Może i po części coś w tym jest, możliwe że w niektórych przypadkach środowisko uniemożliwiło rozwinięcie pewnych socjalnych umiejętności, lecz z drugiej strony to nie jest tak, że urodziłeś się fantastycznym uwodzicielem, a „złe” wychowanie w dzieciństwie Cię zablokowało.Uwodziciel jak Janko muzykant… to miła dla serca bajeczka przenosząca odpowiedzialność za obecny poziom umiejętności na kogoś innego… na „geny uwodzenia” („to nie moja wina !! taki się urodziłem”), na dzieciństwo, na wychowanie, na wszystko inne tylko nie na siebie.
Na pewno wygodniej jest być anonimowym uwodzicielem. Jestem przekonany że Ross, Mystery i inni przechodzili to nawet kilka razy mocniej. Chwała im jako prekursorom 🙂
Lecz Ty jeśli już gonisz (co i tak nie uważam za najlepsze) to miej na uwadze: czy zbliżasz się do niego naprawdę krok po kroku czy może jednak ciągle stoisz w miejscu i robisz z siebie tylko przegranego?
6 komentarzy
Chwała Ci za to co robisz 🙂
Czekam niecierpliwie na kolejne część przemyśleń na temat gry naturalnej i powiązanych z nią kwestii.
I na taki art. czekałem od dawna Drogi Adepcie więc czas zakasać rękawy i ćwiczyć praktykować uwodzić….
Witaj ADEPT
Dzięki za pierwsze, szczere, prawdziwe i bardzo uczciwe przedstawienie problemu uwodzenia i to ze strony eksperta w tej sztuce – bo uwodzenie jest sztuką! Wielki szacun Ci za to! Tak naprawdę nie ma idealnej recepty na uwodzenie każdej kobiety i w każdych warunkach. Myślę, że tak naprawdę osiągamy dobre, albo nawet bardzo dobre rezultaty z określonym typem kobiet – typem właściwym dla każdego PUA. Nawet podświadomie (w codziennej praktyce, a nie na szkoleniu) podchodzimy do określonego typu kobiet, a inne najczęściej ignorujemy. Myślę, że podświadomie korzystamy z całego szeregu znaków (mowy ciała) kobiety, odpowiadającym wzorcom kobiet, które wcześniej udało się nam skutecznie poderwać. I paradoksalnie te dobre wyniki z przeszłości motywują nas (podświadomie) do dalszych działań z tego typu kobietami i powodują dalsze sukcesy i zwiększają naszą wprawę w uwodzeniu. Druga sprawa – ta sama kobieta w jednych warunkach reaguje bardzo pozytywnie na nasze działania, a w innych warunkach nas olewa – sam tego doświadczyłem kilka razy. Może to być wpływ jej chwilowego nastroju, emocji negatywnych lub pozytywnych kompletnie nie związanych n nami. I trzecia sprawa: mówienie, że jest jedna uniwersalna technika działająca w każdych warunkach i z każdą kobietą, to by oznaczało że wszystkie kobiety są idealnie jednakowe, w idealnie tych samych nastrojach, mające idealnie te same doświadczenia z mężczyznami z przeszłości. Czy to możliwe – oczywiście nie!
Pozdrawiam
krakus55
krakus55:
zgadzam sie z tym co napisales w 100% 🙂
Znakomity post, jak wszystkie zresztą. Przypomniał mi o ważnej kwestii 🙂 Przy okazji pozdrawiam autora bloga.
Uwodzona atrakcyjna kobieta …
Hmmm… Panowie, wszystko się zgadza. My kobiety, mamy pewnego rodzaju matryce przesiewowe.
Nie muszę rozmawiać z facetem, aby wiedzieć, czy jestem nim zainteresowana i bynajmniej nie chodzi o atracyjność, prestiż, zajmowane stanowiska, czy status majątkowy. To akurat stanowi pewną podstawę, inną dla każdej z nas. Możemy to porównać do dwuczynnikowej teorii Herzberga – jest podstawa – facet musi się wydawać "atrakcyjny", czyli posiadać tzw. "ramę" (trdno o ramę u bezrobotnego faceta) oraz mieć w sobie "coś" więcej (czynniki motywujące). Ważna sprawa – właśnie to "coś" (czynniki motywujące), powoduje lub nie, czy damy się wciągnąć w całą zabawę z uwodzeniem, czy skończy się tylko na spojrzeniu. pozdrawiam 🙂