Witaj, jeśli jesteś miłośnikiem nowoczesnego uwodzenia to dziś mam dla Ciebie niezłą gratkę 🙂
Kiedyś w książce SIN`a (dawnego winga Mysterego) pt. „Instant sexual attracion” znalazłem opis spotkania-pojedynku w uwodzeniu pomiędzy Rossem Jeffriesem (tym który w latach 90-tych) zapoczątkował całą falę nowoczesnego uwodzenia, a Mysterym – jego ówczesnym największym konkurentem.
Tego pojedynku nie było w książce Neilla Straussa „GRA”. Odbył się on zapewne na początku naszego wieku, sądzę że przed 2001 rokiem. Zarówno SIN jak i autor „GRY” byli świadkami spotkania tych dwóch legend uwodzenia i tego co w tedy zaszło.
Miałem okazję poznać ich obu i uczyć się od każdego z nich. Moje wrażenia możesz znaleźć Tu:
Wrażenia ze szkolenia z Mysterym:
http://warsawlair.pl/wlf/viewtopic.php?t=321
Wrażenia ze szkolenia z Rossem:
http://www.warsawlair.pl/wlf/viewtopic.php?t=471
Napisałem niedawno do SINa z prośbą o udostępnienie tego fragmentu na moim blogu i oto przed Tobą ten fragment 🙂
Oto, specjalnie dla Ciebie, ten fragment książki SINa.
Zapraszam !!
(…)
Tak naprawdę o Rossie Jeffriesie wiedziałem tylko tyle, że był autorem książki „How to get any woman into Bed: a down and dirty guide to seduction for the man who’s fed up with being Mr. Nice Guy„. Była to książką, którą ceniłem.
Jak w jakimś tanim chińskim filmie o sztukach walki, w którym walczyli ze sobą mistrzowie kung-fu z rywalizujących szkół, Mystery i Ross Jeffries starli się ze sobą w Daily Grill na przeciwko centrum handlowego Beverly Center. To był gwiazdorski pojedynek na śmierć i życie, który przetrwać mógł tylko Mistrz Uwodzenia.
Style, Grimble, Twotimer i ja spotkaliśmy się wcześniej w centrum handlowym, żeby razem spędzić czas i przyjrzeć się naszym stylom gry, każdy z nas czuł, że zagłada jest bliska. Tego dnia pierwszy raz spotkałem się jednocześnie z Grimblem i Twotimerem, nie dało się nie zauważyć, że wyglądali praktycznie tak samo; obaj mieli grube, czarne włosy, przylizane z tyłu, czarne spodnie, czarne sycylijskie skórzane kurtki, czarne buty w stylu wing-tip oraz czarne klejnoty oczu. Wyglądali jakby zbierali pieniądze dla jakiegoś mafioza. Ja miałem na sobie czarną koszulę waffle z długimi rękawami, czarne spodnie Dickies, czarne buty i też miałem włosy zaczesane do tyłu (ale w przeciwieństwie do nich, bez użycia żelu/brylantyny). Style, w karmazynowej koszuli (…) jako jedyny z nas miał na sobie coś kolorowego i w domyśle był to z jego strony peacocking. Szybko przerwałem wiszące w powietrzu sztywne napięcie między zwaśnionymi stronami wspominając, że najwyraźniej Style nie otrzymał informacji, że dzisiaj ubieramy się jak ninja. Wystarczyło, żeby szybko wszystkich rozśmieszyć. Wyobraziłem sobie, że Grimble i Twotimer po cichu schowali swoje noże sprężynowe do kieszeni. Style i ja mogliśmy żyć i podrywać dalej.
I byliśmy tam – nasza czwórka – czekaliśmy na spektakl. Po przybyciu wypatrzyliśmy Daily Grill, gdzie zarezerwowaliśmy długi stół na tyłach, idealne miejsce na nadchodzącą rozgrywkę. Ale do niej była jeszcze godzina, więc pochodziliśmy sobie tu i tam, jeździliśmy ruchomymi schodami, oglądaliśmy kobiety na zakupach, zrobiliśmy parę podejść. Pomogło mi to się wyluzować. Mogłem jak każdy inny sobie tego dnia odpuścić, zwłaszcza, że sytuacja była tak napięta, ale zamiast tego robiłem to co zwykle – podrywałem słodką małą HB9 w mini i szpilkach, kupującą sobie strój do ćwiczeń w dziale sportowym (robiłem to choć Twotimer i Grimble krążyli niedaleko). Grimble i Twotimer byli pod wielkim wrażeniem, tak bardzo, że później próbowali wyciągnąć od Style’a więcej informacji. Nie chcieliśmy dzielić się z nimi Mystery Method, ale ponieważ uwodziłem HB9 swoją własną metodą opartą o instynkt, intuicję, podzieliłem się tym z nimi ze szczegółami. Grimble i Twotimer pochłaniali moje informacje jak czarna dziura materię. Pomimo tego iż byłem taki otwarty, nie powiedzieli nic co mogłoby wydać sekrety ich mistrza albo co wskazywałoby na to, że są czymś więcej niż marionetkami Speed Seduction. Wyobraziłem sobie jak później rozkładają moją metodę na czynniki pierwsze w obdartej piwnicy tajnej kwatery Rossa Jeffriesa. Ale tak naprawdę domy w LA zwykle nie mają piwnic. W każdym razie nawet gdybym to wiedział, nie wpłynęłoby to na moje pełne uprzedzeń poglądy w tamtych czasach.
Zadzwonił mój telefon. To dzwonił Mystery. Był sam, przygotowywał się wewnętrznie na spotkanie z nami w restauracji. Jak tylko się rozłączyłem do Grimble’a zadzwonił Ross Jeffries, żeby również wybadać sytuację. Ani Ross, ani Mystery nie chciał pojawić się wcześniej od rywala. Obaj planowali wielkie wejście i dlatego chcieli, żeby rywal już był na miejscu. Cała nasza czwórka zawstydziła się na myśl, że ta epicka walka między dwoma cenionymi mistrzami zamieniła się już w grę w zwodzenie dla tandetnego efektu.
Mystery pojawił się pierwszy razem z Chasem, zniecierpliwił się, nie mógł dłużej czekać. Chase przeprowadził się do Las Vegas jakiś czas temu i stał się zawodowym graczem pokera. Dotarcie na miejsce wymagało od Chase’a 4 godziny jazdy samochodem, ale (…) nie mógł przegapić walki stulecia. Grimble zadzwonił na chwilę do Rossa Jeffriesa, który najwyraźniej cały czas czekał w swoim samochodzie i mógł teraz zrobić wielkie wejście. Choć cierpliwie czekał na dobry moment, jego wejście nie było zbyt spektakularne, nie dostrzegliśmy go i kontynuowaliśmy naszą rozmowę.
Ross cichutko usiadł między Grimblem a Twotimerem, u szczytu stołu. Ross Jeffries był ojcem chrzestnym, oddano mu należyty szacunek. Mystery nie bał się uszanować dziedzictwo Rossa, bardzo chciał udowodnić, że jego kung-fu jest lepsze, pokonując mistrza. Tak samo Ross Jeffries wiedział, że gdyby był wobec Mystery’ego podstępny, społeczność uznałaby to za jego słabość. Żaden z nich nie wbił drugiemu noża w plecy, nikt nie podkradał sekretów, nie handlował sekretami, nikt nie kradł technik i nie podszywał się pod inne firmy. Mystery stanął z Rossem Jeffriesem twarzą w twarz, uprzejmie proponując mu chlebowe pałeczki z koszyczka na stole, w Geście Dobrej Woli. Była to oznaka szacunku, za samo to, że Ross Jeffries przybył, ale tylko najsilniejszy samiec alfa mógł przetrwać, było to nieuniknione. Każdy z nich chciał pogrzebać tego drugiego, a potem triumfalnie stanąć na jego grobie. Uwodziciele szanują naturalną selekcję a to była najczystsza forma przetrwania najlepiej dostosowanych.
Nagle rozpętała się bitwa na idee. Mystery odrzucił Speed Seduction; Ross Jeffries odrzucił Mystery’s Method. Recytowali fragmenty swoich indywidualnych rutyn i technik. Ich wiarygodność jako PUA była nieskazitelna. Mystery z dumą wymienił wszystkie 5 cech samca alfa. „Uśmiech” – powiedział ze sztucznym uśmiechem siedząc po drugiej stronie stołu – „to cecha numer jeden. Następne cechy to elegancja, poczucie humoru, nawiązywanie więzi z ludźmi i bycie w centrum uwagi w towarzystwie”. Mystery myślał, że udało mu się to bardzo efektownie przedstawić, gdyż zauważył, że wszyscy patrzyli wtedy tylko na niego. Ross przebiegle odparł bystry pokaz Mystery’ego. „Pokaż mi jak demonstrujesz wyższą wartość w secie, przekonaj mnie, że to działa!” – domagał się z goryczą. Mystery pozostał niewzruszony, wyciągając na wierzch swoje najznakomitsze pomysły cały zadowolony z siebie. Punkt po punkcie, uważnie omawiał tematy według swojej encyklopedycznej listy, najpierw według kategorii, następnie zajął się omawianiem szczegółów. Ross nagle odchylił się do tyłu na swoim krześle. Mystery zatrzymał się. I wtedy z pewnością siebie skierował uwagę w inną stronę „Ja już się wykazałem, czyż nie? Teraz pokaż mi jak efektywnie wykorzystać zakotwiczanie w kontekście bodźców emocjonalnych i uwodzenia. Jak zahaczasz cel ? Jak zamykasz?”. Mystery promieniował uśmiechem kota z Cheshire. Ross Jeffries wyraźnie się powstrzymywał, nie chcąc ujawnić sekretów swej technologii. Może czuł, że nie musi niczego udowadniać? A może miał asa w rękawie? Dzięki swoje władzy i utrwalonej strukturze wpływów wiedział, że to Mystery musi przekonać środowisko uwodzenia do swoich racji, nie on. Gdyby Ross z sukcesem zademonstrował niewiarygodną efektywność swojej technologii, Mystery czułby dużą presję obalenia obecnego króla.
Grimble i Twotimer zauważyli co zamierza ich mistrz, ich wzrok celowo skupiał się na Mysterym, podczas gdy ja i Chase nieświadomi rozmawialiśmy sobie z kelnerką. Była słodka i kochana, dziewczyna ze środkowego-zachodu w tak dużym mieście jak LA, miała pokaźny biust i dopiero co skończyła 22 lata. Uznała, że to było jakieś spotkanie biznesowe, nie zdawała sobie sprawy z ogromnego chaosu po drugiej stronie stołu, z werbalnych ciosów wymienianych między rywalami i z trucizny, która narastała w ich niby czysto technicznej dyskusji. Style usiadł po środku, jego oczy zwracały się na zmianę ku Mystery’emu i Rossowi, jakby oglądał mecz o wszystko na Wimbledonie.
Style był najmniej doświadczonym PUA przy stole, ale w pewnym sensie był tam osobą najważniejszą. Style był z nas wszystkich najbardziej neutralny. Był po stronie Mystery’ego, ale jako nowicjusz w tego typu grze, był jakby wolnym agentem, jego lojalność była wciąż negocjowalna. Style stał się przyjacielem i słuchał mnie tak uważnie jak Mystery’ego, ale ciągnęło go też do Rossa. Gdyby Ross nawrócił Style’a, cudownego ucznia warsztatów Mystery’ego, na ciemną stronę Speed Seduction, śmiertelnie ugodziłoby to reputację Mystery’ego. Gdyby tej nocy Style poszedł za Rossem, nikt nie wątpiłby w to kto wygrał walkę. Co ciekawe nikt nie wiedział, że Style był dziennikarzem pod przykrywką, który planował zdemaskować całą społeczność uwodzenia. Pięć lat później Style napisał bestseller New York Timesa „The Game: Penetrating the Secret Society of Pickup Artists„. Była to książka, która wyciągnęła PUA z niestosownego cienia na światło. I co zaskakujące, żadnemu z PUA nie wydawało się to przeszkadzać. Tamtej nocy wydawało nam się jednak, że Style nie był przekonany co do tego, który z mistrzów jest najlepszy, ale wyraźnie było widać, że Mystery trzymał się w walce z Rossem. W końcu Ross nie miał wyjścia – musiał opisać i zademonstrować swoje potajemne zdolności. Tylko Style, Grimble i Twotimer wiedzieli co zamierza zrobić. Style widział to już raz wcześniej w Mel’s Dinner, Grimble i Twotimer widzieli to pewnie za każdym razem gdy wychodzili na miasto z Rossem.
Nie wiedziałem zbyt wiele o technikach Rossa, ale wiedziałem, że zasłużył sobie na bycie na szczycie. Byłem przygotowany na to, że zrobi to na mnie wrażenie, ale nie aż tak ogromne! Poza tym po tym poczułem też, że muszę się iść wykąpać.
W porażającym pokazie mowy hipnotycznej Ross Jeffries wykorzystał podstawowe prawo panujące w zespole obwodów emocjonalnych kobiety i w przeciągu 2 minut zamknął numerem telefonu ową kelnerkę ze środkowego zachodu. Mystery wzruszył ramionami. Jego wyniki nie różniły się od naszych. To była ta sama kelnerka, którą ja i Chase przygotowaliśmy do zamknięcia numerem kilka minut wcześniej, wykorzystując uroki alfa i świetnie skalibrowaną grę.
„Ta, fajnie, heh” powiedział Mystery, widać, że nie zrobiło to na nim wrażenia. „Powinieneś zobaczyć tę lasencję, którą poznałem zeszłej nocy”. Mystery czuł, że jedyne co Ross zademonstrował, to umiejętność nadążania za nami.
I to było tyle. Ross Jeffries nie miał uroku, nie miał taktu ani gracji, na pewno nie miał wyglądu, pomijając godną pożałowania różnicę wieku między nim a kelnerką. Ross po prostu sztuczkami doprowadził do tego, że odkryła swoje uczucia atrakcji w jego obecności, a następnie zakotwiczył je do siebie kontrolując jej umysł. Była pewna, że jej uczucia do Rossa są prawdziwe. Jej oczy były szkliste, do czegoś takiego ja potrafiłem doprowadzić tylko w sypialni. Ross nazwał to „wzrokiem psa przy misce z jedzeniem”. Wiedziałem, że mógłby ją w tamtym momencie zaprowadzić do ubikacji i tam przelecieć.”
Ciąg dalszy jest TUTAJ:
https://www.uwodzenie.org/pojedynek-w-uwodzeniu-mystery-vs-ross-jeffries-kto-wygral-cz-2/
pozdrawiam
Adept
4 komentarze
Czytając ten tekst o obydwu „guru” uwodzenia tylko utwierdziłem się w przekonaniu, że w żadnym wypadku nie są to ludzie na których wzorowanie się polecałbym komukolwiek..
Więc pozostaje im tylko się cieszyć, że nie potrzebują liczyć na Twoją rekomendacje 😉
Pojedynek miał miejsce 10 lat temu, od tego czasu wiele wody w Wiśle upłynęło…
Obojetnie kiedy byl pojedynek, cala sytuacja jest na tyle ciekawa ze juz teraz chce wyciagac konkretne wnioski, robi sie ciekawie.
Pozdrawiam
Czesc Adept. Byc moze mnie pamieytasz, byc moze nie. Nevermind. Dopiero teraz zajrzalem na tego bloga i jestem pod wrazeniem. Well done!
Ja aktualnie mieszkam i pracuje w Tajlandii, dude, wyrywanie lasek tutaj jest zajebiscie proste. W wielu przyopadkach ogranicza sie do podejscia i z tekstem „how are you?” i laska odpowiada „i love you”. One nie znaja angielskiego, wiec zadne nawet srednio zaawansowane gadki nie wchodza w gre. Moja pewnosc siebie jest maksymalnie zboostowana, bo np w Bangkoku potrafie puknac 4 laski na tydzien. Zdarzylo sie wiecej niz raz, ze puknalem 2 w jeden dzien. Przy czym, to nie chodzi o moje umiejetnosci, one tutaj po prostu lubia bialasow. Jesli masz jaja, zeby podejsc do laski, ktora na ciebie zerknie, to reszta juz jest z gorki!
O niektorych swoich przygodach w Tajlandii pisze na http://thailand-chronicles.uphero.com/
Michal (Altar)