Nie jestem wielkim fanem związków na odległość, chyba że macie oboje jasne plany życia ( i do realizacji w bliskiej przyszłości) razem w jednym z tych miejsc, w których teraz mieszkacie. Ale czy takie związki naprawdę mają sens? Wielu facetów, którzy są w związkach na odległość, są w nim, bo nie mają pewności, że mogliby zdobyć kobietę w łatwy sposób tu GDZIE SAMI MIESZKAJĄ.
Dlatego faceci myślą sobie „Lepiej jak już mam dziewczynę, która jest 300 kilometrów ode mnie, ale za to MAM DZIEWCZYNĘ!! Rozumiesz stary ? MAM DZIEWCZYNĘ!!”.
Lepiej mieć w głowie „odhaczone” posiadanie dziewczyny, niż musieć wychodzić na podryw, zmagać się z przeciwnościami losu, opuścić swoją strefę komfortu i ryzykować podejścia i poznawania dziewczyny w swojej okolicy.
Związki na odległość są wielkim wyzwaniem z różnych powodów.
1. Nie funkcjonujesz w życiu i świadomości dziewczyny na co dzień. Nie widujecie się, nie uprawiacie seksu, nie dotykacie się, nie czujecie. Rozmowy przez telefon czy skype tego nie oddają.
2. Jest zbyt wielu innych ludzi, których ty i ona macie okazję poznać. Wokół niej kręcą się faceci, wokół Ciebie kobiety (oby). Zbyt wiele innych rzeczy, które dzieją się w Twoim życiu, nie są przeżywane razem we dwójkę.
3. Nie funkcjonujesz w życiu i świadomości dziewczyny na co dzień. Ach… no przecież już o tym napisałem 😉
Wg mnie sens mają tylko LUŹNE/OTWARTE związki na odległość. Albo takie, gdy wiecie na 100% że już niedługo będziecie razem w jednym miejscu. Kropka.
pozdrawiam
Adept
ps. to miał być długi artykuł, ale co tu więcej napisać? 😉
ps2. Masz inne zdanie ? wal śmiało w komentarzu…
17 komentarzy
Hej Adept! Jak tam zdrowie? martwimy się o Ciebie 🙂
pozdrawia klub młodego podrywacza
Związki na odległość mają również swoje plusy, o ile oczywiście para ma możliwość aby spotkać się na żywo częściej niż raz na miesiąc. Tęsknota za taką osobą sprawia, że gdy w końcu dochodzi do spotkania jesteście tylko dla siebie, doceniacie tą osobę bardziej niż kiedykolwiek. Świadomość kolejnego rozstania sprawia, że chwilę, które ze sobą spędzacie są pełne życia, emocji i namiętności.
Według jednej z legend, tak właśnie powstało Tango. Mężczyźni wypływali na długi czas w morze, a gdy wracali, mieli tylko kilka dni dla swoich kobiet. Te kilka dni były jednak bardzo płomienne, nawet w tańcu para okazywała sobie swoją tęsknotę i emocję. Stąd też tak niesamowity taniec jak Tango 😉
Adept wlasciwie ujal wszystko w pigulce.Nic dodac nic ujac.Bylem kiedys w zwiazku na 2 godz jazdy i powiem.Po 3cim razie juz wiedzialem ze to do d..py
Kasa na paliwo noi kobieta ktora uwazala ze moze strzelac focha gdy ja zmeczony myslalem jak ja bzyknac najszybciej. Zwykle zpedzalem z nia 2 noce w tygodzniu ale nie zawsze bzykalem bo … wszystkie mozliwe powody przerobilem i przyznam sie ze przestalem wiezsryc jej gdy po bzykanku mowila ze dalem jej „nieziemska rozkosz”.Ponoc kobiety zyja chwila .W jednej mowia ze kochaja a w drugiej ze nienawidza i w obu przypadkach to prawda 🙂 Ta wlasnie taka byla w 100% kobieca.Po roku wykorzystalem pretekst aby ja sprowokowac aby mnie „rzucila” i odetchnalem ale nie na dlugo bo za jakis czas zachcialo jej sie jednak abym wrocil.Wylgalem sie 🙂 i teraz wszystkim odradzam romanse na odleglosc.Do 50 km jeszcze mozna zniesc ale powyzej to juz goraco odradzam .Szukac dziewczyny blisko ! ,jak najblizej miejsca zamieszkania aby bylo blisko i mozna sie bylo cieszyc zyciem a nie jazda za kolkiem :)Jestesmy seksualnymi osobowosciami! a nie jak chce KK i wiele partii politycznych sluzymy jedynie panstwu do plodzenia dzieci.
@mariner – Ty nie byłeś w żadnym związku na odległość. 2 godziny jazdy to nie jest żadna odległość; OK, jakaś jest, ale raczej bliska. 2 godziny jazdy – to swobodnie można skoczyć po pracy i następnego dnia do pracy od niej ruszyć.2 noce w tygodniu to nie jest mało – często w stałym związku z osobą mieszkającą 5 minut piechotą nie ma więcej.
Związek na odległość to jest 5 godzin jazdy, których nijak nie da się skrócić. Związek na odległość – to spędzanie dwóch, maksymalnie-trzech nocy razem w MIESIĄCU. To jest prawdziwy związek na odległość z jego wszystkimi wadami. A uWas to było po prostu niedobranie osobowości.
Miałem kiedyś 2 lata kobietę, która mieszkała pół Polski dalej. Najbardziej uciążliwe były terminy spotkań. Albo jej, albo mnie nie pasowało i tak z miesiąca na miesiąc spotykaliśmy się coraz rzadziej aż cała chemia wygasła. Więcej już nie będę wchodził w takie związki na odległość. To nie ma sensu kiedy tyle kobiet czeka w twoim mieście 🙂
Noo to teraz ja….
Związek na odległość to syf, kiła, mogiła, para w gwizdek ch…nia na resorach itd.
Ogólnie never again!
Ale jest też „ale”- o tym na końcu.
2 godziny jazdy? Kurde Panowie trza hardcorowcem być a nie 2 godziny jazdy już w kość dają.
3 lata (jaki człowiek bywa głupi!) uprawiałem związek na odległość i nie żadne dwie godziny jazdy, nie żadne 70kilosów…
Cały dzień jazdy! 500km! Wszystko w jedną stronę! Był jeszcze nocny pks- cała noc „patatajpatataj” żeby koło 6 z rana dnia następnego przybyć na miejsce. No i nocny pociąg jeszcze był. Trzy pieprzone lata jeździłem z Zamościa (woj. Lubelskie) do Opola (woj. Opolskie)!
Pamiętacie scenę z filmu „Testosteron” gdzie Karolak opowiada swoją historię o „dziewczynie z Piły”?- jak nie zobaczcie. Cała kwintesencja związków na odległość i pieprzona do bólu prawda.
No to miałem tak samo zanim „Testosteron” nakręcili! Pomijając temat zakupów bo co można w nocy na trasie kupić? I kłamstwa na koniec wszystko dokładnie tak samo wyglądało! Samochody kolejno rozpadały się pod moją dupą i nogą. Dzisiaj nie wierzę sam że byłem taki głupi!
(16 z roboty w auto, auto tankowałem pod korek dzień wcześniej i ogień na tłoki-cała noc z piątku na sobotę w drodze. Pół soboty nieprzytomny byłem- autentycznie brakowało sił żeby laskę konkretnie wystukać! W niedzielę zaczynałem lekko kontaktować- jakieś lepsze pukanko żarcie i o 22 pędzel z powrotem żeby w poniedziałek z rana stanąć pod robotą i do niej z trasy pójść- kurwa jak można być takim debilem?)
Panowie „to je leesif” szkoda życia, prądu, energii i czego tam jeszcze- nie wbijać się w takie tematy.
Teraz o „ale”
Ma to też swoje dobre strony. Z tym że to już wyższa szkoła jazdy 🙂
(dzięki Adept za naprowadzenie na „odpowiednią literaturę;-) )
Zdecydowanie fajna opcja dla nieco już wprawionych w bojach „lowelasów”
Dajmy na to znowu mój przykład. Ja prywatnie lubię góry- powiedzmy Bieszczady.
No więc wynajduję sobie fajną laseczkę w Ustrzykach, Sanoku, Rzeszowie czy innej bliskiej górom miejscówce… Raz w miesiącu dwa- lecę sobie w góry i zupełnie mi nie przeszkadza 500 czy tam 600km bo temat jest ustawiony i wiem że o 3:30 na miejscu czeka na mnie fajna laska i temat jest jasny poukładany i oczywisty. Żadnego gówna typu: nie wiem, boje się, nie jestem pewna, nie mam gumek, ochoty czy zupa była za słona. Coś nie gra – wypad. Jest przynajmniej setka innych lasek w okolicy. A góry to miły dodatek. Później rewizyta i się kręci. Ale (tak wiem zaraz dostanie mi się, że jestem wrednym skurwielem- może i jestem ale dobrze mi z tym żeby nie powiedzieć wspaniale.) tylko ja wiem, że nie chodzi o związek!
Bo dla mnie związek na odległość to syf!
Oczywiście telefoniki, czułe słówka, smsy, pierdoły pierdoły i cała reszta jest.
Na miejscu jest jeszcze jedna a w okolicy druga-taktycznie i awaryjnie warto mieć podbity temat z jeszcze jedną. Jakby którejś się nie chciało albo dostała okresu.
Prawda, że proste?
I tylko w takiej opcji związek na odległość polecam jako temat nadający się do przyjęcia.
aha… góry można zamienić na morze albo dowolną inną miejscówkę w której lubimy bywać a posiadanie laski na miejscu sprawę by wielce ułatwiało.
Że Ci się chciało tak 3 lata…
Trochę mi to pasowało a trochę było desperacji w tym wszystkim – dzisiaj to wiem. Wtedy inaczej na to patrzyłem- byłem jednym słowem ujmując:
Głupi!
Nie mozna ci odmowic racji. Glebsze przemyslenia za tym stoja i zapewne praktyka.;) Gratuluje.Mysle ze i ja zastanowie sie nad inna wersja „zwiazku na odleglosc”.
Zbyt mi dala ta kobieta w kosc abym nie myslal z obrzydzeniem o ponownym odkrywaniu piekna polskiego krajobrazu ale mozna na to jak widac spojrzec inaczej 🙂 za co ci chwala i podziekowania 🙂
Popróbuj się z tematem. Może Ci to będzie odpowiadać a może nie. Więcej nie stracisz.
Żeby było weselej to dokończę swoja historię…
Przeprowadziłem się finalnie do Opola i co?
I wiadro!
I z tego wspaniałego związku wyszedł makaron czyli niteczki czyli nic.
I na co mi to było? ten stracony czas w podróżach? Te przepalone litry paliwa?
Najbardziej szkoda mi czasu- ale to koszt. Za wszystko się płaci i ta nauka też miała swoją cenę. I dzisiaj jestem o tą wiedzę bogatszy i piszę o tym u Adepta, który też mi otworzył oczy na to czy na tamto (to żadna forma wchodzenia komukolwiek do dupy- to moje spostrzeżenia)
A dzisiaj zbierając to do kupy wszystko mam laskę 3km od siebie.
Kolejna jest 17km dalej
Następna 19
i jeszcze jedna w górach jakieś 500 stąd.
Taka mała stajenka wyścigowa- grunt to dobrze sobie temat urobić.
No i jest jeszcze trzeci aspekt. Posiadanie takiego stadka to nie tylko dobra kondycja fizyczna. Wiesz ile mózg się musi napracować żeby to wszystko ogarnąć i spiąć do kupy?
Polecam chociażby ze względu na trening baniaczka!
No i opcja zdecydowanie dobra dla przedstawicieli handlowych i ludzi przemieszczających się bez parcia na ożenki związki inne czasochłonne pierdoły…
Czy ta dziewczyna to chociaż odwzajemniała tzn. czy przyjeżdżała do Ciebie, czy tylko ty do niej jeździłeś?
Od wielkiego dzwonu i to jeszcze była cała lista wymogów do spełnienia.
jeśli miałbym to proporcją przedstawić to tak 5-6 wyjazdów moich na jeden jej.
Jeśli nie więcej nawet z mojej strony tych wyjazdów było…
Niby coś tam z jej strony było, ale „to daleko” „to nie mam czasu” „to nie tam” i tak dalej 100mln i jeden powód żebym to jednak ja gonił przez cała Polskę
TRAGEDIA- tak Adept teraz możesz mnie zyebać
😉
Uffff… było minęło, nie wróci- przeżyłem!!!
Potwierdzam, co wyżej napisane. Mnie zabiły już dwie godziny jazdy, w tym jeszcze korki. Panna była na studiach więc czasami było bliżej ale generalnie wszystko się odbyło jak pisze Adept i inni. Długie przerwy w widywaniu. Kontakt telefon lub sms – ale to nie załatwia sprawy. Ona w innym towarzystwie, ja w innym. Ona mi opowiada na jakich imprezach była, a ja jej. Plany na przyszłość niepewne. Jak już było lepiej z czasem to kasa idzie na paliwo jak woda – przywieź-odwieź, plus jeszcze wypady w góry lub na wycieczki, cała logistyka itp. Nie będę się rozpisywał ale związek wykończyło głównie moje zmęczenie. Po prostu utyrany po pracy wsiadasz w samochód i tyrasz za kółkiem klnąc na korki … Przyjeżdżasz i choć dziewczyna wita Cię z seksownym uśmiechem na ustach to po 10 minutach zamiast ją rozkręcić i porządnie przelicować to k….. zasypiasz, bo jesteś taki wyjarany. A na drugi dzień ona ma już inną minę. Zanim zdążyliśmy coś konkretnie zaplanować, że np. ja się tam na stałe przeprowadzę i poszukam pracy to nasz związek się wykończył ze … zmęczenia. Więc moja rada jest taka. Jeśli już się wpakowałeś w takie układy i Ci na nich zależy to jak najszybciej organizuj sobie życie z nią blisko tzn. myśl o przeprowadzce do niej (lub może ona do Ciebie) ale takie rzeczy musisz załatwiać szybko jak jest fajny klimat i jak gra chemia bo jak osłabnie to już jest po ptokach. Musisz wiedzieć czy już będziecie na stałe razem. Weźmiecie ślub itp. Musisz sobie to dobrze przemyśleć bo w sumie odcinasz się od korzeni i emigrujesz trochę w nieznane. Co z pracą, co z kumplami, swoim rodzinnym swojskim podwórkiem do którego możesz za niedługo zatęsknić? To nie jest takie proste. Inaczej nie pchaj się w takie związki bo stracisz czas, kasę a i na końcu okaże się, że nie byłeś jedyny do którego ona się słodko uśmiechała.
Jest jeszcze inny kontekst np. spotykacie się na studiach – Ty z Krakowa, ona ze Szczecina. I mieszkacie w tym samym mieście studiując. To jest ok bo widzicie się codziennie. Wychodzicie do tych samych klubów i macie wspólnych znajomych. I na tej bazie można zaplanować jakąś przyszłość. Zostać na miejscu, poszukać pracy czy przeprowadzić się razem w inne miejsce. Ale dojeżdżanie już na dwie godziny – wykańcza. Nie rób tego!
pewnie ze tak 100 procent prawda ja bylem w 3 miesiecznym krotkim zwiazku 4 spotkania na 3 tyg seks byl ale co z tego 80 km od mojej miejscowosci i co a akurat mialem samovchod w naprawie i nie moglem przyjechac bo busow nie ma a ona tez nie ma bo pozno koczy robote to tak jakby zalezalo jej na samochodzie
Byłam 6 lat w takim zwiazku i może było by piękne zakończenie gdyby nie to ,ze zdradziłam. Zmarnowałam mu 6 lat życia.
Hej Wszystkim
Przypadkiem natrafiłem na ta stronę i po prostu muszę napisać, bo aż mnie krew zalewa jak czytam te bzdury…
Moim skromnym zdaniem związek na odległość to same zalety:
1.Dziewczyna nie kontroluje aż tak bardzo swojego chłopaka
2.Nie truje dupy żeby się nią bez przerwy spotykać
3.Ma się więcej wolnego czasu 🙂
4.Można się spotykać z kumplami, rozwijać zainteresowania
5.Nie traci się aż tak dużo czasu na bezsensowne spacery, chodzenie do kina czy też kawiarni
5.Można poznawać inne dziewczyny i nie mówię o zdradzaniu.
Do tego dochodzi to że przy każdym spotkaniu jest stęskniona.
U mnie to wygląda tak że dziewczyna mieszka 300 km dalej , na weekendy przyjeżdża do mnie, zawsze wtedy jest stęskniona i ma ochotę na sex, przez co związek moim zdaniem jest dużo bardziej namiętny.
Pozdrawiam
Jak widać odległość ma też swoje plusy 😉