędzy, to jeździsz po Warszawie busami i metrem, jak masz pieniądze to jeździsz taxi lub własnym samochodem.
Komentatora śmieszy, ale skoro on ma 10 000 zł do wydania, to jego sprawa. Każdy z nas jest inny. Kiedy Polacy nauczą się nie zaglądać do cudzej kieszeni? Kolega rzuca tekstem, że idzie przegryw. A może to koleś, który ma wielką firmę, ale chce indywidualnie z ekspertem popracować i rozwiązać jakiś jego indywidualny problem. I to DYSKRETNIE? Na dodatek, wcale to nie musi być związane z jego wyglądem! Może facet czuje niepewność w łóżku, chce usunąć blokady emocjonalne związane z seksem. Może chce po cichu dowiedzieć się jak ma nakłonić żonę do trójkąta? Może ma kompleks w aspekcie relacji z kobietami, którego się wstydzi i chce się go pozbyć. Problemów jakie maja ludzie w relacjach z kobietami jest niezliczona ilość. Tylko zafiksowani na podrywie widza wszystko jednostronnie i przez PRYZMAT SWOJEJ MAPY RZECZYWISTOŚCI. Bardzo łatwo jest rzucić tekstem „przegryw”. Ale ten „przegryw” może być 100 x bardziej kompetentny od Ciebie w innej dziedzinie ludzkiego życia. I dzięki swojej wiedzy zarabiać setki tysięcy złotych. I to jest normalne, bo każdy jest inny i ma inne potrzeby. Skoro nie chce sam się uczyć, potrzebuje być uczony przez trenera, to w takim razie za to płaci. Proste jak drut.
Czy wszystko znajdziesz w necie?
To częste pytanie / stwierdzenie. Tak, sporo teoretycznych materiałów znajdziesz w internecie. Jeśli chodzi o samą suchą wiedzę w poradnikach, to pewnie z 70-80% podstawowej wiedzy można by znaleźć w internecie. Lecz w sukcesie trochę większym niż podstawy, chodzi raczej o te brakujące 20-30% (zwłaszcza) specjalistycznej wiedzy np. z podrywu w tańcu, hipnozy erotycznej, podrywu w różnych nietypowych sytuacjach, albo np. podrywu modelek. Na forach internetowych udzielają się na ogół osoby początkujące i średnio-zaawansowane. Zaawansowani wychodzą z takich for bo 1. Nie czują potrzeby. Nic im te fora nie dają 2. Są zmęczeni pytaniami nowicjuszy. I udzielaniem bezpłatnych porad. Nie mają czasu, aby poświęcać energię i czas na pomaganie innym, nic za to nie mając. Na ogół, bo czasem zdarzy się jakaś wybitnie altruistyczna jednostka 🙂 Wiec piszą tam najczęściej osoby początkujące lub średnio zaawansowani. Zawsze to jakaś pomoc, zwłaszcza jeśli sam jesteś nowicjuszem. Tylko, że ich wiedza jest rozrzucona na całym wielkim forum, jest zdefragmentowana, niekompletna. Jest zbiorem luźnych komentarzy. I to jest ok. To normalne, bo to nie konkretna szkoła z usystematyzowanym materiałem, tylko zlepek fanów danego tematu. To wszystko polane jest sosem internetowych kłótni, sporów o to kto ma rację, walczenia o uwagę, obrażania innych, walk „terytorialnych”, o to kto jest większym samcem alfa. To nie służy skutecznemu rozwojowi.
Zabrzmi to arogancko, ale jak czytam niektóre wpisy/komentarze, to widzę siebie z przed lat. Który uważał, że wie niemal wszytko o podrywie. A potem z biegiem doświadczenia, zaczynasz widzieć ile jeszcze o kobietach nie wiedziałeś. To co mówiłem przedwczoraj wydawało mi się OK, wczoraj wydawało mi się już średnie, a dziś widzę , że było to najwyżej dostateczne. Może inaczej – techniki i teksty używane kilka lat temu, wtedy wydawały mi się mocne, dziś wydają mi się co najwyżej OK. Wszystko zmienia się z doświadczeniem. I w takich podstawowych informacjach widzę jak wiele im brakuje. Wydaje się, że prawie wszystko jest w internecie. No właśnie – PRAWIE. A to „prawie” często oddziela seks (czy związek) z kobietą, od po prostu podobania się jej. Często potrzeba właśnie tych 2-5% przewagi, aby zdobyć konkretną dziewczynę. Prawdziwego doświadczenia i realnego wsparcia w trudnych sytuacjach nie dostaniesz za darmo w internecie. Albo masz na to małe szanse. I znowu wracamy do fundamentu wpisu – czy chcesz poświęcać swój czas i energię (szukanie informacji, przegrzebywanie się przez portal, odcedzanie słabych porad od dobrych, wpadanie na miny, bo jak odróżnisz dobrą radę od zlej?) vs poświęcasz jakąś kwotę pieniędzy. Często gdy masz sytuację podbramkową np. dziewczyna odchodzi, to nie możesz polegać na eksperymentach anonimowych ludzi z internetu. Bo saper myli się tylko raz.
No, ale przecież w internecie wszyscy mądrze doradzają i nigdy nie piszą żadnych bzdur, prawda? 😉 😉
(UPDATE: Feniks: „Wszystko znajdziesz w necie? To niech sobie taki poszuka tutoriali z leczenia kanałowego”)
Można się oczywiście spierać do JAKIEGO poziomu wiedza (np. o medycynie sportowej) jest dostępna powszechnie w internecie, a od jakiego jest już tajemnicą zawodową firm, laboratoriów lub danych sportowców Wiedza o boksie, zapasach, judo, mma też jest w internecie. Możesz sparować i ćwiczyć z kolegą (i w początkach dyscyplin tak się działo), ale z jakiegoś powodu radykalna większość ćwiczy w grupie na sali pod okiem trenera. A zawodnicy nie są puszczani samopas na treningu, tylko mają konkretny plan treningowy pod zawody.
Rozmawiałem ostatnio z Feniksem, na temat podejścia ludzi do uczenia się uwodzenia. Rzucił myśl „Ciekawe, że w każdej innej dziedzinie ludzie potrafią się latami uczyć i płacić za naukę. Ale jak przychodzi do panienek, to każdy chce za free i na wczoraj”.
„prawie wszystko jest dostępne za darmo w internecie. Takie czasy. Instrukcja jak naprawić samochód, porady prawne, wyjaśnienie zasad mechaniki kwantowej czy materiały o rozwoju osobistym i uwodzeniu. Wszystko za darmo można znaleźć w internecie, zwłaszcza jeśli dobrze zna się język angielski. Jak już pisałem wcześniej, wszystkiego można nauczyć się też samemu. Jednak korzystanie z usług coachy i trenerów uwodzenia bywa o wiele lepszym rozwiązaniem, z różnych powodów zresztą. Podobnie jak lepszym rozwiązaniem jest na ogół pójście na kurs języka obcego (i zapłacenie za niego) niż nauka samemu, mimo że wszystkie materiały dostępne są za darmo w sieci. Doświadczenie poucza, że większość ludzi potrzebuje nauczyciela, aby zdobyć jakieś konkretne umiejętności, zdyscyplinować się, zmotywować i poczynić szybsze postępy.
Adept
ps. tym wpisem kończę temat szkoleń z uwodzenia. Wystarczy już.
ps2. Serio, nie prowadzę już szkoleń (poza tym jednym wyjątkiem w Sopocie). I jednocześnie jestem ich dużym zwolennikiem. Pod warunkiem, że prowadzi je doświadczona i kompetentna osoba.
19 komentarzy
Ach korci ten Sopot 2018;)
Co do samochodu – dlaczego ludzie chcą żeby ich wozy były piękne i z górnej półki skoro widzą je głównie ludzie na zewnątrz a oni sami tylko wchodząc i wychodząc z wozu a cena nie zawsze gwarantuje lepszą jakość? Syndrom małego siusiorka nasuwa mi się mimowolnie 😀
Polecasz jakieś szkolenia stacjonarne? Oczywiście u Ciebie są pewnie najlepsze bo jesteś najlepszy w PL ale może znasz jeszcze jakąś kompetentną osobę?
Marcin, zanim dokończę 2 ostatnie akapity – co do tej wiedzy o panienkach za free – myślę że to jest bardzo prymitywne myślenie, to jest właśnie dosłownie myślenie jaskiniowców 🙂 wiesz jak to jest, skoro ja lubię udko z kurczaka to ty pewnie też 😉 tak naprawdę to wg mnie reszta to jest tylko piękny opis 😉 ty bajeranciku, ty lovelasiku, ty oszuście tych pięknych dam.. <– to oczywiście żart jak ktoś nie rozumie [do kontekstu wcześniejszego]. [Kiedyś pamiętam ktoś Ci napisał w maila że ma pomysł na biznes, Ty dasz mu wiedzę, on panienki będzie dymał i połowę da Tobie. I czy w to wchodzisz]. Takie artykuły to myślę że są i tak skierowane do tych którzy to wiedzą żeby wytrwać niż do tych co to tak piszą.. chociaż jak się trafi nawrócona łowiecka..
Wydaje mi się że najlepiej zacząć drogą płacenia czasem i emocjami (najlepiej z pomocą poradników) a na szkolenie pojechać dopiero kiedy znajdzie się swoje słabości i blokady. To pozwoli wyciągnąć ze szkolenia jak najwięcej.
Marcin! Odnosze wrazenie ze usilujesz przekonac „hejtera’ 🙂 metodami racjonalnych argumentow .JEGO NIGDY NIE PRZEKONASZ! On wie swoje i tak !
.Tam gdzie sa uruchomione tylko emocje ciezko przekonac.Na podstawie doswiadczen z dyskusji ,na roznych forach ,wiem, ze jak ktos ci wali w szczeke sierpowym to nie ma sensu nadstawiac mu druga strone szczeki ) tylko trzeba walic tak aby hejter odczul sile twego ciosu.Wtedy dziwi sie ze go ” zabolalo” i zaczyna zastanawiac dlaczego? wtedy sam dochodzi, swoimi procesami myslowymi, ze nie warto stosowac zasady” hit and run”.
Nie musze cie przekonywac ze hejterzy to tak naprawde tchorze, faceci z kompleksami i mizernym ego.Nie licz ,marineroze ich przekonasz !
Uwazam ze rob swoje! i nie ogladaj sie na nich.! Ja zawsze z przyjemnoscia cie czytam .Robisz swietna robote i to sie liczy.Kto rozumie, o co ci chodzi i tak doceni a ta reszta,to i tak zawsze bedzie istniala.To zwyczajni zawistnicy tak charakterystyczni dla kazdego spoleczenstwa.Troche pracuje z ludzmi i wiem ze nawet w zespole minimalnym, skladajacym sie 3 ludzi zczyna sie pojawiac element zawisci.My ludzie,jestesmy spoleczenstwem opartym na hierarchii i walka o przywodztwo to podstawowy mechanizm
Zgadzam się iż za naukę uwodzenia trzeba zapłacić ponieważ wtedy bardziej poważnie to traktujesz. Pamiętam jak w zeszłym roku byłem w Sopocie na szkoleniu i było 4 kursantów – na sali, w klubie na zbiórce też 4 a potem szybko zostawało 2(jednym z nich jestem ja) – chociaż wszyscy za to zapłacili. Co by było gdyby to było za darmo – ilu ludzi wykonywało by polecenia instruktorów – odpowiedź nasuwa się sama. Dodatkowo jak wspomniano w powyższym artykule – nawet oczytany człowiek nie widzi swoich błędów z boku np mowy ciała – po to są doświadczeni instruktorzy aby wskazywać właściwe podejścia i poprawiać zachowania przez swój instruktarz.
Czesc.
Mój głos na temat szkoleń.
Byłem na waszych szkoleniach we Wrocławiu i Sopocie. Na twoim dotyczącym internetu. Czytam poradniki i stronę i nie uważam, że mnie ktoś oszukał. Raczej chciałem podziękować za wiedzę i czas mi poświęcony. Pchnęło mnie to wszystko do rozwoju i choć może być jeszcze lepiej to uważam, że to co się ze mną stało jest wielką zasługą Marcina, Konrada i Rafała.
Dzięki Pozdr
Wow, szkolenie z internetu? To chyba było w 2010 roku 🙂
U Ciebie w domu to się odbywało, kawał czasu temu, do dzisiaj mam skrypty i materiały pozdr
To pierwsze szkolenia, dekade temu 🙂
Działa do dzisiaj
Całkiem przekonujący tekst. Będę miał kasę to się będę bawił w kursy. Pozdrawiam.
Genialny wykład. Dziekuję.
Adept, dzięki za obronę dziedziny uwodzenia i relacji. Ja też uwielbiam hejty kierowane w te stronę – zazwyczaj przez chłopaczków, którym nigdy nic nie wychodzi 😉
Dlaczego lichwa, a nie kredyt? 😉
Doczytałem do końca – akurat do finansów (banki, system finansowo-kredytowy) jest wielka, i słuszna, nienawiść zarówno zwykłych zjadaczy chleba jak i ludzi wykształconych, są protesty, bojkot, teorie spiskowe.
„Po to mamy umysł, zdrowy rozsądek i dostęp do internetu, znajomych, doświadczonych ludzi, żeby nie dać się oszukać.” – Łatwo napisać, a i tak przez całe życie wpadamy w różne pułapki, ponadto ucząc się uwodzenia, sami zaczynamy powszechnie oszukiwać, kłamać, manipulować.
Mi i koledze twoje szkolenia pomogły w relacjach. Moze nie az tak zeby wyrwac 1000 lasek.ale latwiej mi bylo nawiazywac relacje i poznawac kobiety.
nie udalo mi sie tylko odzyskac bylej – wliczajac wszystkie porady , zal po stracie trudno, nie wyszlo.
A moj kolega pierdola i brzydal dzieki tobie ma zone 8/10 . WOW. wiec warto zaplacic.
a ludzie, gadali, gadaja i beda gadac. taka jest psychologia lub glowologia ludzka.
Adept, powiedz mi jedna rzecz – bo ja jestem czlowiekiem unikajacym towarzystwa, introwertycznym z natury i nie chce tego zmieniac, a widze tu w twoich historiach pewną dynamiczność – tu studiujesz jezyk, tu wyjezdzasz do innych krajow,t tu jakas wzmianka o judo, ja czuje ze jakbym sie 3 razy urodzil to bym sie za to nie wzial, bo moja flegmatycznosc i zamulactwo jest po prostu wpisane w moj charakter i wcale nie czuje sie dobrze udając ze tak nie jest. Czy to dla mnie taki kurs ma sens? I drugie pytanie , krotkie pytanie – czy jestes ojcem? Bo jednak wiesz, ojcostwo zmienia priorytety i ja po tobie tego nie widze, a jednak ich perspektywa gdzie ojcostwo wiąże nierozerwalnie na stale z jedna, nie zawsze trafiona kobieta zmienia wiele w podejsciu do zycia, gdzie nie zawsze mozna sobie potem pozwolic. Co z nimi, czy taka osoba ktora jest poniekad „uwiazana” ma czego tam szukac, czy tylko namiesza jej to w glowie