Witaj, tak jak obiecywałem, dziś moja anty-lista 10 książek z rozwoju osobistego. Te książki w odniesieniu do tematyki podrywu albo nic nie wnoszą albo wręcz Ci zaszkodzą w uwodzeniu. A czasem też są rozczarowaniem, bo były na zachodzie promowane jako hity dla podrywaczy, „żelazne pozycje”. I to takie, bez których jesteś w czarnej dupie. Nie, nie jesteś w czarnej dupie. Dużo większą wartość dla Ciebie znajdziesz w konkretnych poradnikach z uwodzenia. Nie mówię czy te książki z antylisty są dobre dla ezoteryków, filozofów czy psychologów, omawiam je tylko pod kątem uwodzenia kobiet. I tego jak w podtekście przekazują niebezpieczne przekonania na temat podrywu, wartości mężczyzny itp.
Inny problem jaki widzę, to kwestia przekazywanej w nich teorii. Teorii pisanej przez psychologów wszelakiej maści, którzy posiedli tylko INTELEKTUALNE zrozumienie tematu relacji, czy uwodzenia. A nigdy nie przeżyli tego samemu na własnej skórze. To trochę tak, jakbyś przeczytał milion książek o walce w klatce, wiedziałbyś jaką technikę właśnie stosują zawodnicy KSW, ale sam nigdy nie stanąłbyś do walki. Podobnie gdybyś przeczytał wszystkie książki z Empiku o seksie i technikach seksualnych, ale był prawiczkiem. Intelektualnie niby wiesz wszystko, ale w realu nie umiesz zbyt wiele. Najfajniejsi są niektórzy kursanci ze szkoleń uwodzenia. Wiedzą wszytko o technikach uwodzenia, znają nazwy i terminologie, o których ja nawet nie pamiętam. Ale nigdy nie zagadali do dziewczyny i nie byli na randce z dziewczyną 🙂 I słyszę na szkoleniu „Adept a ty w ebooku Generator Randek mówiłeś o technice DHV w połączeniu z odwrotną kwalifikacją, podczas gdy w Sekretach Uwodzenia Słowami 2 mówisz, że odwrotna kwalifikacja może być łączona komplementarnym komplementem po push/pull i wtedy trzeba zrobić też „chłodnik”, a potem dorzucając do tego nega. No to jak to jest?”. Mi wtedy twarz bieleje, bo zgubiłem się już przy komplementarnym komplemencie 🙂 To syndrom przeładowania teorią i braku praktyki w rozmowie z kobietami 🙂
Jakby się tak zastanowić to znajdą się osoby początkujące, które skorzystają na tych książkach. Dlaczego więc je umieściłem na tej liście? Ze względu na duży KONTRAST między tym co jest w nich naprawdę wartościowego, a tym jak były kiedyś postrzegane i uwielbiane (w sumie nie wiem za co) w społeczności UWODZENIA. Jako pomocne przy uwodzeniu kobiet. Nie, nie są zbyt pomocne w podrywie 🙂 Gdy czytam taką książkę, którą mi polecają znajomi, a potem odkrywam jej praktyczną nijakość, to płaczę po cichu w kącie albo rzucam książkami po mieszkaniu.
Ok, jedziemy z tym koksem. Oto 10 najgorszych, najsłabszych książek, które uwodziciele wychwalali pod niebiosa. Podczas, gdy są co najwyżej średnie, są stratą Twojego czasu, a czasem szkodliwe. Dla przyszłości Twoich (nie spłodzonych jeszcze) dzieci są taką „pigułką aborcyjną”.
__
1. Eckhart Tolle „Potęga teraźniejszości”
Tę książkę można streścić jednym zdaniem – „Bądź tu i teraz, a będzie cool”. Nie uwierzysz, ale w latach 2005-2008 światowi PUA sikali po nogach ze szczęścia chwaląc Eckharta Tolle i jego książkę. Widać widzieli jej głębię, której ja głupek nie dostrzegałem i nie dostrzegam do dziś. Cała książka jest hymnem pochwalnym na temat bycia tu i teraz, znajdziesz też kilka prostych ćwiczeń. Tymczasem bardziej wartościowe dla Ciebie będą 2-3 ćwiczenia z mindfullnes (uważność). Dadzą Ci 10 x więcej niż pięciokrotne czytanie tej książki. Strata Twojego czasu. Czy to możliwe, że to ja jestem taki genialny oraz oświecony, a światowi PUA są nowicjuszami w dziedzinie rozwoju? Tak, pewnie tak. Na pewno tak jest 😉
2. „Powstający Prometeusz” Robert Anton Wilson
Ufff, ta książka w polskim ruchu podrywu to efekt zachłyśnięcia się w (pierwszych latach) nlp, hipnozą, a zaraz potem ezoteryką, odmiennymi stanami umysłu itd. Dlatego na spotkaniach społeczności rozwoju (kafe Szparka w Warszawie rok 2005) oraz na forach internetowych namiętnie dyskutowano o książkach Wilsona. Jak to nie znasz książek Wilsona? To z czym do gości kolego, pomyliłeś miejsca, nie podyskutujesz z nami o „teorii obwodów” 🙂 Dlatego ówcześni PUA więcej czasu spędzali dyskutując o technikach, manipulacji światem, spiskowych teoriach, książkach Wilsona i innych ezoterycznych aspektach, niż podrywając dziewczyny. Więcej rozmawiali o dziewczynach, niż… z dziewczynami. Wydaje mi się, że ta tendencja utrzymuje się do dziś. Ilość teoretyków uwodzenia jest zawsze 10-20 x większa od tych co są praktykami. Nie dawno rozmawiałem z Adventurerem, wtedy bardzo zainteresowanym Wilsonem, który stwierdził: „W sumie to z Prometeusza przydatne są tylko dwa rozdziały”, czyli wg mnie nie warto tracić czasu.
3. „Sekret” książka i film
Upraszając – ideologia Sekretu polega na wizualizowaniu sobie swojego wymarzonego celu. I to ma magicznie przyciągnąć do Ciebie pieniądze, szczęście, zdrowie itd. Całkiem fajna idea. Zakłada, że dostajesz od wszechświata tylko to, co przyciągasz do siebie czyli to co wizualizujesz i na czym się skupiasz. Wydaje się, że ma to sens. To Ty kreujesz swój własny świat. Dlatego ideologia Sekretu pojawia się w różnych formach od lat. Ja się z nią zetknąłem w Radża Jodze w latach 90-tych, potem w 2006 pojawił się film i książka.
Znalazło to też odzwierciedlenie wśród ówczesnych PUA w Polsce. Wytrwale wizualizujących wymarzoną dziewczynę, magicznie przyciąganą do nich mocą Sekretu. Najchętniej modelkę z okładki CKM lub Playboya. Chcieli dobrze, ale wyszło jak zawsze 🙂 W czym problem? W tym, że technologia Sekretu jest uboga. Nakłania raczej do lenistwa niż do pracy nad sobą. Nie musisz ćwiczyć, rozwijać się, pracować nad swoją atrakcyjnością, wystarczy „przyciągać”. To niestety jest słabe. Możesz zmarnować sporo czasu i energii. Jeśli chodzi o Sekret, to w uwodzeniu stosujemy pewne techniki wizualizacji, jednak są one podparte generowaniem różnych emocji, wstępnym oczyszczeniem mentalnym, nastawianiem swojej percepcji na odpowiedni typ kobiet, technikami dodatkowymi np. rzutowaniem w przyszłość, ustawianiem etapów do celu czy choćby hipnotycznymi sugestiami. Jednak to jest o 3 klasy wyżej niż Sekret i nie bazuje na nadziei na magiczne przyciąganie. Podsumowując Sekret – nie warto.
4. Leil Lowndes „Erotyczne sygnały czyli mowa ciała kobiety”
Kolejna książka którą zachwycano się w początkach społeczności uwodzenia w Polsce. W sumie to chyba była jedyna książka z fotkami w środku w tamtym czasie. I w sumie nie jest to bardzo zła książka. Dla początkującego może nawet się przydać, jeśli odseparuje analizę i fotki Leil od jej PRZEKONAŃ na temat uwodzenia. Upraszczając Leil Lowndess widzi podryw jako wyszukiwanie sygnałów zainteresowania u dziewczyny i dopiero wtedy zagadanie do niej. Uważa, że mężczyzna nie ma szans, jeśli kobieta na starcie nie pokazuje mu zainteresowania. Cały podryw u niej sprowadza się do tego, albo się jej podobasz , albo nie i nic już nie możesz zrobić. Tymczasem praktyka uwodzenia pokazuje, że pomiędzy tymi skrajnościami jest jeszcze masa stanów pośrednich. Prawie nigdy nie ma tak, że kobiecie się albo 100% podobasz albo 100% nie podobasz i nic już nie można zrobić. Otóż można. Da się zarówno kompletnie popsuć pierwsze super wrażenie (wiem, bo wiele razy popsułem 🙂 ), jak i nadrobić pierwsze kiepskie wrażenie (w tym też mam spore doświadczenie 😉 ). Leil uważa, że nie da się nic zmienić i jak dziewczyna nie skacze Ci na szyję od początku, to wszystko przegrałeś. I w tym jest PIERWSZA słabość tej książki. DRUGĄ słabością jest typowe dla teoretyków skupianie się na sygnałach zainteresowania, które w realu są mało znaczące albo ciężkie do zaobserwowania. Np. skupianie się na wielkości źrenic (w klubie w ciemności i tak nic nie zobaczysz), odsłanianie nadgarstków, to czy są zwrócone do Ciebie czy nie (w ferworze podrywu nie zwraca się na to uwagi). Są dziesiątki INNYCH, bardziej widocznych i PEWNYCH sygnałów niż te „drobiazgi” omawiane przez autorkę.
Tutaj masz cykl artykułów na blogu, z których dowiesz się więcej o sygnałach od kobiet „Subtelne Sygnały Zainteresowania”
5. Derren Brown „Sztuczki Umysłu”
Wiele sobie obiecywałem po tej książce, a jest ona kompletnym rozczarowaniem. Każdy jeden odcinek jego show jest ciekawszy niż cała ta książka. Nic konkretnego z niej się nie dowiesz. Pamiętam, że jak skończyłem czytać tę książkę, to miałem w głowie myśl „WTF? Czy Derren Brown specjalnie chce zniechęcić ludzi do uczenia się hipnozy, nlp i technik mentalizmu, aby nikt się nie dowiedział jak on robi swoje show?”. To tak jakbyś kupił książkę jakąś książkę Davida Copperfielda „Sekrety iluzji”, a w książce czytałbyś ogólnikowe pieprzenie, że magik nie zdradza swoich trików. Kompletne rozczarowanie.
6. Wszelkie stare książki o podrywie z lat 90-tych .
Takie np. jak ta powyżej. O „Poradniku Podrywacza” pisałem już kilka tygodni temu. Do tego dodałbym ebook Michała Dziurdzika „Skuteczne Metody podrywania”. To prehistoryczne już poradniki, które w niczym Ci nie pomogą, a wręcz zaszkodzą. Dowiesz się m.in. że musisz przed randką użyć perfum oraz ładnie się ubrać. Jeśli urodziłeś się wczoraj i jeszcze tego nie wiedziałeś, to te książki będą dla Ciebie objawieniem.
Gdy zaczynałem przygodę z uwodzeniem to była chyba jedyna książka o mowie ciała. No i miała fajne obrazki. Więc PUA rzucali się na nią hurtem jak muzułmanie na europejki. Tylko, że ta książka dotyczyła mowy ciała w aspektach ogólnych np. w pracy, na spotkaniu firmowym, a nie w relacjach intymnych. Niby jest jeden rozdział o zalotnych sygnałach, ale jest na poziomie przedszkola. Możesz też dowiedzieć się o strefach intymnych ludzi z dokładnością do centymetra 😉 Np. możesz usłyszeć, że strefa intymna to np. w Europie ok 50 cm, a w Japonii więcej (czy też mniej – nie pamiętam). I że jak ktoś wchodzi w czyjąś strefę intymną, to ten ktoś czuje się niekomfortowo. I w związku tym masz na to uważać przy osobach odmiennej płci, żeby nie poczuły się niekomfortowo (przytłoczone Twoją bliskością). Czytam takie teoretyczne stwierdzenia, które pewnie wyszły w jakimś laboratoryjnym badaniu i zawsze zadziwia mnie, to jak ma to niewiele wspólnego z uwodzeniem kobiet. Ponieważ uwodząc kobiety często trzeba wchodzić w jej sferę intymną i ją w pewnym sensie „dominować”. Robiąc to spokojnie, stopniowo, z uśmiechem i kalibrując (dopasowując) do jej poziomu komfortu. Nie w każdej sytuacji, ale dość często. W książce znajdziesz kilka ciekawych informacji z ogólnej wiedzy o mowie ciała. Tylko nie sugeruj się nią nadmiernie podczas podrywu. Regularnie co roku na szkoleniu trafia mi się kursant, który wraca od dziewczyny i mówi „Adept, widziałeś jak zagadałem? Ona miała stopy zwrócone w moją stronę, ale jej palce stóp bujały się w lewo! Co to znaczy? Podobam się jej czy nie?”. Nowi adepci uwodzenia dzięki tej książce (i innym podobnym) zapychają sobie głowę teorią i patrzą nie tam gdzie trzeba 🙂 (powinni patrzeć w oczy lub ew. w dekolt, hehe)
Oto kwiatki z tej książki”„Czy można udawać mowę ciała? Ogólna odpowiedź brzmi „nie”, ponieważ kiedy to zrobimy, nie będzie zgodności pomiędzy gestami głównymi, mikrosygnałami płynącymi z ciała”. Serio? Każdy aktor filmowy czy teatralny udowodni Ci, że można 🙂
Powtórzę się, uważam, że te książki ogólnie mówiąc mogą być trochę przydatne, może i coś z nich wyciągniesz, jeśli jesteś kompletnym nowicjuszem. Ale dla praktyka tej tematyki są na poziomie żłobka. Jeśli mama trzymała Cię całe życie w piwnicy i nie pozwalała wychodzić z domu, to ta książka może trochę Ci pomóc w podstawowym rozumieniu ludzkich gestów. Jest też druga część „Mowa ciała w miłości”. Jest nieco ciekawsza jeśli chodzi o teksty, ale praktycznych wskazówek do wykorzystania w uwodzeniu nadal jest jak na lekarstwo. Poza tym ta książka wkłada do głowy takie toksyny jak ten fragment:
„Wszystkie badania nad zalotami wykazują jednak zgodnie, że w 90 % przypadków to kobiety nawiązują kontakt. Kobieta robi pierwszy krok, wysyłając interesującemu ją mężczyźnie serię subtelnych sygnałów za pomocą spojrzeń, mimiki i ruchów całego ciała. Mężczyzna (jeśli oczywiście jest na tyle spostrzegawczy, by zauważyć te sygnały) reaguje na jej gesty. Niektórzy mężczyźni podchodzą do kobiet w klubach czy barach, zanim otrzymają od nich „zielone światło” (PUA lub naturalni uwodziciele – dopisek Adepta). Jednak chociaż wielu może regularnie znajdować w ten sposób partnerki, statystyczna skuteczność takich działań jest niewielka, ponieważ nie zostali oni wcześniej przez kobietę zaproszeni – po prostu stawiają na liczbę prób.” To TYPOWA bzdura, którą można usłyszeć od mainstreamowych psychologów lub facetów nie znających się na podrywie. Ten powyższy fragment może jest prawdą jeśli próbuje podrywać ktoś, kto tego nie umie. Wtedy faktycznie „statystyczna skuteczność takich działań jest niewielka”. To poleganie na ślepym trafie. Tymczasem nowoczesne uwodzenie nie bazuje na tym, tylko (ogólnie mówiąc) na szeregu technik atrakcyjności. Pisałem o tym na blogu milion razy, więc nie rozwinę tutaj tego tematu. Jak czytam takie bzdury na łamach książek różnych psychologów, to wszystko mi opada i mam ochotę skopać im tyłki.
8. Robert Green „Sztuka Uwodzenia” i „48 praw władzy”
Robert Green z jego „Sztuką Uwodzenia” i „48 praw władzy” przewijał się przez Mystergo, Style`a i jego uczniów regularnie. Co chwila ktoś z jego kręgu lub na zachodnich forach powoływał się na te książki (głównie na tą pierwszą). No to po latach do nich sięgnąłem i się rozczarowałem. Sztuka uwodzenia – ten tytuł brzmi dumnie. Tylko, że w tej książce NIE ZNAJDZIESZ żadnych konkretnych wskazówek co masz zrobić, aby uwieść kobietę. Wbrew tytułowi jest to filozoficzna rozprawa o męskich archetypach i wskazówki typu „Bądź śmiały w swoich działaniach” albo równie górnolotne objawienia „nic nie wyjdzie z uwodzenia jeśli nie potrafisz przyciągnąć uwagi kobiety”. Albo „wciągnij ofiarę w swoją sieć podsuwając jej odpowiednią przynętę” (str 153). Ale nie ma GRAMA INFORMACJI jak to dokładnie w praktyce zrobić. Jest tylko takie bajdurzenie na wysokim poziomie ogólności.
Ja od książek poradnikowych wymagam konkretu. Konkretnych sposobów, zastosowań techniki i wykonania tego w realnym życiu. Nie zawsze interesuje mnie intelektualne zrozumienie np. podrywu, tylko jak to wdrożyć w życie, jak nabyć konkretną umiejętność. Odnosząc to np. do majsterkowania oczekiwałbym, że książka mi powie, gdzie mam przyłożyć listwę mocującą, czy przykręcić śrubkę, aby powstało z tego krzesło czy stolik. Nie interesuje mnie rozważanie nad wyższością drewna 200 lat temu nad tym obecnym. No dobra, nie mam pod ręką lepszej metafory, ale chyba rozumiesz co mam na myśli? Zrozumienie intelektualne techniki z uwodzenia jest u mnie dopiero na drugim planie. Najpierw uczę się umiejętności, a potem czytam głęboką filozofię stojącą za nią. „Sztuka uwodzenia” R. Greena nie spełnia pokładanych nadziei. Kompletna strata czasu. Podobnie jest z „48 praw władzy”. Więcej dowiesz się o mechanizmach stojących za władzą oglądając od nowa wszystkie odcinki „Gry o tron” lub „House of Cards”. Kropka.
9. Joseph Murphy “Potęga podświadomości”
„Naucz się korzystać z potęgi podświadomości! Czy wiesz, że masz w sobie klucz do życia pełniejszego, do zdrowia, a nawet zamożności? Naucz się go używać, a Twoje życie zmieni się nie do poznania….” Uffff, to hasła z tej książki 🙂 „Potęga podświadomości” zrobiła w Polsce post socjalistycznej niesamowitą karierę. Chyba dlatego, że była pierwsza (albo jedna z pierwszych) poruszająca tematykę pozytywnego myślenia, wizualizacji. Do dziś spotykam ludzi, którzy sięgnęli po tę książkę kilka miesięcy temu i z zapałem godnym misjonarza chcą mnie do niej przekonać. W sumie nawet fajnie się czyta PP. Natomiast musisz wiedzieć, że ta książka jest już przeterminowana. Od czasu jej napisania powstał milion nowych technik pracy z podświadomością. Naukowo przebadano wiele z nich i już wiadomo, które techniki dają małe efekty, a które duże. Te z książki „Potęga podświadomości” dają małe. Daj sobie spokój.
10. Robert B. Cialdini ” Wywieranie wpływu na ludzi. Teoria i praktyka”
Miałem kłopot z tą książką… bo z jednej strony R. Cialdini jest ikoną psychologii, tak jak Ross Jeffries czy Mystery w społeczności uwodzenia. Jeśli jesteś w gimnazjum lub w liceum, to ta książka może otworzyć Ci oczy na różne manipulacyjne triki. Jeśli chodzi o łatwość czytania też nie jest źle. W książce dowiesz się, o mechanizmach naszego umysłu, którymi da się sterować. Dowiesz się o społecznym dowodzie słuszności, o zaangażowaniu i konsekwencji, racjonalizacji swoich wyborów. To wszystko przełożone na podryw jest przydatne. Zrozumiesz też dlaczego dziewczyna potrzebuje dobrze brzmiącej wymówki przed seksem, zrozumiesz jak zasada zaangażowania pomaga w zabraniu jej do domu. Dowiesz się też sporo o konformizmie. I to może być interesujące dla początkującego. Kłopot jest taki, że to wszystko są ogólne, intelektualne koncepcje, nie mające umocowania w uwodzeniu. Niby wiesz, że to ma przełożenie na poznawanie kobiet, na mechanizmy psychologiczne stojące za relacjami damsko męskimi. Tylko, że nie daje Ci to konkretnych rozwiązań na Twoje sytuacje z dziewczynami. Czytałem Cialdiniego, gdy jeszcze byłem kompletnym zerem jeśli chodzi o kobiety. W niczym mi ona nie pomogła z kobietami. Myślałem „Ok, fajna treść, ta psychologia jest ciekawa, ale co dalej??? Jak to zastosować?”. I tak jest niestety z wszystkimi książkami mainstreamu na temat uwodzenia. Przeczytałem kilka książek z „Psychologia kobiety” w tytule (powstało ich kilka). Wszystkie one są materiałami dającymi INTELEKTUALNE zrozumienie niektórych aspektów kobiety, ale nie dającymi narzędzi i technik do osiągnięcia sukcesu.
Ok, to by było na tyle na początek. Pewnie za jakiś czas wydłużę obie te listy. Możesz mi pomóc i w komentarzu dopisać inne tytuły książek, abym je przeanalizował 🙂
Adept
33 komentarze
Green’a to w różnych dziedzinach totalnie objeżdżają, nie tylko w uwodzeniu. Psycholodzy mówią że to dzieła dla socjopatów, wojskowi że Jego wiedza jest ,,dziecinna”. Że takie ewenementy piszą książki xD
Na forum Roosha co chwila ktoś wyciera sobie japę świętymi prawami Greena. Kim ten typ w ogóle jest? Kierował korpo, był generałem czy jaki grzyb? O_o
wrzuć w google „rooshv mom” 🙂
Przeczytałem artykulik z thecut no i cóż mogę rzec. Nędza dziennikarska gorsza niż w fakcie. Ten kto to pisał musi być grubo spierdolony i sfrustrowany. Śmiać się z kogoś że przebywa u matki. Czy to przypadkiem nie jest smalcze i zaściankowe? Najpierw pierdolą że mężczyzna powinien płakać kiedy chce a potem takie coś. Hipokryzja czy jakoś tak. No ale lewica i postępactwo hipokryzją stoi. Dzisiaj każdy kto nie popiera idei unisex (równouprawnienie to za mało powiedziane) jest nazywany w mediach głównego ścieku mizoginem.
Greene jest pisarzem, tylko takim trochę przyjebanym. Wiesz, te Jego książki to bestsellery w amerykańskich więzieniach- wiesz, gangsta-prawilniaki z IQ około 70 chcą zostawać bossami mafii i myślą że Greene Im w tym pomoże xD
Marcin, a jakbyś zrobił wpis o zagranicznych PUA, właśnie takich Roosh’ach.. Dało by radę? Listę takich których najbardziej szanujesz i listę takich którym najmniej szanujesz, tak jak z tymi książkami.. 😉 wiem że to trochę kontrowersyjne ale byłby bardzo ciekawe 🙂
Nie che pisać o róznych zagranicznych PUA typu Rooshv, bo bym musiał się opierać na plotkach z trzeciej ręki.
Potwierdzę słowa o praktyce najpierw, a teorii później. Często (nie zawsze) po określonych ćwiczeniach praktycznych okazuje się że umysł otwiera się na tyle że wcale nie trzeba czytać później teorii czegoś, bo jakby staje się ona oczywista 🙂 Jakkolwiek to brzmi 🙂
Co prawda to nie o lekturach, ale polecam „technikę” która brzmi – mniej toksyn w głowie. Jak ją wykonać (wpadłem na to 2 dni temu 🙁 ) – jako że sporo osób nie ogląda już tv i taka 'rekreacja’ przeniosła się w internety .. – tryb ograniczonego dostępu na yt 🙂 Słowo daję – żyje się lepiej..
Serio? Jest coś takiego jak odwrotna kwalifikacja? Objaśnij pojęcie Marcin jeśli możesz, bo teraz to ja się poczułem jak totalny lamus. Domniemam że chodzi o dyskwalifikacje (jej) ?
Jest. Poszukaj na blogu może gdzieś wspominam, a na 100% jest w Generatorze Randek. Nie, to nie jest związane z dyskwalifikacją.
napisałeś „Od czasu jej napisania powstał milion nowych technik pracy z podświadomością. Naukowo przebadano wiele z nich i już wiadomo, które techniki dają małe efekty, a które duże. Te z książki „Potęga podświadomości” dają małe.”
proszę podaj które są lepiej efektywne a które gorzej może być na mój email który podałem 🙂 pozdrawiam Adepta
Choćby sama kwestia wizualizowania w real time, łączenia z innymi emocjami, wizualizowania w odpowiednim stanie emocji itd. jest dużo aspektów które nie byly poruszone w PP, bo ta książka jest już stara. Poza tym naukowo przebadano, ze afirmacje działają słabo albo wcale, gdy ktoś ma daną umiejętność na poziomie bliskim zera.
Mainstreimowe poradniki nie mogą być konkretne bo wtedy nie daj borze beta orbiterzy zaczną konkretnie działać i system runie. Zaskoczony jestem że naukowcy badają takie rzeczy jak praca z podświadomością. Możesz Adepcie sypnąć linkiem? To tak jakby badali skuteczność witaminy C (brak przełożenia jednego i drugiego na swój zysk).
Czy zrobiłbyś kiedyś artykuł jakie poradniki polecasz oprócz swoich ?
poradniki Adventurera i Bruneta 🙂
Gdzie można je znaleźć ?
Eckhart Tolle i uwodzenie? Znam i cenię jego książki ale takiego połączenia nie wymyśliłbym nawet w najbardziej odjechanym odlocie 🙂 Równie dobrze można sięgnąć po dzieła Dalajlamy i szukać w nich inspiracji do uwodzenia.
„Potęga podświadomości” – potwierdzam w całej rozciągłości to, co napisałeś. Ta książka jest o tyle dobra, że niektórzy dowiadują się o istnieniu podświadomości. Natomiast obraz podświadomości w tej książce jest mocno wypaczony. Z podświadomością można i trzeba pracować po to żeby potem ona pracowała dla nas ale z pewnością nie tak jak opisuje ta książka. Ten hurra-optymizm i przerysowane pozytywne myślenie to słomiany ogień i najprostsza droga do frustracji i zniechęcenia bo coś miało działać a nie działa.
„Sekret” to populistyczna papka dla leniwych marzycieli, którzy chcieliby żeby wszystko im się spełniło jak tylko o tym pomyślą a w wersji zaawansowanej najlepiej jakby nawet nie musieli o tym wcale myśleć i żeby wszystko działo się samo. I to jest ten wielki sekret skrywany przed ludzkością przez tysiące lat 😀
Cialdini napisał kilka książek o wywieraniu wpływu i są to techniki sprawdzone natomiast ich adekwatność do uwodzenia jest mniej więcej taka sama jak np. krawiectwo – dobry ubiór na pewno nie przeszkadza w uwodzeniu ale nie każdy się dobrze ubiera po to żeby uwodzić.
Wydaje sie, że wtedy chodziło im o bycie w bieżącej chwili podczas rozmowy z kobietą.
Tyler na youtube, dalej propaguje tę myśl i widać wychodzi mu to dobrze. Oczywiście samo bycie tu i teraz bez wiedzy jak podrywać nie wiele się zda – ale zdecydowanie pomaga. Ostatnio byłem tu i teraz + wiedza o podrywaniu, którą zdobyłem i… króliczek wskoczył do łóżka 🙂
w mojej wypowiedzi chodzi oto, że do osiągnięcia tu i teraz, jest wiecej prostszych technik (np. chociążby midnfulness) niż Tolle.
Dałeś ją jako numer 1 „najgorszych książek” – czyżby kolejność była losowa?
Mindfullness to czasem nie to samo co proponuje Tolle tylko opisał to innymi słowami?
Nie, kolejnośc jest subiektywna 🙂 i bazuje raczej na kontraście oczekiwania vs rzeczywistość
Adept co polecasz zamiast potęgi podświadomości?
Adept napisałeś śrubka przez ó do tego w każdym twoim tekście mylisz „tą” z „tę”. Poderwij jakąś nauczycielkę z polskiego to wytłumaczy Ci różnicę. Ewentualnie sam wygoogluj. Pozdrawiam
po co? Mam od tego Ciebie 😉
Marcin, czy kojarzysz i możesz się wypowiedzieć o „HUNA”
Tak kojarzę 🙂 niektórych elementów terapeutycznych (z niej wziętych) używam do dziś
Co do Caldiniego, to powiedziałbym, że zrozumienie niektórych reguł, zwłaszcza wzajemności, pomaga w kontaktach towarzyskich, co pośrednio może pomóc w uwodzeniu. Natomiast ta książka, bardziej jest dla np. właściciela sklepu, by wiedział jak manipulować ceną lub towarem, by podnieść sprzedaż.
Oczywiście. Dlatego pisalem ze mam klopot z ta ksiazka. Wlasciwie zarzut powinien byc raczej do ludzi, ktorzy bezmyslnie probuja kopiowac wzorce do uwodzenia.
Znasz Marka Kotońskiego? Na yt jako radio samiec wyraził pozytywną opinie o Tobie. Też sprzedaje swoje produkty. 3 ebooki za 60 zl. Moze styknales sie z „Kobietopedią”?
Znam, ale nie czytałem jego książek.
Ta książka ma jedną zaletę – pozwala Ci zakwestionować social conditioning i zdjąć z piedestału kobiety.
Ale moim zdaniem ma tę samą wadę co wszystkie odłamy nurtu mgtow – zasieje Ci w głowie urazę do kobiet, która będzie potem podświadomie przeciekać do twoich interakcjach z kobietami. Trzeba do tych książek podchodzić z ostrożnością
Sekret jest debilny mega … pamiętam kiedyś przez krótki czas sobie to „testowałem” w życiu i kurwa człowiek się czuje jakby miał jakby inną duszę, jakby zatracił swoją duszę … sekret jest chujowy, dobre dla naiwniaków życiowych
Seksualny klucz do kobiecych emocji Autor: J.D. Fuentes powinien znalezc się na tej liście. Odradzam tą książkę.