Daruj mi ten przewrotny tytuł. Właściwie powinien on brzmieć „Uwodzenie działa, lecz tylko we właściwym, czasie, miejscu i kobiecie”. Ale wtedy tytuł nie byłby taki cool, prawda? Co mam na myśli? Kiedy słyszysz od znajomych lub w mediach coś o uwodzeniu, albo rozmawiasz na imprezie ze znajomymi i mówicie o uwodzeniu, to nagle 90% ludzi („samorodnych ekspertów”) twierdzi, że uwodzenie:
- Nie działa
- Jest oszukiwaniem kobiet (jak może być oszukiwaniem i manipulacją , skoro nie działa? 🙂 )
- Jest stosowaniem głupich i manipulacyjnych trików
- Jest dla jakichś „przegrywów” itp.
W sumie patrząc na niektórych PUA, lub jakieś akcje w TV, słysząc feedback od koleżanek, czytając niektóre teksty z poradników wydające się głupie, można odnieść wrażenie, że…faktycznie, UWODZENIE NIE MOŻE DZIAŁAĆ!
Więc ja kto jest z tymi poradami i całym uwodzeniem?
Otóż musisz zrozumieć, że porady z uwodzenia muszą być dopasowane (i inne) do poziom ucznia. To jest to, czego mainstream i Twoi znajomi nie rozumieją. Zupełnie inne porady musi otrzymać nowicjusz, czy średnio zaawansowany, a jeszcze inne doświadczony. Nowicjusz, który jest po lekturze pierwszego poradnika w swoim życiu, jest zajarany, niewiele wie, jeszcze mniej umie zrobić. Nie dotykał zbyt wielu kobiet w swoim życiu. Dla niego rada w stylu „bądź nie przywiązany do wyniku, po prostu baw się uwodzeniem” niczego nie wnosi. Powiedzenie mu, że „słowa nie mają znaczenia, mów cokolwiek” to tylko hasło „motywujące” do działania, a nie konkretna porada. Może i słowa nie mają znaczenia, ale tylko dla zaawansowanego, który trzyma poprawny kontakt wzrokowy, wie dokąd zmierza, nie ma chaosu myśli w głowie, czuje, że sobie poradzi, cokolwiek dziewczyna nie powie. Jeśli jesteś początkujący, to dostajesz na start garść tekstów i idziesz próbować. Oswajasz się z rozmową z kobietą, eksperymentujesz. Pewnie na początek nie będzie to zabawa.
Nowicjusz potrzebuje konkretnych tekstów, prostych strategii, zestawu zachowań, ripost na trudne pytania. Takich „Pięć fajnych sposobów na podryw”, „Czterech super tematów do rozmowy z kobietą” itp. Dostaje je, uczy się i robi je trochę jak robot (to z tego wlasnie śmieją się Twoje koleżanki i koledzy). Na początku przyjmuje wszystko na wiarę. Aż w pewnym momencie mu to nie wystarcza. Jeżeli nie jesteś już nowicjuszem, to nie powinieneś rozmawiać z dziewczyną i myśleć „OK, teraz powiem tekst numer 5 , a potem moją specjalną rutynkę o zielonym kapslu i wtedy uzyskam taką reakcję, a potem zrobię mój cold reading z duszą anioła w czyścu i ona będzie moja!!”. To myślenie zakłada, że musisz harować i pocić się, zakręcić zmysłami dziewczyny i ją zmanipulować, aby zaciągnąć ją do łóżka. Nawet jeśli to tak z boku może czasem wyglądać, to to myślenie i nadmierne kombinowanie, obciąża Twoje nerwy i zakłóca czystość Twoich myśli. Przestajesz być tu i teraz w bieżącej chwili z kobietą. A to rzadko kiedy kończy się dobrze. Po pewnej praktyce zaczynasz wyluzowywać, nie przejmujesz się już tak słowami jak np. kontaktem wzrokowym. Stajesz się średnio zaawansowanym, zaczynasz kalibrować zachowania kobiety, widzisz kiedy działa Twój tekst, a kiedy nie. Więc je modyfikujesz.
Wskazówki wtedy już muszą być dostosowane do potrzeb średnio zaawansowanego. I widzisz, że porady dla początkującego na tym etapie już tylko ograniczają. Nowicjusz słyszy „Nigdy nie stawiaj drinka kobiecie!”, „Nie rozmawiaj o swoich byłych dziewczynach na randce”, „Nigdy to, nigdy tamto, zawsze tylko to, Zawsze tylko tamto, bla bla bla”. Średnio zaawansowany już wie, kiedy (na jakim etapie znajomości) może postawić drinka dziewczynie, a kiedy nie. Zaawansowany ma w ogóle wszystko to gdzieś, bo może jej postawić, może nie postawić, a i tak uwodzenie płynie na zupełnie innym poziomie.
Dla przykładu, w każdym mainstreamowym piśmie jest radzone facetom, aby nie rozmawiać na randce o swoich byłych dziewczynach, bo kobiety to wkurza, irytuje itp. I to jest dobra rada dla nowicjusza. Bo dzięki niej nie wpląta się w temat, który tylko obnaży jego niezrozumienie kobiet, zaprezentuje się jako rozgoryczony, nieszczęśliwy frajer, lub w najlepszej sytuacji – jako facet, którego nie chcą kobiety.
Porady dla NOWICJUSZA mają raczej na celu usunąć jego problemy z demonstrowaniem NISKIEJ WARTOŚCI. Zlikwidować jego błędy, ograniczyć okazje do zrobienia z siebie nieporadnego i niemęskiego kolesia. Porady dla średnio zaawansowanego i zaawansowanego, mają zaś na celu wyostrzenie ich umiejętności. Sprawienia, aby demonstrowali WYSOKĄ WARTOŚĆ, aby jakiś aspektem siebie zachwycili kobietę i ją podniecili. On może rozmawiać o swoich byłych, bo powie o nich w pozytywny sposób, bez żalu, zademonstruje swoje kryteria, wybredność i preselekcje (powodzenie u kobiet). A może nawet wzbudzić zazdrość i chęć rywalizacji o niego. Nowicjusz by tego wszystkiego na raz nie udźwignął.
Inny przykład – nie mów zbyt dużo o sobie.
Ludzie, którzy mówią o sobie za dużo postrzegani są jako egoiści, pochłonięci sobą. I dla nowicjusza łatwiej jest rozmawiać o dziewczynie, zadawać jej pytania… i na nią przerzucać ciężar rozmowy. Nowicjusz podczas rozmawiania na niektóre tematy, łatwo się zagalopuje i chlapnie o sobie coś głupiego. Więc lepiej niech nie gada jak katarynka. Ale z kolei zaawansowany może mówić dużo osobie (I TO POTRAFI DOBRZE) i np. historiami tworzyć swój atrakcyjny wizerunek w oczach kobiety. Odpowiednio wyważy ile czasu mówi o sobie, a ile zadaje pytania dziewczynie. Dla niego rada, aby nie mówić za dużo będzie nietrafiona i ograniczająca. Tutaj jakiś Twój doświadczony z kobietami kumpel śmieje się z porad z uwodzenia typu „3 super triki na pocałunek z dziewczyną”, bo dla niego te rzeczy są oczywiste. Zakłada więc że, wszystkie te porady z uwodzenia są głupie. One nie są głupie. One po prostu nie są dla doświadczonego faceta, na jego poziomie umiejętności.
Inny przykład już ze społeczności uwodzenia. Dylemat czy idziesz do klubu poćwiczyć uwodzenie, czy raczej poderwać sobie dziewczynę? Różni PUA grzmią, że masz iść zdobyć dziewczynę, być „hura i do przodu”. Mówią, że wychodzenie poćwiczyć podryw jest wypaczeniem podrywu, frajerskie, niemęskie itd. Bo nie chodzi ćwiczenie tylko o seks. Trochę prawdy w tym jest, ale znowu… TYLKO dla zaawansowanego. Bo początkujący najpierw musi iść poćwiczyć, nie stanie się mistrzem od tak. Przechodzi przez proces uczenia się nowej umiejętności. Nie ma w tym nic złego!
Gdy idziesz poćwiczyć to starasz się „utrzymać set”, podtrzymać rozmowę z dziewczynę, grasz asekurancko, nie ryzykujesz za bardzo. A kiedy facet wychodzi na miasto z nastawieniem, że chce poderwać dziewczynę i mieć seks, to robi ostre, ryzykowne, męskie rzeczy np. szybko eskaluje dotyk, próbuje pocałować dziewczynę, flirtuje maksymalnie. Robi ostrą , męską grę. To, co sprawia, że dziewczyna czuje do niego większy pociąg. Stara się wygrać MECZ, a nie „nie przegrać MECZU”. Prawda jest taka, że jak facet jest napalony i wychodzi z intencją seksu, to patrzy mocno i seksualnie na kobietę, a kobieta to wyczuwa. Dlatego średnio zaawansowani powinni się już raczej nastawiać na ostrzejszą i bardziej zdecydowaną seksualnie grę, podczas wyjścia z domu na podryw. Nie musi to być od razu gra na ONS (przygodę), ale niech będziesz ostrzejsza niż „tylko ćwiczenie” początkującego. Ta sama rada (aby iść podrywać, a nie ćwiczyć) dla początkującego będzie bezwartościowa. On jest zestresowany samym podejściem, gubi się w rozmowie, nie wierzy, że dziewczyna mogła by chcieć z nim seks.
Nowicjusz i średnio zaawansowany raczej nie wychodzi do klubu poderwać kobietę (choć jeśli mu dobrze pójdzie to dlaczego nie) tylko naprawić swoje słabe punkty (na początek). Po powrocie do domu, każda rozmowa/podejście w klubie lub w dzień musi być potem rozpatrzona pod kątem realizacji założonych celów. Załóż sobie dziennik, w którym będziesz w kilku zdaniach opisywał to co zrobiłeś i jak się sytuacja rozwinęła. Wtedy zaczynasz analizę tego co zrobiłeś w trakcie wyjścia. Najlepiej jest jeżeli analizujesz swoje wyjście BEZPOŚREDNIO po powrocie do domu, gdy wszystko jeszcze dobrze pamiętasz.
Tak w ogóle to uwodząc kobiety często docieramy do różnych paradoksów. Z jednej strony od wielbicieli idei samca ALFA słyszysz, aby mieć „wyjebane” na to co pomyśli kobieta. Z drugiej strony słyszysz od naturalnych uwodzicieli, aby słuchać uważnie to co mówi kobieta i mówić jej to, co ona chce usłyszeć. Nawet okłamując ją, jeśli to potrzebne. Z jednej strony słyszysz o tym, aby uważnie słowami nakręcać seksualnie (lub wręcz hipnotycznie) kobietę, z drugiej słyszysz, że wręcz odwrotnie – bo słowa nie mają znaczenia. I liczy się tylko to JAK mówisz. Jedni mówią, że wygląd nie ma kompletnie znaczenia, a jeszcze inni mówią, żebyś ubierał się seksownie, dbał o każdy detal swojego ubioru, zrzucił wagę, bo kobiety preferują sylwetkę pływaka.
[pps]
Jedni mówią „najważniejsze jest INNER GAME i postawa„, inni mówią „jebać postawę, najlepsze są moje teksty, które działają!!”. Wielu się więc zastanawia czy lepiej jest być technicznie przygotowanym do podrywu, mieć odpowiedź na każdy tekst kobiety? Czy raczej podrywać nieco niechlujnie, ale z pewnością siebie? Może słyszałeś o kolesiach co się rzadko myją, chodzą w starych brudnych ciuchach i mają seksu na potęgę. Inni z kolei, nie wyjdą na imprezę bez spędzenia godziny w łazience na żelowaniu włosów i przy desce do prasowania. Ale i brudasy i czyścioszki też potrafią mieć dużo seksu. Czy to nie paradoks?
Dlatego początkujący ciągle miotają się między wiedzą o uwodzeniu, a tym co słyszą z TV i od otoczenia. Tutaj powiem Ci, że ja też miałem na początku takie dylematy. Po spektakularnym sukcesie z kobietą chodziłem dumny jak paw, po czym gdy z następną dziewczyną była równie spektakularna porażka, to wtedy byłem podatny na otoczenie. Słyszałem od koleżanek “a wiesz, że Romek poderwał tamtą Zośkę z Enklawy do której podbijałeś i Ciebie olała? Poszli na wystawną kolację do Mariottu i teraz są razem”. Wtedy pojawiała mi się wątpliwość „cholera, może jednak te moje metody są do dupy? może ja błądzę? Może to co robię to tylko głupie błaznowanie?”.
Nie błądziłem, po prostu wtedy, na daną chwilę nie umiałem jeszcze poradzić sobie z daną sytuacją, a tamten chłopak umiał, albo miał szczęście, bo był bardziej w jej typie i to dla niego wystarczyło – w tamtym momencie.
Może ktoś Ci powie „Kobiety lubią bardzo szczerych facetów, szczerość jest afrodyzjakiem”. I mógłbym opowiedzieć Ci historie z kobietami, gdy byłem bardzo szczery i miałem sukcesy. Miałem też spektakularne porażki będąc szczerym. Po czym słuchasz Kalibabki (uwodziciela z lat 80 tych epoki PRL), który kłamał kobietom na potęgę i miał ich tysiące w łóżku. Wtedy w umyśle nowicjusza powstaje dysonans „No to jak to jest? Mam być szczery czy oszukiwać kobiety? Mam być dupkiem czy dżentelmenem? Zachowywać się jak kutas? Po co miałbym zachowywać się jak niegrzeczny facet, cisnąć kobietom, negować, wyśmiewać je, skoro mogę być przyjacielski i miły? Kobiety na pewno lubią takich facetów. Nie to co ten Adept, który na filmie okłamuje Tajkę mówiąc jej, że tylko z nią się spotkał, z żadną inną„.
Ludzie chcą wierzyć w proste, łatwe prawdy. W biało czarny świat, który jest łatwy do ogarnięcia. Nowicjusz ma w głowie pytania „Czy kobiety lubią miłych facetów?”, „Czy faceci z brodami są atrakcyjniejsi dla kobiet?”, „Czy kobiety lubią dupków?”, „Czy powinienem robić tak, czy tak?”, „Czy faceci, którzy szanują kobiety zaliczają więcej czy raczej, gdy nimi pomiatają?”, „czy lepiej ubierać się elegancko i z klasą czy wystarczy schludnie?” albo „Czy faceci z butach X, z fryzurą Y, w marynarkach Z, podobają się kobietom czy nie? No powiedz mi Adept! Wiem, że wiesz tylko nie chcesz zdradzić tych tajemnic 🙁 🙁 🙁 ty draniu!”
„Więc jak to jest? Adept, ja tego nie łapię!”
Początkujący przesadnie przejmuje się tym, czy ma brodę, jak ma się ubrać, czy ma mówić komplementy, czy otwarcie rozmowy ma być proste czy skomplikowane? Zaawansowany się tym nie przejmuje, bo WIE, że sukces z daną kobietą zależy od wielu różnych innych czynników, a nie od jednego tekstu, ubrania, czy od brody. Porada dla nowicjusza będzie brzmiała mniej więcej „Ostrzyż się na drwala / zrób sobie fryzurę z wygolonymi mocniej bokami / załóż naszyjnik z kłem, wilkiem itp / naucz się wróżyć z dłoni”, a dla zaawansowanego „Pierdol tę koszulę / pierdol, że ona musi iść na przystanek, idź za nią i bądź nieustępliwy, rób sobie jaja, nie ta to inna , hahahha / zakładaj na siebie co chcesz i podbijasz z uśmiechem jak pimp, yeeeeaaa”.
Ok. Musisz zrozumieć kilka rzeczy, każda kobieta jest TROCHĘ inna. Każda wychowywała się w innym otoczeniu i na różne rzeczy może inaczej patrzeć. Każda może na innej kwestii (u faceta) skupiać swoją uwagę. Każda też jest w innym wieku i ma inne doświadczenia życiowe ogólnie i z facetami. Skrajny przykład: inaczej patrzy na mężczyzn 18 letnia dziewica, a inaczej 40 letnia MILF-ka po rozwodzie i z dwójką dzieci. Inaczej będzie patrzyła dziewczyna zgwałcona i molestowana przez ojca, znajomych w dzieciństwie. Inaczej będzie patrzyła dewotka, inaczej tancerka erotyczna z klubu gogo. Inaczej będzie widziała mężczyzn ezoteryczka weganka szukająca połączenia z naturą i spirytualistycznego partnera, a inaczej ostra imprezowiczka. Inne spojrzenie będzie miała rozpieszczona piękna modelka („mężczyźni to łatwe do manipulowania bankomaty”), inne „kopciuszek” z małej miejscowości („nie zasługuje na atrakcyjnego faceta, byleby jakiś mnie zechciał”). Inaczej na mężczyzn spogląda rozpieszczona tatuś córa, inaczej twarda kobieta sukcesu, biznesswoman. Inna sprawa, to cykl seksualno-życiowy kobiety. Podejście kobiety do seksu zmienia się wraz z cyklem związków i rozstań. Szerzej opisałem to na blogu TUTAJ
Każda z nich będzie czegoś innego szukała w partnerze. Choć na szczęście dla nas, większość męskich cech, których szukają kobiety, jest taka sama albo zbliżona. Podobnie większość kobiecych potrzeb, można zakwalifikować do kilkunastu głównych. To ułatwia nieco sprawę.
Adept
16 komentarzy
Te paradoksy rzeczywiście irytują i powodują zniechęcenie. Ten wpis co-nieco wyjaśnia.
Świetny artykuł. Poruszając ten temat uważam też, że trzeba wspomnieć o pewnej chujowej tendencji jaką zauważam nawet wśród swoich znajomych. Oni nie podrywają kobiet żeby fajnie spędzać czas, mieć dużo seksu itp. bo takie coś jest spoko, ale oni podrywają żeby wypełnić brak jaki w sobie noszą („zaliczę 100 kobiet to dopiero siebie polubię”) niestety jak tak patrzę na ludzi to według mnie zdecydowana więkkszość facetów tak robi, i z taką intencją podrywa.
Podpisuję się obiema rękami, tez mam takich znajomych. Pomijam fakt, czy to dobre czy nie, w sumie malo istotne. Ale widzę, ze jak sie tak nastawia w klubie to po pierwsze sa gotowi na najbardziej odpychajace kobiety jak z zadnymi innymi nie pojdzie. Wiadomo, ilosc robi jakosc, ale mam wrazenie, ze takie nastaiwenie i spina na liczby i sam fakt wyrwania roztacza wokol faceta jakas aure w stylu desperacji na seks. A juz samo to, jest odrzucajace…
niezłe ale czy jest opcja aby powstał poradnik w wersji obrazkowej ?
?
To jest myśl, poprosić rysownika od Czesia i zrobić taka wersję
dla 6ych co przyswająją jedynie pismo obrazkowe (za kasę).
Taki Tytus, Romek i Atomek dla opornych z XXI wieku 😀
Adept, zajebisty artykuł, nie doczytałem bo środek nocy ślę wiem że zajebisty. Sam miałem ten problem. Chciałem zmienić swoje relacje z kobietami, i sam czytałem dużo książek, i stosowałam teksty, techniki, chciałem mieć jak największą wiedzą, znalazłem też sobie zajęcie, dzięki którym obylem się w przebywania z pięknymi kobietami, rozmawiałem z nimi, ale mimo wszystko szło ciężko, jak syzyfowi pod górę. Ale z czasem minął stres, po prostu rozmowy z kobietą zaczynały być dla mnie sympatyczne, lepiej mi się z nimi po prostu przebywało, do dawnego dziwnego okresu nastolatka., Mowienie tego czego ja chcę, również zmieniło się moje podejście do relacji Takiej równej postawyw względem mnie i kobiety pojawiło się z czasem. Wtedy też, polubiłem rozmawianie z kobietami, a kobiety ze mną 🙂 wtedy już nie musiałem nawet używać technik, gdyż kobiety same mnie podrywaly, o nich zapomniałem. Przypomniałem sobie jakiś czas później, i spróbowałem użyć będąc jak to dziewczyny mówią przystojnym mężczyzna, fajnym chłopakiem 🙂 I jedne świadome użycie techniki, w którym po prostu pojawiła się myślę, użyć tej techniki, widziałem jak potężnie oddziałuje na kobietę. Jak ruszyło to jej całe wnętrze, mimo że nie używam często technik, nie mogę się nazwać uwodzicielem, uwodzicielem jest ten, który jest mężczyzna, a później szlifuje technikę, jak spawacz, który uczy się spawania 5lat, a później dowiaduje, że on dopiero poznał podstawę, a mistrzostwa w każdej dziedzinie swojego zawodu, nigdy nie osiągnie. A uwodziciel to ten, na końcu tej drogi, a ja to ten spawacz po szkole, pozdro chłopy i kobiety 🙂
Mam podobne odczucia jak „:-)”. Dlatego dodałbym jeszcze, że zanim człowiek stanie się tym początkującym albo na samym początku tej „rangi” powinno się zrobić swego rodzaju „porządek” w podświadomości. Przeszedłem kurs PPS, jestem w trakcie SPS i dostrzegam jak na podświadomym poziomie inaczej na to patrzę. Widzę, że czytanie wcześniej niektórych poradników było stratą czasu. Nie dlatego że one są złe tylko że jak nie byłem przygotowany. Na początek GR mi otworzył oczy na pewne rzeczy i wytrącił mnie z bajkowego świata, gdzie rycerz ratuje księżniczkę z wieży i żyją długo i szczęśliwie. Do dziś pamiętam swoje myśli w stylu „no przecież zabrałem ją do kina, później na pizzę, na dyskotekę – za wszystko oczywiście zapłaciłem, powiedziałem że jest piękna, dla mnie bardzo ważna, odwiozłem ją do domu itp. itd., więc dlaczego ona nie chce ze mną spać?? co jeszcze mam zrobić??”. Tą drogą jedna dziewczyna, która mi się bardzo podobała dała mi LJBF (wtedy nie wiedziałem, że to się tak nazywa) a ja jeszcze bardziej naciskałem, oczywiście tymi samymi metodami i nie rozumiałem dlaczego dalej nic z tego. Zobaczyłem, że Adept ma w ofercie poradnik dotyczący wychodzenia z szufladki kolega, więc pełen entuzjazmu kupiłem i myślę „przeczytam co trzeba zrobić, zrobię to i ona będzie moja, proste”. I ku mojemu zdziwieniu nie było tam instrukcji typu „od teraz na pierwszym spotkaniu mówisz jej A, na drugim B, na trzecim C; pierwsze spotkanie ma trwać 1 godzinę, drugie 1:15” itp. bzdury. Odkąd zacząłem zmieniać swoje nastawienie podświadome to czuję w czym rzecz, czuję jak inaczej patrze na te sprawy. Już wiem, że to co jest we mnie się uzewnętrznia czy tego chcę czy nie, i że musi to być spójne z tym co robię/mówię. Podobnie SUS czy SUS2 – tak sobie czytam i myślę „no niby tekst spoko, ale przecież ja tak nie powiem do kobiety, niby nic złego, ale wyjdę na idiotę, co innego taki Adept, jemu laski nie odmówią a te teksty do niego pasują, do mnie nie”. I pewnie wyszedłbym na idiotę i desperata, bo po każdym wyklepanym z pamięci zdaniu miałbym na czole wypisane „to co postarałem się już wystarczająco i mogę Cię już przelecieć, proszę, a jeśli nie to powiedz co jeszcze muszę zrobić”. Wiem, że tak właśnie kiedyś wyglądałem i nie wierze że dziewczyny tego nie dostrzegały (przynajmniej większość). A dziś wracając do tych sytuacji myślę sobie „a niby dlaczego miałbym tak nie powiedzieć”, „co na tym tracę? nic”, „coś sobie pomyśli, a to niech sobie myśli, nie jest w tej chwili moja, więc siłą rzeczy nie mogę jej stracić”. W realu jeszcze czuję lekkie blokady, ale już nie takie jak wcześniej no i nie dostaję drgawek na samą myśl o tym, że mógłbym do dziewczyny powiedzieć to i tamto. Dlatego właśnie uważam, że czytanie o jakiś konkretnych technikach, tekstach, sztuczkach, nawet tych dla początkujących w sytuacji gdy na samą myśl, że masz porozmawiać z kobietą a ona (o zgrozo) może nie chcieć z tobą rozmawiać, albo właśnie zechce i nie daj Boże zada Ci pytanie, na które nie będziesz umiał odpowiedzieć, dostajesz drgawek. Gdzieś czytałem (chyba u Adepta, ale nie na 100%), że podświadomość to nasz system operacyjny a teoria to dane. Więc to co opisałem to wg mnie tak jakby chcieć zainstalować Office nie mają Windowsa.
Świetny artykuł, jak dla mnie mega konkretne podejście do uwodzenia – tematu – gdzie uwo nie działa 😉
Pamiętam moje bolączki w 2010 roku…. oj bolało! strach było podejść w klubie do upitej kobiety, która patrzy na mnie z zainteresowaniem i spytania się jej (otwieracz) o opinie nt. moich włosów…. heh… 😉
Na chwile obecną, po kilku związkach, dalej strach jest, ale jakiś taki inny… Patrze mu prosto w oczy (kobieta) i nie wiele myśląc po prostu działam. Level Up??? 🙂 może…. 😉 🙂
Ps. Do artykułu pasuje wdzięczne powiedzonko „… punkt widzenia zależy od punktu siedzenia” tyle że w danym momencie (wersja rozszerzona) 🙂
Uwodzenie działa jeśli się choć trochę lasce podobasz.
Jak się nie podobasz fizycznie w ogóle nie zadziałają żadne triki.
To też takie płynne stwierdzenie, raczej dla początkujacego. Bo ja znam sytuacje, gdzie się z biegiem czasu wszystko zmieniło u kobiety. Tylko do tego potrzebny był czas, mozliwości rozmowy, i mocna osobowość mężczyzny. Nawet od koleżanek słyszałem „nie wiem jak to się stało, on mi się w ogóle nie podobał, ale jak go potem poznałam bliżej, to się zakochałam…bla bla bla”
Skoro Adept dał radę to każdy da radę.
Pięknie ujęte. Fundamentem jest pewność siebie !!!
W uwodzeniu chodzi tylko o to, aby mieć w oczach dziewczyny wartość, dla kazdej jest nią co innego, dla jednej i tej samej w roznym okresie zycia to też może być co innego, jak ma chcice to mocno moze zwracac uwage na „lobuzow”, jak to mija to bardziej patrzec na „ustabilizowanych”, wszystko jest plynne, panta rhei, ale mianownik jest jeden – wartość.
brunet ostatnio wysylal x powodow dla ktorych laska zdecydowala sie na seks, fajnie opisane to bylo
Ezoteryczka będzie przede wszystkim patrzeć na to, jaki wiek Duszy ma facet, jakie ma pochodzenie duchowe i czy nie ma obciążeń, jakichś podpięć czy innych dziadowskich wzorców :). Sorry, ale ludzie na wyższym poziomie rozwoju dobierają się z trudem i nie w tak oczywisty sposób. Mają świadomość tego, że seks z wieloma osobami to zagrzebywanie się coraz głębiej w karmę, tworzenie kolejnych więzi, które już Starym Duszom nie są potrzebne. Potem trzeba to będzie pooczyszczać, a Stare Dusze już nie mają tyle siły ani chęci.
Na tym blogu widzę podejście hurtowe do kobiet i skupienie się przede wszystkim na ich wyglądzie. A co jeśli piękna kobieta ma pełno podłączeń demonicznych? Ktoś na to patrzy? Bo mam wrażenie, że tu liczy się tylko to, żeby ją przelecieć. Powodzenia ;).
W ogóle mam wrażenie, że porady z tego bloga, chociaż często trafne, skierowane są przede wszystkim do ludzi niespecjalnie duchowo zaawansowanych i pozbawionych potencjału na dalszy rozwój. Czyli tzw. dusz odzwierzęcych wcielonych w ciała ludzkie.
dobre 🙂